Spis treści: Większa część tego numeru jest poświęcona projektowi „Respektowanie wolności sumienia i wyznania w szkole publicznej" zrealizowanemu przez „Neutrum" ze środków Funduszu PHARE Demokracja. Poniżej zamieszczamy skrótową informację o badaniach wraz z podsumowaniem i wnioskami praktycznymi. Dalej Czytelnicy znajdą obszerne fragmenty dyskusji panelowej na temat wyników raportu oraz cytaty z kilku książek zalecanych przez MEN, które nasi recenzenci uznali za nie nadające się do wykorzystania w szkole publicznej. Oryginał raportu można otrzymać w siedzibie Stowarzyszenia „Neutrum". Redakcja * RAPORT "RESPEKTOWANIE WOLNOŚCI SUMIENIA I WYZNANIA W SZKOLE PUBLICZNEJ"Celem projektu, którego wyniki przedstawia raport, było
zbadanie, czy nauczanie religii w szkołach nie generuje zjawisk i zachowań
zagrażających konstytucyjnym gwarancjom wolności sumienia i wyznania. Zebrane
informacje miały posłużyć do sformułowania wniosków dla administracji państwowej i instytucji oświatowych w celu przeciwdziałania ujawnionym nieprawidłowościom. Ważniejsze wyniki badań
Materiały uzyskane z wywiadów
wskazują, że konflikty szkolne na tle nauczania religii rzadko są
upubliczniane i nagłaśniane przez osoby, których dotyczą. Strony konfliktu są
na ogół zainteresowane ich wyciszeniem i załatwieniem w sposób nieformalny.
Przyczyną, dla której rodzice często rezygnują z dochodzenia swoich racji,
jest zwykle obawa przed reakcją szkoły. Argumentem jest dobro dziecka i przekonanie, że ze szkołą „i tak się nie wygra". Wnioski praktyczne W polskich szkołach i w
polskich rodzinach zdarzają się przypadki otwartych i — jak pokazują
badania — ukrytych form nacisku i konfliktów związanych z nauczaniem religii w szkołach publicznych. Uzasadnia to poszukiwanie rozwiązań zmierzających do
poprawienia sytuacji w tym zakresie. WYJĄTKI Z KSIĄŻEK ZALECANYCH PRZEZ
MINISTERSTWO
Marina Ombach: W poszukiwaniu prawdziwej miłości, AWK-MAG 1994: Popęd płciowy służy przekazywaniu życia. Popęd służący wyłącznie osiąganiu przyjemności jest wynaturzeniem (s. 49). Z całą mocą podkreślam, że tylko małżeństwo daje dwojgu kochającym się ludziom prawo do współżycia płciowego (s. 73). Kiedy wreszcie powszechną będzie świadomość, że płodność jest zdrowiem! Antykoncepcja, która niszczy płodność, godzi w człowieka, bo niszczy jego zdrowie! (s. 93). Współżycie seksualne młodych ludzi jest wbrew rytmowi, który proponuje sama natura (s. 94). Piotr Jaroszyński: Etyka. Dramat życia moralnego, Oficyna Wydawnicza MOST 1993: Kult religijny, obrzędy, obyczaje, modlitwa — to wszystko są ludzkie formy praktycznego oddawania czci, których brak staje się złem moralnym, ponieważ naruszania zostaje wówczas sprawiedliwość (s. 112). Dziś [...] do jednego worka wkłada się wiarę i wiedzę. Był wprawdzie późny nurt chrześcijaństwa, który tak czynił, a mianowicie protestantyzm, ale rzeczą człowieka wykształconego jest umieć odróżniać i wiedzieć, co jest czym (s. 12). Był Chrystus i byli święci; ale kult świętych ateistów zawsze budowany był na kłamstwie. Do zasług dochodzili zaś po trupach, nie uznając nawet swojej winy. Próba więc oderwania moralności od religii, możliwa do pewnego stopnia z punktu widzenia teoretycznego, praktycznie podcina korzenie moralności, bo moralność wyrasta z miłości do Boga i ludzi (s. 116). Proponujemy zatem, w zakresie kompetencji władz oświatowych: 1. Likwidację stopnia z lekcji religii na świadectwie szkolnym. Postulat ten jest zgodny z oczekiwaniami mniejszości religijnych oraz reprezentantów środowisk niewierzących i bezwyznaniowych, dla których „kreska" na świadectwie stanowi naruszenie prawa do nieujawniania swoich przekonań, a nawet postrzegana jest jako konkretne zagrożenie, mogące zaważyć na przyszłości dziecka. Zmiana taka osłabiłaby nacisk konformizacyjny, wymuszający w niektórych przypadkach uczestnictwo w lekcjach religii. Byłoby to zgodne z deklarowaną przez władze oświatowe i kościelne zasadą respektowania w pełni autonomicznego, wolnego od presji wyboru w sprawie religii w szkole. 2. Konsekwentne przestrzeganie zasady, by lekcje religii odbywały się na początku lub na końcu zajęć szkolnych. Rozwiązanie takie — jak wskazują analizy statystyczne — nie będzie miało wpływu na rezygnowanie przez uczniów z uczęszczania na katechezę szkolną, natomiast rozwiąże wiele problemów uczniów nie uczęszczających na religię. 3. Wprowadzenie do programu szkolnego (na poziomie szkół ponadpodstawowych), zgodnie z preferencjami młodzieży szkolnej, przedmiotu „"religioznawstwo" jako alternatywnego dla lekcji etyki i religii. Zapewnienie uczniom pełnej oferty programowej i obligatoryjne informowanie na początku roku szkolnego o możliwościach uczestniczenia w zajęciach lekcyjnych alternatywnych wobec lekcji religii. 4.
