Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.594.780 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 348 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Postawa eksperymentalna różni się znacząco od postawy 'zdroworozsądkowej'. Zakłada bowiem, że w każdej chwili możemy odkryć nowe informacje, które znacząco zmienią nasz model świata. Tymczasem tzw. 'zdrowy rozsądek' opiera się na założeniu, że już wiemy wystarczająco dużo na temat natury świata, by tylko w ostateczności delikatnie modyfikować naszą wiedzę."
« Filozofia  
Złota Księga moich spotkań z filozofią XX w. [4]
Autor tekstu:

DĄBROWSKI, Kazimierz

1902-1980. Budując własną teorię osobowości, zacząłem od wygłoszenia w Kole Filozoficznym studentów Uniwersytetu Warszawskiego dnia 12 maja 1939 referatu, w którym ujawniłem jej pluralistyczny fundament: „jednemu organicznemu ciału odpowiada nie jedna dusza, ale wiele dusz. Wiele walczących ze sobą tendencji, wiele podmiotów, naszym zadaniem etycznym jest je zharmonizować". Nazwałem tę teorię „polipsychizmem" i uważałem, że patronują tej mojej teorii Goethe („Zwei Seelen …" z „Fausta"), Platon (czarny koń, biały koń i woźnica), Freud (Es, Ego, Superego) i William McDougall. Dwadzieścia kilka lat później dołączyłem do tych patronów polskiego psychologa, Kazimierza Dąbrowskiego, biorąc od niego teorię "dezintegracji pozytywnej". Pisałem o tym wielokrotnie m.in. w książce „Człowiek w świecie dzieł" (1974, s. 36-37), w rozprawie „Metoda inkontrologiczna w historii filozofii a policentryczna struktura osobowości filozofów" („Studia Filozoficzne", 1983, nr 4, s. 87-93), w książce „Spotkania w rzeczach" (1991, s. 220, 340).

CARBONARA, Cleto

1904 — Poznałem go w 1963; kilkanaście lat przyjaźni i współpracy. Odwiedzałem go w Neapolu, organizował mi odczyty, drukował moje prace w „Aktach Akademii". Zaproszony przeze mnie, był w Polsce. Wziąłem od niego przeciwstawienie „noetyki" estetyce. Estetyka (zgodnie z etymologią) zajmuje się wrażeniami zmysłowymi, noetyka zwraca uwagę przede wszystkim na ukrytą w dziele sztuki myśl. Napisałem o nim pracę w języku włoskim: „Come l`uom s`eterna". Saggio sull`immortalita` del pensiero (w: „Scritti in onore di Cleto Carbonara" (Napoli 1976, s.615-624, przekład polski w: „Spotkania w rzeczach", 1991, s. 115-125). Pisałem o nim we „Współczesnej filozofii włoskiej" (1977, s. 6, 14, 21-24, 36, 53, 76, 85, 90, 92-93, 99-100, 109, 126, 156-160,166,171-174, 225, 275-281, 285, 293, 306-309,422, 433-440).

SARTRE, Jean-Paul

1905-1980. Egzystencjalizmem zainteresowałem się w latach 1946-1947, w czasie pobytu we Włoszech. Poznawałem egzystencjalizm od razu w kilku różnych wersjach: ateistycznej i katolickiej, włoskiej, niemieckiej i francuskiej, pesymistycznej i optymistycznej. Najwięcej sympatii wzbudziła we mnie ta wersja (optymistyczna, konstruktywna, koegzystencjalistyczna), którą zaproponował Abbagnano. W latach czterdziestych i pięćdziesiątych przeczytałem wiele dzieł Sartre`a, kilka po francusku, większość w przekładach polskich, dramaty, powieści, dzieła filozoficzne — ale nie znalazłem w nich niczego dla siebie. Ani „Diabeł i Pan Bóg", ani „Ladacznica z zasadami", ani „Drogi wolności", ani „Mdłości", ani później „Critique de la raison dialectique". I chyba Sartre nie znalazłby się w mojej „Złotej Księdze", gdyby nie „Słowa", które przeczytałem 20 listopada 1965, a później kilkakrotnie. Trudno jednak powiedzieć, że książka ta wywarła wpływ na moje poglądy. Zachwyt dla znalezionych tam kilku zdań miał swoje źródło w tym, że wyrażały one dokładnie to, do czego sam doszedłem. Przytoczę je: „Znalazłem swoją religię, nic ponad książkę nie wydawało mi się ważniejsze. Bibliotekę poczytywałem za świątynię" (s. 46);

Wielcy pisarze „nie powymierali (...) przeobrazili się w książki" (s.50);

„Byłem prawie niczym (...) Zrodziłem się z pisania (...) Pisząc istniałem (...) ale istniałem tylko po to, żeby pisać, jeśli więc mówiłem: ja, znaczyło to: ja, który piszę" (s. 121);

„Byłem synem dzieł własnych" (s. 136);

"Moje cechy szczególne, jako podmiotu, o tyle tylko w moich oczach były interesujące, o ile przygotowywały moment, który zmieniłby mnie w przedmiot" (s. 158), „w książkę" (s.153), „biorą mnie do rąk, otwierają (...) czytają mnie (...) olśniewam (...) jestem wszędzie" (s.154-155) [przełożył Julian Rogoziński].

