Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.560.753 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Ze wszystkich zboczeń seksualnych czystość jest najosobliwszym.
 Światopogląd » Tanatozofia

Ćwiczenia z cierpienia [1]
Autor tekstu:

Motto:
"Nie widzę sensu w cierpieniu"
Agata Tuszyńska

Jestem po lekturze ostatniej książki Agaty Tuszyńskiej pod tytułem "Ćwiczenia z utraty" [ 1 ]. Jest to historia choroby towarzysza życia autorki, Henryka Dasko [ 2 ] zaczynająca się od maila z środy (popielcowej), 23 marca 2005 roku: "Jestem w szpitalu. Podejrzewają guza mózgu…", a kończąca się słowami: "Umarliśmy 16 września 2006 o 16.32". Ze wstępu dowiadujemy się, że chodzi o raka mózgu o nazwie "glioblastoma multiforme", i że jest to "najbardziej drapieżny z istniejących nowotworów mózgu", z epilogu: "mieliśmy dużo czasu na pożegnanie". Szybko przebiegam w myślach co wydarzyło się w tym czasie w moim życiu. Trochę nowych znajomych, wiele spotkań ze starymi, wiele książek, koncertów, wystaw, pewnie też jakieś kłopoty, których w tej chwili już nawet nie pamiętam, za to pamiętam kilka mniejszych i większych podróży, w tym jedną do Kanady właśnie, kraju, w którym Agata Tuszyńska spędzi prawie cały ten czas u boku swojego śmiertelnie chorego ukochanego...

"Ćwiczenia z utraty" są zapisem tego czasu. Czasu zupełnie innego, niż ten przed chorobą, zupełnie też innego, niż te moje półtora roku — zdrowego — życia (ani ja, ani nikt z moich bliskich nie chorował). Czasu życia z chorobą, której współczesna medycyna nie jest w stanie wyleczyć, może tylko odrobinę odroczyć śmierć, może próbować ulżyć w cierpieniu ale równocześnie wydłużyć je, prolongować wykonanie wyroku przez naturę, która nie przewiduje przeciwstawiania się jej niszczycielskiemu działaniu, uśmierca szybko lub długo, boleśnie lub bez-boleśnie. Agata Tuszyńska opisuje ten wydarty naturze czas. Czas zyskany. Wygrany. Ale też stracony. Przegrany. Bo każdy dzień zyskany tak czy inaczej oznacza jeden dzień bliżej śmierci.

Można by powiedzieć, że dotyczy to przecież każdego życia. I to prawda. Tyle że w normalnym, zdrowym życiu czas nie wyprzedza procesu umierania i dlatego jest czasem życia. Tak się go odbiera. Nie wisi nad nami stałe świadome porażające "memento mori". Żyjemy jakbyśmy byli nieśmiertelni. W życiu naznaczonym nieuleczalną chorobą, czasie, w którym choroba nieubłaganie pozbawia organizmu zdolności do życia, czas ten jest czasem umierania. I jest to czas wielokrotnie przyśpieszony, galopujący, pędzący na łeb na szyję. Wyścig z nim jest z góry przegrany, nawet jeśli metę można nieco przesunąć, troszkę oddalić, nawet jeżeli w tym czasie zawiera się też czas czekania, na operację, na poprawę po, na działanie leków, terapii… To tak czy inaczej jest czas śmierci. Ale też czas chwilowego wygrywania życia.

Ten czas jest też czasem intensywnego do — najgłębszego najdotkliwszego najboleśniejszego — bólu świadomego przewartościowywania tego, co w życiu jest tak naprawdę najważniejsze: życie, po prostu życie, życie jako takie, gołe życie, życie per se, życie jako przeciwieństwo śmierci, prze-życie. To właśnie jest treścią książki "Ćwiczenia z utraty", przejmującej do szpiku kości, wstrząsającej wszystkimi uczuciami, szarpiącej ostatnim nerwem, trafiającej do ostatniego zakamarka mózgu. Dla autorki jest to sposób na uporanie się z doświadczeniem umierania, śmierci i żałoby po najbliższej osobie, dla czytelnika — konfrontacja z własnymi doświadczeniami w tej dziedzinie… bo któż ich nie ma, choć może nie każdy zetknął się ze śmiercią tak blisko, tak bezpośrednio, jednakże każdego może to spotkać.

