Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.560.190 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Tak jak to uczyniono w Irlandii, na całym świecie powinno się zakazać pracownikom Kościoła prowadzenia ośrodków wychowawczych, ponieważ człowiek, który nie chce być ojcem własnych dzieci, nie może być ojcem innych.
 Biblia » Nowy Testament » Jezus - człowiek i mit

Jezus jako egocentryczny schizotymik [1]
Autor tekstu:

Władysława Witwickiego przekład i komentarz do Dobrej Nowiny wg Mateusza i Marka (1942)

"Komentarz i przekład mają się tak do tekstu,
jak styl i mimesis do natury: ten sam fenomen
widziany na różne sposoby. Na drzewie świętego
tekstu oba są tylko wiecznie szemrzącymi listkami,
na drzewie tekstu świeckiego
— owocami, które spadają w porę".
W. Benjamin, Ulica jednokierunkowa. [ 1 ]

Niniejszy esej ma na celu przyjrzenie się komentarzowi, jakim Władysław Witwicki opatrzył własny przekład Ewangelii wg św. Mateusza, na tle jego biografii i poglądów psychologicznych i religioznawczych, a także estetycznych i etycznych. Postać tego klasyka polskiej psychologii religii jest bardzo ciekawa i niezwykle złożona, a jego dorobek istotny zarówno na polu naukowym i translatorskim, jak i w zakresie pedagogiki i popularyzacji filozofii, czy — w istocie — umiejętności krytycznego myślenia. Propozycja lektury Ewangelii, jaką przedstawia nam ten uczeń Kazimierza Twardowskiego, nosi znamiona przedsięwzięcia wzywającego do krytycznej refleksji nad podstawami chrześcijaństwa. Towarzyszy jej zarazem intencja naukowa: próba rekonstrukcji psychiki Jezusa Chrystusa (takiego, jakim przedstawiają go analizowane teksty), mechanizmów powstawania jego zachowań i poglądów. Stworzona w roku 1942, może być dziś traktowana przede wszystkim jako dokument historii kultury. W tym kontekście przyjrzyjmy jej się bliżej.

Witwicki jako filozof, psycholog i religioznawca — tło biograficzne i poglądy

Władysław Witwicki żył w latach 1878-1948. Wcześnie osierocony przez ojca, wychowany we Lwowie przez bardzo religijną matkę -- miał, według jej planów, zostać arcybiskupem. Ambicja ta, wyrosła na kanwie osobistych doświadczeń siostrzenicy Łukasza Baranieckiego (abp lwowski), spowodowała, że dzieciństwo przyszłego tłumacza Dobrej Nowiny wypełniały praktyki religijne. Ich dość obszerne wyliczenie znajdujemy w opublikowanej przez Andrzeja Nowickiego odpowiedzi Witwickiego na Ankietę w sprawie utraty wiary religijnej. Obrazu dopełnia wypowiedź filozofa z listu do Kazimiery Jeżewskiej:

„...roraty, nieszpory, gorzkie żale, wotywy, sumy, błogosławieństwa, kazania, odpusty, pokutujące duchy i straszące, czterdziestogodzinne nabożeństwa, spowiedzie, komunie, różańce, msze za dusze zmarłych — Boże Wielki — ten straszny kram — upiorny zupełnie! Wieczny strach niesamowity, wieczny grzech i obawa i ciągłe rachunki sumienia i daremne postanowienia poprawy i przewlekłe modlitwy — zawsze też daremne, i ascetyczne lektury, i powołanie do stanu duchownego, pęknięcie przy nauce dogmatyki i katechizmu. To było obłąkane wszystko. I prowadziło do psychozy. Przecież ja to brałem zupełnie serio wszystko. Jak naukę, jak prawdę, jak fakty. Nie wiedziałem, że ludzie zdrowi biorą to na niby — jak poezję, jak teatr, jak kino, jak powieść, jak zabawę towarzyską, jak obrzęd, jak obyczaj, jak imieniny, ukłony, uroczyste listy, polonezy itp. Dobrze, że to przeszło. To zmora mojego życia. Jak zły sen — długoletni" (za: Nowicki 1980, 107; podkr. moje — KJ).

Zarysowana tu opozycja — stosunku do nauk religijnych „na serio" i „na niby" - stanie się punktem wyjścia głównej pracy Witwickiego z zakresu psychologii religii, czyli Wiary oświeconych. Warto uzmysłowić sobie biograficzne korzenie zainteresowania tym problemem, pozwoli nam to bowiem zrozumieć motywy późniejszej pracy badacza nad Ewangeliami.

