|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "Jeszcze Polska, jeszcze raz Polska. Co zrobimy z odzyskaną wolnością? Chwilowo przykościelni spierają się, czy nadal prosić Boga, żeby zwrócił ojczyznę wolną, czy żeby ją już teraz wolną zachował. Pan Bóg czeka na dalsze instrukcje. Zatroskani chcą, żebyśmy byli podobni do największej demokracji świata, czyli do Indii, Kaliszan nie widać, ci, którzy wczoraj handlowali dolarami pod kinem, budują.. | |
| |
|
|
|
|
Religie i sekty » Chrześcijaństwo » Protestantyzm » Kalwinizm
Reformator i fundamentalista [2] Autor tekstu: Radosław S. Czarnecki
Niechęć, by nie rzec — nienawiść -
Kalwina do Serveta wzięła się zarówno z poglądów obu teologów i działaczy
na rzecz reformy (wymiana listów o treści dogmatyczno-teologicznej między obu
mężami), jak i z cech charakterologicznych obu reformatorów i myślicieli (z
ich fanatyzmu, zacietrzewienia, purytanizmu moralno-etycznego i jednoczesnej
hieratyczności, pychy i zarozumiałości — towarzyszących zazwyczaj wszystkim
reformatorom religijnym [ 8 ])
.
W swej zawziętości i przekonaniu o tym, że "spalenie
heretyka jest aktem miłym Bogu" Kalwin (wykorzystując swoją pozycję i powszechny mir wśród szwajcarskich stronników reformy) sięgnął po wszelkie
metody: prowokacje, insynuacje i zapewnienie sobie poparcia innych miast Związku
Helweckiego (Bazylea, Berno, Schaffhausen i Zurych). Miasta i kościoły
szwajcarskie zredagowały ostatecznie wspólne stanowisko, stanowiące wsparcie i zgodę z postanowieniami sądu genewskiego streszczające się w konkluzji
biblijnej, iż "nie będzie [heretyk i bluźnierca Servet] dalej rozprzestrzeniał jadu swej trucizny"
[ 9 ].
27.10.1553 M.Servet zostaje spalony na stosie na płaskowyżu Champel u wrót Genewy. Towarzyszył mu do końca tłum pastorów i ministrów kalwińskich
starających się nawrócić grzesznika na swoją interpretację Pisma. Przerażająca i znamienna jest — jak relacjonuje L.Szczucki — przez
swój fanatyzm relacja z tego wydarzenia innego koryfeusza Reformacji
szwajcarskiej, humanisty i kaznodziei W.Farela [ 10 ].
Ów tłum propagatorów określonego porządku religijnego, w takiej chwili i uczestniczących z Biblią w rękach (będącej dla nich niemal bogiem) w tym
ponurym akcie palenia człowieka za poglądy, a walczących jeszcze nie tak
dawno o wolności religijne i tolerancje dla swego wyznania i sądów, przywołać
może na myśl jedynie równie złowieszcze (w formie i treści)
widowisko-wydarzenie nazywane auto da fe, a stosowane masowo przez trybunały inkwizycyjne w Hiszpanii. Chrześcijaństwo (inne religie
też) jest jak widać w swej istocie niezmienne pod tym względem.
Nic nie znaczące wydają się zapewnienia (po dziś dzień) zwolenników
tezy czy obserwatorów chcących uchodzić za obiektywnych (piszących o duchu
tamtej epoki), iż M.Servet był jedyną ofiarą śmiertelna mogącą obciążyć
sumienie J.Kalwina. Bo jak słusznie prawi Talmud -"śmierć
jednego człowieka jest śmiercią całego świata". Ponadto sam Kalwin
dowodzi- z niebywałą pychą,
egoizmem i butą — zasadności i pozytywnych efektów procesu Hiszpana: "Papiści bronią fałszywej doktryny, przez co ich praktyki inkwizycyjne
są zgoła bezmyślnym okrucieństwem. Inaczej zupełnie ma się rzecz w wypadku
wyznawców prawdziwej wiary, ci bowiem obdarzeni przywilejem posiadania prawdy
nie prześladują heretyków, a tylko wymierzają im sprawiedliwość"
[ 11 ].
Gwoli sprawiedliwości należy dodać, że tylko dwóch prominentnych
przedstawicieli Reformacji potępiło jawnie skazanie i spalenie Serveta. Byli
to D.Joris i M.Zurkinden. Autorytet takich herosów reformy jak; Bullinger,
Sulzer, Farel, Beza, a przede wszystkim J.Kalwina, były wystarczającym
uzasadnieniem i podsumowaniem całego tego haniebnego i smutnego wydarzenia.
Zresztą M.Servet w swych suplikach do Rady Miasta Genewy wielokrotnie
żądał najsurowszych kar dla J.Kalwina jako bluźniercy, heretyka i osoby
przeciwnej "boskiemu porządkowi".
