Umarł bóg — Sathya Sai Baba. Urodził się on 23 listopada 1926 roku w niewielkiej wiosce Puttaparthi w stanie Andhra Pradesh. Nosił imię Sathyanarayana Rayu, choć oczywiście wielbiciele określą to „urodził się jako" Sathyanarayana Rayu. Imię odnosi się do Narayany, czyli boga Wisznu, zatem nasz malec już wtedy „wiedział" jakim Bogiem zostanie. Pojawiły się oczywiście cuda, jak to zwykle w takich okolicznościach. Zaświadczają o tym sąsiedzi i sąsiadki, ich synowie oraz wnuki, składając przysięgę na samego Sathya Sai Babę i na cały ruch pielgrzymkowy w regionie, dostarczający bezinteresownej radości właścicielom sklepów i barów, oraz licznym panditom. Wśród cudów mamy takie choćby — instrumenty miały grać same, a znaleziona w jego łóżeczku kobra nie zrobiła mu żadnej krzywdy. Inny awatar Wisznu, Kriszna, też lubił muzykę, zatem można zrozumieć zachowanie się instrumentów, natomiast kobra jest świętym zwierzęciem po prostu i zwykle nie krzywdzi Bogów. Sathya Sai Baba za życia słynął z materializacji różnych przedmiotów, w tym złota. Gdy miał 8-13 lat ograniczał się do mniej spektakularnych obiektów, które rozdawał swoim kolegom szkolnym, zwłaszcza tym, którzy otworzyli później sklepy i bary dla pielgrzymów. Były to zatem cukierki, świeczki, kredki i ołówki. Całkiem nieźle jak na młodego Boga, krótko mówiąc. Ale do bycia Bogiem trzeba mimo wszystko dorosnąć, choć znana jest historia o Krisznie, który otworzył usta przed swoją przybraną matką, ta zaś ujrzała w nich cały wszechświat. Tym razem ów Kriszna, Budda i Jezus zarazem był mniej spektakularny, gdyż, poza kredkami, dopiero w wieku lat trzynastu oświadczył, iż jest wcieleniem Sai Baby z Shidri, starego indyjskiego mędrca i cudotwórcy, zmarłego w 1918 roku, czym oczywiście zadziwił nie tylko swoją rodzinę, ale całą okolicę. Obecnie w rodzinnej wiosce Sai Baby znajduje się aśram, który może pomieścić 10 tysięcy pielgrzymów. Jak czytamy:
Sachin Tendulkar jest najbardziej czczonym przez Hindusów Hindusem, popularniejszym nawet niż dziesięciu Sai Babów. To jeden z największych krykiecistów w historii tej gry, a jeśli coś łączy wszystkich Hindusów i nawet Pakistańczyków, to jest to właśnie krykiet. Skoro Sachin modli się do Sathya Sai Baby, boskość tego ostatniego jest bardziej oczywista niż pożółkłe karty Ramajany. Jak pisze o nim jeden z jego sympatyków, piszący na portalu Stowarzyszenia Macierz, mimo to nie do końca jednak pewien boskości Sathya Sai Baby:
Oczywiście Izaak Tagrett był tylko narzędziem w rękach "dobrotliwego duchowego przywódcy". Wybudowany za jego pieniądze szpital przyniósł Sathya Sai Babie ostateczny rozgłos. Zasada bumerangu Indie — Zachód - Indie sprawdziła się rewelacyjnie. Czytajmy dalej z portalu Stowarzyszenia Macierz:
Czy księżna Jorku mogła się mylić? Może gdyby zamiast krzyża Bóg wyczarował trójząb Sziwy, mogłoby to wzbudzać w nas jakąś odrobinę sceptycyzmu. Ale tu widzimy Boga, który opowiada się za prawdą o samym sobie i z miłością wydaje pieniądze natchnionych przez siebie milionerów. Czytajmy dalej:
Budujące, prawda? Premier Indii, gorący wyznawca naszego bohatera, pragnie uwolnienia ludzkości z więzów współczesności. Czyżby chodziło o potencjał nuklearny Indii i Pakistanu? Gdzie zaś można obejrzeć ów niezwykły zegarek? Choć może nie upadajmy tak nisko w naszym… wątpieniu.
Widziałem ów popiół. Nie w Indiach. Moja przyjaciółka malarka zaprowadziła mnie na spotkanie z wariatem, który całkowicie oszalał na punkcie Sathya Sai Baby. Musieliśmy obejrzeć wraz z nim wideo z pokazem mistrza wychodzącego ku wiernym, skupionym w jego aśramie, i materializującego różne rzeczy. Jako, że nie były to triki, kamera ukazywała bardzo oddalony obraz, do tego rozmyty. Zupełnie inaczej niż w programach iluzjonistów, gdzie często widzimy postać magika z bliska i wyraźnie. Opowieść szaleńca mówiła też o praktykach aśramowych, podobnych do tych, jakie są i gdzie indziej w Indiach, gdzie przebywa jakiś Bóg, wielki guru, lub prorok. Sathya Sai Baba udzielał audiencji i wiedział wszystko o odwiedzających go osobach. Jego rady były doskonałe, nie było też żadnego problemu z językiem. Znał wszystkie. Bardziej wzniosłego niż Stowarzyszenie Macierz opisy przebudzenia do boskości naszego bohatera dostarcza wikipedia ezoteryczna, Himalaya — Wiki.
