Spirytualista czuje się otoczony przez istny ocean zła, jakim jest otaczająca go doczesność. Od niego chce się wybawić. Zbliżając się ku bramom śmierci, ma tylko jeden sposób: uduchowia się (...) Istota zła jest tak wyraźna: „...czyż nie wiecie, iż przyjaźń tego świata jest nieprzyjaciółką Boga? Ktokolwiek by tedy chciał być przyjacielem tego świata, staje się nieprzyjacielem Boga" (św. Jakub, list powszechny, 4, 4) (...) Stworzyć podhalucynacyjny stan psychiczny — oto podstawowe zadanie spirytualizmu, sławetny „ czyn" wiary. Tylko w tym stanie doznanie „prawdziwego" świata i wszystkie konsekwencje stąd płynące są do przyjęcia dla jego władz duchowych. Dlatego tez spirytualizm mówi o stanie „łaski" [w judaizmie liczyły się tylko uczynki, teorię łaski opracowało chrześcijaństwo, u Chrystusa w stadium początkowym, rozwinięte później przez św. Pawła - przyp.], nie wszystkim wszak dostępnej. Stan podhalucynacyjny warunkuje więc łaskę. Normalny osobnik jest na nią bardzo odporny. Jawi się ona przywilejem maluczkich umysłem ["Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców" — powiada Paweł we wstępie pierwszego listu do Koryntian — przyp.], wymęczonych przez nędzę, wymaglowanych przez rozpad panhumanizmu, a więc tych, którzy przeszli już przez tryby innych pierwiastków wspakultury — przez personalizm, moralizm, wszechmiłość. Czyn wiary z kolei stabilizuje zasięgi tych pierwiastków. Jakże bliskie i swojskie stają się cnoty pokory, miłości, cichości... (...) Na pogrążonych w rozpaczy wspakulturowców oprócz pogróżek skutecznie działa fakt nieubłagalnej śmierci. Straszną musi ona być dla jałowych istnień, wypadłych z ciągłości hisotrii; działa jak gniotący ciężar. Ucieczka tylko jedna: dostać się „tam". (...) |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1754) (Ostatnia zmiana: 03-08-2002) |