Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.552.977 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 245 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Od dawna zresztą wiadomo, że tam, gdzie królują Prawdziwe Wartości, zwykłym wiedzie się znacznie gorzej.
 Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Mroczne karty historii KK

Słowiańskie wystąpienia antykościelne [1]
Autor tekstu:

Ekspansja chrześcijaństwa na Słowiańszczyznę w IX-XI wieku musiała prowadzić nieuchronnie do zniszczenia wszelkich rodzimych wierzeń, jakie dotąd wytworzyła i jakimi żyła. Chrześcijaństwo triumfujące nie toleruje współistnienia religii, wierzeń i bogów. Zrazu spotkało się to ze zdziwieniem tolerancyjnego politeizmu. Kiedy jednak zrozumiano, że jedyny rodzaj stosunków na jaki skazuje chrześcijaństwo jest śmiertelną walką, przywiązani do „religii ojców", czyli po prostu do tradycji i swoistego kręgosłupa ideowo-kulturowego, podjęli walkę.

Nie ulega wątpliwości, że opór przeciw chrześcijaństwu wśród Słowian był poważny. Biskup Thietmar przekazuje nam przykładowo, jak wyglądał opór w diecezji marseburskiej, jak podaje „najspokojniejszej" w regionie. Otóż chrystianizowani tam Słowianie, którym kazano klepać niezrozumiałe im modlitwy (jak Kyrie eleison), drwili sobie zmieniając słowa: "Aby łatwiej nauczać powierzone swej pieczy owieczki, biskup Bozo spisał słowo Boże w języku słowiańskim i polecił im śpiewać Kyrie eleison, wskazując na wielki płynący stąd pożytek. Ci nierozumni Słowianie — zżyma się biskup — jednak przekręcili te słowa gwoli szyderstwa na pozbawione sensu ukrivolsa" (II,36).

W tym czasie w diecezjach mniej spokojnych rodzimowiercy dysponowali zdecydowanie mniejszą skłonnością do żartów. Thietmar opisuje nieco dalej wielkie powstanie słowiańskie ludów niedawno nawróconych na chrześcijaństwo, które miało wybuchnąć w 983 r. na północy Połabia. Oddajmy głos biskupowi: "Zaczęła się ta zbrodnia 29 czerwca od wyrżnięcia załogi w Hobolinie i zniszczenia tamtejszej katedry. W trzy dni potem zjednoczone siły Słowian napadły, w chwili gdy dzwoniono na jutrznię, na katedrę brenneńską… Jej… pasterz Folkmer uratował się na czas ucieczką, jej zaś obrońca Teodoryk wraz z rycerstwem ledwie uszli tegoż dnia przed wrogiem. Duchowieństwo tamtejsze dostało się do niewoli, Dodilo zaś, drugi pasterz tego biskupstwa, który, uduszony przez swoich, leżał od trzech lat w grobie, został zeń wyrzucony. Te chciwe psy obrabowały go z szat pontyfikalnych, które na równi z ciałem nie uległy dotąd najmniejszemu zepsuciu, a następnie rzuciły go bez żadnego szacunku z powrotem do trumny. Cały skarb kościelny został rozgrabiony i wiele krwi się polało w sposób pożałowania godny. Zamiast Chrystusowi i jego zacnemu rybakowi Piotrowi zaczęto oddawać cześć różnym bożkom z diabelskiej herezji poczętym i tę żałosną zmianę pochwalali nie tylko poganie, lecz także chrześcijanie… Po tych wypadkach Słowianie zniszczyli klasztor św. Wawrzyńca w mieście Kalbe, a następnie ścigali naszych uciekających jak pierzchliwe jelenie. Nasze bowiem grzechy przydawały nam strachu, a im męstwa".

O tym jaki był wymiar tej chrystianizacji świadczy łatwość z jaką chrześcijanie z tych terenów zamienili narzucany im monoteizm na "bożki, z diabelskiej herezji poczęte". Skoro co do tych bożków zgadzali się zarówno tamtejsi "poganie" jak i chrześcijanie, musiał to być jakiś twór synkretyczny, może jakieś bóstwa wykreowane z wpływem wierzeń chrześcijańskich?

Warto dodać na marginesie, że już od czasów papieża Grzegorza I (590-604) Kościół przyjął politykę eksterminacji rodzimych wierzeń, która sprzyjała mieszaniu się różnych elementów i wchłanianiu niektórych zwyczajów i wierzeń „pogańskich" przez Kościół. Dla skuteczniejszego wytępiania pamięci o dawnych kultach papież ten zalecał budowę kościołów chrześcijańskich w tych samych miejscach co dawne świątynie „pogańskie".

