Z akt DEBKAfile. Ekskluzywny raport tajnych służb wywiadowczych2 kwietnia 2005
Papież Jan Paweł II na różne sposoby wyłamywał się z konwencjonalnego papieskiego modelu życia, co z pewnością zaprzątać będzie jeszcze pokolenia przyszłych historyków. Przede wszystkim był najbardziej demokratyczny ze wszystkich swoich poprzedników, zawsze w bliskim kontakcie z katolickimi wspólnotami w każdym kątku świata, oraz posiadał niezawodne wyczucie czasów, w jakich żył. Ale na charakter jego papieskiej kadencji poważnie wpłynął pewien epizod z jego życia, który wydarzył się nieco ponad rok przed jego wstąpieniem na tron Piotrowy. To nieznane wydarzenie i jego rozległe następstwa po raz pierwszy ujawniają eksperci tajnej służby wywiadowczej w DEBKAfile i DEBKA-Net-Weekly. W styczniu 1977 roku Jimmy Carter, po pokonaniu Geralda Forda w wyborach, został zaprzysiężony na prezydenta USA. Następcą Henry Kissingera na stanowisku sekretarza stanu zostaje Cyrus Vance, a ustępujący sekretarz przenosi się do Nowego Jorku i funkcjonuje jako prywatny doradca rządu oraz szefów korporacji i światowej finansjery. Urodzony w Polsce Zbigniew Brzeziński po studiach na Harvardzie i Columbia University uzyskuje stopień profesora nauk politycznych i zostaje doradcą do spraw bezpieczeństwa przy Białym Domu. To najważniejsze tak istotne osiągnięcie w karierze Brzezińskiego poprzedziło jedno z jego ostatnich doświadczeń lat akademickich na rok przed objęciem stanowiska doradcy prezydenta. W 1976 roku polski arcybiskup Karol Wojtyła przybył do Harvardu by wygłosić wykład. Profesor Brzeziński, praktykujący katolik, był tak zachwycony wykładem, że zaprosił gościa na herbatę, podczas której panowie znaleźli wiele łączących ich tematów. Spotkanie zaowocowało regularną wymianą korespondencji — w języku polskim — również po tym, jak Wojtyła został papieżem Janem Pawłem II w dniu 22 października 1978 roku. Dwadzieścia lat później James M. Rentschler, były wysłannik USA i członek sztabu administracji Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) za Cartera, daje nam pewien wgląd w istotne okoliczności, jakie towarzyszyły temu wydarzeniu, w swoich wspomnieniach opublikowanych na łamach "International Herald Trybune" 30 października 1998 roku. Oto kilka fragmentów:
Rentschler odnotowuje, że te jak na razie czterdzieści odtajnionych listów ogarnia tematy najwyższej wagi światowej: kontrola zbrojeń, prawa człowieka, walka z głodem, niepokoje społeczne za Żelazną Kurtyną, okrucieństwa Sowietów w Afganistanie, los misjonarzy katolickich w Chinach, kubańskie awanturnictwo w Afryce, proces pokojowy na Bliskim Wschodzie, uprowadzenia zakładników i terroryzm. I dodaje, że, chociaż obaj korespondujący byli bardzo uważni w poszanowaniu subtelnej linii dzielącej politykę od wiary "to jednak zawsze… któryś z nich… stawał na odcisk drugiemu w konsekwencji ustalonych podejść do działalności pokojowej wypływającej z ich różnych punktów widzenia… żeby to rozdzielić trzeba było chirurgicznej precyzji." Eksperci wywiadu DEBKAfile dodają: herbatka Brzezińskiego z polskim kardynałem zrodziła strategię Ameryki w Zimnej Wojnie, która oznaczała dosłownie zaprzęgnięcie niezbyt skutecznie uciskanego religijnego zapału pulsującego w społeczeństwach Bloku Sowieckiego jako zachodniej broni w Dzień Sądu Ostatecznego Zimnej Wojny. Pielgrzymki polskiego papieża wspierane przez tajnych agentów miały zagrzać masy do zrywu przeciw ateistycznemu ciemiężcy. I kiedy chrześcijanie już wkroczą, Brzeziński proponował przekonać militarny islam, żeby dołączył do misji i rozpalił do walki licznych muzułmanów zamieszkujących Związek Radziecki. Z historycznej perspektywy operacyjny plan Brzezińskiego był najbardziej radykalny ze wszystkich, bliski konfliktu zbrojnego. W porównaniu z nim polityka Nixona-Kissingera była o wiele mniej agresywna ograniczająca się do fotografowania interesującego terenu i zamrażania produkcji broni biorącej udział w wyścigu zbrojeń przy zezwoleniu na przebieg Zimnej Wojny zgodnie z dotychczasowymi zasadami. Krucjata religijna Brzezińskiego wychodziła poza te zasady. Więcej, to była gra, w której Zachód miał karty nie do pobicia. Cała moskiewska siatka ruchów wyzwolenia narodowego, ruchy terrorystyczne, fenomenalni podwójni agenci i szpiedzy z grupy Philby’ego, geniusz wywiadowczy Jurija Andropowa były bezużyteczne w obronie pięty Achillesowej ZSRR-u, nieutulonej tęsknoty proletariatu za zorganizowaną religią, w buncie przeciw najbrutalniejszym staraniom, by ją stłumić. Genialny pomysł Brzezińskiego, by wykorzystać zapał religijny do pokonania komunizmu miał jednak dwa krańcowe efekty. Siła chrześcijaństwa była głównym czynnikiem w podkopywaniu dominacji sowieckich komunistów we Wschodniej Europie. Państwa tego regionu dokonały zwrotu, żeby wprowadzić demokrację, zorientować się na Zachód i wprowadzić gospodarkę rynkową we wciąż ewoluującym procesie. W Azji i na Bliskim Wschodzie doradca narodowego bezpieczeństwa Cartera zabiegał o wsparcie fundamentalistów islamskich w walce z komunizmem. Wspomagany przez CIA mudżahedin rzeczywiście wyparł Armię Czerwoną z Afganistanu. Ale w rezultacie ta sama religijna broń niczym bumerang uderzyła w Amerykę. Tu wylęgła się Al-Kaida Osamy bin Ladena, terrorystyczny ruch islamskich dżihadystów proklamujących zniszczenie Zachodu i jego wartości. |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6496) (Ostatnia zmiana: 19-04-2009) |