Globalizm i globalizacja
Autor tekstu:

W XXI wieku podstawowym pojęciem dotyczącym gospodarki i rozwoju wszelkich struktur ekonomicznych oraz społecznych jest globalizacja. Ze względu na fakt, że jest to proces ciągle trwający nie jest możliwe ujęcie go w specyficzne i zamknięte ramy. Definicje są różne i zależą przede wszystkim od przeznaczenia czy grupy docelowej. Dla nauk ekonomicznych globalizacja definiowana jest jako "proces występujący w gospodarce światowej charakteryzujący się przede wszystkim nasileniem się mobilizacji i przepływu dóbr, kapitałów i siły roboczej w skali ogólnoświatowej, rozwój transportu, komunikacji, telekomunikacji oraz szybki przepływ informacji w mediach." [ 1 ] Natomiast Encyklopedia Powszechna PWN definiuje globalizację jako "charakterystyczne i dominujące w końcu XX i na początku XXI w. tendencje w światowej ekonomii, polityce, demografii, życiu społecznym i kulturze, polegające na rozprzestrzenianiu się analogicznych zjawisk, niezależnie od kontekstu geograficznego i stopnia gospodarczego zaawansowania danego regionu." I dalej encyklopedia wyjaśnia, że: "Globalizacja prowadzi do ujednolicania się obrazu świata jako homogenicznej całości wzajemnie powiązanych elementów gospodarczych i wspólnej kultury typu konsumpcyjnego." W największym skrócie globalizację można byłoby podsumować na podstawie przytoczonych wyżej fragmentów jako proces, który nasilił się bardzo mocno w ostatnich dekadach; jest obecnie głównym procesem formującym światową gospodarkę; prowadzi do przyspieszenia i homogenizacji warunków gospodarczych w różnych miejscach globu.

Na pierwszy rzut oka globalizacja jest procesem bezalternatywnym, w swojej istocie dobrym i właściwym krokiem na drodze do wyrównania szans i unormowania stosunków międzyludzkich w ramach całego globu. Manfred B. Stenger we fragmencie książki Georga Ritzera, wydanej nakładem Blackwell Publishing (The Blackwell Companion to Globalisation), w rozdziale zatytułowanym Globalizacja i ideologia wyróżnia sześć tez globalizmu, nowej idei która zawładnęła światem polityki. Wśród najważniejszych postulatów globalizmu, jako idei spajającej i wykorzystującej globalizację do prowadzenia polityki jest wskazana właśnie bezalternatywność procesu, która wydaje się właściwie bezdyskusyjna. Dzięki globalizacji możemy w ciągu kilku sekund zapłacić w sklepie internetowym, w obcej walucie, aby po kilku tygodniach otrzymać przesyłkę z drugiego końca świata w nienaruszonym stanie. Czas dostarczenia zależy, rzecz jasna, od metody transportu, ale globalizacja rynków dała nam możliwości konsumpcji nieosiągalne nigdy wcześniej. Globalizm promuje wolnorynkową genezę globalizacji, która zaczęła się przez integrację i liberalizację rynków zbytu w ramach różnych koalicji państwowych. Sama globalizacja jest przedstawiana jako proces niesterowany czy nawet niesterowalny, wynikający przede wszystkim z wolnorynkowego charakteru wymiany handlowej. W kwestiach politycznych globalizacja wymaga według Stengera walki z terroryzmem i jest narzędziem demokratyzacji.

Gospodarcze korzenie globalizacji sięgają właściwie Imperium Rzymskiego, ponieważ to wielkie państwo było pierwszym projektem globalizacyjnym w historii ludzkości. Jest to twierdzenie uprawnione jedynie ze względu na fakt, że do momentu, kiedy Ferdynand Magellan opłynął Ziemię dokoła, właściwie całym znanym światem była południowa Europa, Północna Afryka i Azja Mniejsza, z wyłączeniem okazjonalnych kontaktów handlowych z Indiami czy Chinami. Po pierwsze Imperium było amalgamatem kulturowym: każdy nowo podbity kraj z wystarczająco zaawansowaną kulturą dodawał coś od siebie do potężnej, multikulturalnej mieszanki. Nie było jednego sposobu zachowania, właściwego dla całego kraju, nie było jednego języka, którym można było się porozumiewać ani nawet jednego panteonu, który należało czcić. Właściwie jedynym celem istnienia Rzymu jako państwa obejmującego praktycznie cały znany wtedy świat było zbieranie podatków dla cesarza. Te pierwsze zakusy w stronę globalizacji były zatem przedsięwzięciem czysto gospodarczym, obliczonym na zyski i powiększanie politycznego prestiżu Imperium. Dzięki takiemu rozwiązaniu Imperium powiększało się przez wieki, jednak musiało upaść pod ciężarem własnego sukcesu. Przede wszystkim dobrobyt nie podparty żadnym moralnym kręgosłupem doprowadził wedle współczesnych historyków do zażywania tzw. uciech cielesnych, podczas kiedy utrzymaniu tak potężnej biurokracji w sprawnym funkcjonowaniu konieczna była uczciwa i twarda postawa urzędników administracji i żołnierzy dla utrzymania porządku i stabilności. Inni podają jako przyczynę upadku imperialne rozproszenie: nacje, żyjące pod naciskiem fiskalnym ze strony Rzymu w końcu osiągnęły status wystarczający , by wybić się na niepodległość i przetrwać w nowych warunkach, a zatem nie miały żadnego interesu we wspomaganiu wysiłku wojennego Cezara przeciwko hordom barbarzyńców, grabiącym Cesarstwo od północy.