Dziś są już czasy — na szczęście — inne. Nie pali, nie ścina,
nie morduje się (przynajmniej w masowym wymiarze i w tak jawny sposób jak miało
to miejsce w epokach Reformacji i Kontrreformacji, a także w XVIII, XIX i XX
wieku) za poglądy i przekonania. Choć i dziś jeszcze niemało jest ludzi władzy
(duchowej, politycznej, kulturowej itd.) którym przyświeca dewiza kard.
J.I.Slipyja (1892-1984), katolickiego metropolity obrządku ukraińskiego z siedzibą we Lwowie, podczas synodu biskupów w Rzymie (23.10.1971): "Nam
pereat mundus, sed fiat iustitia" *** [ 12 ].
Kościół rzymski w tej akurat dziedzinie ma doskonałe, wielowiekowe doświadczenia — wiedział i konsekwentnie wcielał w życie "swoją sprawiedliwość" będącą egzemplifikacją doktryny
emanującej boskim, i dlatego jedynie prawdziwym, blaskiem.
Bo papież rzymski — jak zauważa pisarz brytyjski D.Yallop — jako "duchowny
zwierzchnik niemal 1/5 ludności świata dysponuje jednak niesłychaną władzą"
[ 13 ].
Nawet w dzisiejszych czasach (kryzysu katolicyzmu i samej instytucji Kościoła)
ta władza jest olbrzymia acz niewidzialna i nie pochodząca z żadnych
ziemskich, demokratycznych i uznawanych za nowoczesne, źródeł. I tym bardziej
jest to niebezpieczne.
Jan Paweł II był charyzmatycznym, medialnym (zarówno ze względu na
swe mistyczne usposobienie, które stało się niezwykle newsowe i nośne medialnie, jak i uzdolnienia aktorskie), próbującym zreformować
Kościół katolicki i nadać mu nowy, ofensywny i połączony z rygoryzmem i jednolitością kształt (co prawda był to ruch restauracji, a nie progresji,
egzemplifikuje jednak ta myśl polskiego papieża ogólnoświatowy trend
wzrostu konserwatyzmu, tradycjonalizmu i fundamentalizmu — zwłaszcza
religijnego, od około 30-40 laty) przywódcą. To do niego odniósł cytowana
wypowiedź D.Yallop.
Tak więc jego wypowiedzi, w formie dokumentów i medialne enuncjacje,
listy i komentarze, pielgrzymki i wystąpienia w ich ramach, były (i są
nadal), określonym drogowskazem w jakim kierunku podążać zamierza hierarchia
(a z nią w jakimś stopniu wierni) tej instytucji religijnej, jak wierni mają
interpretować i przyjmować świat dziejący się wokół nich.
Jeśli w kluczowym dokumencie watykańskim — jakim jest encyklika (z
1.05.1991) — stwierdza się, iż "...Negacja
Boga pozbawia fundamentu, a w konsekwencji prowadzi do takiego porządku społecznego w którym ignorowana jest godność i odpowiedzialność osoby"
[ 14 ], a podczas spotkania z młodzieżą studencką w Yamoussoukro (Wybrzeże Kości Słoniowej — 11.05.1980) papież mówi iż: "Śmierć
Boga w sercu i życiu człowieka jest śmiercią człowieka" [ 15 ]
to sceptyk, niedowiarek, agnostyk, ateista, bezbożnik może się zacząć bać.
Odbiera się mu bowiem człowieczeństwo, co stawia go automatycznie poza
nawiasem rodzaju ludzkiego. Bez godności człowiek nie jest osobą, zostając — jeśli nie wierzy w Boga (zgodnie z ta tezą) — zdepersonalizowanym.
Inny wielki, religijny reformator, charyzmatyczny przywódca szyickiej
mniejszości w islamie (choć jego rewolucja miała początkowo zapędy
uniwersalistyczne w ramach religii Mahometa i taką też w niektórych sferach
rolę wypełniła) ajatollah R.Chomeini to przykład zbliżony także do
opisywanej postaci J.Kalwina. Servetem Chomeiniego (choć oczywiście z supozycją
czasu, miejsca i kontekstu) staje się jego fatwa rzucona na brytyjskiego pisarza,
hindusko-muzułmańskiego pochodzenia, S.Rushdiego (jego powieść
„Szatańskie wersety" ponoć miała
obrażać uczucia religijne muzułmanów i szydzić z Proroka Mahometa, więc
fanatyczni i ortodoksyjnie nastawieni wyznawcy ideologii głoszonej przez sędziwego
ajatollaha — i zgodnie z owym apelem — mieli zabić ukrywającego się na
Wyspach Brytyjskich pisarza).
