Byli łatwopalni
Autor tekstu:

Zbrodnia w Jedwabnem. Każdy Polak o niej wie, niewielu o niej mówi,inni negują , jakoby w ogóle miała miejsce. Polacy mordujący Żydów? To na pewno nie mogło się zdarzyć.
Lipiec 1941 r. Polacy bestialsko mordują swoich sąsiadów, Żydów, z którymi od pokoleń mieszkali w jednej wsi, zaganiają ich do stodoły, a potem podpalają. Z zimną krwią wierząc, że pozbyli się zdrajców, żydokomuny, która zagrażała polskości. Po tym jak gdyby nigdy nic zajmują żydowskie domy, przywłaszczają rzeczy, bo przecież na pewno żyd ukradł, więc należy teraz to zabrać i zwrócić Polakom. Życie toczy się dalej, jedwabieńscy mieszkańcy w końcu uporali się z problemem, który nurtował ich od dłuższego czasu. Sprawa jakby zapomniana, niewygodna, przez tamtejszych księży głęboko tuszowana, a potomkowie rodzin zamieszanych w tamtą tragedię głęboko zastraszeni i jak ognia unikający tematu.

Rok 2000. Na rynku wydawniczym pojawia się kontrowersyjna książka Jana Tomasza Grossa"Sąsiedzi", nie mówiąca o niczym innym jak o prawdziwiej historii zbrodni w Jedwabnem. Przez wiele środowisk (głównie katolickich) Gross zostaje nazwany kłamcą, anty Polakiem. Jednak fakty mówią same za siebie. Gross podpiera się dokumentami, zeznaniami świadków, które jednoznacznie stwierdzają, że Polacy mordowali Żydów.

Rok 2001. W Jedwabnem ku niezadowoleniu wielu osób staje w końcu pomnik upamiętniający pomordowanych żydowskich mężczyzn, kobiety i dzieci. Było to w czasie 60. obchodów mordu w Jedwabnem. Wtedy też ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski przeprosił w imieniu Polaków za te brutalne wydarzenie, co było powodem wielu dyskusji społecznych i sprzeciwów osób, które wcale nie poczuwały się do winy.

Jak widać sprawa w Jedwabnem to incydent, która kole w oko wiele osób, szczególnie potomków tych, którzy własnymi rękami przyczynili się do wymordowania swoich żydowskich sąsiadów. Pomnik dalej jest niechętnie (o ile w ogóle!) odwiedzanym miejscem w mieście, a ktokolwiek z przyjezdnych chce uzyskać więcej informacji, pozostanie z niczym, bo panuje tutaj zmowa milczenia, co doskonale ukazuje w swojej książce „My z Jedwabnego" Anna Bikont. Niby sprawa cichnie, pomnik jakby niedostrzegany, zdaje się, że powoli wszyscy pogodzili się z tym, że zbrodnia w Jedwabnem dokonana przez Polaków była faktem, a nie wybujałą wyobraźnią Grossa i wszystkich innych.

Rok 2011.Nieznani sprawcy niszczą pomnik upamiętniający mord w Jedwabnem. Zielona farba na obelisku, swastyki i napisy „Nie przepraszam za Jedwabne" i „Byli łatwopalni". Nadal sprawa Jedwabnego i uzasadnionej winy Polaków nie jest do zaakceptowania. I chociaż minęło w tym roku 70 lat od momentu, gdy prawie wszyscy żydowscy mieszkańcy miasteczka zostali zagnani do stodoły i spaleni żywcem, nadal nie może być im oddany należyty hołd i szacunek.

Antysemityzm? Tak, to jego kolejna odsłona, antysemityzmem był mord i antysemityzmem jest zniszczenie tego pomnika. Pierwsze zrobili ludzie z pokolenia dziadków, drugie z pokolenia wnuków. Antysemityzm wessany z duchem narodowej kultury. Ale przecież Żydzi sami się prosili. W końcu „byli łatwopalni". Jedno pewne, w Jedwabnem jest wielu ludzi oburzonych na ten akt barbarzyństwa, czy i dziś muszą się ze swoimi uczuciami ukrywać, tak jak ci, którzy dwa pokolenia wstecz mieli odwagę ratowania swoich żydowskich sąsiadów.


Magdalena Zajkowska
Studentka judaistyki i politologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jej największą pasją jest oczywiście kultura żydowska, ale także fenomenologia innych religii, polityka i publicystyka. Jej artykuły można przeczytać na portalu femka.net, a także w feministycznej gazecie „Zadra”. Antyklerykałka, feministka.

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2190)
 (Ostatnia zmiana: 03-09-2011)