Nie przeszkadza mi, że „stary" Sartre przedstawia to jako myśli chłopca, mającego 7-10 lat. Nie wiem, dlaczego się od nich odcina. Ja, mając przeszło 80 lat, uważam za wielkie szczęście, że są one od 13 roku życia wciąż — i coraz bardziej — moimi myślami. A jeśli ktoś będzie mi chciał dokuczyć i złośliwie powie, że moja filozofia jest „filozofią siedmioletniego chłopca", zrozumiem te słowa w ten sposób, że mam życie nie „już za sobą", ale „wciąż jeszcze przed sobą" i że nie istnieje lepsze „pole do startowania" myśli do coraz dalszych gwiazdozbiorów.

Sartre znalazł się w moich „Wypisach z historii krytyki religii" (1962, s. 464-465), ale najważniejsze jest to, co napisałem o nim w książce „Człowiek w świecie dzieł" (1974, s.154, 205-206). 8.7.2000.

CAGE, John

15.9.1912-1992

Osobna kartka

GENNARO, Emanuele

26.3.1916-8.8.1990. Filozof i malarz, autor wielu książek i około setki obrazów olejnych wyobrażających różne systemy filozoficzne. Poznałem go 18.10.1972, odwiedzając go w jego pracowni w Genui. Wziąłem od niego pojęcie „malarstwa filozoficznego". Potem 12 lat przyjaźni i współpracy. Kilka spotkań (na zjazdach filozoficznych). Pisałem o nim w książkach „Portrety filozofów" (1978, s.239-242) i „Spotkania w rzeczach" (1991, s. 183, 389-391) a także po włosku: „I miei incontri con le tele di Emanuele Gennaro" („Presenza Taurisanese", 1991, nr 8-9, s. 13-14). Przełożyłem i wydrukowałem dwie jego prace: „O warsztacie malarstwa filozoficznego" (w: Filozofia warsztatu, 1990, s. 159-167) i „Moje spotkania malarskie z wielkimi filozofami" (w: „Filozofia portretu", 1992, s. 193-199). Ofiarował mi dwa rysunki wyobrażające życie i filozofię Kazimierza Łyszczyńskiego, a także — na moje 70 urodziny — obraz olejny wyobrażający filozofię Lukrecjusza.

ROSSI, Mario

5.12.1916-2.8.1978. Poznałem go w 1969 roku, odwiedzając go w jego katedrze na Uniwersytecie w Messynie. Pięć lat później, w lipcu 1974, zachwyciła mnie jego książka „Cultura e rivoluzione" (1974) a zwłaszcza znalezione w niej zdanie "La cultura siamo noi" [To my jesteśmy kulturą], ponieważ sam doszedłem do tej samej myśli na innej drodze. Radość z pojawienia się potężnego sojusznika sprawiła, że napisałem entuzjastyczną recenzję („Studia Filozoficzne" 1975, nr 1, s. 167-174). Rossi jest obecny w mojej książce „Współczesna filozofia włoska" (1977, s. 37-38, 56-57, 69-74, 285-289, 317-323, 418-420, 544-548). Dwanaście lat po jego śmierci ukazała się moja rozprawa w języku włoskim: „La cultura siamo noi" ossia, sulla presenza dell`uomo negli oggetti, w księdze pamiątkowej: „Storia e sapere dell`Uomo. Marxismo, etica e filosofia in Mario Rossi" (1990, s. 95-109). W tytule mojej włoskiej rozprawy piszę o „obecności człowieka w rzeczach". Otóż do budowanej przeze mnie filozofii ergantropii Mario Rossi wniósł cenny wkład, istotne uzupełnienie i potwierdzenie moich rozważań o aktywności podmiotu. Sam zajmowałem się trzema obszarami: sztuką, filozofią i logiką. Na terenie sztuk pięknych przedmiotem moich ataków stał się John Cage, ponieważ w utworze muzycznym chciał słyszeć „muzykę, a nie Beethovena", szukał więc sposobów na eliminowanie osoby kompozytora, domagając się, żeby w procesie komponowania decydowało poszczególnych elementach utworu (takich jak kolejny dźwięk, jego wysokość, barwa, głośność, długość trwania itd.) decydował nie kompozytor, ale Przypadek. Na terenie filozofii — przedmiotem moich ataków byli Hegel (ponieważ domagał się od filozofa zduszenia własnej subiektywności, sądząc, że tylko w ten sposób bezosobowe twierdzenia nabiorą charakteru „obiektywnego") i Husserl (ponieważ domagał się brania osobowości badacza w nawias). Na terenie logiki — przedmiotem moich ataków był Frege, który uważał, że logiczny rachunek zdań możliwy jest tylko wtedy, gdy przez abstrahowanie od osoby wypowiadającej określone zdanie, można przenieść je z obszaru psychologii na obszar logiki. Zwalczając Fregego twierdzę, że sens zdania określony jest przez kontekst, a istotnym składnikiem kontekstu jest osoba, która to zdanie wypowiada. Wyrwane z kontekstu zdanie traci sens i staje się pustą formą, na której nie można dokonywać żadnych operacji logicznych, chyba że się tę formę napełni jakąś nową treścią, a ponieważ ta treść może pochodzić tylko od jakiejś osoby, więc zdanie to natychmiast staje się zdaniem psychologicznym, określonym przez kontekst jej wiedzy, doświadczeń życiowych, uczuć, pragnień, obaw i skojarzeń. Nie mając odpowiednich kompetencji nie zabierałem głosu w sprawach konkretnych nauk, ale właśnie na tym obszarze toczył podobną batalię Mario Rossi.. Używając terminów Giordana Bruna można rozważania Rossiego przełożyć na jego kategorie i powiedzieć, że

