Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.170.949 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Wiara polega na żywieniu przekonania lub zaufania, że coś jest, było lub będzie faktem, lecz jeśli to coś jest niezrozumiałe, nie można być o tym przekonanym ani ufać, że jest to prawdą.
 Kultura » Historia

Konstytucja i Targowica [1]
Autor tekstu:

Święto Konstytucji 3 Maja ma charakter szczególny, gdyż stanowi nawiązanie do Rzeczpospolitej przedrozbiorowej. Konstytucja 3 Maja uważana jest za wiekopomne dzieło, bo była to druga na świecie i pierwsza w Europie konstytucja. Przez jej uchwalenie ówczesna Rzeczpospolita, uważana dziś za państwo upadające, udowodniła, że nawet w owym stanie upadłym była wciąż krok przed Europą. Większość Europy poszła później w te ślady i również oparła swoje ustroje na konstytucjach. Inni z kolei uważają, że nie była ta konstytucja aż tak postępowa jak można by oczekiwać.



Obie strony mają po trochę racji i obie jednocześnie mylą się istotnie, postrzegając akt konstytucyjny jako poszukiwanie uniwersalnego ideału ustrojowego. Konstytucja 3 Maja w żadnym razie nie wychodziła z założenia, że wskazuje ustrój idealny, lecz konieczny doraźnie w aktualnej Europie. Wprowadzenie zapisu o konieczności głębokiej refleksji nad jej treścią po 25 latach jest dowodem na uznanie jej nietrwałości lub konieczności ewolucyjnego kształtowania państwa.

O tym natomiast, że uchwalenie takiej konstytucji było właściwym środkiem na ówczesne bolączki państwa świadczy najlepiej reakcja Prus i Rosji. Pruski dyplomata Ewald Friedrich von Hertzberg powiedział, że "przyjmując konstytucję Polacy zadali coup de grâce (śmiertelny cios) monarchii pruskiej". Ową groźbę odrodzenia Rzeczypospolitej oddaliła caryca Katarzyna, która zakończyła wojnę z Turcją i wypowiedziała wojnę Polsce. Formalnie było to ratowanie zagrożonej wolności przez niecny zamach stanu dokonany przez spiskowców nazywających się „patriotami" — w odpowiedzi na gorącą prośbę Konfederacji Targowickiej.

Jeśli dziś jednym z najważniejszych świąt państwowych jest święto Konstytucji 3 Maja, to należy pamiętać, że jest to świętowanie rewolucyjnego aktu, który powinien być uznawany za operację odzyskania niepodległości państwa od wpływów ościennych — aktu, przyjętego na granicy legalności, który ówczesna elita rządząca uważała za zamach stanu i obalenie demokracji szlacheckiej, w miejsce której wprowadzono monarchię konstytucyjną.

Rewolucyjna nie konserwatywna

Ci, którzy oceniają Konstytucję 3 Maja w paradygmacie ideologicznym a nie ewolucyjnym, uważają, że była ona konserwatywna, ponieważ nie dawała równouprawnienia mieszczanom i wolności chłopom. W istocie jednak dawała ona chłopom gwarancje ochrony prawnej, czyli to co było wówczas dla nich naistotniejsze, mieszczanom zaś dawała ograniczone prawa polityczne i ułatwienie drogi do pełni praw politycznych, będąc zapowiedzią ewolucyjnego równouprawnienia mieszczaństwa wtedy, kiedy będzie na to gotowe. Wbrew bowiem pewnym wierzeniom współczesnym, społeczeństwa do demokracji muszą dorosnąć, przez wcześniejsze upodmiotowienie ekonomiczne i edukację jednostek, wprowadzenie demokracji za wcześnie łatwo cofa społeczeństwa w rozwoju.

Przede wszystkim jednak Konstytucja 3 Maja stanowiła faktycznie bardzo duże ograniczenie praw szlachty, poprzez odebranie praw politycznych gołocie, nie posiadającym ziemi. Owa gołota była jedną z głównych o ile nie najważniejszą słabością Rzeczypospolitej, gdyż najłatwiej się ona sprzedawała — zarówno obcym agentom, jak i oligarchom. Odebranie praw politycznych gołocie było usunięciem głównej słabości demokracji szlacheckiej, jej paradoksu, który sukcesywnie prowadził do jej rozkładu i przekształcania się w ustrój oligarchiczny.