dokładne zaznajomienie władz
szkolnych, wychowawców klas i katechetów z obowiązującymi przepisami
prawnymi i regulacjami wprowadzonymi przez władze oświatowe (np. uwzględnianie
bądź nieuwzględnianie frekwencji na lekcjach religii w obliczaniu ogólnej
frekwencji szkolnej ucznia; uwzględnianie oceny z religii przy wyliczaniu średniej
oceny ucznia, możliwość rezygnowania z lekcji religii — na wniosek rodzica — w trakcie roku szkolnego; możliwość rezygnowania z lekcji religii przez
ucznia w trakcie roku szkolnego w momencie osiągnięcia pełnoletności itp.). 5.
Wycofanie z urzędowej listy
zalecanych książek i podręczników szkolnych następujących pozycji spośród
zrecenzowanych w ramach projektu „Neutrum": 6. Wprowadzenie nowego trybu kwalifikowania i dyskwalifikowania książek i podręczników zalecanych do użytku szkolnego. Ustalenie podstawowych, jednoznacznych wymagań, jakie powinny spełniać takie podręczniki. 7. Wyraźne ustalenie odpowiedzialności szkoły za postępowanie katechetów i określenie związanych z tym uprawnień dyrekcji. 8. Objęcie jak największej liczby nauczycieli, a zwłaszcza dyrektorów szkół, szkoleniami z zakresu tych podstawowych praw człowieka, które mogą być łamane w szkole. Przyczyną łamania praw dziecka jest często nieznajomość tych praw. Konieczne jest także uwzględnienie wiedzy o prawach człowieka w programach studiów pedagogicznych. Postulaty skierowane do Sejmu:
Złagodzenie pewnych negatywnych zjawisk zależy także od
dobrej woli władz Kościoła rzymskokatolickiego. Spełnienie zgłaszanych wewnątrz
Kościoła postulatów przywrócenia pewnej liczby punktów katechetycznych przy
parafiach i prowadzenia rekolekcji szkolnych w godzinach popołudniowych byłoby
korzystne dla obu stron konfliktu wokół religii w szkole. Prowadzenie
rekolekcji w godzinach popołudniowych pozwoliłoby uniknąć niektórych
problemów związanych z nieuczestniczeniem części uczniów w tych zajęciach. * WOKÓŁ RAPORTU "NEUTRUM" — DYSKUSJAZamieszczone tu skróty wypowiedzi pochodzą z konferencji, która odbyła się 2 marca i była poświęcona omówieniu raportu podsumowującego projekt „Respektowanie wolności sumienia i wyznania w szkole publicznej". Wypowiedzi nie były autoryzowane. Dr Stanisława
Grabska, KIK: Uważam, że cała analiza tego raportu, wnioski z niego wyciągane
tudzież propozycje są wyrazem pewnej określonej postawy, którą bym
scharakteryzowała tak: dla uniknięcia wszelkich napięć i konfliktów trzeba
prowadzić do społeczeństwa, w którym różnice są zatarte i z wierzchu
wydaje się, że wszyscy ludzie są jednakowi. I to należy już robić od szkoły:
niech dzieci nie wiedzą, że są dzieci inne. I chciałoby się, żeby to samo
było w społeczeństwie dorosłym. Powołujemy się często przy tym, w dalszej
dyskusji, nie w samym raporcie, na model amerykański. W Ameryce zjechali się
wygnańcy z różnych krajów w czasie wojen religijnych i prześladowań. Nic
dziwnego, że konstytucja amerykańska założyła, iż państwo ma tak dalece
się do tych spraw nie mieszać, że w instytucjach państwowych, również w szkołach, nie ma być żadnych elementów religijnych. Prowadzi to jednak do
tego, że szkoła staje się instytucją wyłącznie dydaktyczną, a nie
wychowawczą, ponieważ w wychowaniu nie da się uniknąć elementów
religijnych. Wychowanie jest natomiast prowadzone przez rodzinę i kościoły.