Znów mamy do czynienia z tworzeniem atmosfery zaszczucia, potępienia,
nietolerancji i wrogości wobec „Innego".
Jak zauważa z początkiem lat 80. XX wieku jeden z przywódców libańskiej
organizacji (bliskiej pan-arabskim Braciom Muzułmanom) Dżama’a al-Islamijja
rewolucja i reformy w Iranie przyniosły taką korzyść, iż zburzyły podział
świata islamu na strefy wpływów: USA i ZSRR [ 16 ]. I to jest też aspekt upodobniający reformę/rewolucję R.Chomeiniego do efektów
działań J.Kalwina w obrębie chrześcijaństwa.
Dlaczego fanatycy religijni tak nienawidzą (i z taką ostrością starają
się zwalczać swoich autentycznych i wydumanych często wrogów, adwersarzy,
polemistów) zwyczajnie „Innych"? Oprócz przytoczonych przykładów warto
jeszcze wspomnieć o jeszcze jednym elemencie; fanatycy, iluminaci, fundamentaliści
różnej maści, reformatorzy i rewolucjoniści (to często stanowi jedność) są
nadzwyczaj samotni, idą pojedynczo przez życie w swym wybraniu
religijnym — Bóg wybiera tylko jednego Mojżesza — i wyborach
personalnych. Ich poglądy i doktryna jest zazwyczaj dogmatem,
auto-absolutyzmem. Bo Prawda, zwłaszcza ta absolutna i boska, musi korespondować
totalnie z Pewnością. Tu nie ma wahań, tu nie ma dylematów, tu nie ma
immanentnych rozumowi ludzkiemu ważenia racji za i przeciw. Iluminacja i olśnienie
boskim światłem to tylko uczucia, afekty, emocje i namiętności. Tak
popularne w dzisiejszym świecie reklam, newsów, tabloidów i skomercjalizowanych mediów.
Czy nawet dziś, w świecie wolności, pluralizmu, tolerancji i zrozumienia, w epoce multi-kulti i „globalnej wioski" stwarzanie określonego
klimatu dogodnego dla rodzenia się postaw czy nawet tylko myślenia
fundamentalistycznego (z którego prędzej czy później takie postawy i działania
się rodzą) nie jest działaniem groźnym, stwarzającym zagrożenia dla
podstawowych wartości współczesnej cywilizacji ?
Ów klimat purytanizmu, nietolerancji, pozornego rygoryzmu
moralno-etycznego (bo tak jest zazwyczaj, iż głośni i natrętni bigoci w życiu
codziennym nader rzadko stosują się do twardych zasad, które chcą aplikować
całemu światu), ortodoksji i fundamentalizmu stworzył człowieka
przez takie autorytety Reformacji jak Melanchton, Schwenckfeld, Farel czy
Bullinger. A przecież to byli humaniści, osoby zasłużone w walce o tolerancje i pluralizm poglądów. W niektórych wypadkach to skrajni pacyfiści
odżegnujący się absolutnie „od miecza" — C.Schwenckfeld.
Gdy słucha się i ogląda naszych polskich fundamentalistów katolickich
(np. dr. T.Terlikowskiego, prof. P.Jaroszyńskiego czy prof. J.R.Nowaka) można
zrozumieć jak budowano atmosferę w Genewie przed uwięzieniem Serveta i jak
mogło dojść do wspomnianego "fanatyzmu Farela".
Bo "....Ci którzy rzekomo walczą w imieniu Boga są najbardziej zacietrzewionymi ludźmi na Ziemi: wydaje im się,
że słuchają tylko boskich przykazań, głusi są przeto na słowa ludzkie"
[ 17 ].
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 8 ] To jest tylko potwierdzenie tez postawionych w części początkowej
materiału w przedmiocie przyczyn takiej z nie innej pozycji duchownych
reforamtorów, wchodzących jednocześnie na grunt spraw społecznych,
politycznych, kulturowych itd. [ 9 ] Ioanis Calvini Opera, 84-85, s.
221 (i następne) [ 10 ] L.Szczucki, Michał
Servet, Warszawa 1967, s. 51 [ 12 ] H.J.Stehle, Tajna dyplomacja
Watykanu, Warszawa 1993, s. 261 [ 13 ] D.Yallop, W imieniu Boga ?,
Warszawa 1993, s. 11 [ 14 ] Jan Paweł II, Centesimus annus, Warszawa 1991, s. 31 [ 15 ] Jan Paweł II — Nauczanie społeczne 1980, Warszawa 1984, s. 400 [ 16 ] E.Sivan, Radykalny islam,Kraków
2005, s. 235 [ 17 ] S.Zweig, Świat wczorajszy, Kraków
1958, s. 54 « Kalwinizm (Publikacja: 01-07-2011 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Liczba tekstów na portalu: 129 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1973 |
|