Stale zwraca uwagę pogardliwe odnoszenie się do Słowian u Thietmara, którzy tak czy inaczej są kimś pośledniejszym niż Niemcy. Z kolegi Słowianin- niechrześcijanin to dla Thietmara „pies", „głupek" itp. Kościół od samego początku umacniał system niewolniczy tam gdzie on występował. Dodał do niego jedynie zróżnicowanie w traktowaniu niewolników wyznania chrześcijańskiego i „niewiernych", wprowadził też obostrzenia w sprzedawaniu w niewolę ludzi względem ich wyznania. O niewolnikach na służbie Kościoła w opisywanym okresie Kronika Thietmara wspomina na końcu Ks. VI, przy okazji wychwalania króla Henryka za jego dary na rzecz diecezji marseburskiej: "król Henryk wzbogacił nasz kościół licznymi użytecznymi darami, w szczególności aparatem do odprawiania nabożeństw; poza tym z każdej włości, jaką posiadał w Turyngii i Saksonii, dał nam po dwóch niewolników".

Ponieważ dalsza część walk z 983 r. miała się zakończyć pomyślnie dla wojsk chrześcijańsko-biskupich, zatem Thietmar opisuje to w kategoriach walki bogów: "Gdy już wszystkie miasta i wsie aż do rzeki zwane Tongera padły ofiarą niszczycielskiego ognia i rabunku, nadciągnęło od strony Słowian więcej niż trzydzieści pieszych i konnych oddziałów, które z pomocą swoich bożków i przy dźwięku poprzedzających je trąb wojennych nie zawahały się przed spustoszeniem reszty, same nie ponosząc przy tym żadnej straty. Nie uszło to uwagi naszych. Zebrali się razem z innymi biskupi Gizyler i Hildiward, margrabia Teodoryk oraz grafowie Rykdag, Hodo, Binizo, Fryderyk, Dudo i mój ojciec Zygfryd. W sobotę o świcie wysłuchali wszyscy mszy św. i skrzepili ciało i duszę świętym sakramentem, po czym rzuciwszy się z ufnością na idących ku nim nieprzyjaciół, rozgromili ich tak, że tylko garstka ich zdołała uciec na sąsiednie wzgórze. Zwycięzcy chwalili Boga, cuda sprawiającego we wszystkich dziełach swoich" (III,17-19).

Po tym pamiętnym powstaniu roku 983 co jakiś czas wybuchały kolejne powstania słowiańskie. W tłumieniu powstania z 997 r. wyróżnił się bohaterstwem biskup Ramward. Oddajmy znów głos Thietmarowi: "Na wieść o buncie Słowian [cesarz] wyruszył do kraju Stodoran, który nazywa się także krajem Hobolan i spalił go oraz złupił doszczętnie, po czym jako zwycięzca powrócił do Magdeburga. Z powodu tej wyprawy nieprzyjaciele urządzili wielki najazd na Bardangun, lecz zostali przez naszych odparci. W bitwie tej brał udział biskup z Minden Ramward, który uchwyciwszy krzyż w swe ręce, wysunął się na czoło wojowników przed chorążymi i dodał im ducha do walki" (IV,29). Słowianie nie pozostali dłużni, puścili bowiem z dymem klasztor w Hillersleben i uprowadzili tamtejsze mniszki (IV,52). Thietmar nie podaje jednak jaki był dalszy los mniszek. Nie można jednak wykluczyć, że zamknięte niczym w więzieniu kobiety, odebrały „uprowadzenie" jako oswobodzenie.

W tym samym czasie Słowianie połabscy zasadzili się na innego biskupa, zawiadującego jednym z grodów obronnych Marchii Północnej. "Kiedy Słowianie zaprosili go do układów [arcybiskup] Gizyler, nie przeczuwając podstępu, wyjechał z grodu z małym tylko orszakiem… Nagle doniósł mu jeden z towarzyszy, że z lasu wypadli nieprzyjaciele. Obie strony rzuciły się do walki; arcybiskup, który tu przybył na wozie, ledwie uciekł wierzchem na koniu bez cugli… Zwycięscy Słowianie obrabowali bez przeszkód poległych i żałowali tylko, że wymknął im się arcybiskup" (IV,38). Był to ten sam biskup, który doprowadził wcześniej do rozgromienia zjednoczonych sił słowiańskich w bitwie nad Tongerą.