— jak pisarz ma swój własny modus loquendi,

— czytelnik — swój własny modus intelligendi,

— artysta — swój własny modus creandi,

tak każdy badacz ma swój własny modus investigandi

czyli w każdej pracy naukowej można stwierdzić „realną obecność podmiotowości badacza", obecnego w swoich badaniach charakterystycznymi dla siebie sposobami badania, kwestionariuszem, metodami, narzędziami pojęciowymi. Przytoczę tu (z książki "Cultura e rivoluzione) kilka zdań , których znalezienie sprawiło mi największą radość: Badacz — pisze Mario Rossi — jest zawsze obecny w swoich badaniach „ z całym światem swoich dotychczasowych doświadczeń" (tutto il mondo di esperienze passate, s. 43). Natura odpowiada tylko na postawione jej pytania. Jeśli badacz nie stawia żadnych pytań, natura milczy. Wynik badań — zarówno w naukach przyrodniczych jak w naukach społecznych, zawsze zależy od kwestionariusza, a więc od tego, co badacz (czy autor zastosowanego kwestionariusza) uznał za interesujące i istotne (s. 10). W zdaniu „to my jesteśmy kulturą" zawarte jest więc także zdanie, że „to my jesteśmy nauką". Osobowość badacza (z konkretnym społecznym zaangażowaniem) jest istotną cząstką każdego badania naukowego.

WÓJCIK, Tadeusz

1917-1975. Poznałem go w 1953 roku. W pierwszej rozmowie zapoznał mnie ze swoją krytyką tradycyjnej notacji muzycznej. Wiele lat później przestudiowałem jego książkę: „Prakseosemiotyka. Zarys teorii optymalnego znaku" (1968) i od tego czasu często wymieniam w moich pracach jego nazwisko. Najbardziej zafascynowała mnie jego myśl, że w mowie potocznej czytelnik jest podmiotem gramatycznym zdania o książce jako czytanym przedmiocie, gdy w rzeczywistości to czytana książka jest podmiotem zmieniającym umysł czytelnika. Pisałem o tym w marcu 1972 r. w rozprawie „O sposobach istnienia człowieka w książce" („Studia o Książce" t.4, 1974, s.3-24) a później w rozprawie „O czytaniu spacjocentrycznym" („Studia o Książce", t.17, 1987, s.287-299) i w „Ergantropii" („Studia Filozoficzne" 1987, nr 11, s. 3-11) i w książce „Spotkania w rzeczach" (1991, s.74, 292, 326). Budziła moją sympatię jego pasja odkrywania ogromnych obszarów nieracjonalności z różnych dziedzinach kultury i życia codziennego i towarzysząca jej pasja racjonalizowania i optymalizowania „wszystkiego" (kalendarza, języka, pisma, notacji muzycznej itd.).


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Złota Księga moich spotkań z filozofią XIX w.
Złota Księga moich spotkań z filozofią


« Filozofia   (Publikacja: 25-09-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Rusław Nowicki
Ur. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 52  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6096 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365