Społeczeństwo amerykańskie jest na ogół dość pobożne, bo wychowanie
dzieje się w rodzinie i w kościołach. Druga możliwość to akceptowanie
pluralizmu, społeczeństwa pluralistycznego, od dzieciństwa, od początku. A w
takim wypadku nie należy różnic zamazywać i ukrywać, tylko należy je
pokazywać jako bogactwo. Należy dzieci od początku uczyć: patrzcie, mamy
przedstawicieli różnych religii, różnych wyznań. W dobie ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego jest to do przeprowadzenia. Dla mnie jako kogoś, kto
dąży do społeczeństwa pluralistycznego od początku, wyniki raportu są
wysoce satysfakcjonujące. Dziwię się, że tak mało jest niewłaściwych
postaw: dyskryminujących czy strachliwych, ukrywania swoich poglądów
religijnych, po czterdziestu latach takiego równania wszystkich, jakie mieliśmy
za totalitaryzmu. ZALETY NATURALNYCH METOD:
1. Nie rodzi się dzieci „niechciane", już przed poczęciem dziecko jest niejako zapraszane przez swych rodziców i rozwija się w łonie matki w atmosferze miłości i akceptacji. 2. Okresowe wyrzeczenie się przez kochającą parę małżeńską współżycia seksualnego wprawdzie wymaga pewnego wysiłku, ale dzięki temu ich współżycie fizyczne stale jest momentem, za którym tęsknią, zyskuje ono na atrakcyjności i świeżości (s. 74). Kobiety stosujące antykoncepcję, narażając się na jej szkodliwe działanie, czują się pokrzywdzone i wykorzystane. (...) Przeżywają uczucie niepewności - czy są naprawdę kochane, czy są tylko obiektem rozładowania seksualnego u swojego partnera. Doprowadza to często do apatii, depresji, oziębłości seksualnej i niechęci, a nawet agresji wobec mężczyzny. Mężczyźni z kolei czują się skrępowani i ograniczeni w swoich doznaniach, jeśli stosują prezerwatywę. Z kolei mężczyźni, którzy nie chcą stosować antykoncepcji, wyznają pogląd, że „zabezpieczać się" powinna wyłącznie kobieta, i czują się zupełnie zwolnieni od odpowiedzialności za swoją płodność. A więc zamiast ułatwiać życie, antykoncepcja skutecznie potrafi je skomplikować. Marina Ombach: W poszukiwaniu prawdziwej miłości Grażyna Płoszajska,
MEN: Zanim się ustosunkuję do wniosków zawartych w raporcie pod adresem
MEN i władz oświatowych, chciałam serdecznie podziękować „Neutrum" za
współpracę, ponieważ w wielu przypadkach listy, telefony czy interwencje
bardzo pomogły władzom oświatowym, nadzorowi pedagogicznemu w uspokojeniu, zażegnaniu,
rozwiązaniu pewnych spraw, które mogły być trudnym konfliktem, a dzięki
temu, że dostaliśmy sygnał, mogliśmy we współpracy z wydziałami
katechetycznymi poszczególnych kurii, jeśli to dotyczyło sprawy Polski, podjąć
pewne działania interwencyjne. Wydaje mi się, że dzięki państwa czujności
pewne sprawy zostały wyciszone, uspokojone. Za to bardzo dziękuję. A teraz jeśli
chodzi o wnioski. W sprawie likwidacji oceny z religii na świadectwie szkolnym
nie wiem, jaką decyzję podejmie kierownictwo Ministerstwa. Chciałam tylko
pokazać to w kontekście naszych zobowiązań prawnych. Po pierwsze, ten
problem był poruszany przy okazji uprawomocnienia się rozporządzenia z kwietnia 1992 roku w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w szkołach publicznych. Sprawa była przedmiotem rozprawy przed Trybunałem
Konstytucyjnym. Trybunał przyjął pewną wykładnię, orzeczenie Trybunału
jest wiążące dla ministra edukacji narodowej. Chcę również zwrócić uwagę,
że sprawa ta była omawiana w porozumieniu z przedstawicielami innych kościołów i związków wyznaniowych, które uczestniczyły w tworzeniu rozporządzenia i podpisały się pod nim. W tej chwili sprawa powinna być rozpatrywana jeszcze w innym świetle. Mianowicie zapis, że ocena z religii prowadzonej przez inne kościoły
lub związki wyznaniowe, które mają do tego prawo, powinna się znaleźć na
świadectwie szkoły publicznej, znalazł się w siedmiu ustawach regulujących
stosunek państwa do kościołów, jak również w projektach trzech ustaw, które
obecnie są rozpatrywane przez odpowiednie komisje sejmowe; proces legislacyjny
jest bardzo zaawansowany. W tej chwili decyzja ministra kolidowałaby z tymi
