Odpowiedź
Ministra Spraw Zagranicznych Władysława Bartoszewskiego na ponowną
interpelację posła Marka Dyducha do prezesa Rady Ministrów w sprawie nieokreślenia
skutków finansowych ustawy o ratyfikacji konkordatu oraz braku projektów aktów
wykonawczych do ustawy, wraz z dyskusją poselską nad treścią odpowiedzi
(25 maja 1995 r.,
Warszawa)
Minister
Spraw Zagranicznych Władysław Bartoszewski: Panie Marszałku! Wysoki Sejmie!
Interpelacja pana posła Dyducha jest niezmiernie szczegółowa i konkretna. To
bardzo dobrze, ale boję się, że — mimo iż czytam szybko — będę miał
trudności, aby w ciągu 10 minut udzielić zadowalającej odpowiedzi. Jeżeli będzie
następna interpelacja, to będzie to już 20 minut. Może więc lepiej będzie
teraz trochę przedłużyć.
Odpowiadając na skierowany w trybie art. 120 ust. 3 regulaminu Sejmu wniosek o dodatkowe wyjaśnienia do odpowiedzi na interpelację posła Marka Dyducha w sprawie skutków finansowych, źródeł finansowania i braku projektów aktów
wykonawczych w ustawie o ratyfikacji konkordatu między Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską, uprzejmie informuję, iż:
1.
Odnośnie do pytania dotyczącego kosztów wynagrodzeń dla nauczycieli religii w szkołach i przedszkolach niesłuszne jest twierdzenie, że przepis konkordatu
(art. 12 ust. 1) „spowoduje obowiązek opłacania 26 tys. etatów dla katechetów"
oraz przekonanie, że „dzisiaj ten obowiązek nie istnieje". Obowiązek opłacania
nauczycieli religii w szkołach powstał w roku 1991 — przewidziała go ustawa o systemie oświaty. Problem polega na tym, że w obecnej chwili państwo z tego
obowiązku się nie wywiązuje — część katechetów (księża) pracuje, nie
otrzymując wynagrodzenia. Władze kościelne istotnie postulują zmianę tego
stanu już od dwóch lat, ale nie powołują się przy tym na konkordat, lecz na
przepisy prawa pracy obowiązujące każdego pracodawcę. Jeśli sprawa księży,
którzy są katechetami, nie zostanie rozwiązana, na państwie będzie ciążył
nie zrealizowany obowiązek niezależnie od tego, czy konkordat zostanie, czy
nie zostanie ratyfikowany.
Katecheci pracujący w przedszkolach są obecnie opłacani przez samorządy
zgodnie z uchwałami władz lokalnych. Niejasna jest jednak logika zawartego w interpelacji wywodu: Skoro od pięciu lat władze gmin zatrudniają pięć tysięcy
katechetów, dlaczego miałyby po ewentualnej ratyfikacji konkordatu kwestionować
związane z tym obciążenia finansowe?
2.
Jeśli chodzi o finansowanie kościelnych placówek oświatowych i wychowawczych, to nie konkordat przesądza o tym, lecz ustawa z dnia 7 września
1991 r. o systemie oświaty. Zgodnie z prawem szkoła założona przez kościelną
osobę prawną może być, po spełnieniu ustawowych warunków, szkołą
publiczną (art. 5 ust. 2 w związku z art. 7 ust. 1 ustawy o systemie oświaty).
Szkoła taka zgodnie z art. 80 ust. 1 wspomnianej ustawy otrzymuje na każdego
ucznia dotację z budżetu państwa na działalność dydaktyczną i opiekuńczo-wychowawczą.
Wysokość dotacji odpowiada wydatkom na jednego ucznia ponoszonym w tego samego
typu szkołach publicznych prowadzonych przez organy administracji rządowej
oraz gminy i związki komunalne.
Szkoła założona przez kościelną osobę prawną może być też szkołą
niepubliczną o uprawnieniach szkoły publicznej (art. 7 ust. 3 ustawy o systemie oświaty) bądź szkołą bez takich uprawnień. W pierwszym przypadku
jest dotowana z budżetu państwa lub gminy w wysokości 50% wydatków bieżących
na jednego ucznia w analogicznych placówkach publicznych (art. 90 ust. 1-3
ustawy o systemie oświaty). W drugim — może być dotowana, jeśli zasady
takiej pomocy określi minister edukacji narodowej w porozumieniu z ministrem
finansów (art. 90 ust. 6 cytowanej ustawy).
Do tych to, obowiązujących od czterech lat, przepisów odwołuje się
konkordat. Dopóki ustawa o systemie oświaty nie zostanie zmieniona, obowiązek
dotowania kościelnych placówek oświatowych i wychowawczych będzie ciążył
na państwie niezależnie od ratyfikacji konkordatu.
3.
Odnośnie do sprawy posługi kapelanów w zakładach penitencjarnych,
niezrozumiałe jest stwierdzenie zawarte w interpelacji, iż to „nie państwo
ani dana instytucja (zakład penitencjarny) zabiega o stworzenie warunków do
wykonywania praktyk religijnych — tym zapisem takie prawa wymusza Kościół".
Zgodnie z międzynarodowymi zobowiązaniami dotyczącymi swobód obywatelskich,
między innymi art. 18 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, art. 18 międzynarodowego
Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, art. 19.1 europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, to państwo polskie, nie zaś
jakikolwiek kościół, jest zobowiązane do zapewnienia warunków służących
realizacji zasad wolności sumienia i wyznania. Bezpośrednio zainteresowani
opieką duszpasterską są raczej więźniowie i pensjonariusze zakładów, a nie kapłani.
Pogląd wyrażony w interpelacji, jakoby umowa o pełnieniu posługi
duszpasterskiej w więzieniach musiała określać warunki wynagrodzenia, jest
niesłuszny. Przeczy temu dotychczasowa praktyka — od 1989 r. kapelani więzienni
pełnią swą posługę, ustalając (umawiając) z kierownictwem zakładów
karnych czas i formę posługi, na przykład miejsce odprawiania mszy, i uzgodnienia te nie mają nic wspólnego z zawarciem umowy o pracę, co zdaje się
zakładać interpelacja.
4.
Specjalna komisja powołana do uzgadniania zmian w kwestiach finansowych
instytucji i dóbr kościelnych oraz duchowieństwa (art. 22 ust. 2 konkordatu)
ma być ciałem dwustronnym. Nie ma żadnych podstaw by zakładać, że zasiadający w niej przedstawiciele państwa polskiego zgodzą się na rozwiązania, które
zdaniem autora interpelacji „w oczywisty sposób będą preferować Kościół
katolicki, narażając państwo na realne straty".
Odpowiadając
na pierwsze dodatkowe pytanie postawione w interpelacji posła Marka Dyducha,
uprzejmie wyjaśniam, że wszystkie skutki finansowe związane z działalnością
osób duchownych i kościelnych osób prawnych wynikają z obowiązujących już
aktów prawnych. Są to:
-
ustawa o finansowaniu Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego,
-
ustawa o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki, poręczeniu proboszczom
posiadania gospodarstw rolnych i utworzeniu Funduszu Kościelnego (dotowanie
placówek wychowawczych, oświatowych i charytatywnych, remonty zabytkowych
obiektów sakralnych),
-
ustawa o stosunku państwa do Kościoła katolickiego (funkcjonowanie
Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego, zatrudnianie kapelanów w szpitalach),
-
ustawa Prawo budżetowe (dotacje na zadania państwowe realizowane przez
jednostki niepaństwowe — placówki opiekuńczo-wychowawcze i domy pomocy społecznej — na zasadach takich samych jak instytucje niekościelne),
-
ustawa o systemie oświaty (dotacje dla placówek oświatowo-wychowawczych na
zasadach takich samych jak dla instytucji niekościelnych, zatrudnianie
nauczycieli religii w szkołach),
-
uchwała nr 179 Rady Ministrów z dnia 8 grudnia 1978 r. w sprawie wykorzystania
zabytków nieruchomych na cele użytkowe (ochrona zabytkowych obiektów
sakralnych na zasadach takich samych jak w przypadku obiektów niekościelnych),
-
instrukcja ministra edukacji narodowej z dnia 3 sierpnia 1990 r. dotycząca
powrotu nauczania religii do szkoły w roku szkolnym 1990/1991 (zatrudnianie
nauczycieli religii w przedszkolach).
Zobowiązania
finansowe z tytułu powyższych przepisów ciążą i będą ciążyć na państwie i gminach dopóty, dopóki przywołane normy nie ulegną zmianie — niezależnie
od tego, czy konkordat zostanie, czy nie zostanie ratyfikowany. Jedynym nowym
skutkiem finansowym, który pojawi się, jeżeli konkordat wejdzie w życie, będzie
konieczność dotowania Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie.
Odnośnie do drugiego dodatkowego pytania trudno wskazać drogę, na której,
jak twierdzi autor interpelacji, „Kościół katolicki wymusza swoje prawa
zgodnie z przepisami konkordatu". Decyzje o wszelkich zobowiązaniach
finansowych państwa, zarówno tych już obecnie istniejących (m.in. nauczanie
religii, dotowanie szkół, dotacja dla KUL), jak i przyszłych (dotacja dla
Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie), pozostają ostatecznie w rękach
parlamentu, który — w każdej sytuacji — może ustalić pomoc finansową dla
działalności instytucji kościelnych na poziomie, jaki uzna za właściwy i uzasadniony.
Jednocześnie, w nawiązaniu do pierwszej
interpelacji posła Marka Dyducha, (Dok. nr 30) pozwalam sobie poinformować o stanie prac nad ustawami, których
nowelizacja jest związana z wejściem w życie konkordatu.
Przygotowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości nowelizacja Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, ustawy Prawo o aktach stanu cywilnego oraz niektórych innych
ustaw, po przekazaniu do uzgodnień międzyresortowych, była w dniu 9 lutego
br. przedmiotem obrad konferencji uzgodnieniowej. 19 kwietnia br. projekt został
rozpatrzony przez Komitet Społeczno-Polityczny Rady Ministrów. W świetle
opinii przedstawionej przez Radę Legislacyjną przy prezesie Rady Ministrów,
stwierdzającej, iż przedłożona propozycja budzi liczne, bardzo poważne
zastrzeżenia prawne (m.in. dotyczące zgodności z konstytucją), Komitet Społeczno-Polityczny
zobowiązał ministra sprawiedliwości do opracowania nowej wersji projektu.
Ministerstwo Sprawiedliwości przygotuje obecnie swe stanowisko w tej sprawie.
Projekt nowelizacji ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania został
przygotowany przez Urząd Rady Ministrów, a następnie uzgodniony międzyresortowo i przedyskutowany przez Komitet Społeczno-Polityczny Rady Ministrów. Dnia 5
grudnia 1994 r. projekt został przekazany do zaopiniowania członkom Rady
Ministrów; 3 stycznia br. propozycja została rozpatrzona na posiedzeniu rządu,
który upoważnił ministra — szefa Urzędu Rady Ministrów do uzgodnienia
nowych uwag zgłoszonych do projektu. Nowa wersja projektu została
przedstawiona członkom Rady Ministrów w dniu 7 lutego br. W kwietniu i maju
br., po zmianie rządu, projekt został poddany pod kolejną rundę uzgodnień w gronie członków nowej Rady Ministrów. Obecnie Urząd Rady Ministrów
przygotowuje stanowisko wobec zgłoszonych uwag.
Panie marszałku, zmieściłem się w 10 minutach.
(Oklaski)
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
panu ministrowi. Czy pan poseł Marek Dyduch pragnie zabrać głos? Proszę
bardzo.
Poseł
Marek Dyduch: Panie Marszałku!
Panie Ministrze! Chcę podziękować panu ministrowi za odpowiedź o wiele
bardziej wyczerpującą niż ta, którą otrzymałem na piśmie. Pozwolę sobie
natomiast na uwagę o charakterze ogólnym. Chcę potwierdzić pewien fakt, który
jest bardzo istotny przy wprowadzaniu konkordatu, i dodać kilka uwag szczegółowych
do tego, co pan minister przed chwilą powiedział. Przede wszystkim chcę zauważyć,
że konkordat zatwierdza i jednoznacznie ugruntowuje aktualny stan finansowania
działalności i funkcjonowania Kościoła w wojsku, w szkołach, przedszkolach i różnych placówkach publicznych. To pan minister powiedział. Przypomnę, że
obecnie finansowanie tych działań odbywa się zazwyczaj poprzez przyjęcie
ustawy budżetowej, która jest przyjmowana co roku; zatem środki finansowe,
określone na podstawie tej ustawy, mogą, ale nie muszą być w danym roku
przyznane. Natomiast po wejściu w życie konkordatu — jako ustawy o nieco wyższej
randze — taki obowiązek państwa wobec Kościoła będzie bezwzględny. Chcę
to mocno podkreślić.
Ponadto przywilej finansowania, jaki ma dzisiaj Kościół — wynikający z innych ustaw — po ratyfikacji konkordatu praktycznie bez zgody Kościoła nie będzie
możliwy do zmienienia. Tak więc podkreślam, że państwo i organ ustawodawczy
będą związane ściśle ustaleniami z Kościołem, co nie jest układem
partnerskim. Opinii publicznej należy zatem jasno powiedzieć, że ewentualne
wprowadzenie konkordatu jednoznacznie zatwierdza i ugruntowuje w różnych
formach finansowanie Kościoła katolickiego, które ma miejsce dzisiaj, i umożliwia
finansowanie działalności struktur kościelnych w przyszłości w znacznie
szerszym zakresie. Według mojej dzisiejszej oceny wprowadzenie konkordatu
kosztowałoby państwo ponad 2 bln zł, w zależności od ustępstw czy uległości
przyszłych rządów koszty te mogą wzrosnąć kilka lub kilkanaście razy.
Teraz powiem, dlaczego oceniam te koszty na 2 bln zł. Pan minister powiedział,
że według art. 12 ust. 1 konkordatu nie ma obowiązku finansowania księży w szkołach. Otóż chcę przypomnieć, że tam jest zapis, który mówi: „państwo
gwarantuje, a organy administracji państwowej i samorządowej organizują
zgodnie z wolą zainteresowanych naukę religii". Jeżeli dzisiaj Kościół
ubiega się o finansowanie księży — nie na podstawie konkordatu, lecz Kodeksu
pracy — to jutro zrobi dokładnie to samo na podstawie konkordatu. W związku z powyższym Ministerstwo Edukacji Narodowej wyliczyło, że wynagrodzenie księży
wyniesie ponad bilion złotych rocznie. Koszt ten będzie wzrastać w zależności
od wynagrodzeń księży. Samorządy dzisiaj mogą, ale nie muszą finansować
księży w przedszkolach — mogą na podstawie uchwał, natomiast konkordat zmusi
ich do tego i będzie to działanie obligatoryjne. W związku z tym tu już
wykazuję, że jest ogromny wydatek do sfinansowania.
Dalej, art. 14 ust. 1 mówi, że Kościół katolicki ma prawo zakładać i prowadzić placówki oświatowe i wychowawcze. W art. 14 ust. 4 czytamy: placówki
te będą dotowane przez państwo. Jest to stwierdzenie jednoznaczne i możemy
tylko zapytać o zakres tego finansowania. Czy to będzie jedna szkoła, 10 szkół,
100 szkół? Nie możemy powiedzieć, że konkordat nie wprowadza finansowania,
możemy tylko zapytać, jak szeroko będzie ono stosowane, na ile rząd ustąpi,
na ile Kościół wymoże, żeby takie placówki powstawały. W związku z tym
trzeba jasno powiedzieć, że konkordat daje kościołowi faktyczną możliwość
ubiegania się o finansowanie placówek, które on wskaże. Rząd, który
podejmuje taką decyzję, podpisuje taką umowę, musi sobie zdawać sprawę, że
zapis ten nie może być martwy. Nie po to umieszcza się w umowie międzynarodowej
tego typu zapisy, żeby później ich nie realizować. Wykazuję więc tu, że z tego przepisu mogą wyniknąć koszty o wiele wyższe, niż zakładano.
Art. 22 ust. 2 mówi o powołaniu specjalnej komisji, która zajmie się
koniecznymi zmianami finansowania Kościoła i która uwzględni potrzeby Kościoła,
biorąc pod uwagę jego misję oraz praktykę życia kościelnego. Z odpowiedzi,
którą otrzymałem, wynika, że będzie to komisja, która ustawi jakby dwie
strony w kontekście współpracy i zobowiązań. Niestety, ust. 2 mówi, że
nowa regulacja uwzględni potrzeby Kościoła, nie ma tam potrzeb państwa. W związku z powyższym jednostronne jakby jest stwierdzenie, że państwo musi w niektórych kwestiach ulegać i wynegocjować takie warunki dla działalności
gospodarczej Kościoła — w odniesieniu do ulg celnych, ulg podatkowych, innych
działań — które będą służyły jego działalności ogólnie pojmowanej. W związku z tym jest to zapis jednostronny i nieobliczalny w skutkach. Natomiast
nikt mi nie powie — gdy zaskarżyłbym to np. do Trybunału Konstytucyjnego — że
na podstawie tego przepisu Kościół nie będzie mógł sobie wywalczyć określonej
pozycji ekonomicznej w państwie. I wreszcie art. 17 ust. 1 o posługach w jednostkach penitencjarnych, służbie
zdrowia itd. Dzisiaj nie ma takiego obowiązku, żeby płacić księżom za te
posługi. W ust. 1 i 2 jest taka możliwość przewidziana, ale ust. 3 mówi o zawarciu stosownej umowy. Gdyby chodziło tylko o umożliwienie kościołowi
funkcjonowania w tych placówkach, to te dwa zapisy by wystarczyły. Natomiast
ust. 3 mówi o zawarciu stosownej umowy, czyli chodzi o określenie zakresu
prac, jakie będą wykonywane, i prawdopodobnie tego, jakie będą pieniążki.
Chcę tylko zwrócić uwagę, żeby państwo i rząd wiedzieli, że za dwa, trzy
lata, jeżeli zostałby ratyfikowany konkordat, ktoś będzie musiał społeczeństwu
powiedzieć, dlaczego on tyle kosztuje. Według mnie niemożliwe jest, żeby
ratyfikować konkordat i nie powiedzieć społeczeństwu przynajmniej tego, które
zapisy faktycznie mogą nieść określone koszty dla państwa lub straty, jeżeli
chodzi o ulgi podatkowe czy celne itd.
Na marginesie jeszcze tylko jedna uwaga. Przychylam się do opinii pana ministra
dotyczącej aktów wykonawczych. Trzeba tu podkreślić, że wiele ustaw ze względu
na konkordat będzie zmienionych i w związku z tym będą oczywiście inne akty
wykonawcze, ale bezpośrednio konkordat nie rodzi takiej możliwości w odniesieniu do powstania tych aktów.
