Piekła nie ma
Autor tekstu:

Tłumaczenie: Andrzej Szwatoński

Nie potrafię wyobrazić sobie, że mógłbym być Rossem Douthatem. W jego mózgu jest coś tak dziwacznego i pokręconego, że w żadnym wymiarze nie mogę zrozumieć jego punktu widzenia - jest to taki typ mózgownicy, w której wszystkie białka zostały połączone jednym utrwalaczem — religią. Ostatnio Douthat utrzymuje, że Piekło musi istnieć.

Wraz z tym, jak nasze życie staje się dłuższe i wygodniejsze, rośnie nasze oburzenie na przejawy ludzkiego cierpienia — jego skali jak i oczywistej przypadkowości. Argument, że dobry bożek nie mógł stworzyć świata przesiąkniętego okrucieństwem, jest stałym argumentem ateistów, a każda katastrofa naturalna zachęca wszystkich badaczy duszy do szukania sposobu, jak pogodzić wszechmoc Boga z ludzkim cierpieniem.

Dzięki takim dyskusjom ziemskie piekło nie schodzi z łam gazet.

Chwileczkę. W grę może wchodzić również inny czynnik. Jak wiele nieziemskich piekieł wydarzyło się w historii i jak się o nich dowiadujemy? Douthat jest niezadowolony, że słyszymy tylko o „zwyczajnych" piekłach takich jak Holocaust czy katastrofy na Haiti, i że podniecamy się tymi problemami — ale moment, co z Rebelią Queekwan na Fomalhaut VII, albo jaki jest wynik teologicznej dyskusji na temat ektoplazmy w szóstym kręgu Nieba? Dlaczego gazety nie robią szumu wokół tych katastrof, co?

Taka argumentacja jest już wystarczająco dziwaczna, aby wprawić mnie w zakłopotanie, ale odpadam zupełnie kiedy facet twierdzi, że pomijanie informacji o zjawiskach nadprzyrodzonych jest czymś bardzo złym.

Odsuwając piekło na bok pastorzy i teologowie w naturalny sposób sprawiają, że ich Bóg wydaje się bardziej ludzki. Niebezpieczeństwo takiego posunięcia grozi tym, że nie całkiem ludzkie stanie się nasze życie.

A więc stajemy się mniej ludzcy, ponieważ przejmujemy się o wiele bardziej realnymi ludzkimi katastrofami, niż poławiaczem homarów w odległej przestrzeni lub plotkami o archaniołach? To nie tak. To nie ma sensu.

Perspektywa Douthata w tej kwestii jest osobliwie odwrócona. Dowodzi on, że Piekło musi istnieć, ponieważ chcemy, aby istniało, żeby stworzyć odpowiednie środowisko dla kształtowania sie ludzkiej moralności.

Jak pisze Anthony Esolen we wstępie do tłumaczenia „Piekła" Dantego — idea piekła jest kluczowa dla Zachodniego humanizmu. Idea ta mówi nam jasno, że „wszystko ma znaczenie" — że ziemskie życie jest czymś więcej niż serią nieistotnych zdarzeń, oraz że „zrobienie użytku z wolnej woli, w konkretnej chwili, może oznaczać życie lub śmierć… ocalenie lub potępienie."

Nie, nie, nie. To wszystko jest takie obskuranckie. To, że Douthat życzy sobie, aby coś istniało, wcale nie oznacza, że to coś istnieje; jego prymitywizm teologiczny odwołuje się do argumentu, że „X istnieje, ponieważ tak powinno być", a nie: „X istnieje, ponieważ są na to dowody". Gorzej jednak, że jego nieszczęsna wyobraźnia prowadzi do pomniejszenia znaczenia rzeczywistości kosztem jego żałosnej fantazji.

Narodziny moich dzieci nie były dla mnie wydarzeniem nieistotnym. Humanizm nie polega na patrzeniu z góry na wspaniałe, ludzkie wydarzenie takie jak połączenie się dwojga ludzi w celu wydania na świat nowego życia. Humanizm nie polega też na nazywaniu takiego wydarzenia bezsensownym, o ile nie towarzyszy temu wydarzeniu rozmyślanie nad okropieństwami ludzkiej egzystencji, okropieństwami wymyślonymi przez dbających o własne interesy pasożytniczych kapłanów. Dostrzegam wagę wyborów, realnych obowiązków i czynów, które mogą mieć ogromny wpływ na moje życie oraz życie mojej żony i dzieci — i nie potrzebuję wyimaginowanej szpicruty, która miałby mnie motywować.

Tak bardzo zagubiony jest Douthat nie wiedząc, co jest rzeczywiste,a co zmyślone, że na zakończenie swojego małego eseju wybrał „trudne" teologiczne pytanie, które... cóż, musicie sami zobaczyć, wtedy uwierzycie.

Czy Gandhi trafił do piekła? Takie pytanie powinno przekłuć balon szowinizmu wyznaniowego i wstrząsnąć fundamentalistami wszelkiego autoramentu. Ale jest też drugie pytanie, które wynika z pierwszego: Czy Tony Soprano naprawdę jest w niebie?

Nie. I nie tylko dlatego, że niebo nie istnieje, ale także dlatego, że Tony Soprano jest postacią fikcyjną, która tak naprawdę nie istnieje.

A co z Gandhim? Nie żyje. Jego egzystencja dobiegła końca. Nigdzie go już nie ma.

Te pytania nie są trudne, o ile twój mózg nie został ogłupiony przez religię.

Tekst oryginału.

Pharyngula, 25 kiwietnia 2011r.


PZ Myers
Ur 1957. Amerykański profesor biologii na uniwersytecie w Minnesocie, prowadzi również popularyzujący naukę blog Pharyngula.

 Liczba tekstów na portalu: 109  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1283)
 (Ostatnia zmiana: 03-05-2011)