Spis treści: * "NEUTRUM" MA JUŻ PIĘĆ LATPięć lat temu, tuż
przed rozpoczęciem roku szkolnego 1990/91, Ministerstwo Edukacji narodowej
wprowadziło nauczanie religii do szkół publicznych. Wywołało to trwającą
po dziś dzień gorącą dyskusję i niemałą falę protestów. Z tych protestów
zrodziło się Stowarzyszenie na rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo
„Neutrum", którego członkowie obchodzą dziś pięciolecie wspólnej
pracy. Redakcja * PIĘĆ LAT "NEUTRUM". NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIA1990 — 1991 ▪ Wysyłamy, publikujemy i upowszechniamy liczne
protesty i apele w związku ze sposobem wprowadzenia religii do szkół
publicznych. 1991 — 1992 ▪ Pierwsi nasi członkowie kończą Szkołę Praw Człowieka. 1992 — 1993 ▪ Organizujemy i współorganizujemy kilka
manifestacji przeciwko delegalizacji aborcji. 1993 — 1994 ▪ Pierwszy członek „Neutrum" w Sejmie: posłem
Unii Demokratycznej (obecnie Wolności) zostaje Krzysztof Dołowy. 1994 — 1995 ▪ Druga normalna książka z tekstem o „Neutrum":
A miało być tak pięknie..., pod
redakcją Barbary Lewenstein i Wojciecha Pawlika. * W kwietniu tego roku grupa posłów reprezentowana przez Barbarę Labuję wniosła do laski marszałkowskiej projekt uchwały w sprawie powołania parlamentarnej Komisji Nadzwyczajnej do zbadania zgodności z prawem postępowania regulacyjnego. Chodzi o postępowanie regulacyjne dotyczące oddawania kościelnym osobom prawnym upaństwowionych nieruchomości, na warunkach przewidzianych w ustawie z 17 maja 1989 r. o stosunku Państwa do Kościoła katolickiego. Postępowanie to przeprowadza na wniosek instytucji kościelnych powołana w tym celu Komisja Majątkowa działająca przy Biurze ds. Wyznań URM. Sześciu posłów Unii Wolności wycofało potem swoje poparcie dla tego wniosku. Poniżej zamieszczamy wypowiedzi w tej sprawie Barbary Labudy, które wniosek podtrzymuje, oraz Krzysztofa Dołowego, który swój podpis wycofał. BARBARA LABUDA: Dlaczego wystąpiłam z propozycją powołania nadzwyczajnej komisji sejmowejDlatego, że jest to zgodne z regułami państwa
demokratycznego. KRZYSZTOF DOŁOWY: Dlaczego wycofałem podpis popierający inicjatywę powołania nadzwyczajnej komisji sejmowejKuria
biskupia w Sandomierzu oczekuje zwrotu zabudowań na Świętym Krzyżu
utraconych przez Kościół w XIX w. Budynki zajmuje teraz Muzeum Świętokrzyskiego
Parku Narodowego.
Siostry norbertanki w Krakowie powołując się na własność z XII wieku domagały się fortów przy kopcu Kościuszki. Zakon franciszkanów domaga się zwrotu siedziby Muzeum Narodowego w Gdańsku powołując się na własność sprzed 440 lat. ["Gazeta Wyborcza", 12 IV 1995] Podpisaliśmy się pod nią z entuzjazmem. Potem dopiero
zaczęliśmy to czytać. Przyjrzyjmy się obecnemu prawu. Wiadomo, że Kościół
dostaje za dużo, dostaje na każde życzenie. Wydawałoby się, że jest to
spowodowane całkowitym bezprawiem panującym w Polsce. Ale gdy zajrzeliśmy do
przepisów, okazało się, że Kościół na ogół dostawał te dobra legalnie.
Rakowski wymyślił bowiem ustawę, na której podstawie o zwrocie majątku Kościołowi
decyduje komisja mieszana rząd — Episkopat. Jeśli decyzja zapada jednomyślnie,
takie dobro przysługuje, jeśli nie — można się odwołać do sądu. Czyli
dwuinstancyjność jest zachowana w przypadku niezgody w pierwszej instancji. Otóż
Rakowski zupełnie nie zadbał o interes państwa, wierząc zapewne, że partia
będzie rządziła zawsze i jej przewaga polityczna będzie taka, iż
zagwarantuje równowagę między państwem a Kościołem. * Ewangelicy najpierw długo
czekali na swoją ustawę, a teraz czekają na wszczęcie postępowań.
Ewangelicy uważają, że przez to opóźnienie ponoszą wymierne straty.
Ustawa o stosunku państwa do tego wyznania stanowi, że roszczenia nie
mogą naruszać praw osób trzecich, a w szczególności innych kościołów.
Tymczasem Kościół katolicki w Wielkopolsce dostał jako mienie zastępcze
dwie nieruchomości, które należały wcześniej do protestantów.
Ewangelicy twierdzą, że władze wiedziały, że chcą się o nie ubiegać
protestanci, a mimo to dały je katolikom.