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
bardzo. Panie ministrze, proszę łaskawie poczekać, umożliwimy wszystkim posłom
wypowiedzenie się lub zadanie dodatkowych pytań. Pan poseł Władysław
Adamski.
Poseł
Władysław Adamski: Panie
ministrze, na wstępie pozwolę sobie wyrazić nadzieję, że ta interpelacja,
jak i dyskusja nad nią będą miały charakter teoretyczny, a do ratyfikacji
konkordatu nigdy nie dojdzie. Wierzę, że tym sposobem pozbawiam pana złudzeń
co do swego stanowiska w tej sprawie i co do sposobu głosowania, gdy ten moment
nastąpi. Wiem też, że nie jestem w tym stanowisku odosobniony.
Proszę wybaczyć, ale uważam, że idąc na kompromis w sprawie konkordatu
robimy ruch całkiem niepotrzebny. Nie widzę potrzeby, by Polska dołączyła
do grupy tych kilku państw, które taką umowę zawarły, podczas gdy
kilkadziesiąt innych krajów europejskich — jak widać -
doskonale może bez tego żyć. Nie tylko więc ten, ale, jak sądzę, żaden
inny konkordat nie jest nam potrzebny. Stratą czasu jest też jego
renegocjowanie. Ponieważ jednak, panie ministrze, zdajemy sobie z tego sprawę,
że rozwój wypadków politycznych jest nieprzewidywalny, chcę panu zadać
kilka pytań.
Po pierwsze, czy orientuje się pan, jaki jest zakres konkordatu w tych kilku
krajach, które go podpisały i ratyfikowały? Chodzi mi o analogię z tym
dokumentem, przed którym nasz Sejm tak długo się broni i do którego
podchodzi z tak dużą niechęcią i rezerwą.
Po drugie, czy zna pan obszary w tych krajach, które są finansowane ze środków
publicznych jako wynik podpisania umowy z Watykanem? Czy takie obszary są, a jeśli
tak, to jakie? Proszę wybaczyć, że o to pytam, ponieważ jednak — i tu chyba
jesteśmy zgodni — tych krajów jest niewiele, a determinacja Ministerstwa Spraw
Zagranicznych w sprawie ratyfikacji konkordatu jest powszechnie znana, wierzę,
że resort zadał sobie trud, by te sprawy rozpoznać i uniknąć pewnych błędów.
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
bardzo. Pani posłanka Krystyna Łybacka.
Poseł
Krystyna Łybacka: Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Panie ministrze, pozwolę
sobie najpierw na głos polemiczny w stosunku do pańskiej wypowiedzi, a potem
jeszcze dwa pytania, jeśli pan pozwoli.
Powołał się pan na ustawę o systemie oświaty z października 1991 r.,
(powinno być: z września 1991 r.) która przesądziła o możliwości
nauczania religii w szkołach, i był pan łaskaw powiedzieć, że konkordat w tym względzie niczego nie zmieni, albowiem mocą tej ustawy nauczanie religii
się odbywa i również odpłatność dla katechetów ma miejsce. Otóż, panie
ministrze, Konferencja Episkopatu zrzekła się odpłatności dla księży
katechetów. Oczywiście w tej chwili wrócono do tej sprawy i w myśl naszego
prawodawstwa jest bezsporne, że za pracę należy się wynagrodzenie. Chcę
jednak przypomnieć, że katecheci świeccy do tej pory otrzymują
wynagrodzenie, natomiast katecheci księża nie, a to zasadniczo zmieni obciążenie
finansowe.
Natomiast w aspekcie tej samej ustawy o systemie oświaty konkordat rozszerza ją w sposób bardzo istotny w dwu
punktach: po pierwsze, wprowadza nauczanie religii do przedszkoli, czego nie
uczyniono mocą tej ustawy, i po drugie, wprowadza nauczanie religii w ramach
rozkładu zajęć w szkole. Może to oznaczać, że w zasadzie religia stanie się
jednym z obowiązkowych przedmiotów, ewentualnie traktowanym wymiennie z etyką.
Natomiast nie zapewniono sobie w tymże samym konkordacie możliwości kontroli
nad programem nauczania, co np. czyni konkordat włoski. Zapisy naszego
konkordatu poszły więc dalej w odniesieniu do autonomii w nauczaniu aniżeli
konkordaty innych państw. I to był głos polemiczny.
Natomiast jeśli pan minister pozwoli, mam dwa pytania. Podstawową zasadą
dotychczasowych konkordatów była regulacja wzajemnych stosunków majątkowych,
np. w konkordacie z 1925 r. sprawy finansowe zajęły przeszło połowę tekstu. W konkordacie z 1993 r. sprawy majątkowe odesłano do przyszłych regulacji, którymi
ma się zająć, specjalna komisja. Nikt nie wyjaśnił ani przyczyny tego stanu
rzeczy, ani też nie pokusił się w tej chwili o jakieś wstępne regulacje.
Bardzo prosiłabym pana ministra o odpowiedź dwuczłonową: Dlaczego do tej
pory nie wyjaśniono faktu niezajmowania się sprawami finansowymi i jakie są w tym względzie zamysły rządu?
Chciałabym również polemizować z wartościami dotyczącymi przyszłych
zobowiązań, które pan minister podał. W konkordacie państwo zobowiązuje się
do opłacenia 26 tys. katechetów (do tego wlicza się księży), kilka tysięcy
kapelanów — panie ministrze, polemizowałabym ze stwierdzeniem dotyczącym
tego, czy kapelani więziennictwa będą opłacani, czy nie, bo w konkordacie
nie jest to jasno powiedziane, a więc jeśli zażądamy opłacania, to będą
oni opłacani — dwóch wyższych uczelni i rozważa się również dalsze możliwości
finansowania działalności Kościoła katolickiego. Jest jeszcze jeden aspekt.
Nie można zapominać, że państwo ma zobowiązania finansowe nie tylko wobec
Kościoła katolickiego, lecz także wobec innych kościołów, chociażby Kościoła
prawosławnego czy Kościoła ewangelickiego. Zobowiązania te należy obliczyć i przekazać do dyspozycji kościołów albo należne im sumy, albo
sprawiedliwie odliczone od nich odsetki. Do tego dochodzą jeszcze wobec kościołów
innych aniżeli Kościół katolicki zobowiązania paralelne do zobowiązań
wobec Kościoła katolickiego; to są także sprawy finansowe.
Dzisiaj toczyliśmy debatę na temat naszej polityki zagranicznej i moje pytanie
dotyczy tego zagadnienia. W konkordacie zabrakło stosownego zastrzeżenia, w aspekcie polityki zagranicznej bardzo istotnego, że Kościół katolicki
prowadzi akcję misyjną na własny rachunek, i to zarówno w sensie finansowym,
jak i — co niezmiernie ważne — w sensie dyplomatycznym. Nie wszystkie bowiem
kierunki misyjne Kościoła muszą być kierunkami, które potencjalnie nie mogą
być konfliktogenne, jeśli chodzi o nasze stosunki zagraniczne.
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
bardzo. Pan poseł Stanisław Kracik.
Poseł
Stanisław Kracik: Mam do pana
ministra trzy pytania. Po pierwsze, w związku z przemówieniem pana posła
Dyducha po pańskim wystąpieniu: jeżeli przyjąć za obowiązującą normę, iż
do szkół niepublicznych, a takimi są szkoły zakonne, dopłaca się 50% kosztów,
to czy wyliczone są zyski, a nie straty, w związku z wprowadzeniem konkordatu
wobec faktu, że mało które dziecko uczęszcza jednocześnie do trzech szkół i jeśli chodzi do jednej, to w tym samym czasie nie chodzi do szkoły
publicznej?
Po drugie, w związku z wypowiedzią pani poseł Łybackiej: Czy zakłada pan możliwość
wprowadzenia w czasie nauczania religii cenzury na ewangeliczne prawdy?
Po trzecie: Czy to źle, że mamy kapelanów w więzieniach, w procesie
resocjalizacji, skoro stać nas na wizyty przestępców w towarzystwie strażników
więziennych na koncertach rockowych, kiedy to jeszcze np. przestępcy potem
uciekają ku postrachowi całej Warszawy? Czy pan minister uważa, iż istnieje
jakaś korelacja pomiędzy nauczaniem prawa naturalnego w czasie prowadzenia
lekcji religii a zmniejszonymi kosztami, jeśli chodzi np. o wandalizm wśród młodzieży w Polsce?
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
bardzo. Pan poseł… (Poseł Krystyna Łybacka:
Ad vocem. W trybie sprostowania.)
Proszę bardzo, jeżeli pani posłanka chciałaby coś sprostować.
Poseł
Krystyna Łybacka: Chciałabym
sprostować. Pan poseł Kracik, nawiązując do mego pytania, był łaskaw
zapytać o wprowadzenie cenzury. Panie pośle, między cenzurą a kontrolą czy
wglądem w treści nauczania jest zasadnicza różnica. Jeszcze raz podkreślam,
że możliwość wglądu państwa w treści nauczania katechetów prowadzących
lekcje religii jest zawarta w konkordacie włoskim. Tylko pytałam o możliwość
takiej kontroli, jestem daleka od cenzury.
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
bardzo. Pan poseł Tadeusz Jacek Zieliński.
Poseł
Tadeusz Jacek Zieliński: Panie
Marszałku! Panie Ministrze! Pański poprzednik minister Olechowski prezentując w Izbie projekt ustawy upoważniającej prezydenta Rzeczypospolitej do
ratyfikacji konkordatu zapewniał Izbę, że równocześnie — czy w niedługim
czasie po przedłożeniu tego projektu — w Izbie pojawią się projekty ustaw,
które zrealizują postanowienia konkordatu w prawie wewnętrznym, dostosują
polskie prawo wewnętrzne do przepisów konkordatu, oraz projekty ustaw, na których
podstawie uprawnienia przyznawane Kościołowi katolickiemu zostaną rozszerzone
na inne kościoły i związki wyznaniowe.
