Tegoroczny lipiec przynosi nam zmiany polityczne jak w kalejdoskopie. Najpierw Trump napompował Polskę a tym samym i partię rządzącą, by zaraz potem obóz władzy popadł w swój największy kryzys polityczny od dwóch lat - kryzys wewnętrznego pęknięcia. Można to tłumaczyć astroczymśtam, można to tłumaczyć spiskiem wrażych sił zazdrosnych o rosnącą pozycję Polski, ale tym razem mamy do czynienia z czymś zupełnie innym, czego prawa strona nie ma publicznie odwagi przyznać, a tym samym plącze się w pseudowyjaśnieniach. A fakty są takie, że najbardziej zdumiewające a być może także i najbardziej sprawcze ciosy spadły od największych sojuszników: Kościoła i administracji Trumpa. Być może jesteśmy właśnie świadkiem wejścia Kościoła do gry politycznej, co jest następstwem warszawskiej katechezy Trumpa.
Do tekstu.. |