zapisami. Ks. dr Włodzimierz Nast., Polska Rada Ekumeniczna: Na pewno działanie Stowarzyszenia „Neutrum" w tej dziedzinie należy uznać za coś bardzo potrzebnego, bo fakt ten, że w naszym kraju Kościół rzymskokatolicki jest Kościołem zdecydowanej większości społeczeństwa, nie znaczy, że inne wyznania czy też religie względnie ludzie czy dzieci, którzy nie wyznają żadnej religii, nie powinni być traktowani jednakowo: nie tylko na zasadzie tolerowania, ale równouprawnienia. W porównaniu z tym czasem, kiedy wprowadzano religię do szkół, kiedy to wzbudziło pewien lęk w środowiskach kościołów mniejszościowych, obecnie, mimo że pojawiają się różne znaki, różne sytuacje, które wymagają pewnych interwencji, to jest już wyciszone. Ale właśnie chodzi o to, żeby nasza różnorodność, ten pluralizm, który w Polsce istnieje, był nie tylko respektowany, ale świadczył o naszym bogactwie. Kościoły zrzeszone w Polskiej Radzie Ekumenicznej prezentują różne modele religijności, trudno więc jednolicie mówić o tym, czegobyśmy oczekiwali, czego nam brak, co nas boli. Świadomość, że w naszym kraju jesteśmy, istniejemy, działamy, że uczniowie mają prawo zdobywać w szkole wiedzę także z tej dziedziny, która nie tylko umysłem bywa zdobywana, powinna być w naszym kraju czymś normalnym. Chodzi właśnie o to, żebyśmy się tej normalności mogli uczyć, żeby fakt, że ktoś jest takiego czy innego wyznania, nie wzbudzał zdziwienia w środowisku przeważającym wyznaniowo, tak samo jak to, że ktoś jest takiej czy innej narodowości. Moim zdaniem to się poprawia, a fakt, że tu czy ówdzie pojawiają się sytuacje trochę ekstremalne, świadczy o tym, że trzeba tam wszędzie reagować. Czasem tych, którzy mają uczyć, też trzeba nauczyć stosunku do innych, nie tylko tego, co jest prawdą samą w sobie — że to są tacy sami ludzie jak oni, ale że to inne spojrzenie na ten świat, na sprawy Boga, na sprawy wiary nas jedynie ubogaca i dlatego też ja się nie dziwię postulatowi dotyczącemu religioznawstwa. W niektórych krajach o większości chrześcijańskiej właśnie ta wiedza o innych wyznaniach jest dzieciom i młodzieży dawana nie po to, żeby wykazać wyższość takiej czy innej religii, ale po prostu dla ogólnej kultury i możności stwierdzenia, jak wielka i bogata jest ludzka duchowość. Stanowimy jakby wielką wspaniałą łąkę z mnóstwem kwiatów, traw pachnących, a jednym podoba się równiutko przycięty trawnik. Niech sobie oczywiście kto chce, wybierze, co mu się bardziej podoba, mnie osobiście podoba się bardziej łąka z mnóstwem kwiatów. Może zakończę takim wnioskiem, żeby lekcje religii — w szkole czy poza nią tam, gdzie to w szkole nie jest możliwe — były stawiane na jednakiej płaszczyźnie, ale żeby z drugiej strony ta młodzież, która pragnie poznawać wartości etyczne, które nie są związane z konkretną religią, nie była tego pozbawiona. Dr Elżbieta Czyż,
Helsińska Fundacja Praw Człowieka: Ja odniosę się do kilku kwestii na
zasadzie refleksji wokół problemu. Pierwsza kwestia to: religia czy
religioznawstwo? Z punktu widzenia ochrony praw mniejszości, zdecydowanej
mniejszości ludzi niewierzących i innowierców w tym kraju wydaje się, że — religioznawstwo. Wydaje się, że ich prawa w obecnym układzie są istotnie
zagrożone. W polskich szkołach prowadzone są lekcje jednej religii,
stosunkowo często w takim kontekście, że jest to ta religia dominująca i najlepsza. Etyka, gdyby rzeczywiście ten wybór był zawsze możliwy, byłaby
oczywiście jakimś rozwiązaniem; w przypadku religioznawstwa nie byłoby
konieczności wprowadzania lekcji religii i lekcji etyki, różnicowania dzieci,
że to idzie na lekcje religii, a tamto na etykę. W szkołach podstawowych w dalszym ciągu budzi to pewien rodzaj nietolerancji. Nie umiem powiedzieć, jaka
jest w tej chwili skala tego zjawiska. Sygnały na ten temat są, zwłaszcza w szkołach podstawowych, gdzie jednak pod pewną presją, w obawie bycia innym
dzieci decydują się na lekcje religii. Zresztą ten wybór nie zawsze jest możliwy,
bo lekcje etyki, jak tutaj też wykazał raport, nie zawsze są organizowane.
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w tej kwestii jednoznacznie mówi, że
ocena z religii/etyki jest zgodna z konstytucją w sytuacji, kiedy rzeczywiście
uczeń może otrzymać wspólną ocenę na świadectwie. Jak wiemy z praktyki,
lekcje etyki nie zawsze są organizowane i pojawiają się informacje w postaci
kreski, a zatem w przyszłości może to budzić pewien rodzaj nietolerancji.