Wyjątkowo nieudolnym czy może raczej pechowym krzewicielem „słowa Bożego" był biskup czeski Adalbert, który na chrzcie otrzymał imię „cieszącego wojów" — Wojciecha. Biskup ten najpierw poniósł klęskę ewangelizacyjną w swej diecezji ("Gdy nakłaniając swe owieczki do posłuszeństwa wobec przykazań Bożych nie mógł ich odwieść od błędów zadawnionej bezbożności, wyklął je wszystkie i podążył do Rzymu, aby się wytłumaczyć z tego kroku przed papieżem", Thietmar), po czym zrezygnował z pasterzowania i zaszył się w klasztorze. Kiedy kolejny raz zapragnął przekonywać do wiary, trafił do pogańskich Prusów u których musiał dopuścić się jakiegoś ciężkiego przewinienia tudzież profanacji, gdyż stamtąd już nie wrócił ("Gdy potem z upoważnienia tegoż papieża usiłował poskromić dusze Prusów wędzidłem słowa Bożego, przeszyto go włócznią i odcięto mu głowę", Thietmar). Jego towarzysze wrócili bez szwanku do siebie.

U schyłku XI w. Szczecinianie mieli oświadczyć biskupowi Ottonowi Mistelbachowi: "U was, chrześcijan, pełno jest łotrów i złodziei; u was ucina się ludziom ręce i nogi, wyłupuje oczy, torturuje w więzieniach; u nas, pogan, tego wszystkiego nie ma, toteż nie chcemy takiej religii! U was księża dziesięciny biorą, nasi kapłani zaś utrzymują się, jak my wszyscy, pracą własnych rąk" (Żywot świętego Ottona). Stąd też akcja chrystianizacyjna na Pomorzu spotykała się z gwałtowną reakcją. W Wolinie św. Otton postanowił zdobyć doznającą czci świętą włócznię, tamtejszy symbol zwycięstwa. Jak podaje Żywot z Prüfening: "Kiedy tymczasem wielebny… biskup wspaniale przemawiał do ludu, oto szaleniec z tłumu, pełen wściekłości, rzucił się na świętego kapłana i świeżo ułamanym drzewem , ...tak silnie go uderzył, że ten padł na ziemię i zdawało się, iż leży bez duszy. Plemię barbarzyńców do tego stopnia nad świętym kapłanem Pańskim srożyć się nie lękało, że wyrządziło mu poważną krzywdę słowami i razami, i w końcu wypędziło go ze swych granic" (II,6-7). Tymczasem biskup mógł sobie gratulować, że nie podzielił losu św. Wojciecha. Następnie szukał szczęścia w Szczecinie. Niestety! "Atoli plemię barbarzyńskie, trwając w swojej dotychczasowej niewierze sięgało swoim zwyczajem do kijów i kamieni, tak że wiele razy rzuciło się na świętego kapłana z laskami i kamieniami" (II,8). Więcej szczęścia miał Otton w stolicy księstwa, w Kamieniu, gdzie pod bezpośrednim nadzorem księcia Warcisława "nawrócił ku Panu trzy tysiące pięćset osiemdziesiąt pięć osób płci obojga" (II,4).

Pomimo tego Pomorze nie zamierzało poddać się łatwo. Już w 1008 r. wygnany został biskup kołobrzeski, Reinberg, który "niszczył i palił świątynie z posągami bożków". Reakcja słowiańska obaliła biskupstwo kołobrzeskie w roku 1015.

Polski rodzimowierczy ruch oporu XI wieku

Wraz z przyjęciem chrztu ludność polska została zmuszona do przyjęcia szeregu nowych, nie zawsze zrozumiałych, obowiązków i zasad. Społeczeństwo obciążone zostało dziesięciną oraz „denarem św. Piotra", czyli świętopietrzem. Doszło też wiele restrykcji obyczajowych i norm kościelnych (np. obowiązek uczestnictwa w mszy niedzielnej). Wszystko to spotykało się z mniej lub bardziej nasilonym oporem ludności, wydaje się jednak, że najbardziej konsekwentne zmuszanie do nowej wiary miało miejsce od panowania Chrobrego. Z pewnością nie jest prawdą twierdzenie Deschnera zawarte w Kryminalnej Historii Chrześcijaństwa, że „w Polsce najpóźniej w 968 roku założono biskupstwo w Poznaniu, które schrystianizowało kraj w przeciągu ledwie jednego dziesięciolecia" (t.5).


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Krucjata na Słowian
Imperium św. Piotra

 Zobacz komentarze (9)..   


« Mroczne karty historii KK   (Publikacja: 15-07-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4916 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365