Mit o powstaniu pewnego człowieka
Autor tekstu:

Z ciemności wyłoniło się światło, z początku przyprószone a później jaskrawe. Znajdowałem się w zimnym, spowitym dymem pomieszczeniu. Wokoło nie mogłem dojrzeć niczego konkretnego — sama mleczna mgła. Nagle poczułem się dziwnie — jakaś nieznana siła sprawiła, że ruszyłem do przodu. Prowadziła mnie przez chwilę, aż wszedłem na bezmgielną „polanę". Wtedy spostrzegłem, że jestem całkowicie nagi, nie licząc przepaski na biodrach.

Nagle z góry dobiegł mnie głos: „Witaj człowieku!". Gwałtownie uniosłem głowę ku sklepieniu i ujrzałem kilka potężnych głośników. W tej samej chwili przede mną ukazał się starszy mężczyzna z długą, siwą brodą ubrany w poplamioną, niegdyś białą suknię.

- Witam w królestwie hm.. niebieskim — rzekł.

- Nie widzę tu ani odcienia niebieskiego, tylko samą biel — poprawiłem przytomnie.

- No nie kolejny oporny… Królestwo Niebieskie to dogmat, o tym się nie dyskutuje. Kiedyś zrozumiesz...

Postanowiłem się nie sprzeczać, gdyż byłem ciekawy, co to za miejsce i o co w tym wszystkim chodzi.

- Jestem Bogiem, twoim Panem i stwórcą. Właśnie jesteśmy podczas twojego stworzenia, jednej z najważniejszej chwil w twoim życiu. Tak… Po naszym spotkaniu wiele rzeczy będzie niejasnych, więc będzie czas na pytania. Teraz przejdźmy do meritum… — Bóg popił jakiś napój ze złotego kielicha i od razu rozweselił się. — To co? Jakim chciałbyś być człowiekiem?

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, więc chwilę milczałem, by pod wpływam chwilowego natchnienia powiedzieć

- Uczuciowym i wrażliwym, ale zarazem skrytym. Swój czas chciałbym spędzać tylko z ukochaną osobą. Mógłbym również być miłośnikiem literatury i natury oraz posiadać gorący temperament — Oznajmiłem jednym tchem.

- To będzie trudne — stwierdził Bóg i zaczął pocierać swoją brodę tak energicznie, że… ją urwał — Tandetny rekwizyt — rzekł i dokleił ją z powrotem.

Pan sięgnął pod tron, na którym siedział i wyjął opasły tom opatrzony tytułem „Księga imion".

Po dłuższych poszukiwaniach opatrzonych stęknięciami i chrząknięciami Bóg oznajmił

- Nadam ci teraz imię, które sprawi, że staniesz się dokładnie taki, jaki chcesz być. Tylko nie miej pretensji, że dzieci będą się z ciebie śmiały — Bóg chrząknął — nadaje ci imię Heliodor, co oznacza dar słońca i niesie wymarzone przez ciebie cechy — skończył Bóg i zamknął księgę.

- Heliodor? — nie kryłem wzburzenia.

- Sam tego chciałeś… Dokończmy akt kreacji — powiedział Bóg i wyciągnął do mnie palec wskazujący prawej ręki — zrób to samo.

Posłusznie wykonałem polecenie stwórcy, a gdy nasze palce się zetknęły przeszył mnie prąd.

- Koniec ceremonii. Teraz czas na twoje pytania. Pamiętaj, że nie masz dużo czasu!

- Co to za miejsce i czemu jest tu tak zimno? — To pytanie nurtowało mnie od początku.

- Dawno temu poróżniłem się z naszym dostawcą ciepła, niejakim Lucyferem. To dłuższa historia… Jesteśmy w niebie, a konkretnie w sali świętych libacji.

- Czego?

- Tu wszyscy stworzeni przez Kościół święci ucztują, he he, ale ostatnio mój niedoskonały zastępca na ziemi tylu ich naprodukował, że trzeba było przenieść ich gdzie indziej. Zostawili po sobie taki bałagan, że musiałem stworzyć tą mgłę, żeby to zamaskować. Nie ma kto posprzątać, dlatego wszędzie jest… Dobra, następne pytanie.

Wtedy z mgły wyłonił się mężczyzna ubrany w pancerz z napisem na plecach „Ochrona"

- Witam Michale Archaniele — rzekł Bóg — czy coś się stało?

- Św. Piotr pił „wodę ognistą" i zapomniał zamknąć bramę. Teraz szturmują ją diabli.

- Znowu? Odbiorę mu za to aureolę… Weź zastęp aniołów i strąć ich do piekła. Nie lubię rozruchów. Zaraz ci pomogę — następnie pan zwrócił się do mnie — pójdziesz teraz na prawo, tam znajduje się stanowisko odprawy. Jak widzisz, mam obowiązki i muszę cię pożegnać — powiedział i nagle zniknął.

Pośpiesznie postąpiłem zgodnie ze wskazówkami. Dotarłem do zatłoczonego, śmierdzącego pomieszczenia zagraconego biurkami, przy którym siedzieli biali faceci ze skrzydłami. Podszedłem do najbliższego stanowiska.

- Jestem aniołem. Mam przyjemność obsłużyć pana. Teraz zdejmę panu dociski palców i wpiszę do komputerowej bazy ludzi stworzonych.

Po dokonaniu tej operacji anioł powiedział

- To już wszystko. Teraz wyślę pana na ziemię — skończywszy wyciągnął z szuflady młotek i uderzył mnie nim.

Z ciemności wyłoniło się światło, z początku przyprószone a później jaskrawe. Znajdowałem się w szpitalu, na oddziale położniczym...


Michał Wybieralski
Poznań

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2017)
 (Ostatnia zmiana: 06-09-2003)