Krytyczne uwagi do tekstu Świadoma istota
Autor tekstu:

Komentarz Łukasza:

Pan Tomasz stosuje tu co najmniej 2 nieuzasadnione założenia, z którymi można dyskutować:

"jaźń nie zależy od materii (1) gdyż jest niekopiowalna (2)."

Skąd ta pewność? Dotychczasowe osiągnięcia neurologii wskazują jednoznacznie na zależność między chemią mózgu, a świadomością. A jeśli p. Tomasz nie wierzy burżuazyjnym naukowcom niech wypije 2x 0,5l „Żubrówki" bez popity, a na pewno doświadczy tej zależności.

Jaźń jest też „przynajmniej w możliwości" kopiowalna. Istnieją liczne opowiadania sf na ten temat. I nie ma tu żadnego paradoksu — każda kopia mogłaby mieć świadomość samej siebie. A łaczyłyby je jedynie wspólne wspomnienia czy upodobania. 

"...dlaczego akurat dana świadomośc znalazła się tym ciele a nie innym...?"

Autor zakłada istnienie świadomości poza ludzkim mózgiem, która czeka (w zaświatach?) na akt zapłodnienia gdzieś na Ziemi. 

To typowy przykład błędnego postawienia problemu, które prowokuje błędne odpowiedzi. I co gorsza generuje kolejne problemy natury logicznej (co powinno być sygnałem, że należy zmienić optykę, nb.zupełnie jak w teologii kat.) spychając nas nieuchronnie w metafizykę.

Wszystkie te problemy znikają bowiem gdy założy się, że jaźń i struktura mózgu to jedno i to samo. Nie istnieją dwa odrębne byty: jaźń i mózg, w którym jaźń (dusza?) się „instaluje". Samoświadomość Autora warunkuje jedynie stopień komplikacji jego tkanki mózgowej. 

A dlaczego jest akurat taki jaki jest? 

Biologia udziela wyczerpującej odpowiedzi: 

— po pierwsze jakiś musiał być! Samoświadomość jest częścią natury ludzkiej taką samą jak postawa dwunożna czy zachowania społeczne (o ile nie jest się encefalopatą),

— po drugie proces dochodzenia do samoświadomości jest na tyle długi i skomplikowany, że zapewnia „praktyczną" niepowtarzalność każdego człowieka.

A pytanie wielkiego Pascala „...z czyjej woli i na czyj rozkaz …" świadczy jedynie o wielkim wysiłku, który musi podjąć nawet najznakomitszy umysł aby wyzwolić się z naiwnych antropomorfizmów, do których nieustannie odwołuje się ludzki umysł. 

"Kiedy zważam na kruchość mego życia… wchłoniętego w wieczność... przerażam się ..." — to po prostu cena za pamięć będącą podstawą umiejętności przewidywania i wnioskowania tak potrzebnej do przeżycia.

Biologiczno-mechanistyczne wytłumaczenie fenomenu jaźni jest równie banalne jak wyczerpujące. Ale na tym polega nauka, obiektywna, efektywna i nieczuła na ludzkie emocje. 

A prywatnie całkowicie rozumiem wyobcowanie Pascal’a gdy spisywał swoje „Myśli". W końcu naukowe abstrakcje to nie jest nasze „naturalne środowisko".

***

Uwagi Hispa:

Czytając tekst „Świadoma istota" rzuciła mi się w oczy pewna nieścisłość, a że nieścisłość ta narusza spójność całego rozumowania — postanowiłem napisać kilka słów.

cytat: "Jaką świadomość miałaby kopia? Na pewno nie miałaby jej takiej samej jak oryginał. Nie może przecież być tak, że ktoś jest świadomy siebie samego i kogoś innego. Nie może być tak, że dwie osoby mają tę samą jaźń. Dlatego też tego przedmiotowego indywidualnego odniesienia skopiować się nie da."

Skąd pewność, że nie miałaby takiej samej świadomości jak oryginał?

Skąd pewność, że ktoś nie może być świadomy siebie samego i kogoś innego?

Skąd wreszcie pewność, że dwie osoby nie mogą mieć tej samej jaźni?

Rozmyślania nad konsekwencjami idealnego kopiowania człowieka, w żaden sposób nie odnoszą się do naszego doświadczenia. Nie widzę możliwości wyprowadzenia jakichkolwiek tez dotyczących efektów takiego kopiowania. Jeśli takie możliwości istnieją — to dobrze byłoby przedstawić w tekście rozumowanie, które doprowadza do tego zestawu wniosków. Jeśli zaś takie możliwości nie istnieją, mamy tu do czynienia z jakąś aksjomatyką (co też powinno być zaznaczone).

