Starałem się dotąd i właściwie myśleć, i nie zakreślać myśleniu sztucznych granic, jak i konsekwentnie stosować zasady logiki. Starałem się także dość mężnie myśleć i w miarę niezależnie. Ale obraz który wyłania się z powyższych rozważań, prowadzi do absurdalnych wniosków, iż każe nam się wierzyć w prawdy, które nie sposób zaakceptować racjonalnym umysłem ! Ja nie potrafię powiedzieć sobie jak scholastyk Duns Szkot:
-"Credo quia absurdum" — wierzę bo to jest niedorzeczne /absurdalne/. Moja wiara
musi być oparta na przesłankach rozumowych, więc musi respektować prawa
logiki.. Nie potrafię także wierzyć w prawdy wewnętrznie sprzeczne
/antynomie/. Nie umiem też wzorem Tertuliana stwierdzić, iż „to jest
pewne — ponieważ jest niemożliwe" /tzw. paradoks Tertuliana/. Co gorsze,
nie potrafię także pójść za przykładem M. Lutra, który w ten ,sposób
doradzał swoim przyjaciołom: Tego wszystkiego niestety nie potrafię; ja wpierw
muszę zrozumieć aby móc uwierzyć. Nie wiem czy to jest normalne u ludzi wierzących, czy nie, lecz ja inaczej nie potrafię. Dlatego nie daje mi
spokoju pytanie, jak powinno wyglądać to prawidłowe myślenie /i to na
dodatek u inteligentnych ludzi/, które w prosty sposób prowadzi człowieka
do Kościoła ? /Nie, nie przejęzyczyłem się, nie do Boga, a właśnie do Kościoła, bo o to przecież zawsze chodziło ! -"Poza Kościołem nie ma zbawienia", albo: -„Nie
może mieć Boga za Ojca ten, kto nie ma Kościoła za matkę”… znamy to,
prawda ?/. Oczywiście, przez cały czas staram się /a to niełatwe/, aby te
religijne prawdy wyjaśniać religijnymi przyczynami. Dlatego „plan
Opatrznościowy" Boga względem człowieka, widzę tak oto /z przymrużeniem oka/: Spytacie zapewne, co mnie upoważnia do takiego nietypowego punktu widzenia, jak na osobę pragnącą być wierzącą ? /bo muszę się przyznać, iż to moje zainteresowanie religiami zaczęło się od tego, że kiedyś zapragnąłem być człowiekiem wierzącym, a nawet głęboko wierzącym. Założyłem wtedy, iż taki człowiek musi wiedzieć jak najwięcej o przedmiocie swej wiary. I to był mój pierwszy błąd na tej drodze, który zadziałał jak ten mały kamyczek, który pociąga za sobą lawinę.../. A choćby atrybuty Boga — Absolutu i logiczne konsekwencje
jakie z nich wynikają! A choćby stosunek Kościoła do osoby Zbawiciela; np. w Hymnie Wielkosobotnim, śpiewa się: Pisząc ten tekst zastanawiam się jednocześnie jakie błędy popełniłem i czego nie wiem, iż wnioski jakie wypływają z mojego rozumowania, są takie a nie inne ?! Czy coś przeoczyłem, albo nie wziąłem, pod uwagę ? A może przyjąłem błędne założenia, np. takie, że Bóg Absolut jest tym samym Bogiem, którego opisuje Pismo Św.? Ale czy może być inaczej ?! Musiałbym przyjąć, iż Ojcowie Kościoła i jego najwięksi myśliciele /niektórzy zaliczeni nawet do „świętych”/ stworzyli wizerunek Boga nie mający nic wspólnego z tym, który „występuje” w Piśmie Św. A to chyba niemożliwe, prawda ? To musi chodzić o tego samego Boga, który przecież jest jeden jedyny. A może Bóg Jahwe nie miał wtedy jeszcze tych atrybutów jakie ma Bóg Absolut ? Też niemożliwe: Bóg jest stały i niezmienny więc nie mógł być kiedyś inny i potem także inny. Więc może źle przyjąłem, iż wszechmoc oznacza nieskończone możliwości
Boga, a wszechwiedza — wiedzę o wszystkim i w każdym czasie ? Ale przecież to nie ja
wymyśliłem te atrybuty Boga; pospisywałem je jedynie z apologetycznych książek,
jak i z Pisma Św. To nie ja odkryłem, iż Bóg jest
Istotą dla której nie ma nic przeszłego ani nic przyszłego, jest zawsze teraz.
