Spis treści:
Co zrobiliśmy w sprawie ustawy?
List do Zbigniewa Bujaka
Czterdzieści razy o "Neutrum"
Kronika niepojętej agresji
Chcę, aby prawa były łagodne
Prof. Kozakiewicz w sprawie aborcji
Kiedy aborcja jest zabroniona
List samotnej matki do Z. Bujaka
Kobieta w Rumunii Ceausescu O tolerancji, liberalizmie, prawach i wolności
Sprostowanie
Ksiądz Prymas — też o tolerancji
Chciałabym oddać życie za Ojczyznę, ale zdrowie nie pozwala.. W sprawie formuły działania
Cytaty
*
CO ZROBILIŚMY W SPRAWIE USTAWY?
O powstaniu Komitetu Społecznego na rzecz Referendum
dowiedziałam się od zupełnie obcej osoby, która usłyszała o tym przez
radio i zatelefonowała z pytaniem, czy „Neutrum" przyłączy się do
zbierania podpisów. Do końca dnia miałam jeszcze kilkanaście telefonów w tej sprawie, ale najbardziej ucieszyły mnie te od ludzi nie będących wcale członkami
„Neutrum"; świadczyły one, że zaistnieliśmy w świadomości społecznej,
że mamy sympatyków poza stowarzyszeniem, którzy zadali sobie trud nawiązania
kontaktu; pewna kobieta dzwoniła aż z Poznania do „Gazety Wyborczej" po
nasz numer telefonu, nie wiedząc, że w Poznaniu istnieje nasz oddział.
Po trzech dniach już czworo naszych członków było w Komitecie krajowym; po
tygodniu czworo innych w warszawskim. W tym samym czasie uruchomiliśmy w pobliżu
Dworca Śródmieście potrójny uliczny stolik, który działał aż do tygodnia
przedświątecznego. BARDZO DZIĘKUJEMY WSZYSTKIM, KTÓRZY POMOGLI NAM W TEJ
AKCJI. Dzięki niej do annałów „Neutrum" wpisał się nasz pierwszy
bohater: kierownik całego „stolika" Tomek Pękala, od początku do końca
obecny, kiedy inni się wymieniali, z pełnym samozaparciem, w pogodę i niepogodę, często mimo bólu gardła zachęcający przez megafon przechodniów
do składania podpisów, organizujący stoliki, formularze list, ludzi. Słowem,
jest wyłącznie jego zasługą, że ta akcja mogła trwać nieprzerwanie tyle
dni, przez trzy godziny dziennie cztery razy w tygodniu. Łącznie z podpisami
zebranymi indywidualnie przez naszych członków i przy ustawianym kilka razy
stoliku na Ursynowie, warszawskie „Neutrum" zebrało ponad 11 tysięcy
podpisów.
Na zjeździe komitetów z całej Polski dowiedzieliśmy się o udziale naszych
kolegów z Poznania, Gdyni i Torunia; Ania Jakubowska z Łomży przywiozła nam
osobiście listy z podpisami do Warszawy; wiemy też, że włączyło się „Neutrum"
szczecińskie.
Wspólnie z warszawskim Porozumieniem Przeciwko Zakazowi Aborcji, które zawiązało
się przy Uniwersytecie Warszawskim, zorganizowaliśmy dwukrotnie manifestacje:
9 i 17 grudnia. Dołączyli też nasi koledzy z Poznania, którzy od rana przez
oba te dni stali ponadto w pikiecie przed Sejmem. Policja skutecznie broniła
nas przed skinami. Chrzest bojowy przeszła nasza tablica z nazwą „Neutrum", w którą trafił pocisk z jajka, oblewając nieznanego nam bliżej
manifestanta. Człowiek był jednak tak zawzięty, że oczyściwszy się jako
tako nadal dzierżył w dłoni nasz transparent i nie oddał go do końca
manifestacji.
Przed pierwszą debatą sejmową powkładaliśmy do skrzynek poselskich
miniatury rozlepionych przedtem plakatów skierowanych do kobiet, z napisem:
„Sprawdź, czy twój poseł broni twoich praw". Plakaty, podpisane przez „Neutrum" i współpracujące z nami stale organizacje kobiece, miały przypomnieć niektórym
parlamentarzystom, kogo reprezentują w Sejmie.
Teraz, po przyjęciu przez Sejm i Senat ustawy w znanym wszystkim kształcie,
zamierzamy pozostać w komitetach, o których dalszym działaniu zadecyduje
ostatecznie zjazd przewidziany na koniec lutego. Należy sądzić, że wśród
celów działania, poza głównym, to jest walką o uchylenie ustawy, będzie też
pomoc dla kobiet dotkniętych jej skutkami, a może także obrona pewnych zasad
demokracji.
Anna Wolicka
*
LIST DO ZBIGNIEWA BUJAKA
Warszawa, 14
listopada 1992 r.
Przewodniczący Komitetu ds. Referendum
Pan poseł Zbigniew Bujak
Warszawa, Sejm
Stowarzyszenie „Neutrum" z satysfakcją i nadzieją
wita powstanie Społecznego Komitetu ds. Referendum w sprawie karalności
aborcji. Cieszy nas, że ten oczekiwany impuls wyszedł od przedstawicieli społeczeństwa
powołanych do parlamentu w demokratycznych i wolnych wyborach. To oddala
zarzuty o godzeniu — przez propagowanie referendum — w polskie interesy i wartości narodowe. Pragniemy uczestniczyć w pracach Komitetu i wraz ze swoimi
oddziałami terenowymi działać na rzecz tego referendum. Będziemy respektować i popierać przedmiot, zakres i tryb działań Komitetu. Uważamy jednak, że
kwestia regulacji prawnej przerywania ciąży, aczkolwiek sama przez się ważka,
stanowi tylko fragment innej sprawy fundamentalnej. Sprawą tą jest wizja
ustrojowa państwa polskiego, model jego stosunków prawnych, koncepcja życia
naszego społeczeństwa. Opowiadanie się za rozwiązaniem proponowanym przez
komisję ds. projektu ustawy „o ochronie prawnej dziecka poczętego" i uniemożliwianie społeczeństwu bezpośredniego wyrażania swojej woli oznacza
kurs na nowe państwo ideologiczne, które używa religii jako narzędzia
dyscyplinowania całego społeczeństwa (..). Uważamy, że sytuacja obecna
wymaga, aby społeczeństwo w swobodnej i szerokiej dyskusji narodowej i w
referendum¸ środkami demokracji bezpośredniej otwarcie dokonało wyboru i ujawniło swoje rzeczywiste preferencje co do wizji modelu państwa. Naszym
zdaniem trzeba poznać i ujawnić poglądy Polaków nie tylko w sprawie aborcji,
ale także co do zapisu w Konstytucji i ustawach formuły o „obowiązywaniu
wartości chrześcijańskich", co do religijnej inwokacji we wstępie do
Konstytucji, co do finansowania związków wyznaniowych, świeckości instytucji
państwowych, alternatywnego prawa rozwodowego, co do preferowania katolickich
rozgłośni radiowych kosztem rozgłośni niezależnych, co do integrowania
procesu nauki religii z całością procesów edukacyjnych kosztem tych
ostatnich, co do umieszczania ocen z religii na świadectwach szkolnych oraz
eksponowania symboli religijnych w instytucjach publicznych.
Inicjatywę Pana Posła w sprawie referendum oceniamy z uznaniem, uważając ją
za krok we właściwym kierunku.
Łączymy życzenia
pomyślności
Marek Witold
Gromelski, Prezes Zarządu Krajowego
Janusz Schminda, Członek Zarządu Krajowego
*
CZTERDZIEŚCI RAZY O "NEUTRUM"
Dwa miesiące temu, w listopadzie, stanęliśmy w obliczu
wyboru: albo opracować jeszcze jeden, grudniowy numer Biuletynu, albo skupić
wszystkie siły i środki na współpracy z komitetami na rzecz referendum.
Decyzja była oczywista: informację o udziale „Neutrum" w pracy komitetów
znajdziecie Państwo w tym numerze. Z opóźnieniem zamieszczamy więc materiały, które miały być czymś w rodzaju podsumowania na koniec roku: kronikę wydarzeń z ostatnich trzech lat,
świadczącą o spełnianiu się naszych najgorszych obaw, i rzut oka na obecność
„Neutrum" w prasie w 1992 r. W związku z wyrażonymi na jednym z ostatnich
warszawskich zebrań opiniami, że mało się o nas słyszy, przeprowadziliśmy
prowizoryczny bilans: w samych tylko centralnych dziennikach znaleźliśmy w ubiegłym roku ponad czterdzieści wzmianek o „Neutrum" oraz naszych
wypowiedzi i listów, czyli średnio cztery w miesiącu. Do tego dochodzą
tygodniki, prasa lokalna i środowiskowa, radio, telewizja (tylko dwa razy!),
prasa zagraniczna. Pod tym względem mamy więc raczej powody do zadowolenia.