A opuszczając sferę własnych, prywatnych odczuć i przemyśleń, a także literackość i poetyckość książki Agaty Tuszyńskiej, i przenosząc się w sferę nauki, "Ćwiczenia z utraty" są doskonałym studium (jakby to nie brzmiało w tym akurat kontekście) z dziedziny naukowej zwanej tanatologią, nauką o śmierci, o przyczynach umierania i o przeżywaniu smutku po stracie kogoś bliskiego:

"Tanatologia jest dziedziną interdyscyplinarną korzystającą m.in. z wiedzy o takich zagadnieniach jak: AIDS, ból, eutanazja, filozofia, medycyna, pogrzeb, samobójstwo, starzenie się, sztuka i wojna. Badania opierają się na założeniu, że życie jest na tyle istotną wartością, że może okazać się korzystnym poznanie procesu umierania i, jeśli to możliwe, sposobów wpływania na niego. Tanatologia nie zajmuje się bezpośrednio filozoficznym znaczeniem (sensem) śmierci, jako zagadnieniem medycznie nieistotnym, tak samo jak nie zajmuje się sensem życia. Niektóre teksty naukowe posuwają się dalej, uznając rozważania nad sensem lub bezsensem życia jako absurdalne. Tanatologia może się jednak zajmować znaczeniem śmierci dla jednostek, społeczności i kultur." (Wikipedia)

Tanatologia jest nauką o śmierci (z greki: thanatos = śmierć, logia = nauka, wiedza) i kojarzona jest z medycyną (także sądową). Ale że "choroba i umieranie należą do sfery duszy, nie ciała jedynie", jak słusznie zauważa Agata Tuszyńska, mamy też tanatopsychologię, dział współczesnej psychologii, która zajmuje się analizą psychologicznych aspektów ludzkiego umierania i postaw wobec śmierci. Najsłynniejsza z badaczy zjawisk związanych ze śmiercią, amerykańska lekarz-psychiatra szwajcarskiego pochodzenia dr Elizabeth Kuebler-Ross [ 3 ], autorka "Rozmów o śmierci i umieraniu", mówi, że "nie ma najmniejszych wątpliwości co do istnienia życia po śmierci". Głosi też, iż "umrzeć, to jakby przejść przez drzwi do sąsiedniego pokoju, tyle że sąsiedni pokój jest o wiele, wiele ładniejszy niż ten, w którym znajdujemy się obecnie".

Cóż, nieżyjącej od trzech lat pani tanatopsycholog nie jesteśmy w stanie zapytać, czy aby się nie myliła? I czy rzeczywiście życie po śmierci rozgrywa się w świecie o wiele ładniejszym, niż ten nasz tutejszy niedoskonały świat? I co robić, jeśli wiemy, że jej zapewnienia za życia to jedno, a śmierć to drugie? Że po śmierci nie czeka nas nic? Że to wydaje się o wiele bardziej prawdopodobne, ba, oczywiste? Jeżeli, jak zmarły ukochany Agaty Tuszyńskiej, a także ona sama, jesteśmy "bezbożnikami": "Zapytany, czy zgodziłby się na jakiekolwiek niekonwencjonalne leczenie, wyśmiał mnie. Mogłam się tego spodziewać po uczniu Kartezjusza. 'To by przeczyło całemu mojemu jestestwu, światopoglądowi i poczuciu smaku. Nie mogę zacząć wierzyć w mity tylko dlatego, że dostałem raka.'"

Źródło: dziennik.com"Ćwiczenia z utraty" są o tyle unikatowe wśród wielu pozycji wpisujących się w zagadnienia tanatologii, że jej autorka podkreśla wyraźnie, iż zarówno mężczyzna — który już w okresie śmiertelnej choroby miał się stać jej mężem — jak i ona sama, należą do ludzi niewierzących: "...wy wierzycie w Niebo. Ja nie.", "Nie posiadam daru wiary. Nie znajduję pocieszenia w religii." To zrozumiałe, że kiedy starożytni tłumaczyli sobie zjawiska przyrody będąc tak naprawdę bardzo daleko od możliwości w ich wgląd narzędziami znanymi współczesnej nauce, na temat śmierci fantazjowali sobie dokładnie tak samo, jak na temat kosmosu, pór roku, kataklizmów, których byli świadkami czy ofiarami, ale których nie byli w stanie zrozumieć itd. itp. Świat roił się od bogów, a pomysłów na to, czym jest śmierć, było tyle, ile pomysłodawców. Dziś coraz więcej ludzi wkłada to między bajki.

Zgadzam się z Agatą Tuszyńską, że każdy człowiek umiera inaczej, że nie ma czegoś takiego, jak "kanon śmierci", choć Elizabeth Kuebler-Ross proponuje takie właśnie "uporządkowanie" procesu umierania [ 4 ]. Jednak wydaje się, że tak jak losy ludzkie są bardzo różne, tak i ich zakończenia są różne. Tak jak różne są rodzaje śmierci, tak różne są podejścia umierających do swojej własnej śmierci (jeśli umierający ma czas na pomyślenie o tym, jeśli śmierć nie jest nagła, albo jeśli myślał o tym zawczasu), i do śmierci najbliższych.