Zresztą nasza ustawa przewiduje taką gwarancję jak zachowanie milczenia w sprawach religijnych. Jeśli już mamy ten konkretny stopień na świadectwie,
to zachowanie milczenia jest rzeczą niemożliwą. W przypadku religioznawstwa
byłoby oczywiste, że oceniamy wiedzę na temat różnych religii. Na pewno byłoby
wówczas łatwiejsze kształtowanie postaw tolerancji wobec inności. Ks. bp Antoni Długosz, Sekretariat Episkopatu Polski: Zaskoczyło mnie samo sformułowanie „religia w szkole a wolność sumienia i wyznania". Skoro jest to porównanie, można suponować, że jest jakieś zagrożenia ze strony religii, by wolność sumienia i wyznania była respektowana. Udało mi się przeczytać w całości raport. Mówię do ludzi ze świata nauki. Proszę państwa, w nauce obiektywizm jest konieczny. W waszej pracy naukowej, przyznacie, jest duża tendencyjność oceny. To są moje subiektywne odczucia. Druga sprawa: załatwiamy sytuację związaną z dziećmi i młodzieżą, a gdzie tutaj są rodzice? Stawiamy szereg postulatów, co w zamian dajemy, wszystko podważając? Ja będę tylko rzucał pytania, bo jest mało czasu. Jestem duszpasterzem narkomanów i alkoholików od kilkunastu lat. Duszpasterzem ludzi psychicznie chorych. Stawiam teraz pytanie: jeżeli rodzina nie ukształtuje dziecka i nie pomoże w tym szkoła, właśnie pod względem światopoglądu, jak może małe dziecko mając nawet dziesięć lat decydować o tym, jaki przyjąć światopogląd? On jest wyborem całego życia, a do pewnego czasu rodzice mają święty obowiązek, by o pewnych zadaniach dziecka decydować. Pluralizmu szkoły nie rozwiążemy takimi czy innymi rozporządzeniami, dlatego że ten pluralizm pozostanie, i to jest właśnie wielkość naszego kraju, gdzie nie było prześladowań religijnych. Cieszę się bardzo z tego, że państwo mimo tendencyjności w raporcie powiedzieli, że taką wielką sprawą i złą ta religia nie jest. Tylko zastanawiam się teraz, czy niektórzy z państwa rozumieją, czym jest religia, inaczej — katecheza. To nie jest prywatna sprawa dziecka. Chodzi o to, żeby każdy katechizowany był świadkiem. Jak by wyglądało, żebym ja do was przyjechał ubrany w strój cywilny? Mógłbym być w takim, ale skoro przyjeżdżam jako biskup, mam prezentować ten światopogląd, który głoszę, i to nie tylko będąc z wami, ale także w życiu prywatnym. Dlatego, niestety, ja nie widzę innego rozwiązania, by przy realizacji celu dydaktycznego w katechezie pomijać cel wychowawczy, a on się wiąże ściśle z życiem, katechizowanych. To są marginalne sprawy, żeby były jakieś incydenty. One będą zawsze, tak ze strony nauczycieli innych przedmiotów, jak i ze strony nas, kapłanów. Jesteśmy tylko ludźmi, są pewne potknięcia. Ale gdyby tak dziecko decydowało w szkole, czy ma się uczyć matematyki, języka polskiego, jaki ma być program, do czego by doszło? Jedną z przyczyn uzależnienia od narkotyków jest to, że ludzie nie mają jasnych zasad postępowania. Przepraszam, że tak mówię, bo piękne są wnioski, i stawiam sobie pytanie, co „Neutrum" robi oprócz zjazdów i sondaży. Czy prowadzi jakąś akcję, która by służyła bezpośrednio ludziom, takim z marginesu, którym często służy Kościół? Bo to wszystko pięknie-ładnie wygląda, tylko pytam: czym służycie, konkretnie biorąc, ludziom, którzy dzisiaj taki problem przeżywają? Ja byłem zaszokowany, żeby w sytuacji tak konfliktowej, jaką przeżywa kraj, państwo z takim problemem w tej chwili występowali. To mi przypomina jak królowa francuska, kiedy mówiono, że ludzie nie mają chleba, powiedziała: to niech ciastka jedzą. Wydaje się, że
niebezpieczeństwa indoktrynacyjne wynikające z funkcjonowania w szkole
podręczników typu książki pani W. E. Papis wcale nie są związane z lansowanymi w nich systemami wartości, prawdami i ideami, gdyż te bardzo
często jako takie nie budzą wątpliwości — a ich przekaz zdradza w przypadku wspomnianej książki spore talenty autorskie — chodzi o coś
innego. Mianowicie o wyraźną w tych materiałach tendencję polemiczną
wobec możliwości ujmowania owych wartości w kategoriach innych
paradygmatów, niechęć do współdziałania z przedstawicielami innych
światopoglądów w krzewieniu wartości, które są rzeczywiście wspólne
lub mogłyby być traktowane jako wspólne.