["Życie Warszawy", 25 VII 1995]
POLITYKA, WYBORY I MAJĄTEK KOŚCIOŁAZ prof. dr hab. Krzysztofem Dołowym, posłem Unii Wolności, członkiem „Neutrum", rozmawia Tomasz Maral. T.M.: Czy w Unii Wolności wywierano nacisk na wycofanie podpisów popierających inicjatywę powołania komisji parlamentarnej do zbadania zgodności z prawem trybu oddawania majątku Kościołowi? K.D.: Naciskano na nas bardzo mocno, choć w formie bardzo eleganckiej, to znaczy nie żądano wprost wycofania podpisów. Wytłumaczono nam, zrobili to również prawnicy, że ta inicjatywa niczego nie załatwi. Obiecano, że w klubie odbędzie się otwarta dyskusja o stosunkach państwo-Kościół. Temat ten przez cztery lata był całkowitym tabu w Unii. Mówiono nam, że z powodu tych podpisów nie będzie żadnych konsekwencji, nie musimy ich wycofywać; byłoby to jednak wygodne dlatego, że Tadeusz Mazowiecki napisał list do partii, iż nasze podpisy są wynikiem wspólnej akcji Geremka z Balcerowiczem mającej na celu zdyskredytowanie jego i jego rządu, w którym Ambroziak odegrał istotną rolę przy wydawaniu przepisów wykonawczych do ustawy z 1989 roku regulującej oddawanie majątku Kościołowi katolickiemu. Wobec tego on, Tadeusz Mazowiecki, bierze na siebie całą winę za oddanie tych dóbr Kościołowi. T.M.: "Nie" z kolei twierdziło, że to Geremek wywierał nacisk na posłów Unii, żeby wycofali podpisy. K.D.: No, w pewnym sensie, przy czym to nie był silny nacisk, jak mówiłem. Przeciwnie, gdy zwolennicy Mazowieckiego zareagowali histerycznie, Geremek powiedziała, że myśmy tak zawsze uważali i mamy prawo tak uważać, nie można więc od nas żądać, abyśmy wycofali podpisy. T.M.: Czy to prawda, że od decyzji Komisji Majątkowej nie można się nigdzie odwołać? K.D.: Komisja jest mieszana; jeśli przyjmuje wniosek jednomyślnie, to nie można się od tego odwołać. Nie mówię, że Rakowski miał rację wydając tę niemądrą ustawę, ale interes obywateli jest reprezentowany i interes Kościoła też. Jeżeli strony się nie zgadzają, wtedy przysługuje druga instancja, czyli sąd. Jeżeli się zgadzają — kłopotem jest mienie gminne, gdyż gmina ma w komisji tylko obserwatorów, a nie decydentów. No, ale trudno sobie wyobrazić, że rząd reprezentujący wszystkich Polaków i myślący o wszystkich obywatelach zrobi coś, co będzie niekorzystne dla państwa — może w wyjątkowym wypadku będzie to niekorzystne dla gminy. Ja oczywiście ironizuję, bo sam zamysł, że państwo jest wszechpotężne i będzie dyktowało Kościołowi, co mu da, bierze się po prostu z minionego myślenia, z krótkowzroczności Rakowskiego z 1989 roku. Przepisy wykonawcze nie zmieniły tej ustawy. T.M.: Jak można sobie wyobrazić naprawienie tego zła czy w ogóle rozwiązanie tej sprawy w przyszłości? K.D.: Moim zdaniem jest to bardzo trudne. Powiedzmy, że wystąpilibyśmy z inicjatywą ustawodawczą, zgodnie z którą Kościołom nic się nie należy, czy też tylko mienie przejęte po 1945 roku. Byłyby to drobne zmiany w ustawie. Takie inicjatywy są już w Sejmie dwie: Unii Pracy i jeszcze wcześniejsza — różnych posłów. Jest jednak pewien problem: zostaniemy oskarżeni przez wszystkie inne kościoły i związki wyznaniowe o umyślne pozbawienie ich możliwości odzyskania mienia, po tym jak Kościół katolicki przez pięć lat dostawał, co chciał. Chyba że opracowalibyśmy ustawę ograniczającą tylko prawa Kościoła katolickiego. Trudno sobie jednak wyobrazić taką inicjatywę. T.M.: Jaka jest obecnie sytuacja zwolenników państwa neutralnego światopoglądowo w Unii Wolności? K.D.: Przede
wszystkim zmienił się klimat. Zmieniał się, niestety, stopniowo od czasu
zniszczenia ROAD-u przez połączenie go z Unią Demokratyczną. Moim zdaniem to
był poważny błąd polityczny. Kiedyś we władzach partii była przynajmniej
jedna trzecia zwolenników państwa świeckiego, a potem ta liczba topniała,
teraz jest na poziomie dwudziestu procent. Topniała dlatego, że prócz władzy
szerokiej jest władza wąska, przewodniczący i jego dwóch, trzech zauszników,
którzy mają uprawnienia decyzyjne w większości spraw, i oni, łącznie z Mazowieckim, byli zwolennikami państwa będącego na granicy państwa
wyznaniowego. Klimat w partii jest kształtowany głównie przez przewodniczącego.
