Popierając po raz kolejny, tym razem w Licheniu, projekt ustawy całkowicie zakazujący aborcji, biskupi skłonili mnie do głębszej refleksji na ten temat. Wynikiem tego jest teza, którą postaram się poniżej uzasadnić: „Jakikolwiek Kościół nie powinien być partnerem dla parlamentu w dyskusji o aborcji." Nie próbuję odbierać przy tym jakiemukolwiek Kościołowi prawa do wyrażania swojej opinii. Mogą to robić podczas nabożeństw, poprzez pisma kościelne, czy portale internetowe. Na tym polega wolność słowa i wyznania. W dziejach każdego cywilizowanego kraju nadchodzi taki moment, gdy posłowie muszą zmierzyć się z problemem aborcji. Sędziowie muszą bowiem wiedzieć jak oceniać przypadki przerwania ciąży na różnych jej etapach i w różnych okolicznościach. W polskich warunkach wielu wybrańców ludu rusza do Kościoła w poszukiwaniu wsparcia, po jedynie słuszną i najczęściej objawioną, wykładnię moralną. Ale zacznijmy od początku. Moralność ludzka wyewoluowała na przestrzeni tysięcy lat. To właśnie dzięki niej możemy dzisiaj ocenić co jest dobre, a co złe. Co ciekawe wydaje się, że ewolucja ta cały czas trwa. Dla natchnionych duchem świętym twórców Biblii niewolnictwo było normą społeczną, a dla nas jest zbrodnią wobec człowieka. Nie cieszmy się jednak za bardzo, bo może za tysiąc lat dla statystycznego obywatela nasze współczesne kanapki z szynką będą barbarzyńskim skansenem. Przez tysiąclecia żyjący na sawannie ludzie obserwowali świat ze swojej perspektywy. Ich umysły nie potrafiły sobie wyobrazić komórki własnego ciała (mikroświata), czy galaktyki (makroświata). Patrzyli na kamień, lecz bez mikroskopu nie potrafili dostrzec jego wewnętrznej struktury, widzieli słońce i księżyc, lecz nie domyślali się czym są, jak są daleko, a nawet uważali, że są tej samej wielkości. Nasza moralność wyewoluowała rozwiązując zupełnie inne problemy, np. dylematy typu „czy zabić członków sąsiedniego plemienia, przegonić, czy może z nimi współpracować". Ludzie próbowali wszystkiego, lecz ci którzy przekazali swoje geny, przekazali z nimi i swoje strategie. Ustaliła się równowaga pomiędzy przestrzegającymi reguł a społecznymi „pasożytami". Do tej drugiej kategorii zaliczyłbym również wszelkiej maści pośredników pomiędzy ludźmi a bogami. Z ewolucyjnego punktu widzenia nie można ich jednak oceniać ani dobrze ani źle; są dowodem poszukiwań odpowiedzi na przeróżne pytania, od egzystencjalnych typu „co ze mną będzie po śmierci?", po zupełnie przyziemne, np. „jak sprawić, by jutro padał deszcz i jednocześnie piorun nie uderzył w moje pole?". Wielu współczesnych posłów idzie zresztą nadal tym tropem modląc się publicznie o deszcz. Tak na marginesie to ciekawe jak orzekający obok wiszącego krzyża sędzia, rozpatrzyłby zbiorowy pozew właścicieli pensjonatów przeciw posłom, szkodzącym im i ich rodzinom, modlitwami o zepsucie słonecznej pogody. Dzieła takie jak Biblia nie dadzą nam odpowiedzi na pytania dotyczące makro bądź mikroświata. Nie dowiemy się, czy wchłonięcie gwiazdy z przylegającymi planetami przez czarną dziurę jest dobre, czy złe. Duch święty wydaje się też całkowicie bezradny wobec elementarnego pytania o sposób i moment powstania nowego człowieka. Starożytni pasterze, opisując mniej lub bardziej wyimaginowaną historię swojego narodu, wyznaczyli cały kanon wskazówek dotyczących dobrego postępowania. Co ciekawe już nawet w starożytności