Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.578.045 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 346 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
(..) do jakiego stopnia [ludzie] gotowi są usprawiedliwiać zło ze względu na jakiekolwiek wartości ideologiczne? Ci, co sądzą, że granic takich nie da się określić, lub którzy po prostu nie godzą się na ich określenie, są - we właściwym sensie tego słowa - duchowymi spadkobiercami Hitlera.
« Felietony i eseje  
Boski zawór bezpieczeństwa
Autor tekstu:

Mieszkałem przed laty w niewielkiej mieścinie Edwardsville na przedmieściach St. Louis. Był tam kościół metodystów, co samo w sobie nie jest wieścią szokującą, jako że zwykle jeden kościół przypada w USA na dwóch facetów. Jednak pewnego dnia przyszła burza, w czasie której uderzył tylko jeden piorun. I nagle traaach! — grom strzelił prosto w wieżę kościoła, a ponieważ w ojczyźnie Benjamina Franklina nie ma piorunochronów, świątynia się zapaliła i po kilkunastu minutach stała się stertą tlących się belek.

Następnego dnia pastor kościoła zorganizował mszę w pobliskiej szkole, w czasie której wygłosił kazanie. „Możecie się zastanawiać, dlaczego Bóg postanowił zniszczyć nasz kościół" — powiedział. A zaraz potem dodał, że jest to „sygnał z niebios", że coś z parafianami jest nie tak, że konieczna jest poprawa i że na mocy piorunującego, boskiego ostrzeżenia rozpocznie się gruntowna odnowa. Wyjaśnienie to z pewnością skutecznie przemówiło do zgromadzonych metodystów, przyzwyczajonych od kilku generacji do tego, że jeśli czegoś nie można zrozumieć, lub coś leży — choćby tymczasowo - poza możliwościami naszego intelektu, trzeba założyć, że „Bóg tak chciał" albo „Bóg wie lepiej". Tym samym raz jeszcze zadziałał standardowy mechanizm używania religii w roli „boskiego zaworu bezpieczeństwa", z którego zawsze można skorzystać, gdy się człowiek znajdzie w trudnych do ogarnięcia tarapatach. Jest to, w gruncie rzeczy, wygodna ucieczka przed wszelkimi wyzwaniami bezwzględnej rzeczywistości.

We współczesnej Ameryce, w której bycie wierzącym (w cokolwiek boskiego) jest nieodzowne dla niemal każdej kariery publicznej, nikt nie zadaje niewygodnych pytań. Ale ja mogę zadać. Dlaczego w ramach ostrzeżenia pod adresem metodystów Bóg nie podstawił pastorowi nogi, albo nie zdmuchnął tylko dachu kościoła? Czyżby totalna destrukcja była dla niego lepszym rozwiązaniem? A skoro już musiał strzelić piorunem, dlaczego nie chybił i nie zrobił dziury w przykościelnym parkingu? A poza tym, po co w ogóle Bóg miałby sobie zawracać głowę kilkusetosobowym gremium metodystów? Gdyby miał w ten sam sposób ostrzegać wszystkie parafie, w których — jak należy założyć — nałogowych grzeszników jest po kolana, w USA wszędzie dymiłyby jakieś zgliszcza. Wreszcie w bezpośredniej bliskości kościoła było parę innych siedlisk zła, którym należało się przedawkowanie energii elektrycznej — np. szkoła średnia, w której co trzeci uczeń ma giwerę albo pęczek granatów ręcznych, oraz stacja benzynowa BP, sprzedająca płynny Koran, czyli muzułmańską benzynę wyprodukowaną przez innowierców z Arabii Saudyjskiej.