Na skutek tego klimatu Unię Demokratyczną opuściło wielu ideowych członków,
przede wszystkim właśnie z tej opcji neutralności światopoglądowej,
przyszli zaś ludzie kariery. T.M.: Czy nikt nie bronił Barbary Labudy przed wyrzuceniem z partii? K.D.: Ona nie chciała, żeby jej bronić. Zawsze za nią nadstawiałem piersi, co nawet było odnotowywane w „Gazecie Wyborczej", i jestem jak gdyby dla prawicy następną osobą do wyrzucenia. Mówiłem Basi Labudzie, że wprowadzono specjalny przepis, iż członek klubu parlamentarnego musi uczestniczyć w spotkaniach i płacić składki, w przeciwnym razie automatycznie przestaje być członkiem. Bardzo ją prosiłem, by zadeklarowała, że wpłaci składki, których płacenie zawiesiła, kiedy została zawieszona w prawach członka Unii. Ale ona tego nie zrobiła. I wobec tego nie było żadnej sprawy Labudy. Przestała być członkiem klubu i nic nie mogliśmy zrobić. Nie przychodziła na spotkania klubu. Jeszcze dwa lata temu miała w klubie niezłą pozycję, z całą pewnością była w pierwszej piętnastce na siedemdziesiąt osób. Przez dwa lata nie przyszła na posiedzenie klubu — a nieobecni nie mają racji, czyli jakby się sama wycofała. Uważam, że usuwanie Basi Labudy i jej prześladowanie, bo była prześladowana przez naszą górę za niesubordynację, jest błędem, bo wprawdzie niedobrze jest mieć w wojsku niesubordynowanego człowieka, ale do akcji specjalnych takich właśnie ludzi się wybiera. T.M.: W ubiegłym roku w marcu [ 1 ] rozmawialiśmy o kilku ważnych dla nas sprawach: aborcji, wartościach chrześcijańskich w radiu i telewizji, konkordacie. Minęło trochę czasu, wartości chrześcijańskie chyba mają się dobrze, ustawa antyaborcyjna także, co z konkordatem? Z obrad Komisji Konstytucyjnej:
Prof. Longin Pastusiak: Sformułowanie o oddzieleniu Kościoła od państwa pochodzi nie tylko z konstytucji stalinowskiej, ale i z amerykańskiej. Sen. Alicja Grześkowiak: Ale my nie jesteśmy Stanami Zjednoczonymi. Przewodniczący Aleksander Kwaśniewski: Obie uwagi są prawdziwe. K.D.: Konkordat to rzeczywiście straszny kłopot. Na razie załatwiamy to w ten sposób, że KPN na każdym posiedzeniu Sejmu domaga się wprowadzenia konkordatu pod obrady i za każdym razem większością kilkunastu głosów ten wniosek jest odrzucany. Tylko że to trzeba przeciąć, a jeśli przeciąć, to kiedy? To będzie główny element rozgrywki w kampanii prezydenckiej, tylko czyj? Jak zachowa się wtedy Kwaśniewski? W imieniu prezydium Sejmu Zych zapowiedział, że do tej sprawy wróci się na najbliższych posiedzeniach, co oznacza, że w trakcie kampanii wyborczej. To byłby fatalny pomysł, gdyż obawiam się, że konkordat by wtedy przeszedł. T.M.: A jak jest z konstytucją? K.D.: Konstytucja raczej nie zostanie w tym roku napisana, a jeśli zostanie, to nie będzie wprowadzona pod referendum. To musi potrwać jeszcze co najmniej rok. Prace nad konstytucją moim zdaniem będą sabotowane, tak żeby ta pierwsza runda zakończyła się może w styczniu, marcu, wtedy druga zakończyłaby się w grudniu przyszłego roku, a wówczas konstytucja byłaby poddana pod referendum podczas następnych wyborów parlamentarnych. T.M.: Mam teraz pytanie w związku z wyborami prezydenckimi. Czy chciałbyś na przykład namawiać członków „Neutrum" do głosowania na Kuronia? K.D.: Uważam, że z punktu widzenia „Neutrum" jest ważne, żeby prezydentem został Kuroń, Zieliński lub Kwaśniewski. W nieco dalszej perspektywie obawiam się Kwaśniewskiego, dlatego że grozi wówczas podział Polski na obóz czerwony i obóz czarny. To jest to, co mnie zresztą przeraża od samego początku tworzenia się nowego ustroju w Polsce, że nastąpi polaryzacja. Wybór Kwaśniewskiego to zaproszenie do takiej konfrontacji, która oznaczałaby zagładę demokracji w Polsce. Czyli, paradoksalnie, wybór kogoś innego niż Kwaśniewski zwiększa szanse osiągnięcia długofalowego celu działania „Neutrum", jakim jest niewątpliwie państwo demokratyczne, szanujące wszystkie mniejszości i odmienności oraz wolność słowa. Kuroń i Zieliński to już sprawa inna. Zielińskiemu mam do zarzucenia to, że piastując najważniejszy urząd broniący praw obywatela przed nadużyciami państwa niszczy ten urząd nie biorąc urlopu na czas prowadzenia kampanii. Nie może tak być, żeby w wystąpieniach rzecznika praw obywatelskich było jak gdyby drugie dno polityczne. Będzie mu się stawiać przy różnych wystąpieniach zarzuty, że robi to dla swojego osobistego interesu. I wtedy urząd rzecznika, który dla „Neutrum" jest czymś fundamentalnym, opoką wolności, ulega strasznemu osłabieniu. APEL