[Z recenzji prof. Krzysztofa Kicińskiego, raport „Respektowanie wolności sumienia i wyznania w szkole publicznej", „Neutrum", luty 1996.] Dr Elżbieta Czyż: Ja tylko chciałam powiedzieć, że nie mam nic oczywiście przeciwko nauczaniu religii. To mogłoby być nauczanie w trybie fakultatywnym. Mówiłam o różnicy między religią i religioznawstwem. Nie powiedziałam też, że dziecko dziesięcioletnie samo podejmuje decyzje. Powołałam się na prawo niemieckie mówiąc, że jest zapytane w przypadku, gdy rodzice chcą mu zmienić religię, natomiast decydować o tym, czy chce uczęszczać na religię, może dziecko czternastoletnie. W innych krajach granica wieku to najczęściej piętnaście lat. Prof. Krzysztof Dołowy,
Sejmowa Komisja Edukacji: Zagadnienia, które w związku z tym raportem się
pojawiły, i wnioski z tego raportu możemy podzielić na trzy kategorie. Jedne
dotyczą spraw konstytucyjnych, drugie — sprawy pewnych przedmiotów, głównie
religii, ale także etyki i nauki o seksie w szkole, wreszcie kolejna grupa
zagadnień dotyczy podręczników, reformy szkoły, działań Ministerstwa
Edukacji itd. Nawet gdyby
antykoncepcja miała działanie wyłącznie zapobiegające poczęciu
dziecka i nie powodowała zniszczenia go w pierwszym okresie jego życia, a jednocześnie byłaby całkowicie nieszkodliwa dla zdrowia, to i tak nie
można uznać antykoncepcji za prawidłową normę postępowania
seksualnego człowieka — z powodu zła moralnego, które wyrządza człowiekowi.
Dlaczego? Ilustracją tego niech będzie sytuacja, kiedy to mały chłopczyk
kradnie jabłka w ogródku sąsiada. Zrobił to skutecznie,
bo udało mu się ukraść i sąsiad go nie złapał. Jednak chyba nikt
nie ocenie postępowania chłopczyka jako prawidłowe i godne naśladowania
(Marina Ombach, W poszukiwaniu prawdziwej miłości, s. 86-87).
Wybór metod naturalnych jest wzięciem odpowiedzialności za sprawy prokreacji na siebie. Jeśli dojdzie do ciąży, małżeństwo wie, że jest to skutkiem błędu popełnionego przez nich. Sprzyja to akceptacji poczętego życia. (Praca zbiorowa pod red. Teresy Król, Wędrując ku dorosłości, "AND" 1994) Andrzej Dominiczak,
Federacja Stowarzyszeń Humanistycznych: Chciałbym najpierw powiedzieć w związku ze słowem „pluralizm", które było tu wielokrotnie powtarzane, że z tego, co mi wiadomo, w Europie demokratycznej stosunki państwo-Kościół, w tym stosunki szkoła publiczna-Kościół, dzielą się na dwa rodzaje. Jeden
rodzaj to stosunki separatystyczne, takie jak we Francji. W większości krajów
Europy Zachodniej stosunki między państwem a Kościołem mają charakter, który
bywa określany właśnie jako pluralistyczny. I są zapisy w konstytucjach iluś
krajów, w belgijskiej, holenderskiej, niemieckiej, które obligują rządy tych
krajów do tego, żeby aktywnie wspierały wszelkiego rodzaju opcje światopoglądowe,
co w szczegółach jest regulowane jakimiś ustawami czy zwyczajem. Z tego
wynikają takie rzeczy, że na przykład w szkołach belgijskich czy
holenderskich rzeczywiście płaci się i organizuje lekcje dla osób wszystkich
wyznań, w tym dla osób bezwyznaniowych. Ale poza tym, że organizuje się
rzeczywiście takie zajęcia dla wszystkich grup, to dba się o to, żeby miały
one charakter szkolny, a nie kościelny. Takie są na przykład lekcje religii
katolickiej w Holandii. Uczestniczyłem w takiej lekcji parę lat temu i doszło
do tego, że ja, dość wojujący ateista, pierwszy raz w życiu wystąpiłem w obronie papieża. To była lekcja religii prowadzona przez teologa katolickiego. Etyka P. Jaroszyńskiego
zawiera systematyczny wykład koncepcji tomistycznej. Jest jednak napisana w sposób napastliwy wobec teorii, światopoglądów, doktryn, instytucji, a nawet zjawisk społecznych, które są zdaniem autora niezgodne z nauczaniem Kościoła katolickiego bądź stają na zawadzie jego misji.