Chciałbym zapytać, kiedy rząd zamierza przedłożyć Izbie te projekty, tak
aby posłowie, którzy uczestniczą w procesie legislacyjnym dotyczącym ustawy
ratyfikacyjnej, wiedzieli, jak konkordat będzie funkcjonował w polskim
systemie prawnym.
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
uprzejmie. Czy ktoś z pań i panów posłów chce jeszcze zabrać głos? Pan
marszałek Aleksander Małachowski.
Poseł
Aleksander Małachowski: Podzielam
niepokój pana posła Adamskiego, że to będzie bardzo kosztowne. W dodatku myślę,
że suma jest zaniżona, może ona wynosić nie 2 bln, ale nawet 4 bln zł.
Tylko że my powinniśmy zastanawiać się nad sprawą istotną, jaką jest
zawarcie konkordatu, a nie straszyć obywateli — bo przecież to, co mówimy, pójdzie w kraj — wysokością kosztów. 2 bln zł to jest 0,25% budżetu, 4 bln — 0,5%
budżetu; z tego należy zdawać sobie sprawę. W 0,5% budżetu mieści się na
przykład dotacja na Katolicki Uniwersytet Lubelski, na poważną uczelnię,
istniejącą kilkadziesiąt lat. Jest to uczelnia, która skupia poważne grono
uczonych. Pan minister Bartoszewski był tam profesorem. Papież był jej
profesorem i kierownikiem katedry. Uniwersytet katolicki kształci pewną grupę
księży i teologów na poziomie wielokrotnie wyższym niż zwykłe seminaria
duchowne. Jest to ważne, żeby kler był na poziomie akademickim, a nie tylko
na poziomie szkół półwyższych, jakimi niewątpliwie są seminaria, które
nie mają tych uprawnień. Jest w interesie państwa, ażeby tak wpływowi
ludzie, jakimi są proboszczowie czy księża zajmujący odpowiedzialne
stanowiska w społeczeństwie, otrzymywali nowoczesne wykształcenie. Trzeba też
dodać, że oprócz tych kilkuset księży, oprócz wydziałów teologicznych,
na które uczęszczają nie tylko księża, studiuje tu kilkanaście tysięcy
studentów, bardzo często z niezamożnych rodzin chłopskich czy robotniczych z Lubelszczyzny, a nawet z całego kraju, którzy od kilkudziesięciu lat otrzymują
porządne wyższe wykształcenie i pracują potem w różnych dziedzinach życia.
Pan profesor Bartoszewski wie, że na KUL panują warunki tragiczne. Parę
katedr zajmuje jeden pokój. Nie ma warunków do prowadzenia wykładów. Dotację
na KUL przyznała komisja budżetowa w Sejmie X kadencji — byłem jednym z jej
wnioskodawców. Taka dotacja opłaca się społeczeństwu i nie powinna wywoływać
reakcji w rodzaju: o Boże, tyle pieniędzy na Kościół.
Byłem urzędnikiem państwowym w najgorszym dla Polski okresie — w latach pięćdziesiątych, w czasach skrajnego stalinizmu — i nawet wtedy nie oponowano, że trzeba dawać
pieniądze na Kościół. A dawaliśmy w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze
biliony. Urząd, w którym pracowałem i zajmowałem się tymi sprawami,
przyznawał ogromne sumy na renowację zabytków kultury. I nikt w tym
najgorszym czasie nie płakał, że oto daje się pieniądze — w gruncie rzeczy — na religię, bo to było dobro kultury, w które opłacało się inwestować.
Fakt, że odbudowywaliśmy poniemieckie kościoły, robił nam dobrą markę w Europie. Bardzo to wtedy podkreślano. Myślę, że coś takiego jest z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim, coś takiego jest z katolickimi szkołami.
To nie tu leżą zagrożenia, jakie ewentualnie może nieść konkordat. Te
wszystkie inwestycje w szkoły katolickie się opłacają. To nie jest tak, jak
tutaj pan poseł Kracik czy też któryś z kolegów mówił, że to nie podnosi
kosztów szkolnictwa. Oczywiście podnosi. Przez to, że daje się pieniądze na
szkoły prywatne czy na szkoły prowadzone przez klasztory, koszty szkolnictwa
publicznego nie zmniejszają się. Nie, nie, panie pośle, niech pan nie załamuje
rąk. Ja jestem w tej dziedzinie specjalistą. Nie zmienia się nic. Jeżeli pan
będzie miał w klasie szkoły publicznej 22 uczniów zamiast 30, 8 będzie w niepaństwowej, to będzie to w sumie droższe. Koszt wyliczony na jednego
ucznia będzie wyższy. Tylko, mówię, to się opłaca, to się w skali społecznej
opłaca.
Tak generalnie nie opłaca się zatem, bo to tylko ćwierć procenta budżetu,
wywoływanie tej wojny, jaka się wokół konkordatu toczy, bo trzeba też wziąć
pod uwagę koszty społeczne tej wojny. Są one też wartością, którą da się w jakiś sposób obliczyć. To się po prostu nie opłaca.
Wydaje mi się, że niepokój może budzić w konkordacie to, co może być w jakiś sposób ograniczeniem praw obywatelskich, to znaczy sprawa pochówku na
cmentarzu, sprawa małżeństwa. Właśnie tu leżą rzeczywiste jak gdyby zagrożenia — nazwijmy to — ładu społecznego, może dojść do niepotrzebnych napięć. Można
je zlikwidować, jeśli zostanie spełnione to, co nie zostało do końca spełnione, a co Sejm postanowił — że Komisja Nadzwyczajna do rozpatrzenia tej sprawy
rozpatrzy także przedstawione jej ustawy, nazywane przez nas okołokonkordatowymi.
To nie jest dokończone, do tej pory nie możemy się tego doczekać, ciągle
czekamy. To opóźnia całą sprawę, konflikt się przez to zaostrza, dochodzi
do zadrażnień. Konflikt państwu polskiemu niepotrzebny. Podkreślam to — państwu
polskiemu ten konflikt nie jest potrzeby. On być może zadowala pewne ambicje i zaspokaja potrzeby walki, które są niestety w tej chwili u nas dosyć szeroko
rozpowszechnione, także po stronie kościelnej. Mieliśmy przykład w ostatnim
wybryku księdza Jankowskiego, jak bardzo silna jest z tamtej strony potrzeba
walki. Ale to się nikomu nie opłaca, to jest ze szkodą dla Rzeczypospolitej.
Dlatego nie żałujmy pieniędzy na Katolicki Uniwersytet Lubelski. Zastanówmy
się, czy nie można wygospodarować więcej, bo to są pieniądze dobrze
zainwestowane. Nie chcę obrazić żadnej uczelni, ale nie jestem pewny, czy
wszystkie pieniądze idące na oświatę są tak dobrze zainwestowane, jak pieniądze
przeznaczone na Katolicki Uniwersytet Lubelski, bo tam dobrze uczą polonistyki,
anglistyki, prawa i wielu innych rzeczy. Dobrze uczą i w to warto pakować
pieniądze.
Myślę, że pan minister powinien się postarać, żeby ustawy okołokonkordatowe
były jednak posłom przedstawione i żeby skandal związany z niemożnością
wydania tych ustaw wreszcie się skończył. Bo to już za długo trwa. Lada
moment minie termin. Ani się obejrzymy, jak będzie 31 grudnia, do którego to
terminu Sejm zalecił rozwiązanie tej sprawy. Bo to wszystko musi się skończyć
wraz ze sprawą konstytucji, ale nie później niż do końca grudnia 1995 r.
Przed nami jest tylko kilkanaście posiedzeń Sejmu i już będzie 15 i 31
grudnia. Tu bym się dopatrywał niebezpieczeństw, w braku tych ustaw.
Bardzo przestrzegam przed tą próbą gorszenia społeczeństwa. Gorszono kiedyś — Wolna Europa uprawiała taką praktykę — społeczeństwo tym, ile Bierut miał
ubrań i ile miał fuzji na polowaniu. Coś podobnego się dzieje w tej chwili,
gdy próbujemy powiedzieć, że konkordat będzie nas strasznie drogo kosztował.
Nie twierdzę, że tam nie ma pieniędzy, które są marnotrawione, ale we
wszystkich wydatkach budżetu jest marnotrawstwo. Jesteśmy w ogóle krajem
marnotrawionego budżetu, choć tak ciasnego. Ale nie fundujmy sobie za ćwierć
procenta budżetu państwa konfliktu, który ani stronie kościelnej, ani nam
nie przynosi korzyści. Na skutek niskiej kultury politycznej, jaka panuje w Polsce, jaką się wszyscy w jakiś sposób odznaczamy, zaczynają tu padać
brzydkie słowa, brzydkie podejrzenia, zaczyna się gotować w kotle, a ta zupa
nikomu nie jest potrzebna. Postarajmy się znaleźć rozwiązanie tej sprawy, by
nie gorszyć społeczeństwa. Naprawdę grzechem Bieruta nie było to, że miał
65 ubrań, tylko że podpisywał wyroki, nie ułaskawił znacznej liczby moich
przyjaciół i kolegów, których stracono.
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
bardzo. Pan poseł Ryszard Zając. Panie ministrze, to jeszcze potrwa, bo jest
bardzo dużo zgłoszeń.