Stowarzyszenie na rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo „Neutrum", które realizuje sponsorowany przez PHARE program „Respektowanie wolności sumienia i wyznania w szkole publicznej", zwraca się z prośbą o nadsyłanie informacji o przypadkach: ▪ gorszego traktowania uczniów nie uczęszczających na lekcje religii lub wywierania na nich presji; ▪ posyłania dziecka przez rodziców na lekcje religii wbrew własnym przekonaniom; ▪ wpajania uczniom treści światopoglądowych przez nauczycieli (np. AIDS jako kara za grzechy, szkodliwość wszystkich metod antykoncepcji poza tzw. naturalnymi, przedstawianie w niekorzystnym świetle osób niewierzących czy innych wyznań); ▪ zobowiązywania nauczycieli niewierzących do opiekowania się dziećmi podczas rekolekcji lub uczestniczenia w praktykach religijnych; ▪ niemożności zmiany katechety pomimo rażących uchybień lub braku kwalifikacji pedagogicznych; ▪ braku opieki pedagogicznej na terenie szkoły nad dziećmi nie uczęszczającymi na lekcje religii; ▪ innych związanych z tematem programu. Zebrane informacje posłużą do opracowania raportu społecznego, który będzie przekazany wszystkim zainteresowanym instytucjom i upowszechniony. Na życzenie zapewniamy nieujawnianie danych personalnych. Nasz adres: Stowarzyszenie "Neutrum" Al. Jerozolimskie/Marszałkowska 13, skrytka nr AA 44 00-026 Warszawa tel/fax 620 33 79 BARDZO DZIĘKUJEMY WSZYSTKIM, KTÓRZY NADESŁALI NAM JUŻ INFORMACJE NA TEN TEMAT T.M.: A konkurencja Kuroń — Zieliński? K.D.: Ta konkurencja jest bardzo szkodliwa, gdyż w pierwszej rundzie będziemy mieli do czynienia z oczywistym zwycięstwem Kwaśniewskiego i kimś, kto będzie na drugim miejscu, przy czym jakieś pięć osób ma szanse dostać kilkanaście procent głosów: Wałęsa, Hanna Gronkiewicz-Waltz, kandydat rolników oraz Kuroń i Zieliński. Przypadek, wahnięcie koniunktury zadecyduje o tym, która z tych osób przejdzie. Mówi się, że Zieliński i Kuroń mają trochę inne elektoraty, gdyby jednak nie było Zielińskiego, wówczas ten inny elektorat musiałby głosować albo na Kuronia, albo na Kwaśniewskiego, w obu wypadkach dobrze dla sprawy „Neutrum". Kwaśniewski i tak wygra, a Kuroń by dostał głosy. Gdyby Kuroń się wycofał, jego głosy uległyby w znacznym stopniu rozproszeniu, dlatego że na Zielińskiego będą głosowali, tak mi się wydaje, ludzie lepiej wykształceni, których jest stosunkowo niewielu, a na Kuronia — zaskakująco dużo ludzi niewykształconych. To jest zresztą bardzo duża szansa, bo u nas polityk musi być wybrany przez ludzi niewykształconych, których jest ponad 80 procent. Jeżeli Kuroń się wycofa, Zieliński nie zyskuje jego głosów, a w każdym razie niewiele. Ale to niemożliwe, żeby się których z nich wycofał. Niepokojące jest tylko, że może być finał Hanna Gronkiewicz-Walt przeciwko Kwaśniewskiemu, i wtedy wygra oczywiście Hanna Gronkiewicz-Waltz. Już przy pojedynku Kuroń — Kwaśniewski moim zdaniem Kuroń miałby szanse wygrać. Możemy też mieć jeszcze powtórkę z rozrywki: Wałęsa — Kwaśniewski. T.M.: Jakie są twoje przewidywania co do charakteru kampanii? K.D.: Myśliciele narodowi szykują kampanię antysemicką. Wystąpienie Wrzodaka, długotrwałe milczenie Wałęsy w sprawie ks. Jankowskiego to nie przypadek, podobnie jak robienie oka do społeczeństwa, że on wprawdzie coś powiedział, ale przecież oszukiwał tych z Zachodu, a nie nas. Czy to będzie zagrane w sposób kompromitujący Polskę, czy zostanie powstrzymane przez elity? Sądzę, że ważną rolę może tu odegrać biskup Pieronek. Tylko Episkopat, mocno odcinając się od tego, może zatrzymać taką kampanię. T.M.: A co może Stowarzyszenie „Neutrum", i czy w ogóle coś może ze swoim potencjałem? K.D.: Może niedużo, ale powinno się starać zadać jesne pytanie dotyczące stosunku państwo-Kościół. Trzeba wyodrębnić takie elementy, jak zwrot majątku Kościołowi, specjalne ulgi celne dla Kościoła, sprawa konkordatu, sprawa aborcji — to są trzy pytania, które należałoby zadać kandydatom lub znaleźć ich wypowiedzi i je upowszechniać. (Wywiad przeprowadzono 11 lipca br.) * BYŁYŚMY W PEKINIEAleksandra Solik Dla mnie i wielu moich koleżanek przygotowania do Pekinu