Tak napisał w swej wspaniałej książce „Logika wiary” kard. John Henry
Newman, wielki teolog katolicki z czasów Soboru Wat. I. Ja tylko starałem się — przy użyciu swojego naturalnego /a więc wielce niedoskonałego/ rozumu -
wywnioskować konsekwencje jakie niesie ze sobą taki właśnie wizerunek Boga
Absolutu, jakiego zresztą naucza sam Kościół kat., a w jakiego chyba nikt
tak naprawdę nie wierzy — włącznie z tymi, co go głoszą /a może przede
wszystkim z tymi!/. Ja tylko w swym rozumowaniu staram się konsekwentnie
stosować zasadę głoszoną przez samego Jezusa: Mam jednak poważny dylemat, bo sądzę, iż dysponując tą wiedzą, którą mam na temat religii /a nie jest ona zapewne przesadnie duża/ i używając właściwie logiki /co starałem się czynić w miarę swoich możliwości/, uważam, iż nie można dojść do innych wniosków niż te, do których ja doszedłem /nie wychodząc z wyjaśnieniami poza religię, oczywiście/ . A przecież z kościołów pełnych wiernych, z bogactwa i władzy kleru, wynika niezbicie, iż racja /czyli prawda/ jest po ich stronie, a nie po mojej. Jak sam książę teologów św. Tomasz z Akwinu, rzekł: -"Niemożliwe jest, aby to było fałszywe, na co wszyscy ludzie powszechnie się zgadzają" /ciekawe niby dlaczego ?; a geocentryzm ? a płaskość ziemi ? a wiele innych „prawd" na które wszyscy ludzie się zgadzali, a które z czasem okazały się fałszywe/. [ 1 ] I co mam począć z tym problemem ? Mam zawierzyć
autorytetom religijnym, czy własnemu rozumowi ? Po głębokim przemyśleniu tego
pytania, odpowiadam: -"Mimo tej przewagi liczebnej na swoją niekorzyść,
wolę zawierzyć własnemu rozumowi, przynajmniej do czasu, aż nie poznam
takich argumentów, które by przekonały mnie, iż się myliłem" /byleby
to nie były „'argumenty" podobne do tych, jakie Kościół stosował w średniowieczu, „przekonując" odmiennie myślących do swych
racji/. Tym bardziej, że w ogóle nie działa na mnie tzw. argument autorytetu
/w skrócie: powinieneś wierzyć, bo wierzą w to, o wiele mądrzejsi od
ciebie/. Do czasu /aż mi ktoś udowodni, że się mylę/ moje credo religijne będzie
takie samo zapewne, jak Cezare Vaniniego, który w 1619 r. został spalony na
stosie, bo doszedł swym /chyba nie naturalnym ?/ rozumem do prawdy, którą Kościół
kat. w żaden sposób nie mógł podważyć ani obalić. Powiedział on mianowicie coś takiego: Logika tego rozumowania jest tak genialnie prosta i tak oczywista, że aż dziw bierze, iż w prawie 4 wieki później, ludzie żyją tak, jakby Vanini nigdy nie istniał i nie doszedł swym własnym rozumem do tej pięknej w swej wymowie prawdy, która już dawno winna zmienić świat. On wyraźnie pojął jakie konsekwencje niosą ze sobą takie atrybuty Boga jak wszechmoc, wszechwiedza, wszechobecność oraz doskonałość pod każdym względem. Dlatego musiał spłonąć na stosie /przedtem wyrwano mu język i uduszono/. Cóż więc takiego groźnego jest w tym rozumowaniu ? A choćby to -"Jeśli istnieje grzech, widać, że Bóg tak chce..." Jakże to? To nie człowiek jest temu winien, iż przez jego nieposłuszeństwo weszło na świat zło, śmierć i wszelkie inne cholerstwo ?! Jeśli wina, nie leży po stronie człowieka, to po co istnieją religie ze swymi cudacznymi obrzędami ?! Kapłani zhierarchizowani w potężnych kościelnych instytucjach ?! Po co są ci naprawiacze człowieka, jak i ci pośrednicy, bez których nie miałby on szans na przebłaganie swego Boga, aby ten okazałłaskę swojemu stworzeniu i darował mu jego winy ?! Po co jest to wszystko, jeśli wina za istnienie grzechu, nie leży po stronie człowieka ?! To rozumowanie Vaniniego burzy parę mitów religijnych, a pierwszym z nich jest właśnie owa wina człowieka za zło istniejące w jego niedoskonałym świecie. Paradoksalnie wygląda to tak, że gdyby Bóg nie istniał, to właśnie sam człowiek byłby odpowiedzialny za swój los /jak stwierdził Sartre: -"Jesteśmy sami, nic nas nie usprawiedliwia"/. Lecz nie jesteśmy sami… i to nas właśnie usprawied1iwia. . Ponieważ jesteśmy stworzeniami bożymi; a Bóg jest Istotą Absolutną, która swym jestestwem ogarnia całą wieczność, tzn. nieskończenie długi czas przed nami, jak i po nas. I w tym nieskończenie długim czasie Bóg realizuje swój Plan Opatrznościowy, którego każdy szczegół jest mu doskonale znany, nieskończenie wcześniej, niż on zaistnieje w rzeczywistości jaką przeżywamy. Rzeczywistości, której notabene Bóg jest jedynym Stwórcą. I to Stwórcą o nieskończonych i niczym nie ograniczonych możliwościach działania. W całkowitym przeciwieństwie do człowieka, który zajmuje tylko odrobinę przestrzeni, żyje tylko chwilę i nie zna przyszłości. A z przeszłości nie wyciąga żadnych wniosków ani nauk. Jak -wobec powyższej relacji — może on być czemukolwiek winien, czemu nie byłby jednocześnie winien jego Stwórca ? Przypisy: [ 1 ] vide: teoria eteru | |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,296) (Ostatnia zmiana: 06-09-2003) |