U
podstaw wspakultury laickiej znajdujemy więc zgrupowanie trzech pierwiastków: personalizmu,
wszechmiłości i hedonizmu. Wspierają się one wzajemnie, dzięki czemu
niedobory jednego są sztukowane przez resztę. Szczególnie pomocną
rolę odgrywa hedonizm. W rezultacie jego bezodpowiedzialnego pasożytnictwa
wszystko, co zostało stworzone przez rozwój cywilizacji, wydaje się
przeznaczone do umilania konsumpcji. A że stworzono wiele, usposabia to personalizm i wszechmiłość do mniemania, że wreszcie ziści się marzenie o szczęściu
fizjologicznym. Przypomnijmy
sobie, czym jest szczęście fizjologiczne dla personalizmu i wszechmiłości.
Dobro to stan biernej niewinności, wolności od wszystkiego, odprężenia,
swobody przebiegów procesów fizjologicznych — optimum ciepła, słońca,
obfitość wyżywienia, beztroska pustota czystego trwania. Szczęście kwiatów i motyli — oto jego streszczenie. Lecz ten ideał nigdy nie bywa osiągany z powodu ciągłego ataku zła, mącącego „dobro". Zło występuje w postaci złych popędów, niszczycielskich namiętności wewnątrz człowieka, i zła zewnętrznego, którym jest niegościnne środowisko i obiektywne zło społeczne w postaci wojen, wrogości ludzi. Zło wewnętrzne i zewnętrzne powoduje, że
stan szczęśliwości fizjologicznej, do której bezdziejowiec tęskni wraz z całym
żywym światem, nie może być przybliżony. Dlatego też zamiast wymarzonego
szczęścia istota żywa doznaje tylko cierpienia. Lecz tu przychodzi z odsieczą
pierwiastek hedonistyczny. Widzi on wielkie osiągnięcia cywilizacyjne i kierując
się swym pasożytniczym odruchem sądzi, że brak dóbr czy niegościnność środowiska
fizycznego, w którym człowiek żyje, jest już do przezwyciężenia: po
dokonaniu „rozsądnych" poprawek rozpocznie się używanie bez końca.
Wspiera on tu zasady etyczne wszechmiłości, dla której też nie istnieją
prawa walki o byt, wykwitające z niedostatecznej ilości dóbr, czyli z niedorozwoju produkcji; „miłość" bowiem wierzy, że zło i cierpienia są spowodowane przez kierowanie się ludzi uczuciami innymi niż miłość;
gdyby zamiast chciwości, nienawiści, walki, konkurencji, wydzierania dóbr
stosowali „miłość", ilość zboża, mięsa, maszyn okazałaby się
naraz tak duża, że „wszystkim by starczyło". Personalizm,
wszechmiłość i hedonizm widzą teraz jasno, że ich ideały mogą być
urzeczywistnione. Toteż słabnie pierwotny odruch personalizmu, który w przeświadczeniu,
że „zło" jest wszechpotężne, stosował maksymę
„niesprzeciwiania się złu". Do głosu dochodzi hedonizm, który
zgodnie ze swą zasadą bezodpowiedzialnej konsumpcji zło widzi w tym, że
ludzie nie kierują się tylko motywem użycia, lecz jakimiś innymi jeszcze
pobudkami. Te inne pobudki uważa on za zgubne. Oczywiście owe
„inne" pobudki są właśnie bodźcem twórczości i produkcji, na której
hedonizm chce pasożytować. To, co on uważa za przyczynę niedociągnięć, to
są właśnie siły motoryczne postępu, i te właśnie chce on usunąć jako
„zło". Dochodzimy
do paradoksu: wspakultura laicka chce urządzić doskonały świat, i w tym celu
uważa za konieczne zlikwidować te siły, które utrzymują wytężoną
produkcję i dynamikę gospodarczo-techniczną. Inaczej tę rzecz ujmując -
wspakultura laicka chce pasożytować na postępie cywilizacji, lecz W przeciwieństwie do chrześcijaństwa wspakultura laicka zawsze ubiera się w szatki nowoczesności, postępu, humanizmu. Ale za to ma taką samą postawę wobec podstawowych sił motorycznych cywilizacji. Wszystko, co wynika z panhumanizmu, ma przeciw sobie zarówno wspakulturę laicką, jak i totalną krzyża. Obie pałają szlachetnym oburzeniem wobec przejawów „dzikich namiętności", obcych prawdziwemu „humanizmowi" i „miłości człowieka". Znikają tu rozdmuchane różnice i wyłania się jednolity front pandekadentyzmu. |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1765) (Ostatnia zmiana: 03-08-2002) |