Poseł
Ryszard Zając: Panie marszałku,
może zasugerujemy panu ministrowi, żeby był łaskaw usiąść, bo rzeczywiście
jest to męczące.
Minister
Spraw Zagranicznych Władysław Bartoszewski: Ja dziękuję, swoje odsiedziałem. (Oklaski,
wesołość na sali)
Poseł
Ryszard Zając: To była oczywiście
propozycja nie w tym kontekście, panie ministrze.
Minister
Spraw Zagranicznych Władysław Bartoszewski: Nie, nie. Ja wiem. Ja rozumiem. W tamtym kontekście jest to tak zwana
propozycja nie do odparcia. (Oklaski, wesołość
na sali)
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Proszę
bardzo, panie pośle.
Poseł
Ryszard Zając: Zacznę może od
drobiazgu, ale myślę, że ten drobiazg doskonale ilustruje postawę hierarchii
Kościoła katolickiego. Mianowicie w art. 22 ust. 4 konkordatu jest zapis, który
mówi, że Rzeczpospolita Polska udziela wsparcia materialnego zabytkowym
obiektom sakralnym. I tutaj dodane są dwa wyrazy, które mnie mocno niepokoją.
Mianowicie w konkordacie zapisano to w ten sposób, że oprócz wspierania kosztów
konserwacji, remontowania zabytkowych obiektów sakralnych nasze państwo zobowiązuje
się do ponoszenia tego rodzaju wydatków również na rzecz budynków towarzyszących.
Przyznam szczerze, że wertowałem wszystkie ustawy kościelne, usiłując znaleźć
definicję, co to jest budynek towarzyszący, niestety, znalazłem tylko termin:
„obiekt towarzyszący". Taki termin znajduje się w ustawie o stosunku państwa
do Kościoła katolickiego z 17 maja 1989 r. i tam jest wyjaśniony w ten sposób,
że przez obiekt towarzyszący rozumie się: plebanię czyli mieszkanie
proboszcza, mieszkanie wikarego czyli jego zastępcy, wszystkie zabudowania
gospodarcze na plebanii, a nawet mieszkania prywatne świeckich pracowników
parafii. Wydaje mi się, że trochę tutaj wspaniałomyślność finansowa państwa
idzie za daleko, jeżeli mielibyśmy remontować, co prawda zabytkowe, ale
jednak mieszkania prywatne świeckich pracowników parafii, tym bardziej że nie
starcza pieniędzy na remontowanie innych zabytków, myślę, że ważniejszych.
To jest taki drobiazg, który mnie bardzo niepokoi.
Sądzę, że fundamentalnymi artykułami, jeżeli chodzi o stronę finansową
konkordatu, są art. 4 i 23. Mianowicie art. 4 mówi o tym, iż Rzeczpospolita
Polska uznaje osobowość prawną Kościoła katolickiego i innych instytucji kościelnych,
które uzyskały taką osobowość na podstawie Kodeksu prawa kanonicznego.
Przyznam szczerze, że jestem tu mocno zdumiony, dlaczego to suwerenna,
niepodległa, demokratyczna Rzeczpospolita Polska usiłuje wprowadzać do
polskiego prawodawstwa prawo wewnętrzne obecnego państwa. Bo Kodeks prawa
kanonicznego jest po prostu prawem wewnętrznym państwa Watykan. Nie wydaje mi
się to słuszne. Myślę, że to jest niesłychany precedens. W żadnym z dotychczas ratyfikowanych konkordatów takiego zapisu nie ma — chyba że się
mylę, to proszę mnie poprawić. Wydaje mi się, że jest to rzecz wysoce
niepokojąca, tym bardziej że Kodeks prawa kanonicznego, definiując pojęcie
osoby prawnej, jest tutaj bardzo niejednoznaczny, mocno kontrowersyjny, a nawet w którymś kanonie, już w tej chwili nie pamiętam numeru, jest taki zapis, który
mówi, że osobą prawną Kościoła katolickiego jest nawet taki podmiot, który
po utworzeniu zaprzestał działalności i nie kontynuował jej przez 100 lat.
No więc, przepraszam, ale dochodzimy tutaj do jakichś absurdów. Nie wiem, czy
to Ministerstwo Spraw Zagranicznych do tego doprowadziło, ale wydaje mi się,
że należałoby się gruntownie przyjrzeć zapisom konkordatu w kontekście właśnie
Kodeksu prawa kanonicznego. No bo jeżeli zobowiązujemy się do tego rodzaju
regulacji, których do końca nawet nie rozumiemy, jak podejrzewam, to jest to
rzecz wysoce niepokojąca. A jest to niepokojące przede wszystkim dlatego, że
art. 23 mówi, iż kościelne osoby prawne (i tutaj właśnie tkwi istota
problemu: co to są kościelne osoby prawne) mogą zgodnie z przepisami prawa
polskiego nabywać, posiadać, użytkować i zbywać mienie nieruchome i ruchome
oraz nabywać i zbywać prawa majątkowe. W art. 26 dodatkowo wspomina się, że kościelne osoby prawne mają naturalnie
prawo zakładania np. fundacji. A więc mówiąc krótko: te podmioty kościelne
mają prawo uczestniczyć w normalnym obiegu gospodarczym, a to jest związane z finansami.
Jak wiadomo, nie tak dawno przetoczyła się w tej Izbie dyskusja o rozmaitych
ulgach i zwolnieniach dotyczących Kościoła katolickiego, ulgach i zwolnieniach celnych, podatkowych. Jak się okazało, niejednoznaczne zapisy w ustawodawstwie spowodowały pewne patologiczne sytuacje, jak choćby ten gwałtowny
import samochodów osobowych na potrzeby indywidualne księży, bo przecież nie
Kościoła. Skoro w konkordacie znajdują się tak niejasne, nieprecyzyjne
przepisy, może to być przyczyną dalszych konfliktów, dalszych tego rodzaju
patologicznych sytuacji. Sądzę, że również w interesie Kościoła
katolickiego jest doprecyzowanie tych zapisów po to, abyśmy później nie
musieli się spierać, kto tu ma rację i kto kogo usiłuje, powiem może
nieparlamentarnie, wykiwać.
Pan poseł Małachowski był uprzejmy powiedzieć, że koszt konkordatu stanowi
pewien ułamek budżetu, ułamek procenta budżetu. Bardzo szanuję pana posła
Małachowskiego, ale chciałbym prosić, aby tak niefrasobliwie nie mówił o ułamku
budżetu, bo to są jednak bardzo wymierne kwoty, to są duże kwoty. Mówiąc
wprost, koszt, o którym mówimy, jest równoznaczny np. z jednorazową
waloryzacją rent i emerytur. Proszę powiedzieć emerytom i rencistom, że
konkordat nas niewiele będzie kosztował, skoro ta kwota, która będzie
konsekwencją ratyfikacji konkordatu, to jest właśnie równowartość sumy
potrzebnej do rewaloryzacji rent i emerytur. Myślę, że trzeba mniej
niefrasobliwie do tych spraw podchodzić.
Jeszcze jeden punkt w konkordacie jest bardzo niepokojący. W art. 22 w ust. 2
jest zapis, który mówi — pozwolę sobie go zacytować dokładnie: „Przyjmując
za punkt wyjścia w sprawach finansowych instytucji i dóbr kościelnych oraz
duchowieństwa obowiązujące ustawodawstwo polskie i przepisy kościelne, układające
się strony stworzą specjalną komisję, która zajmie się koniecznymi
zmianami. Nowa regulacja uwzględni potrzeby Kościoła, biorąc pod uwagę jego
misję oraz dotychczasową praktykę życia kościelnego w Polsce". Śmiem
przypuszczać, że interpretacja tego artykułu będzie jednoznaczna, chodzi o rozszerzenie przywilejów kościelnych.
Wydaje mi się też niepokojące, że tak poważną sprawą, jakby pogłębianiem
tych finansowych konsekwencji konkordatu, ma się zajmować jakaś specjalna
komisja, nie daj Boże, Komisja Wspólna Przedstawicieli Rządu i Episkopatu, która
przez nikogo nie jest kontrolowana. W każdym razie przez parlament, jak
wiadomo, nie jest, bo ma taki szczególny status, że nie może być
kontrolowana. Jest to bardzo niebezpieczny przepis, który doprowadzi do tego,
że gdyby — tutaj podzielam opinię pana posła Adamskiego — doszło do
ratyfikacji konkordatu, czego raczej nie chcielibyśmy — to jest moja opinia i będę
głosował przeciwko ratyfikacji — może się okazać, że parlament przyjmie
pewne regulacje względem Kościoła, takie jakie są zapisane w konkordacie, po
czym jakaś tam specjalna komisja, stworzona, jak przypuszczam — bo taka jest
praktyka w Rzeczypospolitej Polskiej — co najmniej w połowie przez
przedstawicieli Episkopatu Polski, będzie pracowała usilnie nad tym, aby te
wszystkie konsekwencje finansowe konkordatu były jeszcze większe. I prawdopodobnie, bo tego należy się spodziewać, skoro jest odpowiedni zapis w ustawie o stosunku państwa do Kościoła, tą specjalną komisją będzie
Komisja Wspólna Przedstawicieli Rządu iEpiskopatu,
która na pewno nie działa pod kontrolą opinii społecznej i na pewno nie działa
pod kontrolą Sejmu.
