Znowu zmiłuje się nad nami,
zmyje nasze winy, wrzuci do głębin morskich wszystkie nasze grzechy. Z księgi Micheasza WprowadzenieMożna się zastanawiać dlaczego występuje rytuał Nowego Roku i związane z nim liczenie upływających dni od początku, tj. od 1. W różnych kulturach, religiach liczenie dni od początku przypomina o powtarzalności zjawisk (cykli słońca, cykli księżyca, cykli przyrody), przypomina różne wydarzenia z życia ludzi, bóstw, bogów — pozwala wierzyć, że ci ostatni powtarzalnie (cyklicznie) dają się ubłagać i odpuszczają grzechy ich wyznawcom — por. cytat z księgi Micheasza. Wreszcie ten sposób liczenia pozwala mieć nadzieję, że to co dotychczas się nie udało, można zacząć od nowa, że powiedzie się lepiej, że wszystko przed nami — przede mną … jak u nowo narodzonego dziecka. — Stąd życzenia: „Szczęśliwego Nowego Roku", „Dużo pomyślności w Nowym Roku"- a sam pierwszy jego dzień często symbolizuje mały chłopiec. Jeżeli nasz kalendarz gregoriański, kalendarz solarny (słoneczny wprowadzony przez papieża Grzegorza XIII.) potraktujemy jako stałą bazę odniesień, to początek roku w niektórych społeczeństwach może przypadać na różne jego dni — niekiedy inne w poszczególnych latach. I tak np.: irański Noruz wystąpi 21 marca, sikhijski Baisakhi 13 kwietnia, natomiast chiński Juan Tan w granicach styczeń-luty, żydowski Rosz Haszana w granicach wrzesień- październik. [ 1 ] Natomiast liczenie ilości upływających lat — aktualne ich daty — zależy od przyjęcia w danym środowisku zdarzenia, któremu przypisuje się rok pierwszy. Z racji tej w naszym 2021 r., np. w Afganistanie rozpocznie się 1398 r., w Etiopii 2014 r., u Muzułmanów 1443 r., w Chinach 4719 r. Do kuriozalnych należy zaliczyć kalendarz „Dżucze" wprowadzony w Korei Północnej w 1997 r. Za jego początek przyjęto datę narodzin Kim Ir Sena (15.04.1912 r — według kalendarza gregoriańskiego). Tamtejsi ludzie każdego dnia muszą wiedzieć, dlaczego żyją w epoce „dobrobytu i są szczęśliwi". Niejeden Nowy RokRozczaruję czytelnika jeżeli sądzi, że podam datę Nowego Roku w Indiach. W kraju tym — w jego tradycji — nie ma jednego jego początku. Pewien badacz doliczył się ich kilkanaście. W różnych regionach tego kraju może się on z wiązać z innymi obrzędami, z innymi bóstwami, z innymi zjawiskami przyrody — a więc przypadać na inne dni. Ze względu na tę mnogość, zaprezentuję tylko trzy z nich. Urzędowy Nowy Rok. W Indiach urzędowym jest kalendarz gregoriański. Jeżeli chodzi o ludność, to przede wszystkim akceptują jego elity dużych miast — New Delhi, Bombaj, Kalkuta, itd. Związane z nim noworoczne uroczystości rozpoczynają się wieczorem 31. grudnia — a więc pokrywają z naszym Sylwestrem. Są one bardzo bogate i kosztowne — m.in. dlatego w nich nie uczestniczyłem. Nowy rok rolników. Dla hinduskich rolników początek Nowego Roku utożsamia się z początkiem prac polowych, z początkiem wegetacji roślin (marzec — kwiecień). Ten początek obchodzony jest bardzo uroczyście i w różnych regionach ma inne ma nazwy. Np. w regionie starożytnego miasta Mathura (płn. Indie), do którego dotarłem po pakiecie przygód, nazywa się Holi. Patronuje mu bóg Kriszna — bardzo jurny mężczyzna (miał podobno 16108 żon, z których każda urodziła mu 10 synów i córek… a więc 500+. Jakby tego mu było mało, dodatkowo „zaspokajał" 10000 kochanek). W trakcie związanych z tym świętem uroczystości, kultywowany jest zwyczaj wzajemnego polewania się wodą i obsypywania czerwonym proszkiem… a więc w gorszym wydaniu nasz śmigus-dyngus, na który raczej nie należy przychodzić w wyszukanym jasnym stroju. Czerwony proszek symbolizuje krew płynącą w żyłach, przynoszącą nowe życie i istotne w tym środowisku pragnienie miłości. Na zakończenie na wsiach rozpalane są ogniska, przy których uczestnicy pieką placki z poli (konglomeratu mąki z różnych zbóż) i śpiewają rozpustne (wulgarne) piosenki. Te ostatnie mają sprowadzić dobre plony i chronić je przed zarazą … gdyby tak było, to u nas w Polsce ciągle spadałyby z nieba wyszukane dobra i nie byłoby koronawirusa. Powszechny Nowy Rok. Ogólnodostępnym najbardziej znanym i malowniczym jest tradycyjny Hinduski Nowy Rok — tożsamy z pięciodniowym świętem Diwali. Święto to według legendy przypomina o zwycięstwie boga Ramy nad demonem Rwaną (więcej p. sanskrycki epos pt. „Ramajana"). Diwali (a więc i ten nowy rok) przypada na październik-listopad naszego kalendarza. Według bardziej współczesnych wierzeń symbolizuje ono zwycięstwo światła nad ciemnością — wszystkiego tego, co daje wszelkie życie i odnowę. Patronuje mu Lakszmi — bogini piękna, szczęścia i rozkoszy (małżonka boga Wisznu, matka Kamy). Zazwyczaj