Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.557.608 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Większość ludzi używa głowy nie do myślenia, lecz do potakiwania.
 Państwo i polityka » Ekonomia, gospodarka, biznes

Dług [1]
Autor tekstu:

 

Który zadziwia

Skoro, jak szeroko słychać, wszyscy popadają w długi, naturalnym jest pytanie: w stosunku do kogo? Podobno dług jest relacją dwustronną, nie powinni więc istnieć sami dłużnicy, prawda? Zatem, kto i w jaki sposób zadłuża nas wszystkich? Co nam daje w zamian, za ten wciąż rosnący dług? Czy nas może wielkodusznie wspiera, czy raczej podstępnie okrada? A może sprawcą nie jest żaden człowiek ani instytucja, lecz po prostu źle zorganizowany system? Może to my sami stoimy po obu stronach tego długu, tylko system finansowy jakoś to źle składa? A zatem: GDZIE SĄ NASI WIERZYCIELE?

Który jest iluzją

 

Przyjrzyjmy się rzeczy dla wszystkich zrozumiałej: produkcji i spożyciu chleba na zbyt. Rozważmy prościutką gospodarkę, w której rolnik uprawia zboże, by je oddać młynarzowi. Młynarz miele to zboże na mąkę, którą daje piekarzowi, a ten wyrabia z tej mąki i wypieka chleb. Potem chleb zje lord, który nadzoruje cały system i ochrania go. Pieniądz nie jest tu potrzebny. Wszystkie powinności mają charakter osobisty, nie finansowy.

Opisany system ekonomiczny można zobrazować takim schematem:


Rys. 1. Gospodarka naturalna.

Przejdźmy teraz do gospodarki pieniężnej. Wszyscy nadal robią to samo, ale zamiast odnotowywać, co kto komu dał, a co dać powinien, zamiast przeliczać jedno na drugie i jeszcze wszystko pamiętać, rozliczają się przy pomocy dowolnie wybranych symboli — pieniędzy.

Rolnik zarabia na ziarnie, młynarz na mące, piekarz na chlebie. Wszyscy wymieniają swe produkty na pieniądze. Jeżeli jest tych pieniędzy dość, każdy płaci przy odbiorze, i system działa sprawnie. Jeżeli tak nie jest, pieniądz zaczyna się pojawiać później od dostaw. I tak piekarz może zapłacić dopiero, kiedy sprzeda chleb, na który musiał wziąć mąkę od młynarza, z kolei młynarz, dopiero gdy sprzeda mąkę, ma pieniądze dla rolnika, od którego brał ziarno. Przez jakiś czas, piekarz będzie winien zapłatę młynarzowi, a młynarz rolnikowi. W systemie pojawia się dług.

Dług ten zacznie znikać, kiedy ktoś wprowadzi do rozliczeń gotówkę. Najprędzej piekarz, który ma końcowy produkt: chleb. Ale skąd miałby wziąć pieniądze piekarz? Rzecz jasna, od tego, komu chleb oddaje — lorda. Tylko czym miałby ten lord płacić, skoro sam nic nie sprzedaje? Ano, musi zmonetyzować swoją władzę, na przykład uznając wszelką ziemię za swoją i każąc innym płacić za jej uprawę.

Początkowo współistniało wiele różnych pieniędzy, naturalnych lub umownych. Z czasem, władzę nad pieniądzem zwykł przejmować lord. Sam stwarzał z metalu albo z innego tworzywa znaki pieniężne i gwarantował ich wartość: uprawną ziemią, zapasami, kruszcem, władzą. Emisja pieniądza była przywilejem, a ochrona wartości — obowiązkiem lorda.

Załóżmy, że w naszej modelowej gospodarce funkcjonuje już jeden pieniądz, nazwijmy go groszem. Przyjmijmy, że w pewnym okresie, każde rozważane rozliczenie zamyka się kwotą 100 groszy.

Gdyby ktoś spostrzegawczy zauważył tutaj, że w rzeczywistości, każdy stara się na swojej pracy zarobić, sprzedając jej produkty drożej od surowców, ten niechaj dostrzeże i to, że osiągnięty zysk trzeba, wcześniej czy później, wydać na inne dobra, których tu nie uwzględniono, i per saldo, w dłuższych okresach, każdy tyle wydaje, ile zarabia — tak właśnie, jak na naszym obrazku. Można by oczywiście uwzględnić więcej dóbr i więcej osób, ale wtedy schemat staje się mniej przejrzysty, mimo że jego wymowa pozostaje ta sama.

