Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.560.022 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Mówi się, że Bóg zła nie stworzył, ale je dopuścił. Więc jeśli dopuścił, to jest za to zło odpowiedzialny. (..) z czystej przyzwoitości, nie można zwalniać Pana Boga z odpowiedzialności za zło.
 Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe

Od Putina na Westerplatte do Steinmeiera w Warszawie: nowy kierunek Europy [1]
Autor tekstu:

Przedstawiciele 40 państw Europy (plus USA i Kanada) wspólnie uderzali w dzwon pamięci na placu Piłsudskiego z okazji 80. rocznicy ataku Niemiec na Polskę, który rozpoczął II wojnę światową. Było to święto jednoczącej się Europy Środkowej: niezwykle charakterystyczne jest bowiem to, że na owe obchody państwa Europy Zachodniej przesłały przedstawicieli drugiej kategorii (za wyjątkiem Islandii), z kolei Europa Środkowa reprezentowana była przez głowy państw. Obecni byli prezydenci Węgier, Słowacji, Czech, Ukrainy, Litwy, Łotwy, Estonii, Chorwacji, Bułgarii, Albanii, Słowenii, Czarnogóry i Gruzji. W ostatniej chwili wycofał się Trump, w efekcie czego lukę tę wykorzystały państwa pozostające z nim w sporze: wraz z prezydentem przyjechała kanclerz Niemiec, która wcześniej nie była zapowiadana, a także przedstawiciel Turcji.

Gesty i symbole wskazują kierunki polityczne na arenie międzynarodowej. Możemy więc powiedzieć, że Europa Środkowa, która w czasie wojny była niezwykle rozbita i skonfliktowana, dziś coraz wyraźniej trzyma się razem. Nie ma w tym jeszcze potężnych fundamentów gospodarczych, lecz jest to proces , który się rozwija.

Jakże wyraźne są zmiany, jakie zaszły w ostatniej dekadzie! Poprzednie tego rodzaju obchody miały miejsce na Westerplatte 1 września 2009. Z okazji 70. rocznicy wybuchu wojny do Polski przybyli przedstawiciele 30 państw w tym 20 premierów. Europa zachodnia miała wówczas wysoką reprezentację. Główną gwiazdą był Putin.



Minister kultury zapowiadał wówczas udział wiceprezydenta USA Joe Bidena lub sekretarz stanu Hillary Clinton. Ostatecznie jednak przyjechał doradca prezydenta do spraw obrony narodowej, generał James Jones. Jak widać sytuacja się w tym roku powtórzyła, tyle że mamy pewien krok naprzód w relacjach z USA: zapowiadano prezydenta, przybył wiceprezydent.

Przemawiali prezydent Lech Kaczyński, przewodniczący PE Jerzy Buzek, Donald Tusk, Angela Merkel, Władimir Putin, premier Francji François Fillon, Julia Tymoszenko oraz premier Szwecji. Nie padły wówczas przeprosiny ze strony agresorów. Kanclerz Merkel „pochyliła głowę" przed ofiarami, ale zarazem mówiła o tragedii wypędzonych Niemców.

Putin nie powiedział ani słowa o polskich ofiarach, skupił się na ofiarności czerwonoarmijców i usprawiedliwianiu Niemców: przyczyną wojny nie był Pakt Ribbentrop-Mołotow (który Putin zrównał z polsko-niemiecką deklaracją o nieagresji z 1934), w którym sowieci zagwarantowali nazistom swobodę ataku na Polskę i dokonali rozbiorów Europy Środkowej pomiędzy dwa totalitarne socjalizmy: brunatny i czerwony, przyczyną był Traktat Wersalski, który poniżył Niemcy. Na koniec jeszcze, przemawiając nieopodal Stoczni Gdańskiej, odebrał Solidarności zasługę w obaleniu Żelaznej Kurtyny: to dzięki Kremlowi upadł mur berliński. Przypomnijmy kontekst: od 2004 roku Rosja prowadzi w Europie Środkowej systematyczny „terroryzm gazowy" (to słowa samego Łukaszenki). Rok przed swą przemową na Westerplatte, pod pretekstem konfliktów etnicznych, Putin zbombardował gruziński port w Poti, skąd do Europy biec miał Biały Potok, czyli gazociąg demonopolizujący gaz rosyjski. Swą przemową Putin de facto machał palcem: chcecie uniknąć wojny, nie upokarzajcie nas, ergo: nie niszczcie naszego monopolu energetycznego w Europie.