Ponieważ w innych dziedzinach sytuacja przedstawia się o wiele mniej
optymistycznie, życzymy Państwu w nowym roku uporu, wytrwałości i energii w dążeniu do naszych wspólnych celów, które w końcu z pewnością osiągniemy.
Oby jak najprędzej.
Redakcja
*
KRONIKA NIEPOJĘTEJ AGRESJI
W kraju naszym nie ma groźby klerykalizacji państwa,
jest „tylko niepojęta agresja mass mediów i niektórych ugrupowań w stosunku do Kościoła".
Z wystąpienia posła Stefana Niesiołowskiego na
konferencji prasowej
łódzkiego ZChN (za „Przeglądem Unii Pracy")
* * *
1989
17 maja. Ustawa o stosunku państwa do Kościoła
katolickiego przyznaje Kościołowi m.in. prawo do zakładania stacji radiowych i telewizyjnych.
1990
Maj. Zarządzenie Ministra Zdrowia, na mocy którego
skierowanie na zabieg przerywania ciąży wymaga zaświadczeń od internisty i dwóch ginekologów oraz rozmowy z psychologiem.
Sierpień. Instrukcja Ministerstwa Edukacji
Narodowej o nauczaniu religii w szkołach publicznych. Katecheci świeccy są
finansowani przez państwo, ale podlegają wyłącznie władzom kościelnym,
wchodzą przy tym w skład rad pedagogicznych.
1991
1 stycznia. Od tego dnia rozwodów udzielają tylko
44 sądy wojewódzkie.
Styczeń. Trybunał Konstytucyjny stwierdza, że
instrukcja MEN nie jest sprzeczna z konstytucją.
Kwiecień. Episkopat proponuje, aby nowa konstytucja
gwarantowała prawo do życia od chwili poczęcia i prawo do nauki religii w szkole. Należy wyłączyć sformułowanie o rozdziale Kościoła od państwa,
ponieważ „budzi negatywne skojarzenia".
Senacki projekt ustawy o ochronie prawnej dziecka poczętego zostaje poddany
publicznej „konsultacji".
Maj. Odezwa Episkopatu o niedopuszczalności
referendum w sprawie aborcji („zabójstwa dziecka poczętego").
Wiceminister zdrowia Kazimierz Kapera stwierdza w telewizji, że homoseksualizm
jest zboczeniem, a AIDS nie stanowi zagrożenia dla osób, które prowadzą się
„uczciwie". Prymas Glemp przyrównuje decyzję premiera Bieleckiego o zwolnieniu Kapery ze stanowiska do aresztowania kardynała Wyszyńskiego na
polecenie Bieruta.
Senat ogłasza projekt nowej konstytucji, zaczynający się od słów: „W imię
Boga Wszechmogącego".
7 września. Sejm uchwala nową ustawę o systemie oświaty,
uwzględniającą poprawki zgłoszone przez Episkopat. Zawiera ona zapis o respektowaniu wartości chrześcijańskich i zobowiązuje szkoły do
organizowania lekcji religii. O uczęszczaniu na religię dzieci do 18 roku życia
decydują rodzice.
Październik. Biskup Michalik stwierdza w związku
ze zbliżającymi się wyborami, że katolik powinien głosować na katolika, żyd
na żyda.. W dniu wyborów do Sejmu w kościołach rozdawane są ulotki z numerami list, na
które wierni powinni oddać głosy.
Nowelizacja ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego. Kościół może
odzyskiwać utracone gospodarstwa rolne i otrzymywać nieodpłatnie grunty z Państwowego
Funduszu Ziemi.
7 listopada. Na mocy uchwały Rady Ministrów z Funduszu Kościelnego finansowanego przez państwo mogą być pokrywane
ubezpieczenia duchownych.
14 grudnia. Krajowy Zjazd Lekarzy uchwala Kodeks
Etyki Lekarskiej, zabraniający dokonywania zabiegów przerywania ciąży w przypadkach wskazań społecznych i wad genetycznych płodu.
Grudzień. Prymas Glemp na święta w telewizji:
„Prawo Boże jest ponad prawem ludzkim".
1992
Luty. Ślubowanie jasnogórskie grupy posłów i senatorów: „Walczyć będziemy w obronie każdego dziecka i każdej kołyski
równie mężnie, jak nasi ojcowie walczyli o byt i wolność narodu".
Zwolnienie ze stanowiska Anny Popowicz, Pełnomocnika Rządu ds. Kobiet i Rodziny, która wystąpiła przeciwko Kodeksowi Etyki Lekarskiej. Likwidacja urzędu
Pełnomocnika.
14 kwietnia. Rozporządzenie Ministra Edukacji
Narodowej w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w szkołach
publicznych wprowadza m.in. stopień z religii/etyki na świadectwie, możliwość
zbiorowej modlitwy w klasie przed lekcjami i po lekcjach, dwie godziny religii
tygodniowo. Po protestacyjnej manifestacji młodzieży pod Ministerstwem szef
biura prasowego Episkopatu ks. Henryk Brunka stwierdza, że wzięli w niej udział
„synowie i córki rosyjskich oficerów".
Kwiecień. Wojskowy Sąd Garnizonowy skazuje na 1,5
roku więzienia za uchylanie się od służby wojskowej Romana Gałuszkę, który
prośbę o służbę zastępczą motywował względami religijnymi. „Dowolna
interpretacja zakazów i nakazów religii katolickiej nie może być podstawą
do zwalniania ze służby wojskowej" — orzekł sąd.
3 maja. Minister Edukacji Narodowej, prof.
Stelmachowski, w przemówieniu na Jasnej Górze przed sumą w dniu święta
Matki Boskiej: „Musimy odrzucić koncepcję neutralności światopoglądowej w szkole".
Czerwiec. Kardynał Glemp spotkał się z premierem
Waldemarem Pawlakiem. Rozmowa dotyczyła konstrukcji rządu („Życie
Warszawy", 8 VI).
Biskupi domagają się „stworzenia nowego porządku prawnego, w którym
stanowione prawo ludzkie będzie respektowało ład moralny oparty na prawie Bożym".
Lipiec. Sejm odrzuca liberalny projekt ustawy
antyaborcyjnej, przyjmuje wersję najbardziej restrykcyjną i odsyła ją do
komisji w celu dokonania poprawek.
Sierpień. Rzecznik Praw Obywatelskich kieruje do
Trybunału Konstytucyjnego wniosek o uznanie za niezgodne z istniejącym prawem
rozporządzenia MEN z 14 kwietnia.
Prymas Glemp do wiernych w Głogowie: rzecznik „powinien wiedzieć, czy dana
czynność jest zgodna z wolą narodu". Wg sondażu PBS w sporze między
rzecznikiem a prymasem 29% respondentów przyznaje rację rzecznikowi, niecałe
zaś 10% — prymasowi..
Jednym z wiceministrów w MEN zostaje Kazimierz Marcinkiewicz, zwolennik „pełnej
integracji katechezy z pozostałymi przedmiotami".
Do 20 sierpnia na 21 wydanych zezwoleń na uruchomienie stacji radiowych 17
otrzymał Kościół.
Wrzesień. Akcja Katolicka składa na ręce marszałka
Sejmu wniosek o odwołanie prof. Zielińskiego ze stanowiska Rzecznika Praw
Obywatelskich oraz zmianę składu sędziów Trybunału Konstytucyjnego (w związku
ze zbliżającym się terminem rozprawy zaskarżonego przez rzecznika Kodeksu
Etyki Lekarskiej).
Październik. W rocznicę zamordowania księdza
Popiełuszki prymas prosi zgromadzonych wiernych, aby modlili się o nawrócenie
Barbary Labudy, przewodniczącej Grupy Parlamentarnej Kobiet.
Poseł Niesiołowski stwierdza w Sejmie, że zrównanie w prawach podatkowych
samotnych matek z małżeństwami może być zachętą do rodzenia nieślubnego
potomstwa i ciosem w trwałość rodziny.
Rada Ministrów przyjmuje zmianę w kodeksie rodzinnym, wprowadzając instytucję
separacji.
Sejm uchwala ustawę o radiofonii i telewizji; mają one szanować uczucia
religijne odbiorców. Odrzucony zostaje zapis o respektowaniu wartości chrześcijańskich.
Prymas Glemp oznajmia, że usuwając ten zapis Sejm postąpił wbrew woli większości
narodu.
Senatorowie z Porozumienia Ludowego bez uzgodnienia zawieszają krzyż w sali
obrad Senatu, obok godła państwowego.
7 listopada. Trybunał Konstytucyjny nie wydaje
orzeczenia w sprawie Kodeksu Etyki Lekarskiej, pod pretekstem, że jest to zbiór
zasad etycznych, nie zaś prawnych.
Komunikat Episkopatu: „Kogo reprezentują posłowie Parlamentu, którzy w kraju o zdecydowanej większości chrześcijan odrzucają wniosek o przestrzeganiu w środkach społecznego przekazu chrześcijańskiego systemu
wartości?".
