Stanisław Piasecki. Polski działacz narodowy o żydowskich korzeniach
Autor tekstu: Bartłomiej Grudnik

Stanisław Piasecki był dziennikarzem, pisarzem, ale nade wszystko redaktorem. Urodził się we Lwowie15 grudnia 1900 r. Młode lata spędził w Zakopanem, gdzie dziadek Stanisława, Wenanty Piasecki miał zakład leczniczy. Stanisław za przykładem ojca Eugeniusza — lekarza i propagatora skautingu oraz kultury fizycznej — został harcerzem itaternikiem. W młodości Stanisław Piasecki z bronią w ręku walczył o niepodległość Polski jako żołnierz w wojnie polsko-bolszewickiej. Działał na rzecz przyłączenia Górnego Śląska do Polski, najpierw podczas plebiscytu, a w końcu jako uczestnik III powstania śląskiego.

Kierunek studiów, jakie Piasecki podjął, nie zapowiadał późniejszych zainteresowań literaturą. Początkowo autor powieści „Związek Białej Tarczy" studiował architekturę we Lwowie. Kiedy jednak ojciec Stanisława, Eugeniusz, objął Katedrę Wychowania Fizycznego i Higieny Szkolnej na Uniwersytecie Poznańskim, syn przeniósł się również do stolicy Wielkopolski, gdzie rozpoczął studia na Wydziale Prawno-Ekonomicznym. Studia w Poznaniu były punktem zwrotnym w życiu młodego Piaseckiego. To wtedy poznał Romana Dmowskiego, pod którego wpływem ukształtowały się jego poglądy polityczne. Przyszły redaktor „Prosto z Mostu" jako student przyłączył się do Młodzieży Wszechpolskiej.

W 1926 r., jako zwolennik narodowej demokracji, przystąpił do Obozu Wielkiej Polski i pozostał w nim aż do rozwiązania OWP w roku 1933. Od tej pory Piasecki znajdował się poza strukturami partyjnymi, ale cały czas pozostawał wielkim admiratorem endecji. Istotnym faktem w życiorysie Piaseckiego było żydowskie pochodzenie jego matki, co skwapliwie wykorzystywali oponenci polityczni przy każdej antyżydowskiej wypowiedzi redaktora.



Piasecki, wybierając drogę polityczną, wybrał także drogę zawodową. Związał się na całe życie z dziennikarstwem. Podczas pobytu w Wilnie w 1922 r. pisywał do endeckiego „Dziennika Wileńskiego", a po przeprowadzce do stolicy w 1926 r. został współpracownikiem dziennika „Gazety Warszawskiej", organu prasowego endecji oraz dziennika „ABC". W tym drugim tytule od 1932 r. Piasecki prowadził dodatek literacki "ABC Literacko-Artystyczne". I tutaj, redagując kilkustronicowy dodatek, szlifował swoje umiejętności zarządzania zespołem współpracowników.

Oddajmy głos samemu Piaseckiemu, który w styczniu 1934 r. tak opisywał swoje rozterki czytelniczo-redakcyjne:

Z dawna obiecywałem sobie odrobić w okresie świątecznym zaległości w lekturze i recenzjach. [...] Ale solennie dawane sobie obietnice wyczyszczenia biurka recenzyjnego okazały się rychło marzeniem ściętej głowy. Im bliżej było świąt, tem bardziej rósł i spiętrzał się stos książek na biurku. Jakby wydawców ogarnął istny szał. Przez pół roku nie ukazało się chyba tyle książek, ile przez tych kilka tygodni przedświątecznych.

Widać nic się w tej sprawie nie zmieniło od czasów redaktora „ABC Literacko-Artystycznego"...

Piasecki, choć bez większych sukcesów, był również pisarzem. Jest autorem powieści o charakterze sensacyjnym „Związek Białej Tarczy". Nicią przewodnią książki jest historia dziennikarza, który wpada na trop bolszewickiego spisku, zmierzającego do przeprowadzenia zamachu na polskiego prezydenta. Niewątpliwie autor, opisując życie przedwojennego reportera prasowego, korzystał z własnych doświadczeń.

Ale pomimo prób pisarskich Piasecki pozostał przede wszystkim redaktorem i publicystą. Korzystając z doświadczeń zdobytych w dzienniku „ABC", postanowił wydawać własny tygodnik literacki. Tak powstało jego największe dzieło — "Prosto z Mostu". Pismo ukazywało się od stycznia 1935 r., aż do wybuchu wojny (ostatni numer datowany był na 3 września 1939 r.).

W artykule wstępnym pierwszego numeru, zatytułowanym dobitnie „Prawo do twórczości" Piasecki, ostro i krytycznie ocenił rzeczywistość, szczególnie stosunki ekonomiczne i społeczne panujące w świecie. Pisał:

Odarto człowieka z człowieczeństwa. Pozbawiono go największej rozkoszy ludzkiej — twórczości. Tę zarezerwowano dla elity. Szaremu człowiekowi niech wystarcza, że haruje, że żre i że może iść do kina. Praca stała się przekleństwem, a brak pracy — to głód i nędza. [...] Prawo do chleba bez prawa pracy to jałmużna. Prawo do pracy bez prawa do twórczości jest niewolą ...

Pełne pasji słowa Piaseckiego wskazują, że ich autor był człowiekiem mocno zaangażowanym w to, co robił i emocjonalnym, jako że był mocno przekonany o słuszności swoich racji.

