|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Mózg zdumiony!
Oduroić Mikołejkę! Autor tekstu: Anatol Ulman
Chciałoby się zaśpiewać:
Mamy racławickie kosy, Mikołejkę Bóg
pozwoli!
Wydawnictwo
Agora, to od
Gazety Wyborczej, tłukącej potężną
kasę na wolności i liberalizmie jako kapitalistycznym towarze,
błysnęło rzeczywiście bezcenną
inicjatywą wydając w dobie potworniejącego analfabetyzmu pismo:
Książki.
Magazyn do czytania, być może periodyk, jeśli da się na nim zarobić.
Przeczytałem łakomie od dechy do
dechy, bo mi tego żarcia zawsze brak. Pierwszy numer świetny. Wyrażone poglądy
bardziej wolnorynkowe niż niepodległe, ale to cudne, wilcze prawo kapitalistów.
Osobiście jestem wdzięczny za kawałki związane z Michelem Houllebecqiem. Natomiast uważam, że panna madonna literatury
tych lat Olga Tokarczuk zagalopowała się , próbując usilnie
wcisnąć ciemne dziełko księdza barana
Benedykta Chmielowskiego Nowe Ateny
do cennych tradycji naszej kultury. Chociaż, jeśli uświadomić sobie, że
tradycje, nie tylko polskie, to przede wszystkim zachowywanie rzeczy strasznych i głupich, choćby takiego antysemityzmu, czy kołtuństwa, to
pisarka ma słuszność.
Mnie przede wszystkim zafrapował
artykuł Zbigniewa Mikołejko Ateizm urojony, zrobiony pod hasłem
Po śmierci Boga czas na jego wrogów. Znaczy
się jestem na odstrzał. Tęgi umysł, autor dzielny, jak powstały z mogił
Rycerzyk niepokalanej, daje w nim odpór tej współczesnej wiedzy,
dla której hipoteza Boga jest
zbędna, czyli w zasadzie całej nauce. Czyni to gromiąc myśli zawarte w obecnych właśnie na rynku wydawniczym
książkach Christophera Hitchensa:
bóg nie jest wielki oraz Stephena Hawkinga i Leonarda Mlodinowa
Wielki Projekt. Dokłada też
Richardowi Dawkinsowi za dzieło
Bóg urojony. Całą ideę swawolnej,
chytrej krytyki dobrze streszcza jej
wstęp: Showmani „nowego ateizmu" pragną
„sprawić łomot Istocie Boskiej" po to, by zająć jej miejsce, przekształcając
nowoczesną naukę w nieznoszącą sprzeciwu religię. Robią to równolegle do
żyjących trywialnym antyklerykalizmem mas, które swoją „biblię" odnalazły w „Kodzie Leonarda da Vinci". Oto chwyt ze wściekłego rozwolnienia mózgu:
zestawić geniusza współczesnej fizyki
Hawkinga z autorem
popularnego badziewia!
Istotę esejowatego kawałka
Mikołejki krystalizują tytuły podrozdziałów:
Zachód stygnie. Zemsta Boga. Bóg jako
przenośnia. Ateizm jest przestarzały. Nie na darmo łakną nasze dusze. Wirtualne
rozkosze. Czas Antychrysta. Klęska Wszechmogącego. Itd. Nawiasem mówiąc, co
to za Wszechmogący, który klęski ponosi!
Nie
będę uczonego kawałka streszczał, by nie brać udziału w poszerzaniu ciemności.
Niemniej nadal zachęcam do lektury czasopisma, bo ogólnie warto! Dla cnoty
miłosierdzia pomińmy fakt, że miejscem właściwym dla tych elukubracji Mikołejki
byłby bardziej zażarty
Nasz Dziennik czy ponury
Gość Niedzielny. Środowisko
Wyborczej, po słynnej konwersji
byłego naczelnego, w sprawach wiary i niewiary na barykadzie światopoglądowej
stoi okrakiem, choć prawą nogą bliżej biskupów, oczywiście tych
postępowych. Zatem trzeba
usprawiedliwić Agorę, że dowala
wstrętnym ateistom. To chyba opłacalne (kultura polerowana do błysku szmalu).
Problem w tym, że w zafajdanej demokracji ateiści, poza chudzieńkim
Bez Dogmatu, nie mają żadnego swego
wolnego forum, a od obfitej prasy niewolników Watykanu uginają się wszelkie
półki. Agora mogłaby wyraziściej
udawać, że jest wieloświatopoglądowa.