13 listopada. Zawiązuje się społeczny komitet na
rzecz referendum w sprawie karalności aborcji.
19 listopada. Sejmowa komisja nadzwyczajna przyjmuje
projekt ustawy dopuszczającej przerwanie ciąży tylko dla ratowania życia
matki.
List biskupów: „Każdy człowiek, zwłaszcza wierzący, ma obowiązek występowania w obronie poczętego życia i nie może popierać referendum w tej sprawie".
Grudzień. Rzecznik Ministerstwa Edukacji Narodowej
oskarża Ministerstwo Zdrowia, że akcja uświadamiająca prowadzona w szkołach
jest "wulgaryzowaniem problemu AIDS".
Telewizja zrywa umowę z producentem audycji „Lewiatan". Ostatnia miała
tytuł: „Czy księża rządzą Polską?".
Prezydium Sejmu podejmuje decyzję o urządzeniu kaplicy katolickiej w gmachu
sejmowym.
Prasa informuje, że ZChN „pracuje nad projektem nowego prawa prasowego".
29 grudnia. Sejm przyjmuje ustawę o radiu i telewizji z poprawką Senatu zobowiązującą — także stacje komercyjne -
do respektowania chrześcijańskiego systemu wartości.
1993
Styczeń. Sejm odrzuca projekt uchwały o referendum w sprawie karalności aborcji i uchwala ustawę „O planowaniu rodziny,
ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży",
nie uwzględniającą wskazań społecznych.
*
CHCĘ, ABY PRAWA BYŁY ŁAGODNE
Przemówienie Zbigniewa Bujaka w czasie debaty
nad ustawą antyaborcyjną
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Kompromis w sprawie omawianej ustawy był na tej sali możliwy. Był możliwy,
bo nie słyszałem ani jednej opinii, że aborcja jest dobra. Gdyby więc chodziło o ograniczenie aborcji, o zmniejszenie nieszczęść z nią związanych, mogliśmy
łatwo kompromis znaleźć. Stało się inaczej, bo okazało się, że w tym
sporze chodzi o rzecz inną, nawet większej wagi: czy Polska będzie krajem, w którym wartości ewangelicznych bronić będzie policja, czy sumienie człowieka.
Mówiąc inaczej, czy przykazania i wartości religii, które większość Polaków
wyznaje, będą dla nas aktem swobodnego wyboru, czy będą nam narzucone przez
administrację państwa. To posłowie powinni wiedzieć, że im mniej opresyjne
jest państwo, tym swobodniejsze, bardziej wolne jest społeczeństwo. Tyle
obywatel przyjmie za państwo odpowiedzialności, ile da mu ono prawa wyboru.
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Chcę, aby w Polsce prawa były łagodne, a obyczaje surowe, a nie na odwrót.
Na odwrót czynić — to dążyć do państwa totalitarnego. Dla obywateli będzie
obojętne, czy sztandar tego totalitaryzmu będzie czerwony, czy czarny.
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Uczestniczyłem wiele lat w ruchu walczącym o wolność i godność człowieka.
Dlatego dla mnie równie barbarzyński jest administracyjny nakaz przerywania ciąży w Chinach, jak i administracyjny zakaz, jaki był w Rumunii i stalinowskiej
Rosji. Jedno i drugie prowadziło do ludzkich nieszczęść.
Mamy jedną wspólną Polskę i nie podzielimy jej na kantony zwolenników i przeciwników aborcji, zwolenników i przeciwników dekomunizacji. Musimy nauczyć
się godzić i żyć razem. Jako katolik i członek Kościoła nie czuję się
zagrożony, by żyć zgodnie z wymogami mojego katechizmu. Nikt mi nie narzuca
innej obyczajowości, nie przeszkadza żyć w zgodzie z religią, a w jej ramach
przestrzegać radykalnego stanowiska papieża.
Dlatego jest moim obowiązkiem sprzeciwić się wszystkim próbom narzucenia
przemocą obywatelom religijnych nakazów. Za szczególnie groźne uważam
narzucanie ich tym, którzy do mojego Kościoła nie przynależą. Tak rozumiem
nakaz wiary chrześcijańskiej, nakaz miłości. Nakaz katechizmu, demokracji
wobec tych, którzy myślą odmiennie i chcą postępować odmiennie.
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Żadna represyjna ustawa nie zakończy sporu o karalność przerywania ciąży.
Ta represja będzie odrzucona, bo nasz naród jej nie chce. Ta represja będzie
odrzucona, bo najpotężniejszym obrońcą życia jest kobieta, która nosi je w swym łonie. Chroni i odpowiada nie tylko za jego biologiczną egzystencję, ale i jego prawo do godności osoby ludzkiej.
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Waga tej materii jest tak wielka, że do jej uregulowania zdanie tej Izby nie
wystarczy, aby stworzyć prawo, które będzie szanowane i przestrzegane. To powód,
dla którego w sprawie tej winno być przeprowadzone referendum.
Referendum trzeba przeprowadzać w tych przypadkach, gdy grozi głęboka rozbieżność
między opinią publiczną a stanowiskiem parlamentu. Pozwala ono uniknąć błędu,
jakim byłoby postawienie się posłów ponad społeczeństwem, uznanie, że w sprawie omawianej tu ustawy sumienie posła jest lepsze niż obywatela.
Referendum nie przekona mnie oczywiście, że przerywanie ciąży jest dobrem,
ale rozstrzygać mamy zapis kodeksu karnego, a nie etycznego.
Opowiadam się za referendum, bo jestem za samostanowieniem narodu. W młodej
polskiej demokracji miliony ludzi nie mogą być pozbawione prawa do
decydowania, czy prawo karne będzie ingerowało w ich osobiste, bardzo intymne
sprawy.
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Państwo polskie za konflikt, który obserwujemy, może zapłacić wysoką cenę.
Fundamentalizm wyrządził już straszne szkody ludzkości. W imię fanatycznie
pojmowanych wartości religijnych palono książki, często z ich autorami.
Tradycja nasza chlubi się faktem, że Polska była państwem tolerancyjnym, dla
ludzi wszystkich religii i światopoglądów. Tak się układały polskie
dzieje, że im więcej było tolerancji, tym większa była siła państwa. Tej
tradycji powinniśmy pozostać wierni.
Wnioskuję o odrzucenie ustawy w całości, a przed ewentualnym wznowieniem prac
nad nowym projektem o przeprowadzenie w tej sprawie ogólnokrajowego referendum.
*
PROF. KOZAKIEWICZ W SPRAWIE ABORCJI
Zamieszczamy poniżej ze skrótami dwa wystąpienia
sejmowe prof. Mikołaja Kozakiewicza w sprawie ustawy antyaborcyjnej, których
teksty nadesłało na adres „Neutrum" jego biuro poselskie. Wytłuszczenia
pochodzą z oryginału.
29 czerwca 1992
r.
Panie Marszałku, Wysoki Sejmie!
To, jakie będą losy ustawy aborcyjnej, dotyczy wszystkich ludzi w Polsce. Ten
problem dzielił i dzieli nadal całe społeczeństwo. Niektórzy zadają sobie
pytanie, DLACZEGO właśnie teraz ten zapalny i kontrowersyjny temat stanął na
porządku dziennym Sejmu? Odpowiedzi na to pytanie padają różne. Jedni
twierdzą, że chodzi tylko o to, że w Sejmie istnieje grupa posłów o bardzo
wyraźnie określonym profilu światopoglądowym i poglądach na aborcję, która
od kilku lat chce narzucić swój punkt widzenia Sejmowi i zmusić innych posłów,
należących najczęściej do tego samego światopoglądu, lecz różniących się
poglądem na aborcję, do uznania ich racji. Pragną oni, aby Sejm przekształcił
normę moralną w prawo państwowe, które by obowiązywało także obywateli
niewierzących, innowierców, jak też katolików mających w tej sprawie
odmienne poglądy. To jest najprostsze wytłumaczenie. Ale są również
ludzie, którzy są przekonani, iż sprawa jest o wiele głębsza. Że chodzi o stworzenie precedensu prawnego, zanim nowa Konstytucja określi stosunek Państwa i Kościoła. Poprzez ten precedens prawo państwowe stałoby się podporządkowane
moralnej nauce Kościoła. Gdyby taki precedens został zatwierdzony przez
Sejm, dalsze analogiczne prawa tkwiące korzeniami w religii miałyby ułatwiony
poród.
Jeszcze inni idą krok dalej w tym samym kierunku twierdząc, że sprawa
aborcji wiąże się ze znacznie szerszym programem uczynienia z Polski kraju
modelowego dla całej Europy, w której wszystkie prawa byłyby zgodne ze społeczną i moralną nauką Kościoła.
