Lasy w Polsce produkują coraz mniej tlenu i wychwytują coraz mniej CO2, gdyż ideologia ekologizmu przekształca je w cmentarzysko. Nasuwa mi to skojarzenia z teorią samorództwa. Wiara w to, że zgnicie setek tysięcy hektarów lasu wzbogaci bioróżnorodność to właśnie powrót do teorii abiogenezy Arystotelesa. W rzeczywistości jednak nie przybywa nam nowych gatunków, lecz zamieniamy drzewa rosnące w lesie na próchno opanowane przez grzyby i ksylobionty, które w rzeczywistości w tym lesie są od zawsze, lecz nie w takiej ilości, która zadowala ekologistów. Zachwyty nad wzrostem różnorodności biologicznej to tak naprawdę peany w związku ze zmianami ilościowymi gatunków: kosztem rosnących drzew następuje przyrost ich żerców i destruentów.
Do tekstu.. |