Kosmiczna droga do kwantowej grawitacji
Autor tekstu:

Każdego dnia obserwujemy i odczuwamy działanie siły grawitacji. Dzięki jej obecności upuszczone przedmioty spadają na powierzchnię Ziemi, a nam trudno jest się od niej oderwać. Żeby pokonać siłę grawitacji i uciec w przestrzeń kosmiczną musimy budować potężne rakiety. Ta sama siła utrzymuje ruch Księżyca w pobliżu Ziemi i Ziemię krążącą wokół Słońca. Siła grawitacji odpowiada za ruch Słońca w Galaktyce i ruch Galaktyki w gromadzie galaktyk. Wszystkie te zjawiska mają jeden wspólny opis w postaci prawa powszechnego ciążenia Newtona. Jest to bardzo prosta relacja mówiąca, że pomiędzy dwoma ciałami posiadającymi masy działa przyciągająca siła grawitacji proporcjonalna do iloczynu ich mas i odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości pomiędzy środkami ich mas. Współczynnikiem proporcjonalności w tej relacji jest stała grawitacji Newtona G. Prawo powszechnego ciążenia jest piękne, proste i bardzo praktyczne. Nie mówi nam ono jednak zbyt wiele o tym czym siła grawitacji tak w zasadzie jest i skąd się bierze. Znamy skutek i potrafimy go ilościowo opisać, nie znamy jednak jego przyczyny. Co takiego znajduje się pomiędzy ciałami obdarzonymi masą, że przyciągają się one wzajemnie? Czy jest to coś w rodzaju niewidzialnej nici? Do odpowiedzi na to pytanie przybliżył nas Einstein konstruując ogólną teorię względności. Teoria ta opisuję siłę grawitacji jako efekt zakrzywienia przestrzeni. Mianowicie, przestrzeń ulega odkształceniom pod wpływem znajdujących się w niej ciał obdarzonych masą. Żeby sobie to lepiej uzmysłowić, wyobraźmy sobie rozciągnięty płat materiału. Jeśli umieścimy na nim masywną kulę, spowoduje to zapadnięcie powierzchni materiału. Umieszczona w pobliżu mała kulka stoczy się w kierunku dużej kuli, co zinterpretujemy jako przyciąganie pomiędzy kulkami. Postać tego oddziaływania okazuje się być taka sama (dla mało masywnych ciał) jak ta dana przez prawo Newtona. Ponadto teoria przewiduje pewne nowe efekty w pobliżu bardzo masywnych ciał, czego nie ujmuje prawo Newtona. Efekty te zostały zweryfikowane obserwacyjnie.



Oddziaływanie grawitacyjne można więc uważać za efekt modyfikacji kształtu przestrzeni przez obdarzone masą ciała. Opis ten daje bardzo intuicyjne wyjaśnienie przyczyny istnienia siły grawitacji, rodzi również jednak nowe pytania. W szczególności czym jest owa tajemnicza przestrzeń ulegająca odkształceniom pod wpływem masy? Teoria względności nie mówi zbyt wiele na ten temat. Z jej perspektywy, przestrzeń jest to rodzaj ciągłego ośrodka nie mającego żadnej struktury wewnętrznej. Istnieją jednak przesłanki teoretyczne wskazujące na to, że przestrzeń powinna, na dostatecznie małych skalach, posiadać pewien rodzaj wewnętrznej struktury. Żeby to zobrazować, wróćmy do przytoczonej analogii przestrzeni jako rozciągniętego płatu materiału. Widząc tkaninę z dużej odległości wydaję się ona tworzyć ciągłą strukturę. Jeśli jednak popatrzymy na nią z bliska ukaże nam ona swoją włóknistą naturę. Jak sugerują przewidywania teoretyczne, włókna z których może być utkana przestrzeń mają średnicę rzędu 10-35 metra, co odpowiada tak zwanej długości (skali) Plancka.



Jak się okazuje, znalezienie kwantowego opisu grawitacji jest zadaniem niezwykle trudnym. Badania w tym kierunku rozpoczęto już w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Niestety, jak dotąd, nie doprowadziły one do zamierzonego celu. Znaleziono co prawda pewnych kandydatów do miana teorii kwantowej grawitacji takich jak: teorię superstrun, pętlową teorię grawitacji czy teorię kauzalnej dynamicznej triangulacji. Nie wiadomo jednak czy teorie te dają właściwy opis zjawisk fizycznych, ponieważ żadna z tych teorii nie doczekała się, jak dotąd, doświadczalnego potwierdzenia. Trudność ta wynika z faktu, że przewidywane efekty kwantowej grawitacji występują na niezwykle małych odległościach, porównywalnych z długością Plancka. Aby więc zweryfikować przewidywania pretendentów do miana teorii kwantowej grawitacji musimy zajrzeć bardzo daleko w głąb struktury materii.