Nie czynię swoim celem rozjątrzaniedyskusji
wokół aborcji, tylko jej łagodzenie. Uważam, że w ostatnich trzech
latach tak wiele powiedziano i wydrukowano na ten temat, że wszystkie argumenty
„za" i „przeciw" są znane i Sejm zużywałby tylko czas i energię na
ich powtarzanie. Nie wniosą one nic nowego, a mogą tylko podgrzewać
atmosferę w Sejmie, prowadzić do kolejnych obelg, obmów i pomówień. Przyglądałoby
się temu społeczeństwo, w którym nastroje są dostatecznie eksplozywne, choć
dla całkiem innych niż aborcja przyczyn. Dlatego wnoszę, aby Sejm dyskutując
aborcję skrócił dyskusję do koniecznego minimum i skierował oba projekty do
Nadzwyczajnej Komisji, którą należałoby dopiero powołać.
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Proponowany przeze mnie tryb postępowania wynika z faktu, iż nie ma żadnych
szans na wzajemne porozumienie czy przekonanie się w wyniku jakiejkolwiek
dyskusji. O ostatecznym losie obu projektów zadecyduje nie dyskusja,
lecz głosowanie. Ale czyje głosowanie? Czy Sejmu tylko, czy też całego
narodu w ramach ogólnonarodowego referendum? Uważam, że sprawa jest zbyt poważna,
dotyczy bowiem losu milionów rodzin i kobiet, ma zbyt liczne powiązania z ustrojem Państwa, z pojmowaniem praw obywatelskich, ze stosunkami Państwa i Kościoła,
aby zostawić ją tylko w ręku Sejmu. Tego Sejmu, którego opinia nie musi
odzwierciedlać opinii ogółu społeczeństwa, gdyż o jego składzie osobowym
zadecydowało tylko 40% elektoratu. Tego Sejmu, w którym kobiety stanowią
tylko 8% posłów. Na ten temat musi mieć okazję wypowiedzieć się każdy
obywatel, a zwłaszcza każda kobieta, bowiem każde rozwiązanie ich dotknie.
Nie wiemy oczywiście, ilu obywateli weźmie udział w takim referendum, znając
apatię i zniechęcenie, jakie dominują dziś w naszym społeczeństwie, ale
danie okazji, stworzenie szansy do takiej wypowiedzi w ramach referendum jest
konieczne.
Widząc dotychczasową energię, masowość i nakład kosztów poniesionych
przez zwolenników zakazu i karalności aborcji, można przypuszczać, że także w czasie referendum ich zwolennicy będą lepiej zorganizowani i silniej
motywowani niż pozostali. Tym niemniej szansa taka musi być moim zdaniem
stworzona dla wszystkich. I dopiero od wyników referendum należałoby uzależnić
ostateczną formę prawa do aborcji.
Przeciwko referendum często bywał wysuwany argument, że nie rozstrzyga się
przez powszechne głosowanie problemów moralnych. Ten argument nie wydaje
się być przekonywający. Po pierwsze dlatego, że referendum wypowiada się z reguły o normie prawnej, a nie moralnej. Po drugie zaś — rozstrzygając
kontrowersyjne sprawy prawne, referendum zawsze stosuje się przy sprawach
dwuznacznych moralnie, to jest takich, w których zaangażowane są nie tylko
wartości pragmatyczne, lecz także kontrowersyjne, ścierające się ze sobą
wartości moralne. Oto kilka przykładów takich sytuacji i problemów, które
poddawano na świecie referendum: znieść czy utrzymać karę śmierci? Czy
kobiety powinny mieć we wszystkich dziedzinach równe prawa z mężczyznami?
Czy rozwody powinny być zalegalizowane? Czy dzieci nieślubne powinny mieć równe
prawa, także spadkowe, z dziećmi urodzonymi w małżeństwie? Czy homoseksualiści
powinni mieć równe prawo zawierania małżeństw między sobą i nabywania w ten sposób wszelkich uprawnień socjalnych, spadkowych itd.? Także często
poddawane referendum w USA sprawy podatkowe (kto, jakie i w jaki sposób
obliczane podatki ma płacić?) angażują moralne problemy równości,
sprawiedliwości i skutków finansowych dla ekonomicznego rozwoju kraju. Te
wszystkie pytanie referendum ukazują głęboki związek poszczególnych
odpowiedzi z określonymi, najczęściej konfliktowymi racjami moralnymi.
Aborcja nie jest tutaj wyjątkiem.
Panie Marszałku, Wysoki Sejmie,
Wszyscy wiemy, że kraj znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, a koszty
referendum będą wysokie, ale ewentualne koszty społeczne podjętych przez
Sejm decyzji będą jeszcze wyższe. Sejm nie powinien brać odpowiedzialności
za te koszty społeczne na siebie, lecz oddać decyzję społeczeństwu i podporządkować się werdyktowi większości. Zwłaszcza, że głos opinii
publicznej będzie w tej sprawie miarodajniejszy od głosu posłów, przede
wszystkim dlatego, że wolny będzie od różnych nacisków i kalkulacji
politycznych. Decyzje wielu posłów w wytworzonym klimacie gorączki i wyraźnej
nagonki mogą być zależne nie tylko od rzeczywistych przekonań posła, lecz
także od trzeźwej kalkulacji, co mu się bardziej opłaci politycznie w przyszłej
kampanii wyborczej do Sejmu. (..) Z punktu widzenia kariery politycznej posła,
takie rozumowanie może być racjonalne, trudno je jednak uznać za słuszne i miarodajne przy rozstrzyganiu tak ważnej sprawy społecznej, która nie jest
sprawą polityczną, ale dla milionów kobiet przede wszystkim sprawą życiową.
(..)
17
grudnia 1992 r.
Panie Marszałku, Wysoki Sejmie! Z ogromną niechęcią zabieram ponownie głos w sprawie aborcji i referendum.
Niechęć ta wynika ze świadomości, że między tym czym się zajmujemy
obecnie w Sejmie, a tym co naprawdę ludzi obchodzi i z czym się borykają w życiu
na co dzień, jest ogromy dystans. Zwolennicy ustawy antyaborcyjnej udają, że
nie widzą, jakie będą społeczne skutki tej ustawy i w kogo przede wszystkim
uderza. Ustawa ta ugodzi przede wszystkim w sytuację życiową kobiet niezamożnych, a nie będzie miała żadnego wpływu na decyzje prokreacyjne kobiet bogatych.
Te bogate kobiety zawsze będzie stać na wyjazd za granicę, aby dokonać
zabiegu, lub na zapłacenie bardzo drogo (wraz z kosztami ryzyka) krajowemu
ginekologowi.
(..)
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Jedyny naprawdę skuteczny sposób na zmniejszenie aborcji, a z czasem niemal na
wyeliminowanie jej, polega na systematycznym, nowoczesnym wychowaniu seksualnym,
jak też na ogólnie dostępnej i dowolnie wybranej przez kobietę i mężczyznę
antykoncepcji. „Dowolnie wybrana" oznacza tutaj wybór dokonany z pełną świadomością w różnym stopniu ograniczonej skuteczności każdej metody, jak też związanych z nią skutków ubocznych. Tymczasem w proponowanej Sejmowi ustawie pojęcie
„wychowania seksualnego" nie występuje, zostało przez Komisję odrzucone i zastąpioneprzez pojęcie
„wychowanie do życia w rodzinie i odpowiedzialnego rodzicielstwa". Ponieważ
jednocześnie ustawa nakłada na placówki wychowawcze obowiązek „uczenia
szacunku do życia ludzkiego od chwili poczęcia", można powiedzieć, że
stanowi logiczną całość z antyaborcyjną częścią. Nie stanowi jednak
ustawa tak sformułowana logicznej całości z rzeczywistym kształtem życia płciowego
ludzi w końcu XX wieku. Pozostawia poza polem widzenia wychowawcy całą
dziedzinę przedmałżeńskiego życia płciowego młodzieży, które jest
rozpowszechnione, nie skłania do świadomej refleksji nad nim i do wyboru różnych
dróg własnego życia płciowego, pozostawia wreszcie całkowicie poza uwagą
wychowawców problemy mniejszości seksualnych, takich choćby jak homoseksualiści.
Jest to ogromne zawężenie zakresu i treści wychowania, podporządkowanie go
tylko jednej wizji małżeńskiego życia płciowego, które jak wiadomo z obserwacji i badań jest znacznie bogatsze i różnorodne.
Wysoki Sejmie!
Argumentacja za antyaborcyjną ustawą sięga często do twierdzenia, iż
niezależnie od okresu trwania ciąży i od okoliczności „człowiek jest od
chwili poczęcia istotą ludzką", a przerwanie każdej ciąży niezależnie
od okoliczności jest „zabójstwem człowieka". I rzekomo dla wszystkich
jest to prawda niezbita. Zadaję sobie pytanie, czyżby parlamenty takie jak
stanowe amerykańskie, brytyjski, francuski, niemiecki, szwedzki, norweski, duński,
fiński, austriacki, włoski, holenderski, belgijski i inne nie znały tej
rzekomo „niezbitej prawdy" i dopuściły w różnych okolicznościach, w różnym
czasie i pod różnymi warunkami aborcję? Czy naprawdę to dopiero nasz Sejm ma
tym wszystkim parlamentom udzielić lekcji, że usankcjonowały w majestacie
prawa „zabójstwo człowieka"? Nie wierzę w to, aby ktokolwiek w Europie
zechciał takiego pouczenia wysłuchać. (..)
