Księgi
pierwsze
Na Świętego
Ojca
„Świetym"
cię zwać nie mogę, „ojcem" się nie wstydzę
Kiedy, wielki kapłanie, syny twoje widzę.
Na
posła papieskiego
Pośle
papieski rzymskiego narodu,
Uczysz nas drogi, a sam chybiasz brodu.
Nawracaj lepiej niźli twój woźnica,
Strzeż nas tam zawieźć, gdzie płacz i tęsknica
O
księdzu
Z
wieczora na cześć księdza zaproszono
Aż ksiądz zamieszkał i mszy, i obiada!
Trwała tam chwilę ta miła biesiada,
Ale mu na noc małpę przywiedziono
O
prałacie
I
to być musi do fraszek włożono,
Jako prałata jednego uczczono.
Białychgłów młodych i panów niemało
Za jednym stołem po społu siedziało.
Siedział też i ten, com go już mianował,
Bo dobrej myśli nigdy nie zepsował.
Mnich wedle niego, a po drugiej ręce
Pani co starsza. Słuchajże o męce:
Na pierwszym miejscu pannę całowano,
Także do końca podawać kazano.
Więc tego nie raz ale kilka było, A prałatowi by kąska niemiło [ani
trochę nie jest przyjemnie — przyp.]
Bo co raz to go baba pocałuje, A on zaś mnicha; więc mu nie styskuje,
Miał czyściec prawy jeszcze na tym świecie
Bodaj wam taki, co go mieć nie chcecie
O rozwodzie
Przyszedł chłop do
biskupa chcąc się rozwieść z żoną.
Pytają go: "Czemuż tak w oczu twych mierzioną?"
"Atolim jej nie zastał dziewicą, ksze miły!" A biskup mu zaś powie: "O błaźnie opiły,
Przychodzi to na króle i wysokie stany, A nie przynoszą takich plotek przed kapłany. I ty, chłopie, jeslić się tak dziewice chciało,
Mogłeś do Kolna jechać: tam ich jest niemało."
Księgi
wtóre
O
kapelanie
Królowa
do mszej chciała, ale kapelana
Doma nie naleziono, bo pilnował dzbana.
Przyjdzie po tym nierychło w czerwonym ornacie, A królowa: "Ksze miły, długo tak sypiacie!" A mój dobry kapelan na ono łajanie:
"Jeszczem ci się dziś nie kładł, co za długie spanie?"
O
drugim
Co
się wam widzi ten drugi?
"Księże, nie bądź ze mszą długi!"
"Ba, to łacno odniesiecie,
Nie będzie jej, jeśli chcecie"
Ofiara
Tę
sieć Mikołaj świętym ofiaruje,
Bo mniej w starości mocy co dzień czuje.
Teraz pod wodą grajcie, ryby, śmiele,
Mikołaj zdycha, sieć wisi w kościele!"
O
kaznodziei
Pytano
kaznodzieję: "czemu to prałacie,
nie tak sami żywiecie, jako nauczacie"?
(A miał doma kucharkę), i rzecze: "Mój panie,
Kazaniu się nie dziwuj, bo mam pięć set na nie: A nie wziąłbym tysiąca, mogę to rzec śmiele,
Bym tak miał czynić, jako nauczam w kościele"
Księgi
trzecie
Na
heretyki
Po co wy, heretycy, w kościele
bywacie,
Kiedy ceremonije za śmiech sobie macie?
Jesli zła w oczu waszych msza i procesyja,
Aza lepsze łakomstwo i ta ambicyja?
Wyjmi, nieboże, bierzmo pierwej z oka swego, A potym ździebłka sięgaj w oczach u drugiego!
Chwalisz, jako w twym zborze dobrze nauczają, A przedsię tam się ciśniesz, kędy rozdawają. A jesli jeszcze z niczym odjedziesz do żony,
Jakobyś wodę święcił albo też krzcił dzwony.
O
kapłanie
Prawo
jest, aby kapłan nie mógł pojąć żony;
Tenże nie ma być w żadnym członku uszczerbiony.
Jeśli nie miał mieć żony, moglić go zostawić
Przy uszu, ale jajec lepiej było zbawić
|