O ile boska sygnalizacja piorunami jest jeszcze w miarę zrozumiała w sprawach wiary, gorzej ze sportem. Gdy tylko media pytają herosów futbolu amerykańskiego o wrażenia z właśnie wygranego meczu, niemal zawsze padają słowa o tym, że zwycięstwo byłoby niemożliwe, gdyby nie wiara graczy w Boga i jego „wstawiennictwo". Przed paroma laty tzw. „quarterback", czyli — dla niewtajemiczonych w arkana futbolowej naparzanki — rozgrywający zwycięskiej drużyny St. Louis Rams, Kurt Warner, w czasie celebracji pucharowych o mało nie odprawił na stadionie mszy. Należy zatem sądzić, że Bóg jest nie tylko republikaninem, ale również zapalonym kibicem i śledzi z pasją to, co dzieje się co tydzień z jajowatą piłką.

Z boskiego zaworu bezpieczeństwa korzystają też bardzo chętnie skazani na śmierć lub dożywocie więźniowie. Tuż po zaszlachtowaniu młotkiem 5-osobowej rodziny i odbyciu pierwszych miesięcy kary, lokator tzw. „death row" zwykle oznajmia, że właśnie „znalazł Boga" i stał się w związku z tym zupełnie innym człowiekiem, zasługującym na łaskę. Nigdy nie wyjaśnia, dlaczego nie był w stanie znaleźć tegoż samego Boga przed sprokurowaną przez siebie rzezią. Wynika stąd, iż Bóg staje się o wiele łatwiejszy do znalezienia — mimo że jest wszechobecny — dopiero w obliczu potencjalnej egzekucji.

Z bólem duszy coraz częściej dochodzę do wniosku, że współczesna Ameryka staje się z wolna bastionem antynaukowego, zaślepionego, zaściankowego irracjonalizmu, w którym nie ma miejsca na sensowne dyskusje o sprawach ważnych i kontrowersyjnych. Wszędzie tam, gdzie pojawia się zwątpienie lub niewiedza natychmiast konieczne staje się poleganie na religii, która nie wymaga wszak żadnych formalnych uzasadnień i argumentów. Dialog o aborcji, badaniach genetycznych, homoseksualizmie i wielu innych problemach zredukowany został skutecznie do jałowej pyskówki. W wielu stanach USA ludzie domagają się wprowadzenia kreacjonizmu do szkolnych programów nauczania, bo jest to przecież najlepsza metoda stosowania boskiego zaworu bezpieczeństwa — jeśli czegoś nie wiemy, czegoś się boimy lub czegoś na razie nie potrafimy zrozumieć, wystarczy odwołać się do sloganu o „niezbadalności" wyroków boskich. Postawa taka kładzie na łopatki marzenia o naukowej dociekliwości i intelektualnej odwadze. Gdyby Galileusz wyznawał podobne zasady wyjaśniania zjawisk naturalnych, zaraz po wypłynięciu z Lizbony na wschód nadal spadalibyśmy z całkiem płaskiego świata prosto do Hadesu. A możę rzeczywiście spadamy...?


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Bóg - produkt ludzkiej fantazji
Boży wojownicy

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (11)..   


« Felietony i eseje   (Publikacja: 31-10-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Heyduk
Ur. 1953. Dziennikarz, językoznawca, filozof. Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego (magisterium, anglistyka i językoznawstwo) oraz University of Illinois (doktorat z filozofii języka). W 1983 wyemigrował do USA, gdzie uzyskał azyl polityczny. Pisywał do licznych gazet i czasopism, między innymi do "Gazety Robotniczej", "Gazety Wrocławskiej", "Sceny ", "Wprost". Na emigracji był współpracownikiem a później redaktorem naczelnym wychodzącego w latach 80. popularnego tygodnika polonijnego "Relax". Obecnie współpracuje z chicagowskim "Dziennikiem Związkowym". Hobbystycznie prowadzi witrynę internetową, która zawiera jedną z większych kolekcji zdjęć starego i nowego Wrocławia. Mieszka w Fort Wayne, w stanie Indiana, w USA.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 4  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Wielowarstwowy idiotyzm
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5096 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365