Około VIII wieku, po upadku zachodniego Cesarstwa, po „pełnej globalizacji" znanego świata, na zgliszczach chrześcijańskiego już wtedy imperium, zbudowanotzw. Święte Cesarstwo Rzymskie, które było strukturą ponadnarodową, mającą służyć ochronie tradycji chrześcijańskiej i papieża. Cała Europa wtedy, wraz z powstającym państwem polskim, była tworem jednolitym kulturowo, mimo ogromnych różnic w kwestiach władzy oraz sporów odnośnie pierwszeństwa władzy papieża i cesarza. Najlepiej tę jedność kulturową obrazuje historia przytaczana wielokrotnie przez abp Grzegorza Rysia, dotycząca najstarszej księgi znajdującej się w zbiorach Archiwum Kapituły Katedralnej na Wawelu, datowanej na VIII wiek naszej ery. Księga najprawdopodobniej powstała w Bobbio (dzisiejsza Piacenza) w północnych Włoszech, gdzie napisał ją mnich z Irlandii, natomiast na Wawel, do Krakowa, przyniósł ze sobą mnich z Kolonii, w granicach Cesarstwa Rzymskiego, którego później powołano na stanowisko biskupa krakowskiego. Dziś taka podróż, otwartość i bieg wypadków są nie do pomyślenia, jednak wtedy chrześcijaństwo definiowało podstawową tożsamość człowieka, a nie jego narodowość.

Upadek Wschodniego Cesarstwa w XV wieku wyznaczył nową ścieżkę rozwoju cywilizacyjnego. W roku 1517 rozpoczęła się rewolucja jakiej jeszcze nigdy nie było, pierwsza właściwie „udana" herezja, której osiągnięcia podłożyły podwaliny pod sukces późniejszej rewolucji francuskiej i rewolucji bolszewickiej. Największe triumfy święciła rewolucja protestancka w landach niemieckich, gdzie antykościelna propaganda podparta została odkrytymi niedawno (dla ówczesnych) pamiątkami po Teutonach i innych ludach barbarzyńskich zamieszkujących tamte terytoria przed włączeniem ich do Cesarstwa. Przede wszystkim podstawowym osiągnięciem w dziedzinie społecznej rewolucji Marcina Lutra, wspieranego przez niemieckich książąt, było podważenie autorytetu Kościoła Katolickiego, na którym do tej pory zbudowana była jedność międzynarodowa mieszkańców kontynentu. Zbudowała również inny paradygmat rozumienia rzeczywistości: materializm. W aspekcie filozoficznym właśnie od materializmu zbudowano całą doktrynę marksizmu. Rewolucja francuska, której sztandarem była „Wolność, równość i braterstwo albo śmierć" doprowadziła do kolejnego ważnego przewrotu w postrzeganiu rzeczywistości. Monarchiczne ustroje władzy zostały proklamowane jako przestarzałe, natomiast nowy człowiek, człowiek nowoczesny i oświecony był demokratą. Zadziałał tutaj podobny mechanizm, jak w XVI wiecznych landach niemieckich: odwołanie się do greckiej tradycji demokracji i voxpopuli miało być narzędziem oderwania Francuzów od chrześcijańskich korzeni, które nie pozwalały na działanie w świecie Rozumu jako najwyższej siły (vide przechrzczenie katedry Notre-Dame w Paryżu na Świątynię Rozumu, gdzie miały się odbywać święta ku czci Istoty Najwyższej).