Ale argument o zabójstwie człowieka można podważyć i od innej strony. Jest
to poważna wątpliwość, którą wywołuje sama ustawa. Jeśli jest to zawsze
prawdziwe zabójstwo człowieka, dlaczego wolna od kary jest kobieta? Dlaczego
lekarz jest karany najniższym wymiarem kary „do dwóch lat więzienia", a w
szczególnie uzasadnionych przypadkach — jak twierdzi projekt ustawy — „sąd
może odstąpić od wymierzenia kary". A więc nie jest to takie zwykłe „po prostu zabójstwo człowieka", ale
jakieś szczególne, co wyraża się w odmiennym karaniu. Takie same wątpliwości
budzi stosowany od chwili poczęcia termin „dziecko" lub „osoba ludzka",
skoro nawet w wypadku samoistnego poronienia bez wszelkiej interwencji lekarza
traktuje się płód bez wszelkiego dostojeństwa i odmawia się mu mszy żałobnej
oraz pogrzebu w poświęconej ziemi. To wszystko sprawia, że cała argumentacja
wydaje się nieszczera, obłudna, mgławicowa. Tylko konsekwencje jej dla kobiet
będą oczywiste i dramatyczne. (..)
Na zakończenie jedna uwaga natury ogólnej. Sprawa aborcji już w tej chwili
podzieliła nasze społeczeństwo na dwa obozy. Już jutro będzie wiadome, jak i którzy posłowie głosowali w sprawie aborcji i referendum. Dlatego też
prawdopodobnie jutro rozstrzygnie się los przyszłych wyborów do Sejmu, gdyż
wyborcy zapamiętają, jak głosowali ich posłowie, i wyciągną z tego
odpowiednie wnioski. Sami sprawimy, że następny Sejm wybrany będzie według
stosunku posłów do aborcji, a nie według ich zdolności rozstrzygania w innych, wielokroć ważniejszych sprawach. I na to niestety nie mamy już żadnego
wpływu. Dlatego popieram wniosek posła Bujaka o odrzucenie dyskutowanej
sprawy.
*
SPROSTOWANIE
W informacji na temat Kongresu IHEU w Amsterdamie
jako jednego z polskich uczestników podałam pana Jana Szmyda. Nie podałam
natomiast informacji, że pan Jan Szmyd jest prezesem Rady Krajowej
Towarzystwa Kultury Świeckiej. Towarzystwo jest także członkiem IHEU.
Przepraszam za niedopatrzenie.
Małgorzata Halaba
*
KIEDY ABORCJA JEST ZABRONIONA
Na podstawie raportu Gail Kligman
Rumunia czasów Ceausescu jawi
nam się potocznie jako obszar politycznego terroru, zacofania i powszechnej,
niesłychanej nędzy. To właśnie nędza sprawiła, że zakaz aborcji,
bynajmniej nie absolutny i bezwarunkowy (prawo jako takie było znacznie
bardziej liberalne niż się to powszechnie uważa, znacznie bardziej liberalne
od postulatów polskich parlamentarzystów katolickich), spowodował tak
dramatyczne następstwa, stając się nie obroną życia, lecz znakiem pogardy
dla jego jakości w sferze duchowej, materialnej i zdrowotnej.
Polityka pronatalistyczna miała na celu zapewnienie odpowiedniej siły roboczej
dla „budowy socjalizmu" i stanowiła część „modernistycznej
strategii" Ceausescu. Wobec braku intensywnej strategii kapitalistycznej,
gospodarka socjalistyczna polegać miała na odpowiednio intensywnej pracy
„mas roboczych". Zgodnie z neostalinowską strategią socjalną powstał
projekt znany jako omogenizare. Omogenizare oznaczało zaprowadzenie równości
społecznej poprzez zlikwidowanie wszelkich różnic pomiędzy ludźmi. Każda
jednostka ludzka miała być zamieniona w „nowego socjalistycznego człowieka",
produktywnego członka mas socjalistycznych. Oto jak w skrócie wyglądała baza
ideologiczna prowadząca stopniowo do coraz większej ingerencji państwa w życie
intymne obywateli. W celu umocnienia i rozwoju rodziny państwo socjalistyczne wprowadzało obok
restrykcyjnego prawa różne formy pomocy społecznej, jak urlopy macierzyńskie,
gwarancje zatrudnienia, żłobki, przedszkola itp. Udogodnienia te funkcjonowały
jako forma zachęty i były z pewnością bardzo postępowe, jeśli nie w praktyce, to przynajmniej w intencji.
Instrumentarium prawne wprowadzono w 1966 roku. Przyrost naturalny w Rumunii
spadł wtedy z 19,1 do 14, 3 promila, co po części przypisywano
dotychczasowemu liberalnemu prawu, które legalizowało aborcję i czyniło ją
łatwo dostępną. Nowe prawo zabraniało przerywania ciąży, czyniąc następujące
wyjątki: jeśli ciąża zagrażała życiu kobiety i żadne inne środki nie
mogły być zastosowane, w wypadku istnienia choroby dziedzicznej, jeśli ciąża
była wynikiem gwałtu, jeśli kobieta miała 45 lub więcej lat albo jeśli
urodziła już i wychowała czworo dzieci. Wprowadzenie tego prawa sprawiło, że
przyrost naturalny w roku 1967 wzrósł dramatycznie, do 27,4 promila. Prawu
antyaborcyjnemu towarzyszyły środki mające zachęcić kobiety do posiadania
dzieci, jak dodatki dla rodzin, zasiłki na wychowanie dzieci, urlopy macierzyńskie i ochrona pracy. Podobnie jak się to działo w sferze produkcji, także i w
dziedzinie macierzyństwa wprowadzono współzawodnictwo: matki wielodzietne były
honorowane jako „bohaterki pracy socjalistycznej", nagradzane odznaczeniami i pewnymi przywilejami. Dla kobiet, które urodziły i wychowały wiele dzieci,
przewidziano ordery: Order Matki Bohaterki, Order Chwały Macierzyństwa i Medal
Macierzyństwa.
Pronatalistyczna propaganda z latami nasilała się. Ceausescu stosował początkowo
łagodniejszą wersję polityki, która później stała się drakońska. Podkreślał
wzrastającą rolę kobiet w polityce, gospodarce i społeczeństwie w ogóle,
m.in. w 1971 roku zaczął lansować jako polityka swoją żonę Elenę, prowadząc
jednocześnie polityczno-wychowawczą kampanię na rzecz „wszechstronnego
awansu" kobiet w roli siły roboczej: robotnic i matek przyszłych robotników.
Pomimo tych zabiegów propagandowych w 1983 roku przyrost naturalny znowu spadł
do poziomu roku 1966, chociaż od dawna nie funkcjonowało już liberalne prawo
zezwalające na prokreację z wyboru. W sytuacji, gdy środki antykoncepcyjne
nie były dostępne (chociaż nie były też oficjalnie zabronione — co wymaga
podkreślenia), Rumuni radzili sobie przez nielegalne usuwanie ciąży, wstrzemięźliwość
seksualną i stosunek przerywany. Spadek przyrostu naturalnego zbiegał się ze
stałym pogarszaniem się warunków materialnych.
Polityka pronatalistyczna w różnym stopniu dotykała kobiety. Bardziej wykształcone
kobiety miejskie zdobywały środki antykoncepcyjne na czarnym rynku lub załatwiały
sobie wykonanie zabiegu przez personel medyczny. Inne, jak robotnice fabryczne,
ponosiły koszty zarówno materialne, jak cielesne. Przypuszcza się, że ustawa
miała mniejszy wpływ na życie kobiet wiejskich, ze względu na religię i lokalne obyczaje. Był nawet pomysł, ostatecznie nie zrealizowany, aby
wprowadzić „kontraktację" polegającą na zobowiązaniu kobiet do
urodzenia czworga dzieci, podobnie jak chłopi podpisywali kontrakty na
dostarczanie państwu płodów rolnych.
Ponieważ spadek przyrostu naturalnego wykazał, że „łagodniejsze" podejście
do sprawy nie przynosi oczekiwanych rezultatów, reżim zastosował bardziej
zdecydowaną strategię: przymus. Plan zakładał przyrost ludności z 22,6 mln w 1985 roku do 25 mln w roku 1990. Przymus, podobnie jak państwowe plany
rozwoju, miał charakter wielostronny. W 1985 roku wydano bardziej restrykcyjne
prawo antyaborcyjne. Odtąd dokonać legalnie aborcji mogły tylko kobiety mające
powyżej 45 lat oraz te, które urodziły i miały pod swoją opieką pięcioro
lub więcej dzieci. Zwiększono również podatek od osób bezdzietnych (powyżej
25 roku życia, bez względu na stan cywilny). Kodeks karny przewidywał od
jednego do trzech miesięcy więzienia dla lekarzy, którzy nie zawiadomili
odpowiednich władz w przypadkach udzielania pomocy ofiarom nielegalnych
aborcji. Od czasu do czasu odbywały się pokazowe procesy lekarzy, położnych i „babek". Wobec grożących lekarzom sankcji karnych koszty nielegalnej
aborcji wynosiły od 2 do 10 tys. lei (160-830$), podczas gdy pensje — od 1,5
do 2,4 tys. lei miesięcznie.