Ważny dla właściwej interpretacji słów Putina na Westerplatte jest także fakt, że w samej Rosji przez przed tą rocznicą organy rządowe realizowały bezprzykładną kampanię antypolską: państwowa telewizja rosyjska wyemitowała film dokumentalny czyniący z Polski sojusznika Niemiec, a z Becka faszystę — film ów zamieszczono na stronie Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji. Tuż po wizycie Putina Komsomolska Prawda napisała, że Polska przed wojną trzymała się z III Rzeszą.

W czasie swej wycieczki do Polski Putin zażyczył sobie rozmowy w cztery oczy z szefami rządów Polski i Niemiec. Merkel odmówiła, Tusk się spotkał. Jak pisze w wydanej w tym roku książce były szef MSZ Radosław Sikorski, w czasie sławetnego spotkania na sopockim molo Putin miał zaproponować Tuskowi „podział wpływów na Ukrainie", czyli de facto rozbiory Ukrainy, czyli de facto miało to być nowe wydanie Paktu Ribbentrop-Mołotow.

Oznaczało to de facto wojnę na Ukrainie. Że do niej nie doszło zaraz potem to być może kwestia tego, że premierzy zebrani na Westerplatte dobrze zrozumieli przesłanie z jakim przyjechał Putin i już 9 kwietnia 2010 rozpoczęła się budowa Nord Stream. Jego apologeci twierdzą, że jest to jakoby przedsięwzięcie biznesowe i prywatne, tyle że w jego uroczystym otwarciu udział brali szefowie rządów Rosji, Niemiec, Francji i Holandii. To nade wszystko inicjatywa polityczna. Sikorski swego czasu nazwał Nord Stream nowym Paktem Ribbentrop-Mołotow. Jest w tym nieco sensu, gdyż Nord Stream umożliwia Rosji dalszą ekspansję na Europę oraz finansuje jej przemysł zbrojny. Z drugiej jednak strony w Nord Stream widzieć można przede wszystkim haniebne ustępstwo Europy zachodniej wobec neoimperialnych dążności. Rosja chce panować nad Ukrainą, ponieważ biegnie przez nią główna arteria gazowa Rosji do Unii Europejskiej, która jest głównym odbiorcą rosyjskiego gazu. Nord Stream oznacza bezpośrednie połączenie gazowe Rosji z Unią Europejską bez państw trzecich. Ukraina traci wówczas swe strategiczne atuty. Nord Stream jest hańbą Europy zachodniej, gdyż w nadziei na ugłaskanie kremlowskiego cara, który dąży do budowy kartelu gazowego, niszczy się elementarne pryncypia Unii Europejskiej, która zakłada dywersyfikację źródeł gazu jako fundament sensownego rozwoju całej wspólnoty. Nord Stream rozsadza też całą wspólnotę, bo choć umacnianie dominacji rosyjskiej w energetyce jest szkodliwe dla całej UE, to jest ono najbardziej destruktywne dla Europy Środkowej, gdzie Rosja ma pozycję monopolistyczną. Trudno jest powiedzieć, by długofalowo Niemcom opłacało się rozsadzać Unię, która przynosi im tak duże profity. Dlatego należy w tym widzieć tchórzliwe ustępstwo wobec skłonności neoimperialnych w nadziei na pokój i spokój. Długofalowo jest to nadzieja płonna, o czym właśnie historia nas uczy.

Mamy dwie opcje interpretacji tej historii najnowszej: w Nord Stream możemy widzieć nowy rosyjsko-niemiecki Pakt Ribbentrop-Mołotow a w działaniach rządu Tuska — akt zdrady Polski, albo też w tym wszystkim możemy widzieć kolejne akty ustępstw i kapitulacji Europy Zachodniej i Polski przed napierającym neoimperializmem. Na dzień przed występem na Westerplatte Gazeta Wyborcza opublikowała List Putina do Polaków, w którym ten w sposób nader rozbudowany dokonał reinterpretacji wybuchu drugiej wojny światowej, za co odpowiadają nie dwa dogadujące się co do podziału Europy Środkowej totalitaryzmy, lecz Europa Zachodnia, nie wyłączając Polski: poczynając od Traktatu Wersalskiego a kończąc na polityce stałych ustępstw wobec działań Hitlera.