Jeśli owo ograniczenie praw szlachty uzupełnimy zasadniczym rozszerzeniem praw mieszczan, którym zatwierdzono prawo nabywania dóbr ziemskich i uzyskiwania szlachectwa, to już mamy zapowiedź rewolucji ustrojowej, która de facto cenzus szlachectwa miękko zastępowała cenzusem posiadania.

Jeszcze bardziej kontrowersyjna była budowa centralistycznego państwa, które Konstytucja 3 Maja zapowiadała: ujednolicano państwo, znosząc odrębność między Koroną i Litwą, wzmacniano wojsko, zniesiono instrukcje poselskie, konfederacje i liberum veto, decyzje miały zapadać zwykłą większością głosów. Wolną elekcję ograniczono do wyboru dynastii panującej.

Bardzo dobrą rekapitulacją rewolucyjnego charakteru Konstytucji 3 Maja jest jej zdecydowana krytyka przez czołowego polskiego tradycjonalistę, prof. Jacka Bartyzela, który tak o niej pisał:

„Jej związek z polską tradycją (co podkreślał m.in. Mickiewicz!) był mocno naciągany, głównie przepaja konstruktywistyczny duch oświecenia, na czele z wydumaną i niemożliwą do spełnienia, a przede wszystkim fałszywą teorią "trzech władz". Brzydki zapaszek burżujskiego „tiersetatyzmu" też się nad nią unosi — postawienie walorów pekuniarnych mieszczaństwa nad klejnotem szlachectwa ubogiego. Cóż z tego, że przywracała dziedziczność tronu, skoro jeszcze bardziej niż dotąd ograniczała kompetencje króla i czyniła go jedynie szefem władzy wykonawczej. Centralizowała państwa, też na wzór francuskich nacjonalitarystów rewolucyjnych. Na dobrą sprawę tylko jeden jej artykuł winien obowiązywać zawsze — ten o religii rzymskokatolickiej jako panującej i zabronieniu przejścia od niej do jakiejkolwiek innej pod karami apostazji: ciekawe, że tego akurat nikt nie przypomina? Zresztą, nie miejmy złudzeń: masoni, którzy pisali jej tekst, nie wpisali tego rozdziału z gorliwości religijnej, przeciwnie — to było tylko ich „alibi" wobec katolickiego narodu."

Myli się prof. Bartyzel sądząc, nie wiadomo dlaczego, że masoni tworząc ów rewolucyjny akt prawny uprzywilejowali katolicyzm w celach PR-owych. Cały ten akt był głęboko przemyślany, włącznie z kwestią religijną, ówczesni dobrze bowiem jeszcze pamiętali, że to spory religijne zostały zinstrumentalizowane przez naszych sąsiadów przeciwko Polsce. Uprzywilejowana konstytucyjnie pozycja katolicyzmu związana była z walką o uniezależnienie od wpływów ościennych: Prusy i Rosja rozgrywali Polskę za pomocą wyznań mniejszościowych, więc do czasu uniezależnienia się od tych wpływów krok taki był pragmatyczny.

Jeśli którekolwiek punkty owej konstytucji zdają się być cywilizacyjnym krokiem w tył, to było to wyłącznie dostosowanie poziomu państwa do ówczesnych zagrożeń europejskich. Za krok w tył uważam przykładowo budowę scentralizowanego państwa i osłabienie pozycji sejmików, ale takie były ówczens potrzeby „lecznicze" dla państwa, które musiało wówczas sąsiadować z centralistycznymi zamordyzmami pruskim i rosyjskim, które co gorsza bardzo umiejętnie ustroiły się w piórka ówczesnej poprawności politycznej za pomocą kupionych modnych intelektualistów, głównie francuskich.