Ingerencja państwa w intymność ludzkiego ciała była nieunikniona. W 1986
roku Ceausescu podjął akcję mającą na celu zbadanie stanu zdrowotnego społeczeństwa, a szczególnie kobiet pomiędzy szesnastym a czterdziestym piątym rokiem życia.
Bez względu na oficjalnie deklarowane intencje, kobiety w wieku rozrodczym
poddawano badaniom w celu wykrycia ewentualnej ciąży. Kobiety nie zawsze były
świadome tego, że są sprawdzane właśnie pod tym względem; corocznie
badania były traktowane jako rutyna, dodatkowy obowiązek.
Niektórzy lekarze znajdowali satysfakcję w „demaskowaniu" ciężarnych
kobiet, lecz wielu pomagało zataić ciąże, jeżeli kobieta poinformowała, że
dziecko jest niechciane. Jak zauważył jeden z lekarzy: „Jeśli kobieta jest
stanowczo przeciwna urodzeniu dziecka, nic nie można na to poradzić.
Zaryzykuje raczej śmierć, niż posiadanie dziecka. Dlatego próbowaliśmy pomóc".
Choroby takie jak różyczka, nawracająca gorączka, zapalenie wątroby, gruźlica,
kiła, nowotwory złośliwe czy cukrzyca, kwalifikowały kobietę do legalnej
aborcji. Lekarze korzystali z tych pretekstów na tyle, na ile to było możliwe. W latach osiemdziesiątych warunki codziennego życia dramatycznie się pogorszyły:
niekończące się kolejki, niedostatek żywności, kłopoty z ogrzewaniem i elektrycznością. Rodziny nie były w stanie wyżywić dzieci już urodzonych, a polityka państwa zmuszała je do posiadania jeszcze większej ilości
potomstwa.
Często niechciane dzieci były porzucane i dostawały się pod opiekę
paternalistycznego państwa, które wymusiło ich przyjście na świat. Były
wtedy skazane na tragiczne warunki w państwowych sierocińcach lub adopcje
zagraniczne, będące w swej istocie handlem towarem.
Tragiczna ironia pronatalistycznej polityki Ceausescu polegała na tym, że właśnie
za jego rządów nielegalne aborcje stały się głównym środkiem
antykoncepcyjnym. Wśród nich 61,1% (wg statystyk Ministerstwa Zdrowia) były
to „aborcje niekompletne", zarejestrowane, gdy kobieta przybywała do
szpitala po ratunek. Wiele kobiet, które nie były w stanie dopełnić swego
„patriotycznego obowiązku" i spełnić „szlachetnej misji", przypłacało
„w służbie państwa" życiem swoim i swoich dzieci. Gdy karano lekarzy, którzy z pobudek humanitarnych bądź ekonomicznych dokonywali nielegalnych aborcji,
wzrastała liczba przypadków śmierci lub kalectwa matek z powodu niefachowo
dokonywanych aborcji. Pomiędzy 1965 a 1989 rokiem 9452 kobiety zmarły z powodu
komplikacji powstałych w wyniku nielegalnych aborcji.
Opracowała Hanna Szczerkowska
*
Poniższy list nadszedł do
Komitetu na Rzecz Referendum pod przewodnictwem Zbigniewa Bujaka
Drodzy Przyjaciele!
Brak mi słów do wypowiedzenia mojego oburzenia i dezaprobaty na temat
piekła, które chcą nam zgotować posłowie z Ciemnogrodu. Ja mam dwoje
dzieci, ale nie mogę dać sobie rady z problemami, które mnie dotknęły.
Syn ma 22 lata, od urodzenia chory, urodził się z wadami wrodzonymi, córka
na szczęście jest zdrowa (18 lat) i jest jedynym moim Przyjacielem i podporą.
Sama borykam się z życiem od 10 lat, bo „tatuś" chorego dziecka miał
już dosyć tych trudów i ułożył sobie inne życie. Mnie nikt nie pomógł,
albo nie mogli, albo przepisy nie pozwalały. Jestem na wcześniejszej
emeryturze (w związku z kalekim dzieckiem), przepracowałam jako pielęgniarka
23 lata (mam obecnie 46 lat). Czuję się, jakbym przeżyła 2-3 życia.
Dwa lata temu syn miał możliwość operacji zagranicznej — nie miałam
dostatecznych funduszy.
Proszę wyobrazić sobie, że poradzono mi (ksiądz w Poradni Rodzinnej w
Łodzi), aby syn występował w cyrku (!) i tam sobie dorobił na operację.
Wyszłam z kościoła zbulwersowana. Szłam ulicą i płakałam z bezsilności i upokorzenia. Gdyby nie podeszły wiek księdza i wyniesiony jednak z rodzinnych tradycji szacunek dla duchownych, zareagowałabym bardzo ostro i adekwatnie do sytuacji, ale „zamurowały" mnie te słowa i taka
„rada". Odpowiedziałam tylko przez zaciśnięte szczęki, że syn nie
jest dostatecznie zniekształcony, aby wzbudzić u widzów w cyrku
odpowiednie salwy śmiechu i wysokie datki.
Podobna „pomoc" spotkała mnie po kilku dniach w Kurii Biskupiej w Łodzi
przy ul. Worcella. Sam biskup Ziółko w rozmowie ze mną, a raczej
monologu, który sam wygłosił, oświecił mnie, jakie to wielkie ma on
wydatki. A to i księża na polach odprawiają msze, bo nie ma kościoła,
wynajmują mieszkania u ludzi, bo nie mają gdzie mieszkać. Dowiedziałam
się kolejno, ile kosztuje dach na nowobudowanym kościele itd. itd. To
biskup mówił mi o swoich kłopotach, o swoich wydatkach. Ani słowem nie
zapytał, co dziecku jest, jaka to miała być operacja. Oczywiście o żadnej
pomocy, ani finansowej, ani moralnej nie mogło być mowy.
Wtedy nosiłam się z zamiarem napisania do Papieża o tym, jacy ludzie go
reprezentują tu w Polsce, ale poniechałam tego zamiaru. Za dużo miałam
własnych zmart6wień, a list — czy dotarłby do Papieża? Wątpię,
zresztą cóż to by dało? Myślałam też o tym, aby wypowiedzieć się
publicznie, jacy to ludzie nami kierują, jaką duchową strawą nas karmią,
ale kto by w TV odważył się pozwolić na takie wystąpienie. Na pewno
nikt!
Moja koleżanka ma dziecko, którego ojcem jest ksiądz. Nie pozbyła się
ciąży swego czasu, ale nie wiem do końca, czyja w tym zasługa, czy
matki dziecka, czy też ojca-księdza.
Mam 18-letnią córkę, przed nią dorosłe życie. Ja w swoim wieku
dzieci rodzić też nie będę. I co — kto mi zabroni rządzić własną
pupą (przepraszam).
Urodzonemu już, ukształtowanemu dziecku nikt nie chciał pomóc, a szansa wielka była (operacja), a nad zygotą będą trzęśli się ci, co o życiu niewiele wiedzą. Co zakonnikom i księżom do aborcji? Toż to
nasze sumienie obciąży taka decyzja czy inna!
Oczywiście, że referendum jest potrzebne, ale czy w ogóle do tego
powinno dochodzić? Ciemnogród i nic więcej. Myślę, że nie będą miały
prawa wypowiadać się przedszkolaki lub dzieci ze szkoły! Wiadomo jakim
manipulacjom byłyby poddane przez ludzi w sutannach. Referendum i jeszcze
raz referendum — choć to takie poniżające wyjście. Żeby uciekać się
do takich sposobów, jakby posłowie nie mieli zdrowego rozsądku. Oj, będziemy
zastanawiali się w przyszłości, kto ma nas reprezentować.
Z poważaniem,
Samotna
matka kalekiego syna
(nazwisko i adres do wiadomości redakcji)
*
O TOLERANCJI, LIBERALIZMIE, PRAWACH I WOLNOŚCI
W dniach 21-22 listopada ubiegłego
roku odbyło się dwudniowe spotkanie dyskusyjno-szkoleniowe „Neutrum" z udziałem przedstawicieli ośrodków pozawarszawskich. Naszymi gośćmi byli:
senator Zofia Kuratowska, Marek Nowicki z Komitetu Helsińskiego, publicyści
Jerzy Sosnowski i Jan Turnau oraz uczestnicy dyskusji panelowej „Państwo
liberalne a państwo ideologiczne": prof. Barbara Stanosz (logik), dr
Magdalena Środa (etyk) i dr Paweł Śpiewak (socjolog, członek zarządu
Kongresu Liberalno-Demokratycznego). Obszerne fragmenty spotkania mamy nagrane
na taśmie magnetowidowej i będziemy do nich jeszcze powracali. W tym numerze
przedstawiamy tylko fragmenty wypowiedzi na kilka poruszonych tematów.