wiele z nich musiało brzmieć absurdalnie. Stosowanie zasady mówienia prawdy i tylko prawdy zmiotłoby z powierzchni każdą cywilizację, a zakaz zabijania dotyczył bliźnich pojmowanych wyłącznie jako członków własnego plemienia. Zgodnie z duchem czasu zalecano przy okazji zabijanie krnąbrnych dzieci. Współczesny Kościół Katolicki podąża tą samą drogą wybiórczego traktowania „praw boskich". Kuriozalność strategii stosowania starożytnych tekstów widać, szczególnie współcześnie, wobec problemów z obszaru mikroświata. Pełnym niepowodzeniem kończy się próba bezwzględnego stosowania przykazania „nie zabijaj". Z jednej strony, w zgodzie ze swoją prymitywną logiką, katoliccy biskupi z Brazylii ukarali ekskomuniką za aborcję dziewięcioletnią, zgwałconą dziewczynkę (link tylko dla osób o mocnych nerwach), a z drugiej strony polscy duchowni obejmują intratne stanowiska kapelanów w strukturach wojskowych. Tutaj można stosować podwójne standardy i uchylić „bezwzględną" zasadę „nie zabijaj". Solidne wynagrodzenie gasi skutecznie żelazną konsekwencję inkwizytorów. To nic nowego. Współczesne „wykładnie moralne" Kościołów są tylko zwykłymi instrumentami nacisku i szantażu. Dochodzi jednak do wielu paradoksów ukazujących ich niespójność logiczną. Bazując na tym samym „słowie bożym" część wyznań chrześcijańskich uznaje np. zapłodnienie in vitro. Ponadto, nawet w ramach samego Kościoła powszechnego, polityczny kompromis dopuszcza możliwość małżeństwa niektórych duchownych (dotyczy to obrządku wschodniego). Stanowisko Kościoła opiera się na założeniu, że dusza wstępuje w zygotę w momencie jej powstania i od tegoż momentu mamy człowieka. Jest to rozstrzygnięcie podobne do odpowiedzi na pytanie o ilość diabłów mieszczących się na końcu szpilki. Grupa naukowych i społecznych ignorantów przyjęła dla procesu powstawania życia, o którym współcześnie wiemy, że jest ciągły, jeden moment: powstanie zygoty. To tak jakby w dyskusji na temat „od którego momentu człowiek jest łysy" założyć, że po stracie dziesiątego włosa... Współcześni duchowni problemy z obszaru mikroświata, które żadne pismo święte nie może i nawet nigdy nie próbowało rozstrzygać, próbują rozwiązywać narzędziami sprzed 2-3 tysięcy lat. Powtórzmy wyraźnie: w rozstrzyganiu dramatów współczesnych kobiet i dziewcząt autorytetem są pasterze zakazujący braciom zabijać swoich współwyznawców i przy okazji wyrzynający nierzadko swoich sąsiadów w pień. To są autorytety dla wielu posłów w XXI wiecznym, polskim parlamencie. Aborcja jest najczęściej aktem desperacji kobiety. Ale w większości przypadków można jej łatwo uniknąć: poprzez edukację seksualną i powszechną dostępność środków antykoncepcyjnych. Jeśli już musi nastąpić, to powinna się odbyć w cywilizowanych warunkach. Tą drogą poszedł nowoczesny świat. Dając ludziom skuteczne narzędzia planowania rodziny, strategia ta po prostu działa. Czym prędzej zrozumieją to politycy klęczący przed duchownymi, tym szybciej zminimalizujemy w Polsce podziemie aborcyjne i przestaniemy wyważać otwarte drzwi. Podczas prac parlamentu głos żadnej instytucji, która bełkocze o wstępujących w zygotę duszach, nie powinien i nie może być brany pod uwagę. Z szacunku dla parlamentu i dla bezpieczeństwa wszystkich obywateli — również tych wierzących. | |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1963) (Ostatnia zmiana: 29-06-2011) |