Zazwyczaj, jeśli chcemy zbadać Świat na rozmiarach mniejszych niż te dostępne naszym zmysłom, posługujemy się mikroskopem. W ten sposób możemy poznać np. tajemnice mikroświata na odległościach 10-6 metra. Żeby zajrzeć jeszcze dalej w głąb materii potrzeba trochę większych odpowiedników mikroskopu zwanych akceleratorami cząstek elementarnych. Pozwalają one dzisiaj badać materię do rozmiarów rzędu 10-18 metra. Są to najmniejsze skale odległości na których zbadaliśmy jak dotąd nasz Wszechświat. Stąd pozostaje więc około siedemnastu rzędów wielkości do skali Plancka. Technika akceleratorowa niestety nie pozwala pójść dużo dalej.

Ta ogromna przepaść odległości skłania wielu fizyków do uznania teorii kwantowej grawitacji jako nieweryfikowalnej doświadczalnie. Stwierdzenie to jest uzasadnione jednak tylko wówczas, jeśli do skali Plancka wiedzie jedynie droga wskazywana przez fizyków cząstek. Czyli bazująca na konstrukcji coraz to większych akceleratorów, pozwalających badać Wszechświat na coraz mniejszych skalach. Ale czy możliwa jest jakaś inna droga? Jak inaczej zbadać strukturę mikroświata niż budując coraz to większe mikroskopy? Okazuje się, że taka droga potencjalnie istnieje. Wymaga ona jednak nie budowy nowych mikroskopów, lecz teleskopów. Może to na początku wydawać się trochę dziwne. Przecież teleskopy pomagają nam podglądać odległe miejsca we Wszechświecie i olbrzymie struktury wielokrotnie większe od Słońca, jak galaktyki oraz gromady galaktyk. Droga ta wydaje się więc prowadzić w zupełnie innym kierunku. Może i kierunek jest przeciwny, ale droga, jak się okazuje, prowadzi w to samo miejsce. Zupełnie tak jak na powierzchni Ziemi. Wszystko dzięki temu, że Wszechświat podlega ekspansji. Podczas tej ekspansji odległości pomiędzy ciałami (np. galaktykami) ulegają ciągłemu wzrostowi. Jeśli natomiast popatrzymy wstecz w czasie, ciała te będą się do siebie zbliżać. Gęstość materii we Wszechświecie będzie więc wzrastać. Odległości pomiędzy cząsteczkami będą maleć, aż do osiągnięcia wartości długości Plancka! Możemy się więc spodziewać, że ich zachowanie będzie wtedy zupełnie inne niż to przewidywane w ramach opisu klasycznego. Taką zasadniczą różnicę przewiduje, wspomniana już, pętlowa teoria grawitacji. Mianowicie mówi ona, że nie jest możliwe dowolne zwiększanie gęstości materii we Wszechświecie. Co za tym idzie, cząstki nie mogą zbliżyć się do siebie na dowolną odległość, lecz tylko na większą niż długość Plancka. Zachowanie takie jest wynikiem ziarnistej struktury przestrzeni. Prowadzi to do bardzo ciekawych konsekwencji odnośnie do zachowania się Wszechświata.

W opisie klasycznym nie ma ograniczenia na maksymalną, możliwą do osiągnięcia, gęstość materii. Idąc więc wstecz w czasie, gęstość materii we Wszechświecie może rosnąć aż do nieskończoności. Nieskończoność ta nosi nazwę kosmicznej osobliwości i jest bolączką opisu klasycznego. Mianowicie, w stanie tym, teoria klasyczna traci swoją zdolność przewidywania. Pętlowa teoria grawitacji daje rozwiązanie tego problemu usuwając stan kosmicznej osobliwości. Zamiast niefizycznej osobliwości następuje faza tak zwanego odbicia (ang. bounce), podczas której gęstość materii we Wszechświecie osiąga maksymalną, skończoną wartość. W opisie tym objętość Wszechświata najpierw maleje, aż do osiągnięcia minimalnej wartości, a następnie zaczyna rosnąć. Stąd nazwa odbicie.

Efekty kwantowej grawitacji mogły więc mieć bardzo istotny wpływ na ewolucję Wszechświata. W szczególności, mogły doprowadzić do kosmicznego odbicia. Miało to jednak miejsce bardzo dawno, bo około czternaście miliardów lat temu. Dlatego, w dzisiejszym Wszechświecie, mogły nie pozostać już żadne pozostałości fazy obicia. Okazuje się jednak, szczęśliwie dla nas, że część informacji na temat tej fazy może wciąż być dostępna dla obserwacji. Wszystko dzięki fotonom mikrofalowego promieniowania tła (ang. cosmic microwave background, CMB), które powstały około 400.000 lat po fazie odbicia. Może się to wydawać bardzo dużo, jest to jednak tylko ułamek sekundy w skalach czasowych Wszechświata.