Można z przytoczonych wyżej przykładów dostrzec wyraźnie, że globalizacja jest rzeczywiście procesem towarzyszącym człowiekowi od momentu, kiedy udało się ludziom zbudować w miarę stabilne byty państwowe. Konieczność ciągłego rozwoju zmusiła wielkie imperia do ekspansji albo współpracy regionalnej, która wykorzystywana była dla bogacenia się jednym kosztem drugich, ale też wszystkich naraz jako całości. Nie ulega wątpliwości, że w dzisiejszych czasach bieda wygląda diametralnie inaczej niż wyglądała w dawnych wiekach. Dziś człowiek biedny w jednym kraju żyje niekiedy nieporównanie dostatniej niż w innej części świata. Mimo ogromnego bagażu tradycji, w myśl definicji globalizmu z pierwszego akapitu, dzięki serwisom społecznościowym bardzo mocno homogenizuje się kultura oraz język, jakim porozumiewają się członkowie tej kultury społecznościowej. Coraz popularniejsze stają się emotikony lub mniej statyczne animacje, krótkie fragmenty dzieł kultury, które mają wyrażać emocje nadawcy wiadomości. Taka forma komunikacji może być zrozumiała dla każdego, niezależnie od języka czy kraju, z którego pochodzi. Taka tendencja powoduje jednak, że kultura jest ograniczana do wspólnego mianownika, czyli najmniejszej wspólnej części. Przez to, jak donosi Washington Post, 1/3 dorosłych Amerykanów jest zbyt słaba z matematyki, aby poradzić sobie z podejmowaniem właściwych decyzji dot. zdrowia, czy finansów — jak zbadali naukowcy Uniwersytetu Ohio. Osoby takie podejmują decyzję pod wpływem emocji i przedstawianej narracji, np. z reklam. [ 2 ] Nowa kultura jest już jednak wytworem nie globalizacji, a globalizmu.

Różnica polega przede wszystkim na tym, że globalizacja rzeczywiście jest nieunikniona, jednak globalizm nadaje jej dodatkowe wymiary, bez których mogłaby się obyć doskonale. Prekursorzy globalizacji, Rzymianie, nie niszczyli rozwiniętych kultur, ale brali z nich co było dla nich przydatne i narzucając kult Cezara, jako najwyższego władcy, pozwalając jednak kultywować tradycje. Papież Grzegorz Wielki już w VI wieku wydał zalecenie, by nowo schrystianizowane ludy zachowały swoje pogańskie terminy świąt, jednak by nadać im nowy wymiar, związany z Chrystusem. Globalizm natomiast wymaga, by źle pojęta równość i demokracja stały się w zbiorowej świadomości całkowicie bezalternatywną i „jedyną słuszną" drogą do źle pojętej wolności. Podstawowym mankamentem globalizmu jako doktryny politycznej jest fakt, że podważa on pozytywne cechy globalizacji jako procesu gospodarczego. Kraje wysoko rozwinięte jak Niemcy, Chiny czy Stany Zjednoczone mogą sobie pozwolić na wysoce proekologiczne formy zdobywania energii przez budowę elektrowni jądrowych, wiatrowych czy słonecznych, jednak wymaganie pozbycia się paliw kopalnych z miksu energetycznego państw biednych, np. wielu krajów afrykańskich, uzależnia te narody od państw posiadających technologie produkcji „zielonej energii", a zatem wpędza je w podległość ekonomiczną i stanowi narzędzie polityki imperialistycznej a nie prowolnościowej. Kraje biedne mogłyby korzystać z paliw kopalnych, jeśli kraje bogate przerzuciłyby się na produkcję energii ze źródeł odnawialnych. Energia z paliw kopalnych jest tania i pozwala szybko wybić się na energetyczną niezależność, ale wbrew zapewnieniom globalistów właśnie nie o suwerenność krajów biednych tutaj chodzi. Takie fałszywe zrównanie wszystkich krajów na Ziemi i narzucenie im jednego kierunku rozwoju niszczy wiele form przedsiębiorczości i zamyka kraje trzeciego świata w pułapce, z której nie mogą się wydostać bez finansowego uzależnienia od rozgrywających światowej polityki.

Globalizm jako ideologia realizuje właściwie postulaty międzynarodowej rewolucji Marksa i Lenina, karmiąc ludzi utopijnym obrazem wspólnego życia pod jednym światowym rządem. Marks zapewniał swoich uczniów, że nie ma innej alternatywy niż pełna socjalistyczna rewolucja dla uwolnienia robotników spod wyzysku kapitalistów. Rewolucja bolszewicka pełna była „błędów i wypaczeń" również dlatego, że pełny komunizm chciała zaprowadzić siłą, a sztandary rewolucji niosła maszerująca przez cały świat Armia Czerwona. Dziś żołnierze rewolucyjni maszerują przez instytucje, a hasła rewolucji nie są proklamowane na partyjnych wiecach, ale sączone dzień po dniu w umysły dzieci objęte systemem publicznej edukacji. Edukacja jako taka już za czasów greckich filozofów była postrzegana jako system kształtowania właściwych postaw obywatelskich i społecznych, jednak żadnemu z wielkich myślicieli antyku nie śniłoby się nawet, że można dzieciom wtłaczać do głów leninowskie „mądrości etapu" i postawy przydatne dla obecnego rządu, zamiast miłości do mądrości (filos, sofia) i narzędzi do poszukiwania obiektywnej prawdy o świecie.