Na „ławie oskarżonych" zasiadają: zachodnia demokracja, która odcięła się od swych korzeni… nawiązując raczej do protoplastów,
którzy pokonali Rzym (s. 72); proletariat, który wprawdzie może
wybierać to, co chce, tylko że co to za wybór, jeśli człowiek słabo
zdaje sobie sprawę z tego, co robi (s. 72); modny przerost
nauk formalnych i technicznych, co zubaża człowieka, przygotowując go
do życia na miarę… robota (s. 65); empiryzm brytyjski, pod którego
wpływem uznano egoizm za podstawowy motor ludzkiego działania (s. 97); ateizm,
gdyż miała swych świętych, których kult
budowany był na kłamstwie i którzy do swych zasług dochodzili po trupach (s. 116); inne kultury, bo człowiek
redukowany jest w nich do bycia częścią i niczym więcej (s. 11);
psychologia i socjologia, ponieważ neguje
wolność człowieka (s. 10).
[Z recenzji prof. Teresy Hołówki, raport „Respektowanie wolności sumienia i wyznania w szkole publicznej", „Neutrum", luty 1996.] Jeżeli szkoła ma być pluralistyczna — umówmy się na
chwilę, że religia ma w niej być — to powinien być przedmiot alternatywny.
Jak wyszło z badań pana Pawlika i co się znalazło w sugestiach i postulatach, tym przedmiotem według autorów raportu powinno być
religioznawstwo, bo najwięcej młodzieży wybierało ten przedmiot. Ja oczywiście
uważam, że religioznawstwo powinno być w szkole, ale ze względów, o których
mówił pan poseł, nie zaś jako alternatywa wobec religii: to jest raczej
refleksja nad religią. Ale pojawia się w takim razie pytanie, co jest tą
alternatywą wobec religii. Znowu zgadzam się, że nie jest nią etyka, ale nie
zgadzam się z tym, że coś, co pan poseł określił jako dziwne pomysły
jakiegoś przedmiotu alternatywnego wobec religii, byłoby rzeczywiście takie
dziwne. Na szczęście są osoby, które mają takie pomysły. I w dodatku te
osoby, dotknięte oczywiście myśleniem liberalnym zachodnioeuropejskim, nie
tylko nie widzą w tym nic dziwnego, ale uważają, że jest aż do obrzydzenia
oczywiste, iż takie przedmioty się wprowadza. Takie przedmioty od lat w ogromnej liczbie szkół w wolnym świecie funkcjonują, są na bardzo dobrym
poziomie i jest cała masa wzorów, które można zaadaptować do warunków
polskich i wprowadzać. Anna Wolicka, „Neutrum":
Jestem tu w dość nietypowej sytuacji, gdyż w imieniu Stowarzyszenia „Neutrum"
mam się ustosunkować do raportu, którego jestem współautorką i w którego
opracowywaniu „Neutrum" brało udział. Brzmi to paradoksalnie, chodzi
jednak o to, że „Neutrum" jako stowarzyszenie stoi na stanowisku, iż
religia w ogóle nie powinna być przedmiotem nauczania w ramach zajęć
szkolnych, między innymi dlatego, że przy takiej przewadze jednej religii nie
sposób uniknąć łamania sumień dzieci i rodziców nie będących katolikami. W raporcie mieliśmy przykłady tego, że przedstawiciele mniejszości
wyznaniowych i osoby niewierzące czują się zmuszeni do posyłania dzieci na
lekcje religii wbrew swoim chęciom i przekonaniom. Wiemy, że Międzynarodowy
Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych mówi, iż każda religia może być
przedmiotem nauczania w szkole. Oczywiście możemy to tylko przyjąć do
wiadomości, uważamy jednak, że w tej sytuacji niemożliwe jest rzeczywiste
przestrzeganie zapisu artykułu 2 Protokołu nr 1 do Europejskiej Konwencji Praw
Człowieka, który gwarantuje wszystkim rodzicom prawo do tego, żeby dzieci w szkole publicznej były wychowywane zgodnie z ich przekonaniami. Ale ponieważ
nie jesteśmy organizacją fundamentalistyczną, lecz realistyczną, stan rzeczy
jest, jaki jest, a wnioski z raportu miały na celu poprawę sytuacji w tym