rozpoczęły się w październiku ubiegłego roku w Wiedniu podczas regionalnego
spotkania poprzedzającego IV Światową Konferencję w Sprawie Kobiet. Wtedy właśnie
powstał pomysł opracowania wspólnego raportu o sytuacji kobiet w Polsce. Aby
sprostać temu zadaniu, w miesiąc później, w połowie listopada, powołałyśmy
Społeczny Komitet Organizacji Pozarządowych — Pekin'95. Chęć współpracy
wyraziło siedemnaście przedstawicielek trzynastu organizacji. Po prawie trzech
miesiącach zbiorowej, intensywnej pracy uzgodniłyśmy ostateczną treść
raportu, który, przetłumaczony na angielski, trafił do Nowego Jorku na
ostatnie już spotkanie organizacji pozarządowych przed konferencją pekińską. W taki sposób można krótko opisać pierwszy etap prac przygotowawczych Społecznego
Komitetu Organizacji Pozarządowych — Pekin'95. Efektem kolejnego było
pozyskanie sponsorów, dzięki którym Komitet mógł być licznie
reprezentowany na Konferencji w Pekinie. Ostatecznie dzięki środkom
przekazanym przez Fundację Forda, UNDP (Unitek Nations Development Programme),
Agency for International Development, InterAction, w konferencji wzięło udział
27 przedstawicielek Komitetu, z których cztery dojechały do Pekinu specjalnym
ekspresem UNDP, a jedna — specjalnym pociągiem francuskim. Zastrzeżenia Watykanu wobec dokumentu końcowego
IV Światowej Konferencji w Sprawie Kobiet w Pekinie:
"... Przewodnicząca delegacji (Mary Glendon — przyp. red.) zarzuciła wspomnianym dokumentom przesadny indywidualizm. To międzynarodowe zgromadzenie — stwierdziła — z pewnością mogłoby zrobić o wiele więcej dla kobiet i dziewcząt aniżeli tylko pozostawić je same z ich prawami... Stolica Apostolska potwierdzając godność kobiet oraz równe prawa mężczyzn i kobiet wyraża żal, że w planie działania brak tych sformułowań. Zauważa też braki, gdy chodzi o podstawowe dla społeczeństwa znaczenie rodziny, które nie zostało tam wyrażone. Pojęcie „prawa kobiet do kontrolowania swej płodności" Stolica Apostolska przyjmuje jako odnoszące się do odpowiedzialnego używania seksualności w małżeństwie. Potwierdzając zastrzeżenia wyrażone już na zakończenie ubiegłorocznej konferencji w Kairze, w związku z wyrażeniami „zdrowie rozrodcze", „zdrowie seksualne" i „prawa rozrodcze" nie aprobuje żadnej formy legalizacji antykoncepcji. W odniesieniu do terminu „planowanie rodziny" zwraca uwagę, że Kościół katolicki odrzuca jako moralnie niedopuszczalną antykoncepcję. Przypomina także prawo do odmowy udziału w tym, co niezgodne jest z czyimiś przekonaniami religijnymi czy moralnymi. Ponadto Stolica Apostolska w całości nie aprobuje rozdziału poświęconego zdrowiu, ze względu na nieproporcjonalne przeakcentowanie problemów zdrowia seksualnego i rozrodczego oraz dwuznaczną terminologię". ("Słowo", Dziennik Katolicki, nr 180, 18 września 1995) Nasza demonstracja była tam oczywiście jedną spośród
bardzo licznych manifestacji. Ich formy były skrajnie różne: od głośnej,
wstrząsającej inscenizacji kamienowania w Iranie do milczącej demonstracji
kobiet w czerni protestujących przeciwko przemocy; od dramatycznych protestów
emigrantek z Tybetu do pokojowego węża połączonych gobelinów, haftów i chust. Wszystko to, wtopione w paletę różnokolorowych strojów, w barwne
stragany z azjatyckimi, afrykańskimi i indiańskimi wyrobami sztuki kobiecej,
stwarzało niepowtarzalną atmosferę innego świata, atmosferę zrozumienia,
solidarności i wzajemnego wsparcia. W Forum Organizacji Pozarządowych w Huairou w Pekinie wzięło udział pięć członkiń „Neutrum": z Warszawy — Małgorzata Halaba, Wanda Nowicka, Aleksandra Solik i Małgorzata Wojnowska-Małolepszy oraz z Łomży — Anna Jakubowska * PROTESTWarszawa, 20 września 1995 r. Pan Wiesław
Walendziak W związku ze
sposobem, w jaki Telewizja Polska przedstawiała wydarzenia związane z IV Światową