Te elementy są dla mnie niezwykle niepokojące i prosiłbym w związku z tym
pana ministra, żeby był uprzejmy odpowiedzieć, czy wszystkie artykuły
konkordatu zostały skrupulatnie przeanalizowane właśnie pod kątem zobowiązań
wynikających z przepisów Kodeksu Prawa Kanonicznego. Następnie, jak rozumieć
art. 22? To znaczy, kto i na jakich zasadach ma powoływać tę specjalną
komisję, która ma się zajmować rozszerzaniem uprawnień finansowych Kościoła w Rzeczypospolitej Polskiej?
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
bardzo. Panie ministrze, jest jeszcze 5 zgłoszeń. Panie marszałku,
przepraszam, ale jest kilka zgłoszeń z prośbą o sprostowanie. Wolałbym, żebyśmy
na razie dokończyli tę rundę wypowiedzi i pytań. Pan poseł Franciszek
Potulski.
Poseł
Franciszek Potulski: Panie
ministrze, w pewnym sensie dyskusja wykracza poza tę interpelację, ale
spowodowała to pańska wypowiedź. Trzy uwagi i jedno pytanie. Jeżeli chodzi o nauczanie religii w szkołach, obecnie, przynajmniej moim zdaniem, jest ono
nielegalne i niezgodne z konstytucją, natomiast konkordat wymusi w tym zakresie
zmiany konstytucji.
Podzielam również pogląd, który pan minister tu wyraził, że należy płacić
za pracę. Chciałbym zapytać, czy pan minister podziela pogląd, że płacić
może tylko ten, kto ustala zakres obowiązków i nadzoruje pracę. A obowiązki
nauczycieli są dużo większe niż obowiązki katechety — księdza. Myślę, że
nawet pan poseł Kracik nie jest w stanie sobie wyobrazić, jak dyrektor, członek
SdRP (co w końcu nie jest grzechem, myślę) kontroluje pracę opłacanego
przez siebie w szkole księdza. Muszę powiedzieć, że jest to kłopotliwa
sprawa. Zmuszano mnie kiedyś do hospitacji lekcji, ale to dziwnie wychodzi.
Poza tym koszty, generalnie rzecz biorąc, są nieco wyższe niż te, o których
my tutaj mówimy. Mamy na przykład 3 dni rekolekcji, za które płacimy pozostałym
nauczycielom. W ogóle uważam (bardzo dobrze, że jest przedstawiciel MEN na
sali), że to jest kwestia do uregulowania. Być może, że trzeba po prostu
przedłużyć o 3 dni przerwę wiosenną.
Kolejna uwaga jest następująca. Pan minister powiedział, że wzrost kosztów
wiąże się tylko z Papieską Akademią Teologiczną. Ale w konkordacie jest
mowa o tym, że na wyższych uczelniach mogą być organizowane wydziały
teologiczne. Czy to nie będzie, zdaniem pana ministra, przynosiło następnych
zobowiązań państwa?
Na tle tych uwag jedno generalne pytanie. Panie ministrze, czy podatek kościelny
nie rozwiązałby tego problemu? Konkordat — tak, nauczanie religii — tak,
kapelani — tak, w przedszkolach — tak, ale w ramach pieniędzy zebranych z podatków. Wierni sobie życzą, płacą podatek, pieniądze są i w ramach tych
pieniędzy się obracamy. Czy rząd rozważa taką możliwość?
Jeszcze dwie uwagi. Jedna dotycząca szkół niepublicznych. Podzielam
absolutnie pogląd pana marszałka Małachowskiego. Panie pośle Kracik, 100
dzieci do mojej szkoły, to po 2 na klasę; my w ogóle tego nie zauważymy. A koszty? Chciałbym te pieniądze mieć przy okazji.
Jeżeli chodzi o wandalizm, nie ma po prostu różnicy. Nawet nie chcę tutaj
dodawać tego, że dzieci na niektórych lekcjach się nudzą, gdy jest słabo
przygotowany nauczyciel, i wtedy jest trochę więcej zniszczeń niż w pozostałych
przypadkach. A Kościół? Myślę, że to nie z jego winy. Po prostu nie ma
pracowników przygotowanych do pracy z młodzieżą w warunkach szkoły.
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
bardzo. Pani posłanka Izabella Sierakowska.
Poseł
Izabella Sierakowska: Panie Marszałku!
Panie Ministrze! Wysoki Sejmie! Mam przed sobą tekst projektu deklaracji
Komisji Wspólnej Przedstawicieli Rządu i Episkopatu. Jest to ten projekt, który
nie został przyjęty ostatnio przez Komisję Wspólną. W pkt. 7 czytamy: „W
zakresie spraw finansowych konkordat potwierdza w istocie te rozwiązania, które
zostały już wcześniej wprowadzone do obowiązującego ustawodawstwa
polskiego". A więc, krótko mówiąc, nie będzie można wprowadzić żadnych
zmian w ustawach podatkowych bez zgody Stolicy Apostolskiej. A wie pan
doskonale, że obecny stan w sprawach finansowych jest nie do utrzymania. Księża,
panie ministrze, nie mogą być wyjęci spod ogólnego systemu podatkowego.
Zasady obowiązującego ryczałtu dla duchowieństwa parafialnego zostały
ustalone w połowie lat siedemdziesiątych. Nie sądzę, żeby biskupi polscy
chcieli bronić systemu z tamtych właśnie lat. Ponieważ konkordat potwierdza
istniejący stan prawny, niestety, po ratyfikacji konkordatu nie będzie można — powtarzam: bez zgody Stolicy Apostolskiej — wprowadzać żadnych zmian w ustawie o podatkach.
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
bardzo. Pan poseł Jan Król.
Poseł
Jan Król: Chciałbym tutaj
polemizować z tezą, która pojawiła się w wypowiedziach przedmówców,
mianowicie że szkolnictwo niepubliczne jest dla państwa tak samo kosztowne,
albo nawet bardziej, jak publiczne. Oczywiście, generalnie koszty kształcenia w tych szkołach są wyższe, ale gros
tych kosztów ponoszą rodzice. Wiem, że pan poseł Potulski te pieniądze by
chciał mieć, rodziców właśnie, ale niech organizuje szkolnictwo
niepubliczne, to będzie je miał.
Druga uwaga, do wypowiedzi pana posła Zająca. Mianowicie zauważam bardzo fałszywy
ton troski o rencistów i emerytów w kontekście wydatków czy kosztów związanych z konkordatem. Można bowiem powiedzieć, że jeżeli te koszty pojawią się ze
strony państwa, to renciści i emeryci chodzący do kościoła będą wówczas
mogli moralnie być zwolnieni ze świadczenia części datków na tacę płaconych
właśnie ze swoich rent i emerytur. Bałbym się więc fałszywej troski i przestrzegałbym przed nią wszystkich rencistów i emerytów.
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję.
Pan poseł Kazimierz Pańtak.
Poseł
Kazimierz Pańtak: Panie
ministrze, panie marszałku, w zasadzie chciałem mówić o podatku na Kościół.
Powiedział już o tym pan poseł Potulski, w związku z czym pozwolę sobie
tylko bardzo krótko ten postulat uzasadnić. Słusznie zauważył pan marszałek
Małachowski, że pieniądze łożone na Kościół nie są pieniędzmi
przeznaczonymi tylko na hierarchię kościelną, gdyż te środki, wydane z budżetu,
będą przeznaczone na potrzeby zdecydowanej większości społeczeństwa — społeczności
katolickiej. I tu pojawia się problem, ponieważ każde wyłożenie tych pieniędzy z budżetu będzie decyzją polityczną, gdy będzie to robił parlament, rząd,
prezydent będzie podpisywał, a może i wetował ustawę budżetową — bo to
jest sposób wydawania środków.
Czy w związku z tym nie jest uzasadnione, aby jednak został wprowadzony
podatek kościelny? Wówczas społeczeństwo samo będzie decydowało o wysokości
środków, a o wydatkach — zgodnie ze standardami międzynarodowymi — hierarchia
Kościoła katolickiego, władze Kościoła. Myślę, że to jest bardzo ważne.
Nie wiem, czy jeżeli podpiszemy konkordat, ta droga opodatkowania Kościoła
nie zostanie zamknięta.
Na marginesie jeszcze jedna sprawa. Dużo tu mówimy o autonomii, zwłaszcza
hierarchia kościelna żąda autonomii dla Kościoła. Rozumiem to, tylko uważam,
że autonomię trzeba również uprawiać za własne pieniądze, bo to nie
sztuka być autonomicznym prawnie, otrzymać superautonomię od państwa, a jednocześnie sięgać do kiesy państwowej. To jest bardzo ważny problem i dlatego, wobec przedstawionych argumentów, prosiłbym bardzo pana ministra o odpowiedź, jakie jest zdanie pana ministra odnośnie do wprowadzenia podatku kościelnego.
Myślę, że moje pytanie jest na temat, bo dotyczy finansowania Kościoła.
Natomiast wiele wypowiedzi związanych z konkordatem — czy jego ratyfikacja jest
słuszna, czy nie — było nie na temat, bo to nie jest dyskusja nad konkordatem,
lecz nad finansami związanymi z konkordatem.
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
bardzo. Mam wrażenie, że nie unikniemy krótkiej rundy sprostowań. Pan marszałek
Aleksander Małachowski.
Poseł
Aleksander Małachowski: Boję się,
panie marszałku, że pan poseł Zając zrobił dokładnie to, przed czym
przestrzegałem, to znaczy próbuje zgorszyć maluczkich liczbą ubrań Bieruta.
