Prezydent Państwa z ograniczoną odpowiedzialności
Autor tekstu:

Oglądając wczorajszą debatę prezydencką odchodzący prezydent stwierdzić raczył, komentując problem osób, które zaciągnęły kredyty denominowane lub indeksowane do franka szwajcarskiego, że każdy zaciąga kredyt na własne ryzyko. Gdybym wcześniej już nie opisał fenomenu banków w Polsce, które bardziej przypominają kasyna, niż instytucje zarządzające ryzykiem i chroniące przed nim i siebie i klientów (kredytobiorców i depozytariuszy), wówczas takie oświadczenie zdumiałoby mnie niepomiernie.

Pan prezydent odpowiadając bowiem na potrzebę milionów młodych (i nie tylko młodych) ludzi w Polsce proponuje im zamiast głoszonego wszem i wobec „bezpieczeństwa" i „pewności" — ryzyko i niepewność. Ryzyko mierzone apetytem akcjonariuszy wielkich i mniejszych banków. Ryzyko wpisane w każdą umowę kredytową i zabezpieczone po stronie banku stronami zapisów i klauzul, których jedynym celem jest całkowite, bezwzlędne i dożywotnie uzależnienie klienta od „widzimisię" pożyczkodawcy. Niepewność mierzoną rynkową koniunkturą, którą prezydent sam pośrednio wraz z rządem tworzy (na przykład podsycając awanturę na Ukrainie i przygotowując nas do wojny).

Ryzyko i niepewność stały się synonimem tego kraju, w którym nie tylko wejście do banku oznacza dla klienta — obywatela — straty niemal od progu. Przekroczenie progu szpitala, urzędu, sądu, a nawet zwykłe otwarcie działalności gospodarczej to dzisiaj w Polsce akt odwagi lub desperacji. Chorując nie wiemy, czy trafimy na dobrego lekarza, czy na osobę nonszalancką, niedouczoną, czy aktualnie w stanie depresji. Czy szpital ma kontrakt na tę akurat chorobę, na którą chorujemy, czy też już, albo jeszcze nie. Czy będzie nas stać na lekarstwa, czy będziemy umierali, wegetując. Idąc do urzędu nie wiemy, co nowego przygotował nam pan minister X od skarbu, czy gospodarki. W sądzie drżymy, czy sędzia miał czas na analizę dokumentów (bo ma przecież setki innych obowiązków, na przykład szkolenie urzędników) i czy jego postrzeganie świata i rzeczywistości nie zatrzymało się aby w momencie skończenia aplikacji (vide pani sędzia, która w mojej sprawie orzekła, że posiadam ponadprzeciętną wiedzę ekonomiczną, więc jak 2007 roku podpisywałem 11 stron umowy z bankiem, to na pewno w 15 minut wszystko zrozumiałem i przewidziałem, włącznie ze złą wolą bankierów; a bank to przecież instytucja zaufania publicznego, więc po co podważać jego stwierdzenia i dokumenty, po co biegłych powoływać!).

Otwarcie działalności gospodarczej to już natomiast wyższa szkoła jazdy ryzyka, na którą stać coraz mniej osób, pomimo coraz liczniejszych zachęt ze strony niemniej od banków chciwego i bezwzględnego Państwa. Otwierając dzisiaj działalność gospodarczą trzeba się liczyć nie tylko z niepewnością popytu i podaży. Z niepewnością przepisów. Z ryzykiem bankowym. Z niepewnością pokoju w naszym kącie Europy. Trzeba się też liczyć z brakiem jakiegokolwiek wsparcia Państwa, urzędów, czy sędziów. Trzeba się liczyć z bankructwem.



Tak, Panie Prezydencie, życie to jest ryzyko! Ale ryzyko to można ograniczać. Można chronić obywateli przed cwaniactwem i chciwością bankierów tworząc mądre przepisy i dając środki odpowiednim instytucjom, by powstrzymywały je przed przestępstwami. Można zmusić urzędników, sędziów i lekarzy do solidnej pracy — podnosząc im wynagrodzenia, motywując ich pozytywnie, a nie negatywnie. Można… . Ale Pana to nie interesuje! Należy Pan do nielicznej grupy sytych i zadowolonych, którzy nie cierpią z powodu biedy, czy niepewności. Pana wizja Polski jest ograniczona do zaklętego kręgu „dobrobytu", mieszczącego się między ulicą Woronicza w Warszawie, a pułkownika Dąbka w Krakowie.