zakresie, Stowarzyszenie podpisuje się pod tymi wnioskami. Dr Magdalena Środa, Instytut Filozofii UW: Dwie rzeczy w badaniach zwróciły moją uwagę. To, że młodzież chciałaby się uczyć religioznawstwa w szkole, a po drugie - że bardzo niewiele młodzieży chce się uczyć etyki. Otóż to świadczy o dwóch cechach, które według mnie mają znaczenie optymistyczne. Po pierwsze, że młodzież szkolna jest nastawiona scjentystycznie, a więc krytycznie, a więc wolałaby coś najpierw wiedzieć o religiach, a w każdym razie że wyraźnie oddziela wiedzę od wiary. To zaś, że młodzież nie chce się uczyć etyki, wydaje mi się świadczyć o tej młodzieży, że jest niezwykle rozsądna, ponieważ, w przeciwieństwie do tego, co powiedziała pani Grabska, etyka laicka to filozofia nieskomplikowana: dosyć trudno byłoby ją wykładać przez dwanaście lat. Otóż etyka w moim rozumieniu i — mam nadzieję — w rozumieniu tych, którzy wprowadzili ją do szkół, jest dziedziną filozofii. Historia doktryn etycznych jest elementem historii filozofii dokładnie w takim stopniu, w jakim chrześcijaństwo jest elementem kultury europejskiej: jest jej elementem, ale nie całością. Otóż ja sobie wyobrażam etykę w ten sposób, że jest tam również wykładany tomizm jako tomizm właśnie, a nie w taki zawoalowany sposób jak w książce pani Papis, że jest to niby prawda ostateczna, a w gruncie rzeczy są tam prawdy tomizmu, przedstawione zresztą w bardzo niedobry sposób. Więc to, że młodzież nie chce chodzić na etykę, szczególnie mnie nie dziwi. Widzę to po swoich studentach, którzy również nie za bardzo chętnie czytają książki filozoficzne z etyki. Więc to przeciwstawienie etyki religii, w którym etyka ma mieć charakter laicki i być rodzajem narzędzia propagandowego czy światopoglądowego, było pomysłem iście szatańskim, zupełnie niepotrzebnym. Ja rozumiem, że etyka w szkole ma być raczej przekazem pewnych doktryn, pewnych narzędzi, sposobów uzasadniania poglądów moralnych i czymś takim, co jest wartościowe dla każdego młodego człowieka, ale w ramach tego, czego jest dziedziną, czyli w ramach filozofii, a więc w ramach szkoły zreformowanej. Dr Andrzej
Malanowski, dyrektor Zespołu ds. Ochrony Konstytucyjnych Praw i Wolności
Obywatelskich w Biurze RPO: Jestem w kłopotliwej sytuacji, bo tak się składa,
że jestem zarazem rodzicem i urzędnikiem państwowym w państwie
konstytucyjnie oddzielonym od Kościoła i neutralnym w sprawach wiary i przekonań światopoglądowych. To mi stwarza bardzo trudną sytuację, tak więc
wypowiem się w dwóch krótkich odcinkach. W jednym — publicznym, gdzie
zreferuję pewne rzeczy urzędowo, i w drugim bardzo krótko, czysto prywatnie.
Bardzo bym prosił, żeby nie identyfikować mojej wypowiedzi prywatnej z urzędem,
który pełnię. W gorzkim dowcipie, który
niestety potwierdza rzeczywistość, psycholog wyjaśnia przyczyny
znerwicowania dzieci: „W czasie pierwszych trzech miesięcy życia w łonie
matki, dziecko denerwuje się, czy mamusia je przyjmie, czy odrzuci. W następnych trzech miesiącach denerwuje się, czy tatuś ożeni się z mamusią. I ostatnie trzy miesiące przed narodzeniem nie są wolne od
niepokoju — czy babcia zajmie się nim, jak rodzice pójdą do pracy,
czy zostanie oddane do żłobka" (s. 73).
Zawsze robi się wszystko, by nie dopuścić do zagrożenia życia matki, bo jej śmierć pociąga za sobą na ogół śmierć dziecka (s. 100). Jakie prawo karze śmiercią ofiarę przestępstwa, karą bez porównania większą, niż jego sprawcę? A jednak zdarza się, że gwałciciela są skazuje na karę więzienia, a ofiara przestępstwa — poczęte w wyniku gwałtu, zupełnie niewinne dziecko zostaje skazane na karę śmierci. I to częstokroć przez najbliższą mu na świecie osobę — własną matkę. [Marina Ombach: W poszukiwaniu prawdziwej miłości] Rzecznik
przed Trybunałem postawił retoryczne pytanie: jaka jest różnica w państwie
konstytucyjnie rozdzielonym od Kościoła i neutralnym w sprawach wiary i przekonań między szkoła publiczną a wyznaniową, jeśli w jednej i w drugiej
jest modlitwa na początku zajęć i na końcu, w jednej i w drugiej krzyże
wiszą we wszystkich klasach, w jednej i w drugiej jest ocena z religii na świadectwie?
Rzecznik szanuje orzeczenie Trybunału, ale zapewniam państwa, że nie jest nim
przekonany. I oczywiście nie może tego orzeczenia podważać, bo nie ma
takiego prawa w Rzeczypospolitej, jest natomiast problem, i raport moim zdaniem
bardzo słusznie stawia pod rozwagę parlamentu i Ministerstwa pewne kroki, które w moim najgłębszym przekonaniu nie są krokami zmierzającymi do pozbawienia
katolików czy osób innych wyznań prawa do nauczania religii w szkole. Te
propozycje wydają się bardzo sensowne. |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2306) (Ostatnia zmiana: 16-02-2004) |