Nie zgadzam się, że temat śmierci jest w naszych czasach spychany na margines. Ireneusz Kania, tłumacz "Tybetańskiej Księgi Umarłych", mówił w już roku 1984 o "niebywałym rozkwicie literatury tanatologicznej" w naszych czasach. Na księgarskim rynku pojawiają się co raz pozycje o historii śmierci, o sztuce umierania, o cmentarzach i epitafiach… W każdej epoce, w każdej kulturze, ludzie mierzą się ze śmiercią, nieodłączną towarzyszką życia, a wobec jej nieubłagalności i tajemniczości, próbują ją na wszelkie sposoby zaklinać. Dotychczasowe mocowanie się ze śmiercią sprowadzało się głównie do praktyk magicznych, do wyobrażania sobie życia po śmierci, do modłów i śpiewów, do rytuałów wokół ciał zmarłych.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dwie wizje życia po śmierci
Nad grobem za późno na odtruwanie umysłu

 Zobacz komentarze (20)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Agata Tuszyńska: "Ćwiczenia z utraty", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007
[ 2 ] "Wybitny przedstawiciel emigracji polskiej w Kanadzie, krytyk literacki, publicysta, tłumacz, konsultant w dziedzinie marketingu, podróżnik, współzałożyciel Polsko-Żydowskiej Fundacji Kulturalnej w Kanadzie, który wyemigrował z Polski po Marcu '68 i od wielu lat mieszkał w Toronto. Pisał teksty dla "Ex-Librisu" i "Gazety Wyborczej", wydał "Dziennik 1954" — wersja oryginalna Leopolda Tyrmanda, opatrując dzieło unikatowymi zdjęciami z archiwum Tyrmanda i znakomitym wstępem. Był autorem erudycyjnych, świetnie napisanych esejów o pisarstwie Marka Hłaski, Andrzeja Brychta, Jerzego Kosińskiego, Leopolda Tyrmanda, Ericha Marii Remarque’a. Bardzo zaangażowany w tworzenie dialogu polsko-żydowskiego, współzałożyciel Polsko-Żydowskiej Fundacji Kulturalnej w Kanadzie. Rząd polski docenił jego wysiłki w roku 2004, przyznając mu Krzyż Oficerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej ťza wybitne zasługi w działalności na rzecz porozumienia polsko-żydowskiegoŤ" (ksiazka.studentnews.pl)
[ 3 ] Elizabeth Kuebler-Ross urodziła się 8.7.1926r. w Zurichu, gdzie studiowała medycynę. Od lat 50. XX wieku mieszkała w Stanach Zjednoczonych, najpierw w stanie Wirginia, gdzie zabiegała o wybudowanie szpitala dla chorych na AIDS dzieci. Wtedy właśnie ktoś podpalił jej dom. Straciła cały dorobek swojego życia w tym bezcenne archiwum dotyczące przedmiotu jej badań, śmierci. W ostatnim etapie swojego życia mieszkała w Scottsdale w stanie Arizona doświadczona następstwami serii wylewów krwi do mózgu. Zmarła 24.8.2004r. Jej ogromną zasługą jest odtabuizowanie tematu śmierci. Napisała między innymi: "On Death and Dying", 1969, ("Rozmowy o śmierci i umieraniu"), "Five Stages of Grief" ("Pięć etapów żałoby"). Ze śmiercią zetknęła się w 1945 gdy jako wolontariuszka docierała do hitlerowskich obozów koncentracyjnych. W roku 2002 powstał dokumentalny film w koprodukcji szwajcarsko-amerykańskiej pt.: "Elizabeth Kuebler-Ross — dem Tod ins Gesicht sehen" ("… — Zajrzeć śmierci w oczy"), reż. Stefan Haupt. E. K.-R. była 23-krotnie odznaczana tytułem doktor honoris causa, czym najprawdopodobniej ustanowiła swoisty rekord (przynajmniej wśród kobiet).
[ 4 ] Elizabeth Kuebler-Ross podzieliła proces umierania na pięć wyraźnie różniących się od siebie etapów: odcięcie się od świata, złoszczenie się i wściekanie na los, próba dogadania się z Bogiem, depresja, pogodzenie się ze śmiercią.

« Tanatozofia   (Publikacja: 30-10-2007 Ostatnia zmiana: 14-05-2009)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Elżbieta Binswanger-Stefańska
Dziennikarka i tłumaczka. W Polsce publikowała m.in. w Przekroju, Gazecie Wyborczej, Dzienniku Polskim, National Geographic i Odrze. Przez ok. 30 lat mieszkała w Zurichu, następnie w Sztokholmie, obecnie w Krakowie.

 Liczba tekstów na portalu: 56  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Odyseja nadziei i smutku
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5605 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365