Szereg eksperymentów dokonuje obecnie pomiarów temperatury tego promieniowania w zależności od kierunku na niebie. Okazuje się, że temperatura ta podlega małym wahaniom. Jest to odzwierciedleniem niejednorodności gęstości materii w okresie formowania się CMB. Niejednorodności te są dla nas niezwykle ważne, ponieważ to właśnie dzięki nim powstały wszystkie późniejsze struktury we Wszechświecie, takie jak galaktyki, gwiazdy czy planety. Te obserwowane małe fluktuacje gęstości miały jednak swój początek dużo wcześniej. Mianowice podczas tak zwanej fazy kosmicznej inflacji, w której nastąpił bardzo gwałtowny wzrost rozmiarów Wszechświata. To właśnie wtedy, w początkowo jednorodnym Wszechświecie, powstały pierwsze zaburzenia dzięki którym jest on dziś tak bogaty w struktury. Gdyby nie inflacja, Wszechświat pozostałby jednorodnie wypełnionym materią, nieciekawym tworem. W takim wszechświecie nie miałyby szans powstać struktury złożone, takie jak Człowiek.

Fazę kosmicznej inflacji można już dzisiaj badać za pomocą obserwacji mikrofalowego promieniowania tła. Jest to niesamowite, ponieważ ten etap w historii Wszechświata miał miejsce tuż po fazie odbicia, przewidywanego w ramach pętlowej teorii grawitacji. Słowo „tuż" oznacza tu około 10-36 sekundy. To sugeruje, że faza inflacji mogła nastąpić w konsekwencji efektów kwantowej grawitacji. Tak też wskazują badania prowadzone w ramach pętlowej grawitacji kwantowej. Mianowicie, teoria ta przewiduje, że po fazie odbicia następuje, w sposób nieunikniony, faza kosmicznej inflacji! Efekty pętlowej grawitacji kwantowej prowadzą również do pewnych dodatkowych modyfikacji odnośnie postaci zaburzeń gęstości materii generowanych podczas fazy inflacji. To natomiast ma wpływ na kształt fluktuacji temperatury mikrofalowego promieniowania tła. Modyfikacje te są jednak na tyle małe, że jak dotąd nie udało się ich zaobserwować. Możliwe, że nowe obserwacje wykonane przez satelitę Planck doprowadzą od przełomu w tej kwestii. Już dzisiaj jednak, możemy nauczyć się wiele na temat kwantowej grawitacji poprzez badanie jej wpływu na fazę kosmicznej inflacji.

Droga do kwantowej grawitacji jest kręta i często prowadzi w ślepe zaułki. Droga „na wprost" z wykorzystaniem akceleratorów cząstek elementarnych wydaje się nie do przejścia. Trzeba więc próbować wytyczać nowe szlaki. Czasem prowadzą one w zupełnie przeciwnym kierunku. Jednym z nich jest kosmiczna droga do kwantowej grawitacji, prowadząca przez bezkresny ocean Wszechświata. Zawiodła ona nas niezwykle daleko, bo aż 14 miliardów lat wstecz, lecz zarazem tylko 10-36 sekundy od miejsca przeznaczenia. Wiemy więc, że cel jest już blisko. Tu jednak fale wzmagają się coraz bardziej, i dalsza podróż staje się niezwykle trudna. Pozostaje więc mocno trzymać ster!


Jakub Mielczarek
Fizyk teoretyk i kosmolog, pracuje na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie oraz w Centrum Fizyki Teoretycznej w Marsylii. Wcześniej pracował również w Narodowym Centrum Badań Jądrowych (NCBJ) w Warszawie oraz w Laboratoire de Physique Subatomique et de Cosmologie (LPSC) w Grenoble. Prowadzi badania z zakresu kosmologii oraz grawitacji kwantowej. Poszukuje sposobu powiązania fizyki na tzw. skali Plancka i obserwacji astronomicznych. Rozwija nowatorski kierunek badawczy związany z symulowaniem kwantowej grawitacji na komputerach kwantowych. Jest autorem i współautorem blisko pięćdziesięciu prac naukowych. Za osiągnięcia naukowe wyróżniony m.in. Stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego dla wybitnych młodych naukowców oraz Nagrodą Finałową w ramach programu Naukowe Nagrody Polityki 2013. Jest współtwórcą Garażu Złożoności - interdyscyplinarnego akademickiego makerspace’u działającego na Uniwersytecie Jagiellońskim, w ramach którego zaangażowany jest w projekty związane z biodrukiem 3D, astrobiologią oraz kosmosem.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10237)
 (Ostatnia zmiana: 16-12-2018)