przedstawiana jest jako pogodna kobieca postać otoczona kwiatami — głównie lotosu — zwierzętami oraz innymi bogami i bóstwami. Symbolem tego święta jest swastyka z ramionami załamanymi w prawo — uważana za znak dobrobytu, pomyślności, zawierzenia bogom, ochrony przed „złym okiem". Nie należy jej mylić ze swastyką z ramionami załamanymi w lewo (tzw. „sauwastyką"), bo ta odwrotnie oznacza ciemność, śmierć i zniszczenie. Tę pierwszą swastykę z kultur wschodu przejęli niemieccy faszyści i dlatego u nas odwrotnie uważa się ją za symbol wszelkich niegodziwości. Mam taką na pocztówce z życzeniami z Indii — z wiadomych względów się nią nie „chwalę". Związane z tym świętem zbiorowe uroczystości rozpoczynają się pierwszego dnia przed zapadnięciem zmroku. W dniu tym pojawia się mrowie przekupek, za przysłowiową rupię oferujących posążki Lakszmi i innych bogów. Wcześniej niż zwykle ustaje handel w sklepach. Ich zamknięte podwoje właściciele obstawiają zapalonymi świeczkami oraz ołtarzykami bóstw i bogów. Publiczne i prywatne budynki zdobią światła, lampiony. Niezmiernie zatłoczonymi ulicami zaczynają sunąć pochody kobiet ze światłami na głowach, maszerując grają orkiestry, na samochodach i ciągnionych przez woły przyczepach przewożone są żywe sceny przedstawiające wydarzenia z życia bogów. Taki barwny pochód od czasu do czasu zatrzymuje się, by odegrać kolejny rodzajowy obraz, a towarzyszący mu Sikhowie tańcząc mogli popaść w trans — w konwulsyjne drgawki. Nad tym wszystkim króluje orgia świateł, petard, rakiet. Ciągle wzniecane są nowe pożary — w czym nikt nie przeszkadza. Jedynie dźwięczą syreny wozów strażackich spieszących do gaszenia ich nowych siedlisk. Również policja przygląda się temu ze stoickim spokojem — są to obyczaje, którym nie wolno przeszkadzać, których nie wolno naruszać. W każdej rodzinie święta Diwali poprzedzają zakupy, sprzątanie, czyszczenie — wszystko to, co się nam kojarzy"z przedbożonarodzeniową gorączką". W same te święta, w domowych „zaciszach" spotykają się rodziny, przyjaciele, znajomi. Każdy uczestnik spotkania może liczyć na jakiś prezent — dzieci na hojność odpowiedników naszego Świętego Mikołaja. Ze ściśle domowych — prywatnych uroczystości na wyróżnienie zasługuje pudża. Jest to obrzęd religijny, w trakcie którego domownicy czczą bóstwa, bogów i składają im bezkrwawe ofiary. Osobiste doznania Pudża. W Diwali przechodząc ulicami Delhi zajrzałem do pobliskiej świątyni. Jakiś guru siedząc na posadzce, gestykulując rękami przemawiał do zebranych w nieznanym mi narzeczu. Postanowiłem więc ulec namowom zaprzyjaźnionego Hindusa i uczestniczyć w pudży w jego prywatnym mieszkaniu. Zdjąłem w nim buty, siadłem w rodzinnym kręgu otaczającym rozłożony na ziemi ołtarzyk jakiegoś bóstwa. Wokół paliły się świece. Nestor Hindus śpiewnie bełkotał modlitwy — od czasu do czasu wtórowali mu obecni. Składał bóstwu ofiary z różnych potraw (mleka, ryżu, słodyczy, itd.). Na koniec na czołach obecnych porobił czerwoną farbą znaki, rozdał świece, które należało zapalić i poczęstował słodkim ciastem. Było późno, wzorem innych uczestników dotknąłem więc rytualnie palcami posadzki i postanowiłem opuścić to mieszkanie. Schody tarasował śpiący na nich mały chłopiec (syn gospodarzy). Ten żywy symbol Nowego Roku musiałem obudzić. Wyszedłem dyskretnie ścierając czerwony znak z czoła. Na zewnątrz po nocnym spoczynku pierwszy dzień Nowego Roku „witały" święte krowy . W ojczystych pieleszach. Wróciłem do Polski. Zbliżał się nasz Nowy Rok. Postanowiłem wypróbować nabyte podczas Diwali sztuczne ognie. Przezornie zapaliłem je w łazience — ich iskry wypaliły dziurę w wannie… Kolejny dowód na to, że przenoszenie obcych obyczajów w inne środowisko może być dla niego szkodliwe. Przypomniałem sobie noworoczne życzenia, które kiedyś stworzyłem i ująłem w swojej książce. Ze względu na ich specyficzny, ponadczasowy wydźwięk — w zaktualizowanej formie składam je obecnie czytelnikom niniejszej publikacji: Oby 2021 rok był lepszy od 2020 roku — lecz gorszy od tego, który po nim nastąpi. Przypisy: [ 1 ] Brak odniesienia do stałej daty kalendarza gregoriańskiego, może wynikać z używania przez daną społeczność innego kalendarza - np. księżycowego, mieszanego (uwzględniającego zarówno obroty słońca i księżyca), z traktowania Nowego Roku jako dnia ruchomego - jak u nas Wielkanoc, itd. Podobnie gdyby taki kalendarz uznać za "stałą bazę odniesień", to celebrowane przez nas dni wg kalendarza gregoriańskiego mogłyby w poszczególnych latach przypadać na inne dni tej "bazy". | |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10295) (Ostatnia zmiana: 28-12-2020) |