Naprawdę, te ćwierć procentu budżetu, te 2 bln zł, które ewentualnie pójdą
na te wydatki — a zakładam, że będzie to 4 bln zł — to są w dużej mierze
pieniądze dobrze zainwestowane. Proszę nie straszyć emerytów, bo emeryci
widzą straszliwe marnotrawstwo, wyrzucanie pieniędzy, straszliwe bogacenie się
ludzi na aferach, którym państwo nie potrafi zapobiec — to ich drażni, a nie
to, że daje się na rekonstrukcję zabytków.
Jest to dla mnie niepokojące, bo w najgorszych stalinowskich latach to biedne
państwo, które przecież ledwie zipało, było zrujnowane, dawało gigantyczne
pieniądze na odnowę zabytków kościelnych, gdyż to były dzieła kultury
narodowej, bo to było coś, co pomnażało bogactwo Rzeczypospolitej, i nikt z tego powodu nie robił alarmu. Wtedy można było budować propagandowe
instytucje, teatry, wydawnictwa. Pieniądze inwestowano właśnie w kulturę.
Proszę państwa, może niewiele osób spośród tu obecnych tym się zajmowało,
ale ja uczyłem w szkole etyki, w jednej z lepszych warszawskich szkół. Byłem
zaprzyjaźniony z prof. Kotarbińskim, uważam się za jego ucznia, więc uczyłem
właściwie jego filozofii. Kiedyś pogadałem sobie z katechetą, który w tej
szkole uczył religii, i doszliśmy do wniosku, że w gruncie rzeczy uczymy tego
samego. Uczymy spolegliwego opiekuństwa ludzi wobec siebie. Myślę, że pieniądze
włożone w takie nauczanie młodzieży, w nauczanie wartości, obojętne, czy
to będzie etyka, czy religia, są dobrze zainwestowane. Jednocześnie są to
sumy, które się mieszczą w granicach błędu budżetowego. To jest 0,5% budżetu, a błąd budżetowy może sięgać 1,5-2%. To są małe sumy. Za te pieniądze,
powiadam — być może cynicznie, ale może to kogoś przekona — nie warto sobie
fundować tego fermentu społecznego, który wokół konkordatu w tej chwili
jest w Polsce, który nas dzieli. Powtarzam, na skutek niskiej kultury
politycznej wszystkich stron sporu żadna nie zachowuje się w sposób godny
szacunku. To powoduje niebywałe szkody społeczne, podrywa autorytet
Rzeczypospolitej, podrywa autorytet Kościoła, rodzi same złe rzeczy. Trzeba tę
sprawę przeciąć.
Zagrożenia płyną z ograniczenia praw obywatelskich. Na przykład dzieci, które
nie chodzą na religię, mogą być w jakiś sposób prześladowane. Tu są
problemy. Jak temu zapobiec? Mogą być jakieś konflikty w odniesieniu do małżeństw,
które mają dzieci formalnie, z kościelnego punktu widzenia, ślubne, a z
punktu widzenia prawa cywilnego nieślubne. Tu trzeba szukać przyczyn konfliktów.
Kwestia cmentarzy, która może się skończyć haniebnie. Widzieliśmy, jakie
były trudności z pogrzebem jednego z największych ludzi naszych czasów, Jana
Józefa Lipskiego, jaką krzywdę wyrządzono tej rodzinie przez odmowę
pogrzebu itd.
To są sprawy, które rodzą niebezpieczeństwo. Zostawmy na boku sprawy pieniędzy.
Zgadzam się, że pewna część tych pieniędzy pójdzie jakby na rozkurz, ale
3/4, a może 80% tej sumy to jest dobrze zainwestowany pieniądz.
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
bardzo. Za chwilę udzielę głosu paniom i panom posłom. Pozwolę sobie tylko
zwrócić uwagę na fakt, że minęła godzina przeznaczona na interpelacje. Na
pewno nie rozpatrzymy drugiej odpowiedzi na interpelację przewidywaną dzisiaj
do rozpatrzenia. Prosiłbym uprzejmie w związku z tym o bardzo krótkie
sprostowania, tak aby umożliwić panu ministrowi odpowiedź. Pamiętajmy też,
że pan minister za niespełna 2 godziny będzie się ustosunkowywał do
wypowiedzi w debacie nad polityką zagraniczną, a musi jeszcze udzielić
odpowiedzi na dwa zapytania w dalszej części tego punktu porządku dziennego.
Proszę bardzo, pan poseł Marek Dyduch.
Poseł
Marek Dyduch: Panie Marszałku!
Panie Ministrze! Sprostowanie do wypowiedzi pana marszałka Małachowskiego.
Panie marszałku, powiedziałem, że konkordat będzie kosztował około 2 bln zł i niejako to udowodniłem, uwzględniając jeden czy dwa przepisy, natomiast
generalnie może kosztować 10, 12, 15 bln zł, bo wiele przepisów jest nie
określonych. Nie możemy robić całej ideologii wokół 2 bln zł. Trzeba społeczeństwu
powiedzieć jasno, że konkordat może kosztować bardzo dużo, i to nie jest
0,5%, ale to może być 10% — i to już będzie problem.
Drugie sprostowanie. W swojej interpelacji w ogóle nie wniosłem sprzeciwu, w jakimkolwiek kontekście nie wypowiedziałem się, żeby nie finansować
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Wobec tego zgłaszam jednoznaczne
sprostowanie: W interpelacji, jeśli chodzi o ten temat, nie zająłem
stanowiska negatywnego. Wręcz przeciwnie, uważam, że akurat ten uniwersytet
powinien być finansowany.
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję.
Pan poseł Ryszard Zając.
Poseł
Ryszard Zając: W trosce o pana
ministra — krótko, dwa sprostowania. Naprawdę nie miałem takich intencji,
jakie przypisuje mi pan poseł Małachowski. Myślę też, że nie ma racji pan
poseł Król. Myślę przede wszystkim, że pieniądze, konsekwencje finansowe
konkordatu nie drażniłyby nikogo i nie wywoływałyby takiej dyskusji, gdyby
Kościół w Polsce był biedny, ale ponieważ Kościół jest bogaty, dlatego
te sprawy tak bardzo drażnią. Ponieważ obu panów, jak rozumiem, cechuje
podejrzliwość co do moich intencji, a pomysł przekazania tych pieniędzy
oszczędzonych na konkordacie na rewaloryzację rent i emerytur wydaje im się
wyrazem fałszywej troski, to ja proponuję, żeby je przekazać na policję.
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
bardzo. Pan poseł Władysław Adamski.
Poseł
Władysław Adamski: Ze względu
na prośbę o ograniczenia czasowe nie będę odnosił się do kwestii, czy to
dobrze, czy źle, że konkordat ma być ratyfikowany, a więc do problemu, który w trakcie dyskusji wielokrotnie był poruszany. Dobro i zło to po prostu są
kategorie etyczne, a my mówimy o wymiarze praktycznym pewnych zjawisk. Takim
praktycznym wymiarem jest na pewno kwestia, czy ratyfikacja konkordatu pociągnie
za sobą wydatki z budżetu państwa w wymiarze 0,25%, 0,5% czy 1%. Ale w istocie nie o to chodzi, czy to będzie właśnie któraś z tych trzech
kategorii liczbowych.
Chodzi o to, że bardzo duża część społeczeństwa odbiera ten procent czy
część procenta jako po prostu kolejny etap roszczeń kleru. Emeryci w tym
wypadku są jedynie i wyłącznie przykładem. Tak jak pewien przykład, ale i problem praktyczny stanowi to, do czego odwoływał się tutaj pan marszałek Małachowski — kwestia szkół kościelnych. I znów nie chodzi o to, czy to szkoły kościelne,
czy szkoły prywatne. Poza tym, w moim odczuciu, troska państwa przede
wszystkim powinna się skupiać na szkołach państwowych, bo im też obecnie, z tego, co wiem, najlepiej się nie powodzi, a ruchy w środowiskach
nauczycielskich, a także pewne pogotowie strajkowe, chyba najdobitniej o tym świadczą.
Cieszę się więc, że pan marszałek jednakże doszedł do pewnej konkluzji,
co do której chyba jesteśmy zgodni: problemem w związku z konkordatem nie
jest problem finansowania szkolnictwa. Tych problemów jest znacznie więcej.
Chodzi o to, żeby podkreślić właśnie te inne problemy, problemy o zasadniczym znaczeniu.
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję.
Pani posłanka Krystyna Łybacka.
Poseł
Krystyna Łybacka: Panie Marszałku!
Panie Ministrze! Wysoka Izbo! Jedno bardzo istotne sprostowanie. Podzielam,
panie marszałku, zwracam się do pana marszałka Małachowskiego, pańską
opinię o wysokiej randze i przydatności Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Wiele osób z tego uniwersytetu to autorytety godne szacunku, niestety nie
podzielanego przez część hierarchii kościelnej, nad czym należy ubolewać. I prostuję. Otóż z mocy ustawy z 14 czerwca 1991 r. o dofinansowaniu
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, KUL jest dotowany tak, jak wszystkie inne
uczelnie państwowe. W roku 1994 na przykład KUL otrzymał 129 694 mln zł.
Rozumiem, że w tym względzie może być mylna opinia. Ubolewam, ale część
księży w niedziele, w które zbiera datki na KUL, niestety nie mówi o tym, iż
KUL jest dotowany przez państwo, tylko nadal twierdzi, że utrzymuje się wyłącznie z datków wiernych. To bardzo istotne, albowiem to nie KUL stanowi jakiekolwiek
nowe obciążenia finansowe w kontekście zawarcia konkordatu. Tu nowych obciążeń
nie będzie. One już są.