Bhadżan to po indyjsku pieśń religijna. Prowadzenie kółek modlitewno-pieśniarskich od ósmego roku życia to godne zajęcie dla podrastającego Boga. Czytajmy dalej:
Czyli również zacięcie społeczne budziło się wcześnie u tego młodzieńca.
Tu mamy zdecydowanie bardziej estetyczną i zgodniejszą z dekorum hinduizmu biografię. Nie warto chyba wnikać w to, czy ów skorpion był wcześniej kobrą. Tak czy siak stał się cud, dziecko nie umarło, za to weszło spontanicznie w boski stan samadhi. Tak jak w innych klechdach indyjskich z czasów nowożytnych, dziecko wyjaśnia ojcu spokojnie, że jest bogiem. Tym razem mamy tu boga Sziwę, który w świetle lokalnej tradycji upodobnił się do Wisznu (ale jak ktoś jest również Jezusem i Mahometem, to Sziwa na dokładkę nie wadzi). Zreasumujmy — mamy dziecko w stanie Andhra Pradesh, które z biegiem czasu staje się Bogiem dla dużej rzeszy prostych ludzi, przyzwyczajonych do takich zjawisk. Największą zagadką jest tutaj to, dlaczego akurat ten młody człowiek stał się Bogiem, a nie jakiś chłopiec z sąsiedniej wioski? Może przypadek, może lepsza pozycja rodziców, może osobista charyzma, może w końcu pobudowanie ze strony własnej świątyni w dogodnym komunikacyjnie punkcie. Po zaistnieniu takiej sytuacji, masa krytyczna uznania dla boskości młodego Hindusa staje się tak duża, że uznaje ją pewne grono osób na Zachodzie. Co później wraca rykoszetem do Indii i szczera wiara bogatych białych sahibów przekonuje liczniejsze rzesze autochtonów. Każdy jednak kiedyś umiera. Bóg Wszechmocny również. Jak go żegnano? Najpierw brytyjska gazeta „The Telegraph" z 24 kwietnia 2011 roku, gdzie dziennikarz, Gerthin Chamberlain pisze tak:
Indyjska NDTV mówi o tym w inny nieco sposób, też oczywiście 24 kwietnia 2011:
Obszerną kronikę wydarzeń związanych ze zgonem Boga zawierają indyjskie Yahoo News:
Jak widać część reakcji indyjskiego establishmentu była dość ostrożna. Nic dziwnego, w końcu miał on tylko 50 milionów wyznawców, co stanowi jedną dwudziestą społeczeństwa Indii. Można by raczej zapytać, dlaczego były aż tak mocne? Odpowiedź jest prosta. Hindusi mają nawyk kłaniania się przed wszystkim, co uznane jest za święte, nie podważają też oczywiście owej świętości, choćby była sprzeczna z ich własnymi wierzeniami. Nawet grobowiec Khwadży Moinuddina Chistiego w Adżmerze odwiedzany jest przez licznych pielgrzymów hinduistycznych, choć Moinuddin raczej nie tolerował hinduizmu i chciał nawrócić wszystkich bałwochwalców. Dziś indyjscy politeiści są przekonani, iż jego grób przynosi płodność. Dlatego i Sathya Sai Babę lepiej czcić niż nie czcić. O zbliżającej się śmierci Boga dowiedziałem się na ghatach Varanasi, gdzie zauważyłem jego wizerunki na głównych ołtarzach umieszczonych nad Gangesem. Wtedy był jeszcze w szpitalu, modlono się zaś o jego ozdrowienie. Ci, którzy wierzyli w jego boskość, musieli mieć problem natury logicznej z tymi obrzędami (po co modlić się do Boga o jego uzdrowienie?), ale był bardzo ciepły dzień i z pewnością Słońce dawało się wszystkim we znaki. Na Facebooku mam dwa tysiące hinduskich znajomych. Mimo to pierwsza wieść o śmierci Bhagavana doszła do mnie od Polki. Zmartwiłem się i pomyślałem — „dlaczego relacje pomiędzy tymi dwoma cywilizacjami — europejską i indyjską, są tak toksyczne? Dlaczego na zasadzie ponurego echa potęgują wzajemnie ludzką ciemnotę i zabobon?". P.S..: Jak zwykle w przypadku gęstej indyjskiej rzeczywistości, pozostało jeszcze wiele zarośniętych ścieżek. Choćby Sathya Sai Baba i jego „rozrywki", czyli oskarżenia o pedofilię, morderstwa i wiele innych. Albo zagadnienie pop psychologii. Albo poprzednik Sathya Sai Baby, ów Sai Baba, jeszcze bardziej bogowaty (doprawdy, nie wiem jak to napisać) i czczony. Na wszystkie te tematy przyjdzie jeszcze czas, tu chciałem tylko pokazać, jak łatwo stać się Bogiem Wszechmocnym w drugiej połowie XX wieku, choć może te 2000 lat temu było jeszcze łatwiej... Źródła: www.sathyasai.org.pl — strona organizacji Sathya Sai w Polsce, | |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1877) (Ostatnia zmiana: 08-06-2011) |