Konferencją w Sprawie Kobiet, pragniemy złożyć na Pana ręce protest
przeciwko niewywiązywaniu się przez nią z jej ustawowych obowiązków. Obowiązkiem
telewizji publicznej jest emitowanie programów „rzetelnie ukazujących całą
różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą" tak, by „sprzyjały
one swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli oraz formowaniu opinii
publicznej". Tymczasem programy nadawane przez TVP odznaczały się nie tylko
wyraźnie jednostronnym komentarzem, ale również brakiem rzetelnych informacji o samej konferencji, pracy delegacji rządowej oraz udziale polskich organizacji
pozarządowych. Z poważaniem Za prezydium Zarządu Podobnej treści list protestacyjny skierowała do prezesa Walendziaka Wanda Nowicka w imieniu Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny * NIE SIEDZIMY Z ZAŁOŻONYMI RĘKAMIZ Francisem Nockiem, konsultantem do spraw AIDS z ramienia Światowej Organizacji Zdrowia, rozmawia Tomasz Pękala. T.P.: W jakiej organizacji działasz we Francji? F.N.: Jest to stowarzyszenie „Aides", założone w 1984 roku. Liczy ono 3500 wolontariuszy działających w 90 miastach francuskich. Zajmujemy się profilaktyką AIDS i pomocą dla osób zarażonych. T.P.: Czy przewidujesz pogorszenie się sytuacji twojej organizacji i innych organizacji pozarządowych po zmianie prezydenta we Francji? F.N.: Z poprzednimi władzami współpracowało nam się bardzo dobrze. Mogliśmy je przekonać do wielu rzeczy. Nowy minister zdrowia trochę nas niepokoi, ponieważ nie bardzo zna się na AIDS. Już piąty czy szósty raz musieliśmy tłumaczyć, na czym polegają problemy, a to jest dość męczące. Ale razem z innymi organizacjami stanowimy na tyle dużą siłę, że potrafimy skłonić ministerstwo do działania we właściwym kierunku. T.P.: Czy są problemy z organizacjami nacjonalistycznymi, takimi jak Front Narodowy Le Pena? F.N.: Od samego początku prze4ciwstawiamy się Frontowi Narodowemu, który proponował, żeby we Francji zorganizowano obozy dla nosicieli wirusa HIV. Zaatakowaliśmy ich bardzo ostro. Przed wyborami prezydenckimi Le Pen napisał do nas, że zawsze popierał naszą organizację, toteż zwraca się teraz o poparcie. Wysłaliśmy mu w odpowiedzi liścik, gdzie napisaliśmy mniej więcej tak: „Panie Le Pen, wszyscy homoseksualiści, biseksualiści, prostytutki, narkomani oraz imigranci zrzeszeni w "Aides" pragną Panu oznajmić, że walka z AIDS to przede wszystkim walka z Pana poglądami". T.P.: Czy miewacie problemy z bojówkami skinów? F.N.: Największe problemy stwarzają oni we Francji w związku z cudzoziemcami. Choć zajmujemy się przede wszystkim walką z AIDS, uczestniczymy także we wszystkich manifestacjach przeciwko ich atakom na wolność. Teraz bierzemy udział w pracach zespołu przeciwdziałającego wydalaniu z kraju imigrantów o nie uregulowanym statusie, zdarza się bowiem, że bywają deportowani chorzy na AIDS, i to do krajów, w których nie mają żadnych możliwości leczenia. Jest oczywiste, że dla osób o nastawieniu konserwatywnym wiele naszych działań może być nie do
zaakceptowania. Bardzo trudno im przyjąć, że prostytutka,
homoseksualista czy narkoman to osoba godna poszanowania na równi z nimi,
że to człowiek taki jak inni. Szczególnie trudno im to zrozumieć, jeśli
sami nie są szczęśliwi. Człowieka szczęśliwego rzadko obchodzi to,
jak żyją inni. W naszych krajach istnieją określone uwarunkowania
kulturowe czy religijne. Zdaję sobie sprawę, że moja organizacja często
dziwnie wygląda w oczach osób z zewnątrz. W naszym budynku mieszczą się
także stowarzyszenia transwestytów i transseksualistów, grupy
bejowskie, organizacje samopomocy narkomanów. Sąsiedzi patrzą na nas
czasem niechętnym okiem, gdyż nie jest to dla nich normalna sytuacja.
Niełatwo mieszkać obok ludzi, którzy zanadto się od nas różnią. Ale w taki właśnie sposób pracujemy. Być może przyczyny są tu nie tylko
pragmatyczne, lecz także ideologiczne. Po dziesięciu latach walki z AIDS
zdajemy już sobie sprawę, że właściwie proponujemy inny typ społeczeństwa.
Znajdujemy się w położeniu równie trudnym jak sytuacja, która jest
obecnie w Polsce. Nie jesteśmy wystarczająco silni, aby zmienić społeczeństwo.