Natomiast, panie marszałku, zgadzając się również co do drugiej kwestii, że
nikomu jest niepotrzebna wojna konkordatowa i że istotne zagrożenia tkwią nie w finansach, a w zaburzeniach dotyczących neutralności światopoglądowej i wolności wyznania i sumienia obywateli — ale nie o tym była mowa — chcę
podkreślić, że o konkordacie zdecydować muszą wszyscy, których on dotyka,
czyli większość społeczeństwa. Dotyczy to również skutków finansowych.
Być może społeczeństwo zechce ponieść ten ciężar, ale musi wiedzieć,
jaki ciężar finansowy wynika z faktu podpisania konkordatu. Nikt tego nie
przesądza. My tego też nie przesądzamy. Pytanie dotyczy dwóch kwestii: Jakie
są skutki i dlaczego nie zadbano o należyte zapewnienie środków i bezpieczeństwo
prawne w odniesieniu do skutków finansowych przy zawarciu konkordatu? Dawałam
przykład konkordatu z 1925 r., w którym — jak mówiłam — była to połowa
zapisów. Tym razem usankcjonowano istniejący system prawny, zły, jeśli
chodzi o Kościół katolicki, i nie zadbano o należyte zabezpieczenie skutków
finansowych. A więc, panie marszałku, jak sądzę, zgodzi się pan, że siła
Kościoła tkwi w stopniu aprobaty wiernych, a wierni będą aprobowali wtedy,
kiedy będą wiedzieli, co aprobują i na jakich zasadach.
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
bardzo. Panie ministrze, proszę uprzejmie o odpowiedź. Z góry zgadzam się na
przekroczenie regulaminowych 5 minut.
Minister
Spraw Zagranicznych Władysław Bartoszewski: Panie Marszałku! Szanowna Pani Posłanko! Szanowni Panowie Posłowie!
Drogi Aleksandrze Małachowski! (Bo to trochę poseł, trochę marszałek, trochę
przyjaciel.) Proszę Wysokiej Izby, proszę szanownych państwa! Jestem w prawdziwym kłopocie z powodu swojego małego doświadczenia życiowego w tej
Izbie. Jestem bowiem po raz pierwszy w sytuacji odpowiadającego na interpelacje i to w sprawach, które biegły, zanim miałem zaszczyt zostać członkiem rządu
pana premiera Oleksego. Rozumiem, że odpowiedzi na interpelacje nie dotyczą
otwarcia debaty nad problemem, tylko nad treścią interpelacji. Rozszerzająca
interpretacja dokonana przez Wysoką Izbę, co jest jej dobrym prawem rozumienia
tej okoliczności, powoduje, że w ciągu ostatnich trzech kwadransów dowiedziałem
się bardzo dużo — zresztą z korzyścią dla mnie — a materiał z tej dyskusji
(bo to już była dyskusja, i to na różne tematy związane z konkordatem, również
szkolne, etyczne, psychologiczne i wiele innych, a nie tylko finansowe) na pewno
powinien stać się przedmiotem rozwagi rządu, a więc nie tylko jednego
ministra, i to tak kompetentnych ministrów, jak kolega Czarny — minister
edukacji narodowej, jak minister finansów (Oklaski), a nie tylko ja. Bo, przepraszam, co mnie do tego, niewiasto, prawda? Mnie samemu — do wszystkich tych problemów. Jako obywatel oczywiście tymi sprawami się
interesuję. Aleksander Małachowski wytknął mi tu, że byłem nawet wykładowcą
KUL. Wytknął życzliwie. Byłem. Na KUL wykształcono m.in. kilku pierwszych
sekretarzy KW PZPR i bardzo wielu działaczy rady narodowej w Lublinie. (Oklaski)
Służę nazwiskami w razie potrzeby. Bardzo dobrzy ludzie.
Otóż nie była to — w tamtych czasach przynajmniej — uczelnia, która zajmowała
się głównie teologią. Zajmowała się np. historią Polski. Ale to już tak
zupełnie na marginesie. Skoro wszyscy mówili na marginesie, to ja też sobie
pozwoliłem na ten mały odskok.
Rozumiem, że jeśli chodzi o kwestię poruszoną w interpelacji pana posła
Marka Dyducha, odpowiedź jest taka, jaką mogło dać Ministerstwo Spraw
Zagranicznych — a nie Ministerstwo Finansów czy Urząd Rady Ministrów — do którego
to ministerstwa pan premier skierował tę interpelację, choć prawdopodobnie
powinno na nią odpowiedzieć kilku ministrów. Wskazaliśmy, odnośnie do
jakich punktów istnieją ustawy, które w tej chwili zobowiązują do
ponoszenia kosztów. Wymieniliśmy konkretnie 5 ustaw. Ponieważ jedna z nich
jest o KUL, więc zapomnijmy o niej, a zatem są 4 ustawy, 1 uchwała Rady
Ministrów, 1 instrukcja ministra edukacji narodowej.
Pan poseł Dyduch zauważył w swojej wypowiedzi, że te ustawy będą zapewne
zmienione. Być może, jednak ja nie jestem posłem i ich nie zmienię. Być może
zatem będą zmienione, ale jeżeli każdą sprawę będziemy rozważali z punktu widzenia tego, co może być w przyszłości, to okaże się, że
prawdopodobnie w ogóle nie można zawierać nawet traktatów międzynarodowych.
Być może Hitler, zawierając w 1934 r. układ o nieagresji z Polską, miał
zamiar pogwałcić go od razu, a być może nie od razu. Nie wiem. Tego nikt nie
udowodni. Celowo przytaczam tutaj absolutnie oderwany przykład, z odległej
historii, aby nie wchodzić w bieżące prace organów naszego państwa. Bardzo
wiele innych układów dużej wagi miało jakieś znaczenie przez jakiś czas,
potem się je zmieniało albo łamało. Nie jestem od interpretacji prawa. Od
tego jest kolega Jaskiernia. Tak więc to wykracza trochę poza moje
kompetencje. Ponieważ jednak padły tu różne uwagi i korci mnie, żeby na nie
odpowiedzieć, mogę powiedzieć tak: Nie wiem, czy do ministra spraw
zagranicznych należy rozpatrywanie kwestii, czy powinien być podatek kościelny
czy nie. Myślę, że nie. Ale ponieważ przez wiele lat żyłem za granicą,
stwierdzam, że 88 mln Niemców i Austriaków podlegało opodatkowaniu w kościołach,
do których należeli, i płacili oni ten podatek. Zupełnie niezależnie od
tego — i oprócz tego — były tam konkordaty; oprócz tego był podatek kościelny.
Czyli to nie jest tak, że jedno jest zamiast drugiego. To może być jedno
zamiast drugiego albo jedno obok drugiego, ale to jest kwestia legislacyjna, która
nie może być rozstrzygnięta w ramach odpowiedzi na interpelację w sprawie
obciążeń finansowych. To jest po prostu niemożliwe. Jest tutaj na sali
dyrektor Biura do Spraw Wyznań URM, który jest do tego przygotowany, i jeżeli
pan marszałek tak zadecyduje, to możemy dyskutować dziś nad tymi sprawami do
nocy. On jest przygotowany, może wygłosić wykład. Ja byłem przygotowany
tylko do udzielenia odpowiedzi na interpelację, która to odpowiedź zajęła
nam i tak godzinę i 5 minut. Z drugiej strony dowodzi to, jak żywe jest zainteresowanie tym problemem. Jako
obywatel oraz członek rządu odnotowuję to z zainteresowaniem. Zwrócę na to
uwagę moim szanownym kolegom, żeby mnie nie „wpuszczali w maliny" w sprawach, w odniesieniu do których sami, będąc posłami przez wiele miesięcy,
widocznie nie poczynili należytych postępów, działań przygotowawczych. Ja
posłem nie byłem, nie jestem i nie będę. (Oklaski)
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
panu ministrowi. Wysoki Sejmie, pamiętając o tym, że wiele z tych kwestii będzie
jeszcze szczegółowo naświetlonych w czasie przyszłej debaty nad… (Poseł
Krystyna Łybacka: Ale były jeszcze istotne pytania.) Przepraszam bardzo, w tej chwili już nie wyrażę zgody po raz kolejny na dyskusję. Wysoki Sejm może
zadecydować o przyjęciu bądź nieprzyjęciu do wiadomości odpowiedzi pana
ministra Bartoszewskiego. W związku z tym proszę łaskawie… (Poseł
Kazimierz Pańtak: Panie marszałku, w kwestii formalnej.) Proszę, pan poseł
Kazimierz Pańtak.
Poseł
Kazimierz Pańtak: Panie marszałku,
przepraszam bardzo; chciałbym odnieść się do tego, co z wypowiedzi pana
ministra jakby wynikało — co zresztą usprawiedliwia krótki staż i obecność
dzisiaj tutaj po raz pierwszy; co prawda pan minister ma przez cały dzień
prawdziwy show. Chcę powiedzieć, że
przeprowadziliśmy dyskusję zgodnie z regulaminem; świadczy o tym art. 121
ust. 2. Sejm może przeprowadzić dyskusję i przeprowadził tę dyskusję. Tak
więc postępujemy zgodnie z regulaminem Sejmu. Chodzi o to, aby nie poszło w Polskę, że my nie znamy regulaminu Sejmu.
Wicemarszałek
Włodzimierz Cimoszewicz: Dziękuję
bardzo. Wysoki Sejmie! Czy Sejm gotów jest przyjąć do wiadomości odpowiedź
pana ministra Władysława Bartoszewskiego na interpelację posła Marka Dyducha?
Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, uznam tę odpowiedź za przyj |