*

Dla równowagi:

Roman Giertych: 6 powodów dlaczego w niedzielę zagłosuję na Komorowskiego:

1) Po pierwsze to porządny człowiek. Całym swoim życiem pokazał, że zależy mu na Polsce. Jest człowiekiem stabilnym, posiadającym liczną rodzinę. Rodzina nie jest błahą sprawą u polityka, w którego rękach leży los wielu ludzi. Każdy człowiek, który ma syna lub wnuka wielokrotnie np. rozważy słowa o wysyłaniu wojsk na niebezpieczną wojnę.

2) Po drugie jest bardzo sprawdzonym politykiem. Pełnił wiele odpowiedzialnych funkcji. To bardzo ważny argument. Zanim ktoś będzie prezydentem powinien pracować w parlamencie, w rządzie, gdyż te instytucje są bardzo skomplikowane. Poznanie mechanizmów funkcjonowania władzy jest warunkiem skutecznego jej sprawowania. Człowiek bez doświadczenia na arenie międzynarodowej połowę kadencji poświęca na zdobywaniu doświadczenia. Nadto wobec takiego polityka nie ma żadnych zarzutów osobistych, gdyż gdyby były to już dawno zostałyby przedstawione publicznie. Nie ma mowy, aby Komorowski np. pracował na jakimś lewym etacie.

3) Po trzecie Bronisław Komorowski to człowiek wierzący. Wczoraj w debacie mówił o swym katolickim sumieniu. Dla mnie to ważne, gdyż ludzie religijni oprócz odpowiedzialności przed historią i ludźmi mają poczucie odpowiedzialności przed Bogiem. Czasami polityk doskonale wie, że odpowiedzialność przed historią jest iluzoryczna, a przed ludźmi w odniesieniu do Prezydenta RP wręcz fikcyjna. To że ma się poczucie odpowiedzialności przed Bogiem powoduje, że człowiek wie, iż wszystkie jego czyny zostaną ocenione przez Najwyższego. Mam nadzieję, że również w sprawie mrożenia zarodków w procedurze in vitro i innych lewicowych propozycji będzie kierował się sumieniem, a nie propagandą niektórych środowisk.

4) Komorowski będąc wierzącym nie jest jednak klerykałem. To bardzo ważne, gdyż w Polsce mamy niektórych księży (a czasem i księży Dyrektorów), którzy z wiary uczynili sobie instrument umacniania swoich wpływów. Współpraca Państwo Kościół musi się odbywać na zasadzie autonomii i życzliwej współpracy, o czym wczoraj również wspomniał Prezydent. Nie może jednak polegać na np. obowiązkowym finansowaniu projektów geologicznych jakiegoś zakonu, czy zakonnika.

5) Komorowski jest człowiekiem nie skażonym fobią antyrosyjską. Wszyscy wiemy, że dzisiaj interesy Rosji i Polski są sprzeczne. Ale wiemy również, że jeszcze parę lat temu tak nie było. Pamiętamy wspólne orędzie Przewodniczącego Polskiego Episkopatu i Patriarchy Rusi o wzajemnym przebaczeniu krzywd. Warto, aby była możliwość wrócić na drogę współpracy z Rosją w czasie, gdy będzie taka możliwość.

6) Komorowski nie forsuje propozycji socjalistycznych w gospodarce. Nie podpisuje cyrografów ze Związkami Zawodowymi. Czyli może nas uchronić przed losem Grecji, gdzie właśnie nieodpowiedzialność polityków doprowadziła do bankructwa kraju. W sytuacji niewykluczonego zwycięstwa PiS w wyborach parlamentarnych Komorowski może blokować lewackie propozycje rządu PiS.

Nie miał prezydent Komorowski dobrej kampanii. Od początku powinien te swoje wyżej opisane przewagi pokazywać. Chyba nie umiał. Jednak to, że nie miał dobrej kampanii nie oznacza, że nie może być dobrym Prezydentem. Wierzę, że w niedzielę Bronisław Komorowski wygra wybory (nawet jeżeli o włos) i że będzie przez pięć następnych trudnych lat stanowił opokę stabilności w Polsce.

Roman Giertych

 


Tomasz Sadlik
Prezes Stowarzyszenia „Pro Futuris”
 Strona www autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9854)
 (Ostatnia zmiana: 22-05-2015)