*
* *
Prof. Barbara Stanosz: Państwo
ideologiczne wyklucza demokrację.
Liberalizm nie jest ideologią. Bogiem liberała jest wolność. Nie można jej
porównywać z innymi absolutami, takimi jak Bóg, sprawiedliwość. Nie jest to w ogóle żaden absolut. Wolność jest rozproszona między ludzi, nie może służyć
do zniewolenia, jest wartością samoograniczającą się. Dlatego właśnie
liberalizm nie jest ideologią, w imię liberalizmu nie można człowieka
upokorzyć, zniszczyć.
Jego podstawową wartością jest wyrozumiałość i tolerancja dla innych
modeli obyczajowych oraz świadomość, że nasza własna tradycja nie musi być
najlepsza, że inne są równoprawne. Żyjąc w określonej tradycji nabywamy skłonności
do negowania wszystkiego, co jest inne od tej tradycji.
Tolerancja to nie jest tylko brak represji, ale przede wszystkim wygaszenie
negatywnych reakcji na czyjąś odmienność. Jest to umiejętność współżycia z tym, który się nam nie podoba. Nie ma problemu tolerancji, gdy jest się w pozycji słabszego. Możliwość zachowania tolerancyjnego zakłada, że mogę
bez ryzyka przeciwstawić się czemuś, co mi się nie podoba, jednak tego nie
czynię, dopóki nie narusza to mojej wolności.
Państwo ideologiczne nie może być liberalne ani tolerancyjne, gdyż w imię
absolutu, jakim jest Bóg, można narzucić człowiekowi określony model życia.
Obawiam się, że w Polsce zachodzą obecnie procesy kryptoteokracji, a „respektowanie wartości chrześcijańskich" spełnia tę samą funkcję co
przedtem „pozostawanie na gruncie socjalizmu".
Dr Magdalena Środa: Szantaż
moralny zastąpił rozmowę.
Tolerancja, ideologia i moralność są pojęciami, które podlegają
fantastycznej manipulacji. Z punktu widzenia etyki istnieją trzy warunki
tolerancji: nie podobają mi się pewne postawy, poglądy, mogę im przeciwdziałać,
jednak nie korzystam z tej możliwości. Ilustruje to powiedzenie Woltera:
„Chociaż nie lubię tego człowieka, będę go bronić aż do śmierci".
Polacy są narodem bardzo nietolerancyjnym. Przejawia się to zarówno w stosunku do wszelkiej odmienności (okrucieństwo dzieci wobec grubych rówieśników,
nieuwzględnianie potrzeb inwalidów w urbanistyce, niechęć do inaczej
ubranych), w dziedzinie stereotypów zachowań (samotne kobiety, osoby o innych
gustach erotycznych), odmienności religijnej (w przekonaniu strony katolickiej
ateiści nie uznają wartości moralnych, bo nie wierzą w Boga), jak i w sferze
politycznej (prywatne odczucia traktowane jako sprawy nadrzędne.
Szczególnie widoczne jest to podczas dyskusji w parlamencie nad ustawą
antyaborcyjną, gdzie szantaż moralny zastąpił rozmowę.
„Jestem przekonana, patrząc na to, co się dzieje na Zachodzie, że poglądy
liberalne, z dużymi oporami, jednak zwyciężą. Nie mam wątpliwości, że
nawet jeśli ustawa antyaborcyjna przejdzie, a podejrzewam, że tak, to za
dziesięć czy dwadzieścia lat zostanie wycofana. Pozostaje jednak problem
krzywdy ludzkiej, która w tym czasie będzie się działa".
Dr Paweł Śpiewak: Cały
czas wstydzę się za moją partię.
Winą liberałów jest utożsamienie liberalizmu z zachowaniami ekonomicznymi
(wolny rynek). Wprawdzie nie ma wolnego społeczeństwa, które nie byłoby
kapitalistyczne, ale są społeczeństwa kapitalistyczne, które nie są do końca
wolne.
Obrona kapitalizmu musi być połączona z obroną wolności i praw jednostki.
Każdy obywatel powinien mieć poczucie kreowania siebie i decydowania o własnym
losie, każdy powinien móc utożsamiać się z państwem, w którym żyje.
Nie można utożsamiać demokracji z liberalizmem: liberał powinien obawiać się
tyranii większości. Papierkiem lakmusowym liberalizmu jest wrażliwość na
prawa mniejszości, nawet gdy bardzo się nam nie podobają. Konieczne jest
oddzielenie sfery publicznej od praw jednostki: nieingerowanie w nasze wybory
drogą państwową.
Środowiska liberalne w Polsce są słabe i rozproszone, i to jest ich wina.
Jakie błędy popełnili liberałowie, że przestrzeń do dyskursu została
zdominowana, nie tylko w sensie liczby głosów, przez ugrupowania przeciwne,
ale również że pozwolili narzucić sobie język tej rozmowy?
Marek Nowicki: Dla
realizacji praw człowieka konieczna jest atmosfera tolerancji.
Człowiek ma prawa i wolności bez względu na wypełnianie swoich obowiązków
wobec państwa. Prawa te są ograniczeniem demokracji, która jako rządy większości
mogłaby być szalenie okrutna, i wyznaczają granice ingerencji państwa.
Podstawą jest niezbywalna godność człowieka, z której wyprowadza się dwie
podstawowe zasady: równość i wolność. W koncepcji praw człowieka jest to
oczywiście równość w sensie liberalnym, tzn. że prawa są takie same dla
wszystkich i stosowane są w ten sam sposób.
Czym różni się prawo od wolności? Prawo jest relacją między jednostką a państwem (jeśli mam jakieś prawo, np. prawo do pracy, to państwo ma zrobić
coś, aby je zagwarantować), z której wynika obowiązek państwa wobec
jednostki. Jeżeli mówimy o wolności (np. sumienia, wyznania), to znaczy, że
państwo nie może ingerować w życie jednostki (np. nie może żądać i zbierać informacji dotyczących prywatnej sfery życia człowieka).
Złożona w Sejmie przez prezydenta Karta Praw i Wolności może zasadniczo
zmienić stosunki w państwie. Mimo że katalog praw zawartych w karcie jest
stosunkowo wąski, jednak „pazur, który w tym siedzi, jest wyjątkowo ostry i długi". W art. 1 Karty powiedziane jest, że prawa i wolności określone w tej karcie
wiążą władze państwowe bezpośrednio. Oznacza to, że Karta daje możliwość
egzekwowania swoich praw na drodze sądowej. Drugim mechanizmem gwarantującym
poszanowanie praw jest skarga do Trybunału Konstytucyjnego, która przysługuje
bezpośrednio każdemu obywatelowi. Ponadto każdy obywatel posiadający prawo
wyborcze mógłby zebrawszy 100 tys. podpisów wystąpić z inicjatywą
ustawodawczą, a przy 500 tys. podpisów zarządzić referendum (z wyjątkiem
ustaw podatkowych). W przypadku kolizji między Kartą a ustawą zwykłą bezwzględne pierwszeństwo
miałaby Karta.
„Czy zgromadzenie najlepszych synów narodu przyjmie Kartę? Nie wiem. Podobno
poseł Świtoń przygotował już trzy przemówienia".
Notowała Alicja Piotrowska
*
KSIĄDZ PRYMAS — TEŻ O TOLERANCJI
Kultura w istocie swej, gdy jest prawdziwa, sięga — choćby nie wymawiała tego słowa — samego Boga. Przeciwieństwem
jej ma być tak zwana kultura świecka. Dziś się to bardzo podkreśla.
Chyba grono osób, które tak określoną kulturę chce pielęgnować,
czyni niemało wysiłku, żeby utrzymać się na płaszczyźnie humanizmu,
poprawności etycznej, aby kształtować tolerancję. Właśnie
realizowanie hasła „tolerancja" w kulturze świeckiej jest ogromnie
trudne. Starają się nasi bracia oddaleni od Boga o uszlachetnienie swych
myśli, poglądów, ale przecież nie sposób uniknąć sprzeczności. Bo
mimo głoszonej tolerancji trzeba będzie rzucać hasła walki o świeckość,
trzeba będzie mówić w obronie świeckości wielu instytucji, trzeba będzie
mówić o przeciwdziałaniu próbom odświecczenia niektórych instytucji, a to wszystko z pojęciem tolerancji nie bardzo się zgadza. Stąd też
brak w tym ruchu prawdziwego humanizmu, który w pełni jest nim wtedy,
kiedy opiera się na Bogu.