Miał czelność napisać Putin, że Polska wespół z III Rzeszą i Węgrami wzięła udział w rozbiorach Czechosłowacji — choć w istocie: 1) w świetle działań Hitlera już na tydzień przed konferencją monachijską czeskie MSZ zaproponowało Polsce przejęcie Zaolzia; 2) nie był to rozbiór, lecz akt odzyskania ziem utraconych w nader nieszczęsnych okolicznościach: wykorzystując zaangażowanie Polski w walkę z bolszewikami, Czesi zagarnęli te ziemie, łamiąc wcześniejsze umowy polsko-czeskie; 3) gdyby Polacy oddali Zaolzie Niemcom, Wojsko Polskie nie miałoby szans na realizację planowanej wówczas defensywnej strategii obronnej Polski w związku ze spodziewaną napaścią Niemiec na Polskę - jej osią była obrona tzw. przedmościa rumuńskiego, strategia ta polegała na stopniowym wycofywaniu sił na południowy wschód wyczerpując wroga przez rozciągnięcie linii komunikacyjno-zaopatrzeniowych, co miało umożliwić dalszą mobilizację, dozbrajanie i przeformowywanie polskich jednostek wojskowych. Gdyby Niemcy przejęli Zaolzie, przedmoście rumuńskie padłoby już w pierwszych dniach wojny. Dzięki operacji Węgrów i Polaków z 1938, przedmoście rumuńskie załamało się dopiero po 17 września — gdy „czerwonoarmijscy wyzwoliciele" wsparli Hitlera, posyłając w te rejony najsilniej wyposażoną siłę Armii Czerwonej — 12 Armię. W efekcie tego drugiego uderzenia polskie władze przekroczyły granicę z Rumunią, gdzie zostały internowane.

Putin nie tylko cynicznie próbuje zakłamać historię, relatywizując zbrodnie Armii Czerwonej, ale nade wszystko chce nam powiedzieć, że Zachód nie kiwnie palcem w naszej obronie także dziś, więc opór jest daremny. Ma rację czy nie ma? Faktem jest, że w 39 Francja i Anglia nie wywiązały się ze swoich zobowiązań, pomimo że wbrew komunistycznemu mitowi, społeczeństwa francuskie i angielskie były gotowe do „umierania za Gdańsk" (zob. Gregor Dallas: Zatruty pokój. 1945 — wojna, która się nie skończyła, Bukowy Las, 2012, s. 700 i Daniel Hucker: Public Opinion and the End of Appeasement in Britain and France, Ashgate Publishing, 2011, s. 236). Gdyby to uczyniły do wojny światowej mogłoby w ogóle nie dojść.

Czego uczy nas ta historia? Że korzystniej być zdrajcą niż dotrzymywać umów, że Polska powinna dogadać się z jednym bądź drugim totalitaryzmem — jak głoszą środowiska neoendeckie? Takie same nauki stara się nam wdrukować także kremlowska propaganda, której historycy głoszą, że Polska przed wojną miała tylko jedną alternatywę: wybór między ZSRR a III Rzeszą i niestety „wybrała faszystów", za co przyszło zapłacić jej karę. W rzeczywistości takie nauki mogą z historii wyciągać jedynie analfabeci. Historia nie pokazuje, że zdrada jest korzystna. Przeciwnie! Wbrew fałszywym alternatywom Polska nie miała do wyboru paktu z jednym bądź drugim totalitaryzmem. Przypuszczam, że czarny obraz sanacji żyć będzie dopóki nie przeminie pokolenie historyków ulepionych w czasie „Polski Ludowej". Polska nie może popełniać zbrodni tylko dlatego, że popełnia je cała Europa. Nie prześladowaliśmy Żydów, choć cały Zachód ich prześladował (nadrobili to dopiero komunoendecy w 1968), nie paliliśmy czarownic, choć cały Zachód je palił, nie wyrzynaliśmy Indian ani nie niewoliliśmy czarnych, choć była to droga do potęgi nawet dla europejskich karłów, nie toczyliśmy wojen religijnych, kiedy w całej Europie szalała inkwizycja. By Polska pozostała Polską, nie istniał dla nas żaden wybór między totalitaryzmem czerwonym lub brunatnym. Przedwojenna endecja (która była Nowoczesną II RP, której się udało) opowiadała się za paktem z totalitaryzmem czerwonym, współcześni neoendecy roją o tym, że Polska winna iść z totalitaryzmem brunatnym (w nagrodę zostalibyśmy pastuchami niemieckiego bydła na Uralu).


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (13)..   


« Stosunki międzynarodowe   (Publikacja: 02-09-2019 Ostatnia zmiana: 03-09-2019)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 10256 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365