Musimy pamiętać, że ówczesny światek literacki gromadził się wokół redagowanych przez Mieczysława Grydzewskiego „Wiadomości Literackich". Pisały w nim takie tuzy, jak Julian Tuwim, Jarosław Iwaszkiewicz, Jan Lechoń czy Antoni Słonimski. To u Grydzewskiego zadebiutował Bruno Schulz. A kto nie mieścił się w towarzyskich i ideowych kręgach „Wiadomości", ten pozostawał na marginesie życia literackiego.

Pojawienie się „Prosto z Mostu" dla wielu ludzi pióra stało się szansą zaistnienia na szerszym forum. A literatów piszących do „Prosto z Mostu" było naprawdę dużo i wielu z nich do dziś należy do uznanych twórców tamtych czasów: Jerzy Andrzejewski, Bolesław Miciński, Konstanty Ildefons Gałczyński, Kazimiera Iłłakowiczówna, Wojciech Wasiutyński, Jan Dobraczyński, Karol Irzykowski, Jerzy Waldorff czy Władysław Jan Grabski. W samym tygodniku literatura zajmowała oczywiście centralne miejsce, ale na jego łamach nie brakowało recenzji teatralnych, filmowych, reportaży czy nawet informacji politycznych z Polski i ze świata.

Z upływem czasu obok redagowania pisma Piasecki rozpoczął działalność wydawniczą. Drukował autorów piszących na łamach „Prosto z Mostu", m.in. Gałczyńskiego i Andrzejewskiego.

A jakim człowiekiem był Piasecki? Garść wspomnień o nim trochę przybliży nam tę nieco zapomnianą postać.

Jerzy Andrzejewski, który w dość burzliwych okolicznościach rozstał się z łamami „Prosto z Mostu", wspominał swojego szefa bardzo pozytywnie: "Był [...] najlepszym redaktorem, z jakim miałem okazję bliżej się zetknąć. Nieprzeciętnie inteligentny, wrażliwy [...]", a jednocześnie wypominał Piaseckiemu jego antyżydowskie poglądy.

Stefan Kisielewski w swoim „Abecadle" również podkreślał niezwykły talent redaktorski Piaseckiego: „Po prostu potrafił: do niego ciągnęli jak muchy do miodu. [...] Nawet ludzie, którzy nie zgadzali się z tąjego linią, pisali dla niego".

Sytuacja geopolityczna, w jakiej znalazła się Polska pod koniec lat 30., była coraz trudniejsza. Piasecki miał tego świadomość i dawał temu wyraz w swoich tekstach. W maju 1939 r. w artykule pt. „Bo jeśli ma być wojna…" pisał: „Jest w Polsce spokój, opanowanie, gotowość. [...] Psychicznie jesteśmy już na wojnę przygotowani zupełnie; nie znaczy to żebyśmy jej gwałtem chcieli; ale narzucona — nie zaskoczy nas. Przyjdzie jak coś zwykłego, co zawsze spotkać naród może, i co trzeba dobrze, jak najlepiej wypełnić".

Po zakończeniu działań wojennych Piasecki wrócił do Warszawy i od razu włączył się w działalność konspiracyjną. Został członkiem podziemnego Stronnictwa Narodowego, a w grudniu 1939 r. rozpoczął wydawanie podziemnego pisma „Walka". Na jego łamach nie przestawał troszczyć się o polską kulturę i kondycję polskiego społeczeństwa pod okupacją. Pisał:

Jest rzeczą zdumiewającą jak Polacy, gorący patrioci nawet, [...] nie dostrzegają obok straszliwych spustoszeń gospodarczych [...] także grozy spustoszeń moralnych i kulturalnych dokonujących się dzień za dniem pod rządami okupacyjnymi [...]. [...] jeśli świadomość walki o kulturę i moralność nie przeniknie najszerszych warstw narodu,stanąćmożemy łacno wobec klęski wewnętrznej, której rozmiarów nawet wymierzyć nie sposób.

Żeby utrzymać rodzinę, wraz żoną, śpiewaczką Ireną Religioni, założył kawiarnię „Arkadia" mieszczącą w budynku Filharmonii Narodowej. Zatrudniał w niej swoich dawnych kolegów z „Prosto z Mostu".

Lekceważąc zasady konspiracji, w lokalu utrzymywał punkt kolportażu konspiracyjnej „Walki".

Wieczorem, 4 grudnia 1940 r. do mieszkania Piaseckich przy ulicy Książęcej 6 wkroczyło Gestapo. Po długiej rewizji Niemcom udało się znaleźć dowody pozwalające aresztować redaktora. Piasecki wraz żoną trafił na Pawiak. Lecz i stamtąd przesyłał teksty do podziemnej „Walki". W jednym z grypsów do żony napisał: „Wybacz, że Polskę kochałem więcej niż Ciebie i dziecko".

12 czerwca 1941 wraz z grupą więźniów został wywieziony do Palmir, gdzie zginął rozstrzelany przez Niemców. Dom, w którym mieszkał i gdzie mieściła się redakcja „Prosto z Mostu", przy ul. Książęcej 6 w Warszawie stoi do dziś, a Piaseckiego upamiętnia wmurowana w ścianę tablica.

*

Tekst powstał dla Ośrodka Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego


 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10230)
 (Ostatnia zmiana: 19-08-2018)