Należy również wspomnieć o pracy włoskiego globalisty, prawnika związanego z prawem narodowym Francesco Stipo, który napisał World Federalist Manifesto, w którym pokazuje, jakim wspaniałym osiągnięciem ludzkości będzie jeden światowy rząd. Jak już zostało wspomniane globalizacja jako proces gospodarczy i społeczny przez globalistów wykorzystywana do promocji pewnych tez, które nie wynikają bezpośrednio z samej globalizacji, ale zostały w nią po cichu wprzężone, aby promować właśnie globalistyczną doktrynę rozwoju polityki światowej. Francesco Stipo wyróżnia kilka podstawowych dogmatów polityki globalistycznej, które służą oswojeniu ludzi z myślą o federalizacji całej planety. Przede wszystkim wspomniany już światowy rząd ma być dobrem do którego należy dążyć a rozwiązywanie problemów globalnie musi być skuteczniejsze niż wprowadzanie rozwiązań regionalnych czy narodowych na zasadzie konsensusu. Jest to postulat wyjęty jak żywy z marksistowsko-leninowskiej idei rewolucji światowej i sowieckiej doktryny centralnego sterowania gospodarką oraz konieczności doprowadzenia planu pracy do każdego stanowiska pracy. To odgórne ustalenia mają być właściwe dla całego globu bez względu na lokalne specyfiki. Człowiek ma za zadanie podporządkować się państwu, a nie państwo dostosować do wymagań obywatela. Pozostałe postulaty to na przykład harmonizacja systemów prawnych poszczególnych krajów (co już dawno jest uregulowane w ramach Unii Europejskiej), a także ograniczanie autonomii jednostek państwowych wobec suwerenności organizacji międzynarodowych.



Jak odróżnić globalizm od globalizacji wobec tak intensywnego ich zespolenia? Można zastosować prostą zasadę, wymyśloną jeszcze przez starożytnych Rzymian: cui bono? Otóż na otwarciu rynków i możliwości komunikacyjnych korzystają wszyscy, więc jest to element globalizacji. Podobnie zresztą ma się sprawa ze zwiększeniem mobilności kapitału ludzkiego, ale już kwestie na przykład unifikacji systemu prawnego służyć będą bardziej tym, którzy będą na tyle silni by wymuszać globalnie pewne zmiany prawne, a zatem musi to być element politycznej ideologii globalizmu. Podobnie rząd światowy jest elementem globalizmu, ale już na przykład umowy międzynarodowe raczej postrzegane być powinny jako element globalizacji, wyraz konieczności ustalania pewnych kwestii ponadnarodowych, jednak również przy zachowaniu pewnych zasad, których przestrzeganie globalistom nie jest na rękę, jak na przykład idea prawa naturalnego.

Wyznacznikiem właściwego procesu globalizacji powinna być myśl św. Pawła VI, zawarta w encyklice papieskiej Populorum progressio. O popieraniu rozwoju ludów."Rozwój ludów, szczególnie tych, które usiłują uwolnić się od nieszczęść głodu, nędzy, lokalnych epidemii i ciemnoty; które domagają się pełniejszego udziału w dobrach stworzonych przez cywilizację i żądają, by ich ludzkie wartości były w praktyce bardziej uznawane [...] jest teraz sprawą całej ludzkości. Rozwój, o którym mówimy, nie ogranicza się jedynie do postępu gospodarczego. Aby był prawdziwy, powinien on być zupełny, to znaczy winien przyczyniać się do rozwoju każdego człowieka i całego człowieka. [...] Nie godzimy się na oddzielenie spraw ekonomicznych od tego, co ludzkie, ani też na rozważanie ich odrębnie od cywilizacji, do której należą. Naszym zdaniem wielce trzeba cenić człowieka, każdego człowieka, wszelką ludzką społeczność i całą ludzkość."


 Przypisy:
[ 1 ]  Podano za Encyklopedia Zarządzania https://mfiles.pl/pl/index.php/Globalizacja
[ 2 ] Podano za InfoPigula.pl

Marcin Gorzelany

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10262)
 (Ostatnia zmiana: 23-10-2019)