Użyte w wypowiedzi Mikołejki argumenty są, choć uczone, byle jakie, oparte na
wierze i jego autorytetach, zatem nie naukowe. Kiedy zestawi się wiarę z rozumem i doświadczeniem, robi się bardzo
śmiesznie. To zabawne jednak, że wiara jest bardziej demokratyczna niż ateizm.
To znaczy w aspekcie ilościowym: wierzących
jest więcej. Z tym że jakiś niegłupi Australijczyk zauważył właśnie o demokracji, iż nie da się twierdzić, że stu ciemniaków jest mądrzejszych od
jednego uczonego. Z drugiej strony
istnieje podobno coś takiego, jak zbiorowa mądrość, niedawno klasy robotniczej, a teraz narodu i chrześcijaństwa. Doprawdy, trudno rozstrzygnąć. Czyżby
zbiorowa głupota była
mądrzejsza od pojedynczej?
Jako że Mikołejko w argumentacji przywołuje między innymi
walory Paskalowego sceptycyzmu nie od rzeczy będzie uwaga, że właśnie
brzydki Richard Dawkins wykazuje absurdalność
słynnego zakładu Pascala, skądinąd wielkiego francuskiego matematyka
(należy wierzyć w Boga, bo daje to szanse na wieczność, gdyż jeśli go nie ma, to
nic nie tracimy). Po pierwsze taki zakład to brzydki hazard, po drugie
szpetne asekuranctwo.
W opinii, że
Zło nie musi mieć wcale religijnego
kostiumu. Dżyngis-chan, hitlerowcy
czy staliniści nie byli raczej
przesadnie religijni Mikołejko wcale zręcznie, choć obrzydliwie i niegodnie,
sugeruje, że pierwszorzędnymi
zbrodniarzami bywają raczej niewierzący. Uprawnia mnie to do konstruowania
podobnych przypuszczeń: jako że Josif
Wissarionowicz studiował w prawosławnym, więc chrześcijańskim, seminarium, do
którego łaził, nauczył się tam mordowania. A też do przypomnienia, że Hitler był
katolikiem, obrońcą następujących przeświadczeń :
Jesteśmy głęboko
przekonani, że ludzie chcą i potrzebują wiary. Dlatego właśnie podjęliśmy
walkę z ruchem ateistycznym i nie są to tylko puste deklaracje — wyplenimy go z korzeniami (przemówienie w Berlinie w 1933). Z litości nie rozwinę faktów
związanych z księdzem Hlinką, przywódcą faszystowskiego państwa słowackiego, czy
strasznej współpracy Watykanu z morderczym
nazizmem chorwackim.
Czy Mikołejko ma prawo?
Bezwzględnie oczywiście! Nawet nie użyję zwrotu znanego z westernów i amerykańskich kryminałów: to wolny kraj! Chodziłoby raczej o przyzwoitość i mniejszą obłudę. Nie,
nie jest to wykład nachalny, choć dowodzący, że ateizm już w zasadzie sczeznął, a wiara, choć przydałaby się jej apetyczna renowacja, właśnie spręża się, by
odżyć i po światłej reanimacji stać ludzkim marzeniem. Pod koniec, zasławszy
intelektualne pole bitwy trupami niedowiarków, autor jakby puszcza perskie oko,
że całkowicie pewne nie jest nic, ale Bozia raczej istnieje.
Oczywiście, że istnieje! No bo kto
inteligentnie sterowałby np. stworzonymi przez się bakteriami i wirusami, by
przemieniały się w coraz bardziej śmiercionośne szczepy?
« Mózg zdumiony! (Publikacja: 30-06-2011 )
Anatol Ulman Urodzony w 1931 roku pisarz, dziennikarz i krytyk literacki. Publikacje książkowe: Cigi de Montbazon (1979), Godziny błaznów w składnicy złomu. Komedia współczesna (1980), Obsesyjne opowiadania bez motywacji (1981), Szef i takie różne sprawy (1982), Potworne poglądy cynicznych krasnoludków (1985), Polujący z brzytwą (seria Ewa wzywa 07, 1988), Ojciec nasz Faust Mefistofelewicz (1991), Zabawne zbrodnie (1998), Pan Tatol czyli nieostatni zajazd na dziczy. Historia burżuazyjna z końca (2000), Transakcja z amnezją. Komedia wirtualna (2000), Dzyndzylyndzy czyli postmortuizm (Wydawnictwo Alta Press-2007), " Drzazgi. Powabność bytu" (2008). W listopadzie 2010 roku zadebiutował jako poeta tomikiem wierszy "Miąższ". Liczba tekstów na portalu: 25 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Babok Krwiożerczy (nieśmieszny) | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1970 |
|