Jak widać Witwicki doświadczył boleśnie sytuacji, w której edukacja w zakresie nauk świeckich, wymagających traktowania „na serio" (budujących system przekonań [ 2 ]), wykluczała jednoczesne żywienie szczerych przeświadczeń w zakresie światopoglądu chrześcijańskiego [ 3 ]. Stąd trudna — zwłaszcza dla inteligentnego i ambitnego kandydata na arcybiskupa — alternatywa: albo pogłębiona edukacja, albo religia. Jak się domyślamy, Witwicki wybrał to pierwsze. Jednocześnie poczuł się wówczas oszukany. Okazało się, że nie musiał (wręcz nie powinien był) brać religijnych prawd tak poważnie. Wiara ze swej istoty jest bowiem systemem supozycji [ 4 ], nie przekonań. Tak też rozumie ją nauczanie Kościoła Katolickiego, jednak psychika dzieci i ludzi „nieoświeconych" (bez wykształcenia), z braku innego źródła informacji na pewne tematy, przyjmuje nauki Kościoła za fakty [ 5 ]. Brak świadomości tej sytuacji jest zgubny przede wszystkim dla dorastających dzieci oraz ludzi wykształconych, każe im bowiem w pewnym momencie zrezygnować z życia religijnego bądź też żyć w kłamstwie (równocześnie żywić przekonania sprzeczne i wypierać ten fakt psychiczny wobec samego siebie). Po tym, jak doświadczył tego „na własnej skórze", Witwicki poświęcił część swojej pracy walce z tym stanem rzeczy. Postawę religijną uważał za odpowiednią dla ludzi zdolnych myśleć krytycznie, świadomych supozycyjnej natury prawd wiary. W piśmie „Szkoła i nauczyciel" pisał między innymi:

„przymusowa nauka religii i przymusowe praktyki religijne są czynnikiem wychowawczym na ogół ujemnym [...]. Ujemnym przede wszystkim dla dzieci inteligentniejszych i lepszych [...] tych, którym trudniej kłamać [...]. Ujemnym dlatego, że na przymusowej nauce religii zmusza się gwałtem dzieci myślące, oświecane w szkole i w domu, żeby wierzyły w rzeczy nieprawdopodobne, sprzeczne wewnętrznie oraz sprzeczne z tym, co dzieci słyszą i słyszeć oraz czytać muszą poza godzinami religii [...]. Utrata wiary dziecięcej jest zjawiskiem naturalnym i niezmiernie rozpowszechnionym [...]. Wychowanie moralne w szkole należy oprzeć na gruncie świeckim" (za: Nowicki 1982, 79).

Zarysowuje się nam powoli sylwetka „filozofa kultury", jak m.in. określa go Nowicki, żywo zainteresowanego relacją kultury świeckiej do religijnej oraz filozofią — a zwłaszcza psychologią (klasyfikowaną wówczas jako dziedzina filozoficzna), logiką i etyką. Nauki te studiował głównie pod kierunkiem Kazimierza Twardowskiego, aż do doktoratu uzyskanego we Lwowie w 1901 roku na podstawie rozprawy pt. Analiza psychologiczna ambicji. Następnie wyjechał do Lipska, by studiować u Wundta. Kształcił się także w zakresie nauk przyrodniczych oraz filologii i sztuk plastycznych — by już do końca życia identyfikować się jako badacz i artysta zarazem. Pracował jako nauczyciel gimnazjalny i akademicki, we Lwowie i w Warszawie, zasłużył się zwłaszcza jako profesor psychologii i autor pierwszego polskiego podręcznika w tej dziedzinie, przez co m.in. ufundował podstawy rodzimej terminologii. Jego zasługi dla nauki polskiej, również na poziomie organizacyjnym — rozpoczął działalność w Warszawie zaraz po odzyskaniu niepodległości — są bardzo liczne, o czym wyczerpująco zaświadcza Andrzej Nowicki w swej, przywoływanej już, książce. Dla nas ważne będą te elementy biografii intelektualnej i osobowej autora Przechadzek ateńskich, które pomogą nam zrozumieć jego komentarz do części Nowego Testamentu.

Jednym z podstawowych elementów stanowiska Witwickiego jako psychologia jest wypracowana przezeń tzw. „teoria kratyzmu" (od gr. kratos — siła). Już w rozprawie doktorskiej jest mowa o tym, że człowiek ambitny „nie znosi własnej niemocy". Z czasem dojrzał w nim pogląd, że „dążenie do poczucia siły jest fundamentem całego życia psychicznego i może służyć do wyjaśnienia wszystkich innych faktów i dyspozycji psychicznych" (Nowicki 1982, 71). Różne złożone stany uczuciowe dadzą się wyprowadzić z tej jednej ogólnej zasady, zaś spotkanie z kimś, konfrontacja, zawsze prowadzi do jakiegoś „uczucia heteropatycznego", przemieszczenia się poczucia mocy i związanej z tym satysfakcji (wzrost) bądź frustracji (spadek). Zobaczymy później, jak ważną rolę będzie odgrywać ten „instynkt" w portrecie psychologicznym Chrystusa pióra ucznia Twardowskiego.