Mocarstwowa pozycja Rzeczypospolitej nie została zbudowana ani na silnej armii stałej, ani na silnej władzy centralnej. Przeciwnie — została zbudowana na ekspandującej demokracji szlacheckiej, która rosła dotąd dokąd konsumowała kolejne kompetencje króla, lecz zaczęła się osłabiać, kiedy rozluźniła związki władzy z posiadaniem ziemi.

Posiadanie silnej armii centralnej było w naszych dziejach jedynie niezbędną reakcją na zagrożenia ościenne a nie normalnym elementem rozwoju. Tak było z silną stałą armią Mieszka I, która została zbudowana w kontekście zagrożenia od strony Niemiec, które w 962 proklamowały „odrodzenie" cesarstwa rzymskiego, czyli ogłosiły swoją ekspansję na sąsiednie ziemie. Militarne podboje Chrobrego nie okazały się trwałe.

Najświetniejszy rozwój Polski nastąpił po okresie panowania Kazimierza Wielkiego, który postawił na kompromis terytorialny z sąsiadami i budowanie siły wewnętrznej kraju. Elita, jaką wykształciły 37-letnie rządy Kazimierza Wielkiego, zbudowała całą wielkość Polski. Epoka jagiellońska była najwyższym wzlotem polskich dziejów, ale zupełnie błędnie uważa się to za dzieło Jagiellonów. Było to dzieło polskiej szlachty, która bez żadnych rewolucji, w sposób płynny redukowała monarchię na rzecz republikanizmu i ekspandującej demokracji. To że w pewnym okresie dziejów ten fenomenalny projekt polityczny stał się niewydolny i wymagał takich korekt jaką stała się cała epoka stanisławowska i jej kulminacja czyli Konstytucja 3 Maja — jest czymś zupełnie zrozumiałym, czymś co nie neguje bynajmniej wyjątkowości samego projektu.

Unia polsko-rosyjska

Konstytucja 3 Maja doprowadziła do obcej interwencji zbrojnej w Polsce już po kilkunastu miesiącach jej obowiązywania. W efekcie jako remedium nie została zrealizowana, stając się swoistym testamentem politycznym i pierwszym wielkim symbolem walki o niepodległość kraju.

Krajowi przeciwnicy Konstytucji 3 Maja — targowiczanie — stali się symbolem największej zdrady narodowej. Byśmy jednak potrafili uczyć się na własnych błędach, powinniśmy pamiętać, że nie byli oni zdracjami w ścisłym sensie tego słowa. Większość kierowała się po prostu obroną własnych interesów, części z nich nie można nawet zarzucić prywaty — szczerze bowiem wierzyli, że Konstytucja 3 Maja była zamachem na wieloletnie wolności szlachty i na szlachecką demokrację, co w sensie formalnym było zresztą prawdziwe. Targowiczanie powinni zatem być symbolem głupoty, która doprowadziła do tragicznego końca i utraty niepodległości, po ściągniętej do kraju „przyjacielskiej interwencji" (sic!).



Zielona Góra, fot. A. Radziukirewicz

Wbrew dzisiejszym uproszczeniom według których ówczesna Polska była protektoratem rosyjskim [ 1 ], Polska była wówczas związana z Rosją formą unii polityczno-gospodarczej, której fundament został położony w polsko-rosyjskim pokoju wieczystym, tzw. Traktacie Grzymułtowskiego z 1686, który obu układającym się stronom gwarantował wolność religijną: katolicyzmu w Rosji i prawosławia w Polsce. Na tej podstawie Polska mogłaby interweniować na rzecz katolicyzmu w Rosji (czego nigdy nie robiła), Rosja zaś — na rzecz prawosławia w Polsce, z czego chętnie zaczęła korzystać, wykorzystując swą dominującą pozycję. Rosja zaczęła się jednoczesnie starać o to, by zaistniały faktyczne podstawy do takich interwencji, eskalując roszczenia prawosławnych i fanatyzm katolicki.


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (13)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Analogiczne przyszłe uproszczenia mogą przedstawiać aktualna pozycję Polski w Unii jako formę protektoratu niemieckiego — dziś również musimy prosić o zgodę organów zagranicznych na wiele szczegółowych kwestii i reform

« Historia   (Publikacja: 04-05-2016 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9997 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365