Fraszki o klerze
Autor tekstu: Jan Kochanowski

Księgi pierwsze

Na Świętego Ojca

„Świetym" cię zwać nie mogę, „ojcem" się nie wstydzę
Kiedy, wielki kapłanie, syny twoje widzę.

Na posła papieskiego

Pośle papieski rzymskiego narodu,
Uczysz nas drogi, a sam chybiasz brodu.
Nawracaj lepiej niźli twój woźnica,
Strzeż nas tam zawieźć, gdzie płacz i tęsknica

O księdzu

Z wieczora na cześć księdza zaproszono
Aż ksiądz zamieszkał i mszy, i obiada!
Trwała tam chwilę ta miła biesiada,
Ale mu na noc małpę przywiedziono

O prałacie

I to być musi do fraszek włożono,
Jako prałata jednego uczczono.
Białychgłów młodych i panów niemało
Za jednym stołem po społu siedziało.
Siedział też i ten, com go już mianował,
Bo dobrej myśli nigdy nie zepsował.
Mnich wedle niego, a po drugiej ręce
Pani co starsza. Słuchajże o męce:
Na pierwszym miejscu pannę całowano,
Także do końca podawać kazano.
Więc tego nie raz ale kilka było,
A prałatowi by kąska niemiło [ani trochę nie jest przyjemnie — przyp.]
Bo co raz to go baba pocałuje,
A on zaś mnicha; więc mu nie styskuje,
Miał czyściec prawy jeszcze na tym świecie
Bodaj wam taki, co go mieć nie chcecie

O rozwodzie

Przyszedł chłop do biskupa chcąc się rozwieść z żoną.
Pytają go: "Czemuż tak w oczu twych mierzioną?"
"Atolim jej nie zastał dziewicą, ksze miły!"
A biskup mu zaś powie: "O błaźnie opiły,
Przychodzi to na króle i wysokie stany,
A nie przynoszą takich plotek przed kapłany.
I ty, chłopie, jeslić się tak dziewice chciało,
Mogłeś do Kolna jechać: tam ich jest niemało."

Księgi wtóre

O kapelanie

Królowa do mszej chciała, ale kapelana
Doma nie naleziono, bo pilnował dzbana.
Przyjdzie po tym nierychło w czerwonym ornacie,
A królowa: "Ksze miły, długo tak sypiacie!"
A mój dobry kapelan na ono łajanie:
"Jeszczem ci się dziś nie kładł, co za długie spanie?"

O drugim

Co się wam widzi ten drugi?
"Księże, nie bądź ze mszą długi!"
"Ba, to łacno odniesiecie,
Nie będzie jej, jeśli chcecie"

Ofiara

Tę sieć Mikołaj świętym ofiaruje,
Bo mniej w starości mocy co dzień czuje.
Teraz pod wodą grajcie, ryby, śmiele,
Mikołaj zdycha, sieć wisi w kościele!"

O kaznodziei

Pytano kaznodzieję: "czemu to prałacie,
nie tak sami żywiecie, jako nauczacie"?
(A miał doma kucharkę), i rzecze: "Mój panie,
Kazaniu się nie dziwuj, bo mam pięć set na nie:
A nie wziąłbym tysiąca, mogę to rzec śmiele,
Bym tak miał czynić, jako nauczam w kościele"

Księgi trzecie

Na heretyki

Po co wy, heretycy, w kościele bywacie,
Kiedy ceremonije za śmiech sobie macie?
Jesli zła w oczu waszych msza i procesyja,
Aza lepsze łakomstwo i ta ambicyja?
Wyjmi, nieboże, bierzmo pierwej z oka swego,
A potym ździebłka sięgaj w oczach u drugiego!
Chwalisz, jako w twym zborze dobrze nauczają,
A przedsię tam się ciśniesz, kędy rozdawają.
A jesli jeszcze z niczym odjedziesz do żony,
Jakobyś wodę święcił albo też krzcił dzwony.

O kapłanie

Prawo jest, aby kapłan nie mógł pojąć żony;
Tenże nie ma być w żadnym członku uszczerbiony.
Jeśli nie miał mieć żony, moglić go zostawić
Przy uszu, ale jajec lepiej było zbawić


 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1680)
 (Ostatnia zmiana: 03-08-2002)