Witwicki interesował się też szczególnie problemem rozszczepienia osobowości, zarówno w zakresie psychopatologii (schizofrenia) jak i u osób zdrowych, a zwłaszcza — twórców. Zainteresowanie to ujawnia się także w jego komentarzach do Platona i Ewangelii, jak i - co ciekawe — na ilustracjach do tych tekstów. Jak zauważa Nowicki: "na rysunku do Hippiasza [...] Witwicki pokazuje, jak Sokrates rozszczepia się na mieszkające w nim Licho i tę część osobowości, która tego Licha słucha" (Nowicki 1983, 49). Witwicki uważał przy tym — co wyraża w komentarzach — że sama osobowość Platona rozszczepia się w Dialogach na Sokratesa i sofistów. „To rozszczepianie się Platona i Sokratesa i Sofistów jest poważnym argumentem na rzecz dialektycznej teorii osobowości, która uważa wewnętrzne napięcie wywołane współobecnością zinterioryzowanych przeciwieństw za motor, który wprawia myśl filozofa w ruch" (tamże). Podobną treść stara się Witwicki wyrazić przez ilustrację do ewangelicznego ustępu o kuszeniu Chrystusa na pustyni, o czym będzie mowa później.

W swoich komentarzach i recenzjach Witwicki, jako zarazem psycholog i estetyk, czytał dzieła sztuki — tak plastyczne jak i literackie — jako zapis życia psychicznego ich twórcy. Andrzej Nowicki zauważa, że pisząc recenzje wystaw plastycznych filozof zawsze znajdował pretekst do czynienia uwag natury ogólnej. Dzieła były dla niego lekturą, dzięki której poznawał „sylwetkę duchową ich twórcy" (Nowicki 1982, 41). Interesowały go także procesy psychiczne zachodzące podczas percepcji dzieła przez podmiot, tu doceniał — obok wagi podjętego tematu — rolę środków formalnych, poprzez które wyraża się twórca: „wypowiadanie się polega zawsze na tym, że stan wewnętrzny staje się przyczyną oznak dostrzegalnych z zewnątrz" (Witwicki 1963, 279). Żywił on zarazem przekonanie, że "przede wszystkim psycholog powołany jest do zabierania głosu na temat dzieł sztuki" (Nowicki 1982, 43).


1 2 3 4 5 6 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Jezus, którego nie znasz
Nieślubne dziecko Boże

 Zobacz komentarze (10)..   


 Przypisy:
[ 1 ] W. Benjamin, Ulica jednokierunkowa, przeł. A. Kopacki, Warszawa 1997, s. 14.
[ 2 ] "Fakt psychiczny uznawania rzeczywistości jakiegoś przedmiotu lub odmawiania mu rzeczywistości" (Witwicki 1959, 24).
[ 3 ] Zgodnie z „psychologiczną zasadą sprzeczności": „Trudno jest człowiekowi przytomnemu przeżywać dwa sprzeczne przekonania równocześnie i świadomie" (Witwicki 1959, 65).
[ 4 ] "Myśl twierdząca lub przecząca ale pozbawiona elementu przekonania" (Witwicki 1959, 28).
[ 5 ] "Zarówno ludzie niewierzący jak też po największej części i wierzący sądzą mylnie, że wiara ma polegać na samorzutnych sądach, przekonaniach, przeświadczeniach szczerych, naturalnych, opartych na oczywistości tego, w co się wierzy. Tymczasem Kościół katolicki wcale tego nie wymaga a nawet wyraźnie się przeciw temu zastrzega [...]. Wiara to jest silne trzymanie się pewnych twierdzeń, które nie mają się wydawać oczywiste i jasne, jak twierdzenia naukowe" (Witwicki 1963, 274).

« Jezus - człowiek i mit   (Publikacja: 10-04-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Karina Jarzyńska
ur. w 1983 r. w Gdańsku. W ramach MISH UJ ukończyła Polonistykę (spec. Wiedza o Kulturze), obecnie kończy Religioznawstwo. Przewodnicząca Międzywydziałowej Grupy Badań nad Mitem i inicjatorka konferencji "Narrare necesse est: o potrzebie i trwałości mitu w świecie odczarowanym" (UJ, maj 2007). Interesuje się zwłaszcza teorią tekstów sakralnych. Mieszka w Krakowie.
 Strona www autora
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5828 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365