Światopogląd wspakultury laickiej
Autor tekstu: Jan Stachniuk

U podstaw wspakultury laickiej znajdujemy więc zgrupowanie trzech pierwiastków: personalizmu, wszechmiłości i hedonizmu. Wspierają się one wzajemnie, dzięki czemu niedobory jednego są sztukowane przez resztę. Szczególnie pomocną rolę odgrywa hedonizm. W rezultacie jego bezodpowiedzialnego pasożytnictwa wszystko, co zostało stworzone przez rozwój cywilizacji, wydaje się przeznaczone do umilania konsumpcji. A że stworzono wiele, usposabia to personalizm i wszechmiłość do mniemania, że wreszcie ziści się marzenie o szczęściu fizjologicznym.

Przypomnijmy sobie, czym jest szczęście fizjologiczne dla personalizmu i wszechmiłości. Dobro to stan biernej niewinności, wolności od wszystkiego, odprężenia, swobody przebiegów procesów fizjologicznych — optimum ciepła, słońca, obfitość wyżywienia, beztroska pustota czystego trwania. Szczęście kwiatów i motyli — oto jego streszczenie. Lecz ten ideał nigdy nie bywa osiągany z powodu ciągłego ataku zła, mącącego „dobro". Zło występuje w postaci złych popędów, niszczycielskich namiętności wewnątrz człowieka, i zła zewnętrznego, którym jest niegościnne środowisko i obiektywne zło społeczne w postaci wojen, wrogości ludzi. Zło wewnętrzne i zewnętrzne powoduje, że stan szczęśliwości fizjologicznej, do której bezdziejowiec tęskni wraz z całym żywym światem, nie może być przybliżony. Dlatego też zamiast wymarzonego szczęścia istota żywa doznaje tylko cierpienia. Lecz tu przychodzi z odsieczą pierwiastek hedonistyczny. Widzi on wielkie osiągnięcia cywilizacyjne i kierując się swym pasożytniczym odruchem sądzi, że brak dóbr czy niegościnność środowiska fizycznego, w którym człowiek żyje, jest już do przezwyciężenia: po dokonaniu „rozsądnych" poprawek rozpocznie się używanie bez końca. Wspiera on tu zasady etyczne wszechmiłości, dla której też nie istnieją prawa walki o byt, wykwitające z niedostatecznej ilości dóbr, czyli z niedorozwoju produkcji; „miłość" bowiem wierzy, że zło i cierpienia są spowodowane przez kierowanie się ludzi uczuciami innymi niż miłość; gdyby zamiast chciwości, nienawiści, walki, konkurencji, wydzierania dóbr stosowali „miłość", ilość zboża, mięsa, maszyn okazałaby się naraz tak duża, że „wszystkim by starczyło".

Personalizm, wszechmiłość i hedonizm widzą teraz jasno, że ich ideały mogą być urzeczywistnione. Toteż słabnie pierwotny odruch personalizmu, który w przeświadczeniu, że „zło" jest wszechpotężne, stosował maksymę „niesprzeciwiania się złu". Do głosu dochodzi hedonizm, który zgodnie ze swą zasadą bezodpowiedzialnej konsumpcji zło widzi w tym, że ludzie nie kierują się tylko motywem użycia, lecz jakimiś innymi jeszcze pobudkami. Te inne pobudki uważa on za zgubne. Oczywiście owe „inne" pobudki są właśnie bodźcem twórczości i produkcji, na której hedonizm chce pasożytować. To, co on uważa za przyczynę niedociągnięć, to są właśnie siły motoryczne postępu, i te właśnie chce on usunąć jako „zło".

Dochodzimy do paradoksu: wspakultura laicka chce urządzić doskonały świat, i w tym celu uważa za konieczne zlikwidować te siły, które utrzymują wytężoną produkcję i dynamikę gospodarczo-techniczną. Inaczej tę rzecz ujmując - wspakultura laicka chce pasożytować na postępie cywilizacji, lecz sądzi, że jeśli są co do tego przeszkody, to tkwią one w tym, co tę cywilizację stwarza i utrzymuje. Wyniki cywilizacji są dla niej „dobrem", ale aparat i siły, które to dobro stwarzają, są co najmniej podejrzane. Pragnie ona jabłek, ale nie cierpi jabłoni i tego wszystkiego, co z wysiłkiem hodowli jabłoni jest związane. Więcej nawet: jeśli dotychczas były trudności ze zdobyciem jabłek, to tylko dlatego, że zajmowano się jabłoniami. Gdyby tego nie czyniono, jabłek byłoby w bród. Tak myśli wspakultura laicka, i pomimo całej groteskowości tego schematu myślenia inaczej być nie może. Różni się ona od totalnej wspakultury krzyża tym, że wierzy w usunięcie przeszkód przed szczęściem fizjologicznym „tu", nie zaś dopiero „tam". W tym punkcie chrześcijaństwo ma odrębny sposób widzenia rzeczy.

(...)

W przeciwieństwie do chrześcijaństwa wspakultura laicka zawsze ubiera się w szatki nowoczesności, postępu, humanizmu. Ale za to ma taką samą postawę wobec podstawowych sił motorycznych cywilizacji. Wszystko, co wynika z panhumanizmu, ma przeciw sobie zarówno wspakulturę laicką, jak i totalną krzyża. Obie pałają szlachetnym oburzeniem wobec przejawów „dzikich namiętności", obcych prawdziwemu „humanizmowi" i „miłości człowieka". Znikają tu rozdmuchane różnice i wyłania się jednolity front pandekadentyzmu.


 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1765)
 (Ostatnia zmiana: 03-08-2002)