Józef kardynał Glemp, 29 XI 1982 r.,
„Kościół na drogach Ojczyzny",
Poznań 1985.
*
"CHCIAŁABYM ODDAĆ ŻYCIE ZA OJCZYZNĘ,
ALE ZDROWIE NIE POZWALA.."
Przytaczamy smakowity fragment dyskusji, która odbyła
się w programie „Telekonferencja" z udziałem Bogumiły Boby i Zbigniewa
Bujaka (II program TVP, 7 lutego 1993 r.).
K. Nazarewicz: Ja myślę,
pani poseł, że nikt w kraju nie kwestionuje, że aborcja jest dramatem
kobiety, tylko chciałabym także wiedzieć, jaką pani partia ma koncepcję, żeby
zwiększyć poczucie bezpieczeństwa ciężarnej Polki?
B. Boba: Ja myślę, że
trzeba społeczeństwo wychować do bardziej ludzkiego podejścia do drugiego człowieka,
do odejścia od skrajnego egoizmu, który zarówno niszczy kobietę jak mężczyznę.
Skrajny egoizm wpływa negatywnie na całe otoczenie, na wszystkie dziedziny życia i my poprzez właściwe wychowanie., właściwą oświatę musimy od tego odejść.
T. Wołek: Pani poseł, w Senacie, podczas debaty, usłyszałem takie dane, z których wynika, że około
600 tys. zabiegów rocznie w Polsce jest dokonywanych. Gdyby było nawet o połowę
mniej, jakkolwiek tragicznie czy okrutnie by to brzmiało, to dotyczy to
prawdopodobnie tych właśnie dzieci niechcianych, niechcianych przez ich
potencjalnych rodziców. W przypadku gdyby te zabiegi się nie dokonały i gdyby
te dzieci przyszły na świat (..), przez kogo mają one być chciane? Czy społeczeństwo,
czy państwo, skoro nie rodziny, bo te ich nie chcą, zdolne jest zapewnić im
jakąś przyszłość, jakąś perspektywę, już nie mówiąc o miłości?
B. Boba: Jest tutaj kilka
problemów, jeden, który najrzadziej był wykorzystywany, to na pewno adopcja.
Zamienić aborcję na adopcję. Jest wiele rodzin, które czekają na dziecko.
Ja też się kiedyś starałam o dziecko do adopcji. Powiedziano mi, że tak
wiele czeka małżeństw pełnych, gdzie jest cały dom oczekujący na dziecko,
że ja mam szansę tylko na ciężko uszkodzone dziecko, którym ja bym się nie
mogła zająć odpowiednio wykonując swój zawód. Natomiast niejedna matka, która
przeżywa stres, strach, że sobie nie poradzi, że w tym życiu będzie zupełnie
samotna, że nie udźwignie ciężaru wyżywienia, wychowania tego dziecka, ona
poprzez miłość zdobywa siły i ona później tego dziecka nikomu nie chce
oddać. (..)
*
W SPRAWIE FORMUŁY DZIAŁANIA
Redakcja wyjaśnia
Zamieszczona w poprzednim numerze
Biuletynu propozycja określenia formuły działania „Neutrum" wywołała żywą
dyskusję na listopadowym spotkaniu; otrzymaliśmy też w tej sprawie kilka listów.
Przypominamy, że chodziło o określenie naszej misji jako obrony praw człowieka i walki o państwo prawa oraz wyodrębnienie czterech priorytetów. Były to:
1) walka o państwo neutralne światopoglądowo
(40%),
2) obrona praw jednostki i równość wobec prawa (30%),
3) walka o świecką szkołę i nowoczesny program nauczania (20%),
4) obrona praw kobiet (10%).
Należy przede wszystkim wyjaśnić zasadnicze nieporozumienie, powstałe z winy
redakcji wskutek zbyt skrótowego, jak się okazało, ujęcia problemu. Nie ma i nie było w ogóle mowy o żadnych zmianach w statucie stowarzyszenia.
Wymienione priorytety to tak zwane cele strategiczne, wynikające z celów
statutowych, porządkujące konkretną działalność, ułatwiające odpowiedź
na często zadawane pytanie: „Ale co wy właściwie robicie?", pomocne przy
opracowywaniu ulotek, a zwłaszcza potrzebne przy konstruowaniu programów, na
które dopiero możemy uzyskiwać konkretne dotacje.
Po drugie, to nie my nagle wymyśliliśmy, że będziemy odtąd bronić praw człowieka:
to nam uświadomiono, że przez cały czas prowadzimy taką właśnie
działalność. Poczuliśmy się wtedy, jak pan Jourdain, kiedy pewnego dnia
odkrył, że mówi prozą. Coś więcej na ten temat mogą opowiedzieć nasi
koledzy, którzy ukończyli kursy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Zarazem
okazało się, że nie ma obecnie w Polsce drugiego stowarzyszenia, które broniłoby
praw człowieka w podobnym zakresie. I wreszcie najbardziej kontrowersyjna sprawa drugiego priorytetu, czyli obrony
praw jednostki i równości wobec prawa. Rzeczywiście, zabrakło sprecyzowania, o jakie prawa chodzi, i to należy bezwzględnie uzupełnić. Dlatego
proponujemy nowe sformułowanie ogólnej misji: Stowarzyszenie na rzecz Państwa
Neutralnego Światopoglądowo „Neutrum" jest organizacją walczącą o państwo
prawa i broniącą tych praw człowieka, które są naruszane z pobudek światopoglądowych
lub ideologicznych. Także w związku z uwagami, że istnieją już inne
organizacje zajmujące się np. prawami różnych mniejszości i że pozostaje
tylko kwestia ich popierania, słuszna wydaje się zmiana proporcji punktów 1 i 2 na 50 i 20%. Ale trzeba podkreślić, że tymi sprawami zajmujemy się niemal
od początku istnienia „Neutrum", chociaż do tej pory nie było to nigdzie
zapisane.
Nasze wystąpienie w sprawie ministra Kapery było przecież zarazem wystąpieniem w obronie mniejszości homoseksualnej, w obronie nosicieli wirusa HIV, w obronie
godności człowieka. Nie zabieramy jako stowarzyszenie głosu w sprawie
ustawowego obowiązku służby wojskowej, ale nie zrezygnujemy, mam nadzieję, z zabierania głosu w sytuacjach, gdy przydzielanie lub nie konkretnym osobom służby
zastępczej będzie zależało od tego, jak zasady ich wiary zechcą
interpretować państwowi urzędnicy. I tak dalej..
Na koniec, rozszerzenie formuły działania, o którym pisaliśmy, bierze się
wyłącznie z konieczności reagowania na coraz szerszy zakres ingerencji władz
kościelnych i „chrześcijańskich" działaczy w różnych sferach życia
publicznego.
Po tych dodatkowych wyjaśnieniach czekamy na ewentualne uwagi. Ponadto prosimy
oddziały pozawarszawskie o zebranie opinii na temat celowości wystąpienia o przyjęcie „Neutrum" jako obserwatora do Światowej Federacji Praw Człowieka.
Decyzję w tej sprawie mógłby podjąć Zarząd Krajowy na najbliższym
zebraniu.
A.W.
*
CYTATY
"I jest jeszcze jeden
wzgląd, który sprawia, że propozycja opłacania katechetów z kasy kościelnej
jest absolutnie nie do przyjęcia. Wiadomo, z jakimi trudnościami
finansowymi boryka się większość społeczeństwa. W sytuacji tego
rodzaju z pewnością znaleźliby się ludzie, którzy by oświadczyli:
mimo iż jestem wierzący, nie mogę posyłać dzieci na religię, bo nie
mam czym zapłacić za ich nauczanie. Nie jest to wcale takie czyste
teoretyzowanie. W bogatych Niemczech co roku zdarzają się wystąpienia z Kościoła — zresztą nie tylko katolickiego — jedynie dlatego, żeby
nie płacić podatku kościelnego. Nie chcielibyśmy naszych wiernych
stawiać w podobnej sytuacji, narażając ich na poważne konflikty
sumienia".
Bp Kazimierz Romaniuk,
„Gazeta Wyborcza" z 20 sierpnia 1992 r.
"Sprzeciwianie się
wszelkim liberalizacjom jest rzeczą jak najsłuszniejszą. Dlatego uważam
(..), że skutki soboru nie są dobre".
Jacek Bartyzel, „Życie
Warszawy" z 19 października 1992 r.
"Ukrywa się, że
zahamowanie procesu zabijania dzieci nienarodzonych, które będzie następstwem
ustawy, przyczyni się do podniesienia stanu zdrowia kobiet i w następstwie
zdrowia przyszłych pokoleń".
Jan Łopuszański, „Życie
Warszawy" z 15 grudnia 1992 r.
"Prawa
człowieka są religią konkurencyjną wobec chrześcijaństwa, a nawet świadomie
(poprzez swoich wyznawców) przeciwną chrześcijaństwu".
Marek Jurek, „Sprawa
Polska" 1992, nr 12.
|