Gospodarka i finanse opisywanej społeczności wyglądają tak:


Rys. 2. Gospodarka pieniężna

Jasne strzałki symbolizują obieg dóbr, czarne — obieg zobowiązań. Długie linie są związane z władzą publiczną. Dolna — jasna odpowiada dzierżawie ziemi lub opodatkowaniu upraw, górna — ciemna: zobowiązaniu czynszowemu lub podatkowemu.

Suma długów w systemie wynosi 400 gr, z czego:
100 gr długu rolnika do lorda
100 gr długu młynarza do rolnika
100 gr długu piekarza do młynarza
100 gr długu lorda do piekarza

Suma należności jest taka sama:
100 gr należności dla lorda od rolnika
100 gr należności dla rolnika od młynarza
100 gr należności dla młynarza od piekarza
100 gr należności dla piekarza od lorda

Bilans tej gospodarki jest taki:
------------- WINIEN (JEST) --------------- MA (MIEĆ)
lord .....…… 100 (piekarzowi) .........…… 100 (od rolnika)
rolnik ...…… 100 (lordowi) ..............…… 100 (od młynarza)
młynarz ..… 100 (rolnikowi) ............…… 100 (od piekarza)
piekarz .…… 100 (młynarzowi) ........…… 100 (od lorda)
SUMA ------- 400 --------------------------- 400

Sumaryczny dług wynosi 400 gr, ale łatwo skompensować go z należnościami, zresztą nawet bez wprowadzania do obiegu pieniędzy. Wystarczyłoby na przykład, aby piekarz wystawił weksel młynarzowi, ten dałby ów weksel rolnikowi, tamten lordowi, a lord zwróciłby go piekarzowi, który mógłby już ten weksel zniszczyć. Weksel można tu zastąpić dowolnym fantem, nawet fałszywym pieniądzem, ważne, aby zatoczył on pełen cykl i powrócił do tego, kto go puścił w obieg.

Mamy teraz taką sytuację:
------------- WINIEN (JEST) ----- MA (MIEĆ)
lord .......…… 0 .................…… 0
rolnik .....…… 0 .................…… 0
młynarz .…… 0 .................…… 0
piekarz ..…… 0 .................…… 0
SUMA -------- 0 ------------------ 0

Nikt nic nie traci, a dług znika! Realna gospodarka jest taka sama, jak przedtem: rolnik zbiera zboże, młynarz mieli je na mąkę, piekarz piecze z tej mąki chleb, a chleb zjada jak dawniej lord. I nikt nie jest nic nikomu winien! Istna magia, prawda? Okazuje się, że w dobrze zorganizowanej gospodarce, WIĘKSZOŚĆ DŁUGÓW JEST POZORNA.

Który rośnie

Ktoś może powiedzieć, że podany przykład dotyczy anachronicznego modelu gospodarki, z chłopstwem, młynarzami, piekarzami i lordami. A my tu przecież jesteśmy już nowożytni, nowocześni i cywilizacyjnie zaawansowani. To prawda. Praca rolników, młynarzy, piekarzy jest teraz inaczej zorganizowana, a przy tym oprawiona w wiele nowych narzędzi, nazw, podatków, instytucji. Jednak z ludzkiego punktu widzenia, efekty tej pracy pozostają te same, co dawniej: zboże, mąka, chleb.

Może najbardziej zmieniła się sytuacja władz, tutaj symbolizowanych przez lorda. Bardzo te władze w ostatnich stuleciach utyły. Zatrudniają dziś miliony sług, zajmujących się już nie tylko obroną, podatkami i biciem monety, ale też interesujących się tym, co wyrzucamy do śmieci, czym palimy w piecu, co jemy, pijemy, jak się ubieramy, o czym rozmawiamy ze swoimi dziećmi, jak jeździmy, jak chodzimy, pracujemy i odpoczywamy. Próbują też liczyć ptaki, krowy, drzewa, psy i co im tam jeszcze przychodzi do głowy. Zboże, mąkę i chleb oczywiście też. A wszelka ich praca, sensowna czy nie, zawsze coś kosztuje i obciąża realną gospodarkę coraz to nowymi daninami.