Francis Nock podczas szkolenia dla przedstawicieli polskich organizacji społecznych zajmujących się problemami AIDS T.P.: Jak bronicie się przed skinami? F.N.: Najczęściej podajemy sprawy do sądu. Zdarzało się na przykład, że gejowie-wolontariusze, którzy pracują nocą w dzielnicach prostytucji, byli atakowani przez grupy skinów. Nasz system polega na tym, żeby spowodować wkroczenie prawa. Policja nie robi nic, jeśli się jej nie zmusza do interwencji. Nasze stowarzyszenie ma bardzo dobry zespół prawników; jeśli jakiś wolontariusz ma kłopoty, wnosimy sprawę do sądu i nagłaśniamy ją w prasie, ale w sumie nie zdarza się to często. Skini najchętniej atakują tych ludzi, którzy nie mogą się bronić. T.P.: Czy macie problemy w związku ze stanowiskiem Kościoła katolickiego, np. w sprawach uświadamiania seksualnego? F.N.: Chociaż we Francji religia została dawno temu oddzielona od państwa, lobby katolickie jest bardzo mocne; w 1990 roku nie dopuściło do kampanii prewencyjnej popularyzującej stosowanie prezerwatyw, chociaż ministrem zdrowia był wtedy socjalista. Za każdym razem, kiedy katolicy zabierają głos w mediach, muszą oznajmić, że popularyzujemy rozwiązłość, homoseksualizm i narkomanię. Ale trzeba też powiedzieć, że we Francji wielu katolików nie utożsamia się z myśleniem Watykanu. Jeden z naszych biskupów, ks. Gaillot, został niedawno potępiony przez papieża, gdyż był zbytnio zaangażowany w sprawy AIDS, prostytucji itp. Powstał wielki ruch solidarności z biskupem. Wydaje mi się, że większość francuskich katolików jest po jego stronie. Niewiele brakowało, aby doszło z tego powodu do schizmy w Kościele francuskim. Może zresztą pewnego dnia do niej dojdzie. T.P.: Czy współpracujecie z IPPF? [ 2 ] F,N.: Bardzo wiele naszych wolontariuszek pracowało przedtem z francuskim odpowiednikiem IPPF, czyli „Planning familial". Mieliśmy pewne problemy z tym ruchem, ponieważ na początku nie bardzo zgadzano się tam na prezerwatywę jako środek antykoncepcyjny. Było to chyba związane z myśleniem feministycznym, zgodnie z którym kobieta ma być panią swojego ciała, a prezerwatywa w jakimś sensie daje władzę mężczyźnie. Po jakimś czasie działaczki tej organizacji zrozumiały jednak, że ryzyko AIDS wymaga zmiany stanowiska. T.P.: Jaki jest twoim zdaniem poziom profilaktyki, oświaty seksualnej i dostępności środków antykoncepcyjnych w Polsce? F.N.: Odnoszę wrażenie, że w Polsce w ogóle nie mówi się o AIDS. Uważam, że w ogromnym stopniu odpowiedzialny jest za to rząd, a zwłaszcza Ministerstwo Edukacji. Należycie chyba do krajów, w których uważa się, że najważniejszą rzeczą jest identyfikowanie chorych i zarażonych, i że to pozwala kontrolować epidemię. Tymczasem takie przekonanie jest całkowicie mylne. Moim zdaniem, mówię to prywatnie, nie jako przedstawiciel organizacji, mieliście pecha, że obecny papież urodził się w Polsce. Z drugiej strony stwierdzam, że w Polsce rozwija się społeczeństwo obywatelskie, dziej się wiele nowych rzeczy, i być może AIDS jest w tym wszystkim jedynie bardzo małym punkcikiem. Spotkałem się w Polsce z nosicielami HIV i wydaje mi się, że bardzo ciężko im się tutaj żyje, gdyż nie mają żadnej możliwości zabrania głosu. Wiedzmy
jak rozpoznać płodność, a będziemy wolni
(tel. 102418, RR Maryja, Solidarność)
I Ty, siostro, jesteś cyklicznie płodna, i Ty, Bracie, jesteś stale płodny. Płodność jest oznaką dojrzałości i zdrowia. Poznając ją przestajemy być sobie obcy. Trzeba wiedzieć, że kobiece dni płodne poznajemy po rozciągliwym, przezroczystym i zarazem śliskim śluzie u ujścia pochwy. Nie będzie więc ciąży, jeśli małżonkowie unikną pełnego współżycia w dniach o takim śluzie (nasienie przez dobę może maskować jego obraz). Dziewczyna dokonując obserwacji dzień po dniu wie, kiedy jest płodna, mąż będzie ją za to kochał, a dzieci poczną, kiedy zechcą. Dopiero rozumiejąc płodność mam wolny wybór — koncepcja Polski ludzi odpowiedzialnych, twórczych, myślących, odważnych albo antykoncepcja: utrata przez ogłupiałych sztucznie Polaków panowania nad sobą (wolności), ślepe uzależnienie swoich losów od producentów antykoncepcji, bezmyślne ryzykowanie poczęcia dziecka nieplanowanego (prezerwatywa zwiększa też ryzyko AIDS, bo