***

Poniżej uwagi Pawła Krukowa. Wprawdzie do innego tekstu (Poszukiwanie ducha, str. 108), ale również związane z kwestią świadomości:

1. Pojęcie „duch" nie jest w absolutnie żadnym stopniu pojęciem naukowym. Nie można też w związku z tym mówić o czymś takim jak „nauka w poszukiwaniu ducha" — to znaczy . . . można, ale jest to zupełnie bez sensu. Pojęcie to, obecne jest dzisiaj tylko w filozofii (a i to w „określonej" filozofii), filozofia zaś może sobie pozwalać na stawianie problemów i hipotez, które nie wymagają empirycznej falsyfikalności. Oznacza to jednak, że rozważanie tego problemu w taki sposób, że linijkę pod takim sformułowaniem, jak "duch i . . . " przedstawia się dane pochodzące z badań z użyciem metod neuroobrazowania (bo domyślam się, że to jest to, co autor rozumie pod pojęciem jakiejś imaginacji czy neuroimaginacji) jest niedopuszczalne gdyż są to poziomy rozumienia danych zjawisk, które nie mają ze sobą nic wspólnego. To tak, jakby oczekiwać, że akcelerator w laboratorium fizycznym ma służyć do udzielenia odpowiedzi na pytanie o to, ile aniołów mieści się na główce szpilki. Absurd!
 
2. Nie ma już także nic wspólnego z nowoczesną nauką metoda introspekcji (czyli całe to poznawanie świadomości przez sam podmiot, do którego dana świadomość „należy"). Był to sposób autopoznania używany pod koniec XIX wieku, który dzisiaj można znaleźć w książkach przedstawiających historię psychologii. Powtarzam, w prawdziwie naukowej psychologii nie ma już takiej metody poznawania rzeczywistości psychicznej.
 
3. Wbrew pozorom, zagadnienie świadomości nie jest takie znowu arcyistotne dla współczesnych nauk psychologicznych i neuropsychologicznych. Sama świadomość jest w rzeczywistości „przereklamowana", naprawdę licząca się dzisiaj teoretycznie i praktycznie (- psychoterapia) psychologia jako nowoczesna, pragmatycznie sprawdzona, empiryczna nauka najwięcej zawdzięcza dwóm teoriom (psychoanaliza, neopsychoanaliza oraz behawioryzm i jego różnorodne kontynuacje i rozszerzenia), które w zasadzie obyły się bez pojęcia świadomości. Dlatego też twierdzenie jakoby ta kwestia była taka niewiarygodnie paląca i ważna jest stanowczo przesadzona. 
 
4. Samo zagadnienie relacji struktury i funkcji mózgu zostało całkiem sensownie wyjaśnione, między innymi w książce Antonio Damasio pt.: "Tajemnica świadomości", wystarczy dokładnie zapoznać się z treścią tej książki i cała „afera" ze świadomością w zasadzie się kończy — a skończy się raz na zawsze, jeżeli będzie się pamiętać o wyraźnej różnicy pomiędzy procedurą i myśleniem czysto naukowym a filozoficznym.
 
Nawiasem mówiąc, bardzo byłem zdziwiony, kiedy na łamach Racjonalisty znalazłem tekst, który podnosi w taki zagmatwany, — wręcz scholastycznie — sposób ten temat. Tekst o czymś tak oczywistym, dla osób cokolwiek orientujących się w zagadnieniach i postawie współczesnej nauki, że osobiście nie bardzo dostrzegam sens rozpisywania się o czymś takim. Dla każdego racjonalisty, który choćby raz przeczytał na przykład "Człowieka — maszynę" J. O. de La Metrie, bądź co bądź dzieło sprzed ponad trzystu laty, — jest rzeczą normalną twierdzenie, że psychika jest funkcją materii — mózgu. Jeżeli ktoś ma co do tego jakieś wątpliwości, to niech amputuje sobie głowę i sprawdzi, czy może jest wyjątkiem, który myśli . . . wątrobą. (przepraszam, za ten dość ostry i makabryczny ton, ale zagadnienie naprawdę powinno być przez myślących ludzi uznane za oczywiste i racjonalnie rozsądzone).

Tomasz Przepiórka
Ukończył filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim (2003). Obecnie prowadzi mała rodzinną firmę.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 11  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2460)
 (Ostatnia zmiana: 31-05-2003)