Wejdźmy zatem w nowożytność. Niech rolnik nadal płaci władzy za ziemię, ale dodatkowo jeszcze na przykład za legalizację ziarna, chociaż je sam zbiera, młynarz niech opłaca patent na mielenie, choć jego młyn istniał, jeszcze zanim lord ogłosił prawo patentowe, a piekarz niechby płacił za licencję na wypiek, chociaż piekł chleb i przed licencjami.

Wszystkie ceny muszą odpowiednio wzrosnąć, i bilans nowożytnej gospodarki powinien wyglądać mniej więcej tak:
------------ WINIEN (JEST) ----------------------- MA (MIEĆ)
lord ...…… 400 piekarzowi ......................…… 400 od wszystkich
rolnik .…… 200 lordowi ...........................…… 200 od młynarza
młynarz … 200 rolnikowi + 100 lordowi ....…… 300 od piekarza
piekarz ..… 300 młynarzowi + 100 lordowi …… 400 od lorda
SUMA------ 1300 ---------------------------------- 1300

Schemat naszej gospodarki byłby teraz taki:


Rys. 3. Gospodarka nowożytna — zdominowana przez państwo

Przybyło tych liczb, a i one same też urosły, ale gdyby, jak poprzednio, zacząć płacić długi, na przykład puszczając w obieg pieniądze, mielibyśmy znów zerowy odchudzony bilans:
----------- WINIEN (JEST) ---- MA (MIEĆ)
lord .........…… 0 ...............…… 0
rolnik .......…… 0 ...............…… 0
młynarz ...…… 0 ...............…… 0
piekarz ....…… 0 ...............…… 0
SUMA --------- 0 ----------------- 0

Suma długów w systemie wielokrotnie wzrosła, ale suma należności też, i zobowiązania po staremu kompensują się z należnościami.

Zauważmy, że wzrosły także ceny. Zboże jest po 200, mąka po 300, chleb już po 400, a poprzednio wszystko kosztowało 100. Jak widać, NOWOCZESNOŚĆ JEST INFLACJOGENNA.

Który zniewala

Ktoś mógłby utrzymywać, że nakreślony obraz nadal nie dość wiernie przedstawia naszą gospodarkę, bo ta z naszej przypowieści pozostaje w równowadze, a ta rzeczywista przecież nie. Nic się z niczym nie chce dzisiaj bilansować. To prawda, bardzo wiele się zmieniło w naszych czasach: pojawiły się nowe i potężne władze: władze finansowe.

Na przykład giełdy, które wymuszają pozorny, lecz kosztotwórczy handel na tak zwanych rynkach finansowych, w ramach których towar, zanim trafi od producenta do konsumenta jest rzekomo dziesiątki razy sprzedawany oraz kupowany. Ten fikcyjny handel nie przemieszcza dóbr, lecz tylko pompuje ich ceny, dopisując do nich jakieś koszty: handlowe, finansowe, transakcyjne… Wskutek tego, większość ceny zboża, mąki i chleba trafia dziś do osób, które ich nigdy nie oglądały.

Na przykład banki, którym rząd oddał całą władzę nad pieniądzem i długiem, pozwalając na zaprowadzenie nowoczesnego niewolnictwa. Bo lud dzisiejszy obciążają już nie tylko podatki, opłaty, prowizje, odsetki i marże. Dochodzi broń główna: kredyt, który daje bankom osobistą władzę nad każdym biedakiem, który zdecyduje się go wziąć. Wystarczy, aby kogoś dopadło jakieś życiowe nieszczęście albo poryw lekkomyślności, i nowoczesny czart — bankier podsuwa mu nowoczesny cyrograf — kredyt, stwarzający iluzję, że rozwiązuje dzisiejsze problemy, przenosząc koszty w daleką i abstrakcyjną przyszłość.


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (51)..   


« Ekonomia, gospodarka, biznes   (Publikacja: 30-01-2014 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Marek Chlebuś
Futurolog, członek Komitetu Prognoz PAN, autor kilku książek
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 5  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Przyszłość. Poradnik użytkownika
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9558 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365