współżyję z osobą zarażoną), nieświadomość dni płodnych i niepłodnych, psucie (odczłowieczanie) ludzkiej anatomii i fizjologii, patologizacja psychiki i moralności, stosowanie środków poronnych (np. spirala) aż do totalnej aborcji Polski. Jeśli zniszczymy młodzież i rodzinę - zniszczymy źródła życia narodu i jego przyszłość. Nie można żyć anty! Nie ma wolności bez płodności! Referendum w sprawie życia i śmierci — wszyscy bierzemy w nim udział z miłością! Ty poczuj pod sercem małą, zagrożoną Polskę. Niech rośnie i będzie przez nas oswobodzona! Jak co dzień z uporem dokonajmy wolnego wyboru. Polsce — tak, z-aborcom Polski — nie! Wolna Polska kryje isię w nas, wygrajmy ją wspólnie! Ulotkę powiel i rozdawaj, rozlepiaj, rozgłaszaj. Wygramy! (Treść ulotki rozdawanej na ulicach Warszawy, za „Gazetą Młodych", nr 2(8), marzec 1995) T.P.: Czy znasz problemy związane z oddziaływaniem Kościoła katolickiego w Polsce? F.N.: Opowiem, co nam się zdarzyło w Krakowie, gdzie spotkaliśmy się z przedstawicielem Ministerstwa Edukacji Narodowej, który powiedział, że można by było wprowadzić profilaktykę AIDS w szkole pod warunkiem, żeby nie była ani zbyt katolicka, ani zbyt laicka. Zapytaliśmy, jak miałoby to wyglądać. Okazało się, że zbyt katolicka jest wtedy, kiedy w ogóle się o prezerwatywach nie mówi, a zbyt laicka — kiedy się je pokazuje. Jest to dla mnie dowód, że katolicy reprezentują tutaj wielką siłę. Wielka szkoda, bo uważam, że można by tę religię postrzegać jako bardzo otwartą na innych, akceptującą, tolerancyjną, a tymczasem obecnie Kościół instytucjonalny w Polsce to coś bardzo zamkniętego, co wyklucza całe grupy ludzi. Pracowałem z protestantami, z imamami, a więc muzułmanami — ich podejście jest zupełnie inne. Wierzącym, którzy przychodzą do kościoła, mówi się o wierności, czystości, ale tym, którzy do Kościoła nie należą, można mówić o prezerwatywie. Problem z Kościołem katolickim polega na tym, że nie robi on takiego rozróżnienia. Dla niego cały świat jest Kościołem. Odnosi się wrażenie, że woli patrzeć, jak ludzie umierają, niż złamać przyjęte reguły. Najstraszliwsza jest dla mnie odmowa wszelkiej profilaktyki: dopiero kiedy ktoś jest chory, trzeba go kochać i mu dopomagać. Moim zdaniem lepiej kochać ludzi i pomagać im, zanim zachorują. Najbardziej mnie złości nietolerancja i odmowa przyjęcia do wiadomości pewnych faktów. Niektórzy zarzucają nam, że wspieramy prostytucję i homoseksualizm, a my po prostu przyjmujemy do wiadomości, że świat jest taki, jaki jest. Zapewne byłoby rzeczywiście świetnie, gdyby nie było prostytucji, uzależnień, morderstw czy szantaży, ale z narkomanią walczy się bez większych skutków od jakichś trzydziestu lat, a od wieków walczy się z prostytucją. Gdybyśmy siedzieli z założonymi rękami i czekali, aż to się skończy, to może faktycznie nie byłoby w końcu ani narkomanów, ani prostytutek, gdyż powymieraliby na AIDS. Ale przy okazji na AIDS powymieraliby także inni. * ListyWarszawa, 12 lipca 1995 r. Rzecznik Praw
Obywatelskich Minister Edukacji Narodowej Szanowny Panie Ministrze, Do Rzecznika Praw
Obywatelskich zwróciło się Stowarzyszenie na rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo
„Neutrum" (kopia wystąpienia w załączeniu) z prośbą o interwencję
wobec nieskuteczności starań podejmowanych w MEN od 7 marca 1994 r. w sprawie
wycofania z listy książek pomocniczych zalecanych przez MEN dla szkół
publicznych pozycji Wandy Elżbiety Papis „Wzrastam w mądrości".
Stowarzyszenie „Neutrum" stawia zarzut, iż kwestionowana pozycja
rozpowszechnia postawę nietolerancji wobec niewierzących, bowiem znajdują się w niej stwierdzenia (s. 82), iż człowiek wybierający świadomie postawę
niewierzącego traci swoją godność. Zdaniem Stowarzyszenia „Neutrum" książka
ta, jako stanowiąca przykład niedopuszczalnej indoktrynacji, powinna zostać
skreślona z listy pozycji zalecanych. Z wyrazami szacunku ( — ) Tadeusz Zieliński Do wiadomości: Stowarzyszenie „Neutrum" Przypisy: [ 1 ] Zob. Biuletyn 1994, nr
1(9). [ 2 ] IPPF, International Planned Parenthood Federation - Międzynarodowa
Federacja Planowania Rodziny. |
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2304) (Ostatnia zmiana: 21-02-2004) |