Czemu smakuje nam ryba od głowy?
Autor tekstu:

Tematy, które podają przekaziory jako godne naszej uwagi skłaniają w stronę tezy, że oto Polska w pozademokratyczny, przy wydatnej współpracy parlamentów (sic!) sposób została porwana jak ten postaw sukna, z którego uszyto komżę, tiarę a i na sutanny jeszcze starczyło, bo musiało. Bez referendum główny nurt życia popłynął starym, dobrze znanym, poobgryzanym przez wieprze, przed które ciśnięto perły, korytem. Treścią owego koryta — pożegnanie jednej i przygotowania do następnej pielgrzymki, problem kształtu frontu i kopuły takiej to a takiej świątyni tej czy innej opaczności, których ci u nas wielowiekowy dostatek, zagrożenia jedynie słusznej teologii i ciągle odkopywana mogiła narodowej martyrologii, na której trupach próbują się pożywić wszystkie znane krwiożercze małpy polskiego Zoo. Udławienie się kośćmi nie wchodzi w rachubę - szerokie mordy i wprawa tych ścierwojadów od Katynia po Berezę daje rękojmię zdrowia i pomyślności, darmowych biletów i darmowej kampanii wyborczej. Niezniszczalnym smarowidłem tego żłobu — dawno ośmieszone przez czas i ich twórców dogmaty, mity i zabobony.

Cud, że owo cofnięcie w stare, dobre czasy, gdy „alfa i omega" (ze zdecydowaną przewagą „omegi"!) mieszkała po plebaniach, nie sprawiło zaniku całej nowoczesnej infrastruktury. Płynie prąd, działa radio i tv (niosą, niestety, treści epokowo odległe od istoty swego jestestwa, opartego na „ratio"). Że biskupom i innym „kupom" szlag nie trafił komórek, Merców, faksów, komputerów (tak jak to dobrym przykładem płynie z bratniego im Talibanu, gdzie dawno wiszą na szubienicach owe 'wymysły diabła"!).

Cud, że proboszczom nie zniknęły "CB"-radia, dzięki którym trzymają w niewidzialnym szachu rozgadane społeczeństwo. Każdy na „CB"-radiorozmówca, świadom obecności takiego "podsłuchuja" sam miarkuje się w swojej wolności wypowiedzi. To się dopiero nazywa — cenzura! Cóż — kraj cudów!

Przechrzta Nowak z Unii Pracy (zdawałoby się, partii ludzi światłych i rozumnych, Bugaja i Małachowskiego) ramię w ramię z neoinkwizytorami z "Dominikańskiego Ruchu jakiegoś tam...na Rzecz wiadomo Czego.. tylko nie wiadomo po co"… żarliwie się ośmiesza, bombardując bombami gówna wolny wybór tych, którym zamarzył się tani wyjazd do bratniego Seulu, czyli w niesłusznym kierunku — nie na plac św. Piotra (który nigdy w Rzymie nie był!) — i nie po te, co trzeba, wskazówki! Mogą bowiem nie pasować do zegara, z takim trudem cofniętego nad Wisłą o kilka wieków! Ale ma przynajmniej spokój z goleniem — musiałby mieć twarz!

Zapomnieli nasi rycerze N.M.P., że tzw. sekciarstwo jest i niezbywalnym prawem jednostki do poszukiwania własnej drogi w gmatwaninie dróg, i oznaką zwietrzenia pewnej opoki i podpierających ją autorytetów, których jedynym sensownym synonimem zda się być „autorytaryzm". Nie wykluczam w tym upadku roli „złego" (księża egzorcyści — do roboty!). Zwalczanie „nowinkarstwa", przez które, jak przez szparę, wpada zawsze światło postępu i powietrze ma zapewnioną wymianę i niezbędną cyrkulację (w prawdziwej demokracji to zwalczanie jest bez logicznego i ustrojowego sensu!) samymi tylko inwektywami typu "a u was Murzynów biją" .. przynosi skutek odwrotny od zamierzonego. Aby innym wytykać brud i wazelinę, samemu trzeba mieć czysto nie tylko za uszami… Brak tym panom siły przekonywania, tedy doradzam wypróbowane przez wieki — przekonywanie siłą! Panowie dominikanie zdaje się mają w tej materii wszystko i trochę jeszcze do powiedzenia! Kiedyś (ech, gdzie te złote czasy!) Kościół krytyków swoich błędów i wypaczeń po prostu miłosiernie mordował, bo na zmiany i naprawy nie miał — chęci, dobrej woli (tej nie miał w dobrym celu wew. sanacji nigdy), odwagi pokory ...i poczucia potrzeby! Miał zaś podskórne, później dogmatem podparte przekonanie o swej nieomylności w czynieniu "dobra", "sprawiedliwości", "pokoju" i "spokoju", nawet , gdyby to miał być tak miły papieskim uszom spokój... cmentarny, ma się rozumieć.

Pana Nowaka oczywiście gówno obchodzi, że ludzie już się pod mostami biją o wolne miejsca, że darmowi niewolnicy, bez elementarnych zabezpieczeń prawnych i bhp-owskich tyrają na świątobliwych budowach, giną, zostają kalekami za "Bóg zapłać", że wszystkie inspekcje z policją na czele wybierają się tam w ołowianych butach na "święty nigdy", że dzieci "gimbusują" per pedes pełne wiary w gimbusy, na klasówkach zaś z biologii i religii muszą tęgo główkować, by nie zamienić miejscami w panującej w szkołach schizofrenii odpowiedzi na pytanie „o pochodzenie człowieka", czy "początki życia i jego ewolucyjne dzieje", bo to, co tu (na religii) i tu (na lekcji biologii) daje szóstkę — po zamianie dać może pałę z obu przedmiotów i jeszcze krechę do grobowej dechy u klechy… Pana Nowaka gówno obchodzi, że rozwodu nie uzyskasz w naszej teokracji parlamentarnej, zostaje ci co najwyżej separacja, randka i własna hadtka, że dorosły człowiek z pism pornograficznych może sobie kupić co najwyżej „Wasz Dziennik" czy „Straconą Niedzielę". Panu Nowakowi z — nomen omen — „Unii Pracy" funtem intymnego kitu wisi, że przepisy prawne produkują bezrobocie, ludzie z powodów ekonomicznych wykupują sznur wcale nie do wieszania bielizny, kobiety z powodów doktrynerskich płodzą, rodzą i zostawiają dzieci na „smętnikach", winni tych tragedii mają zapewnione wysokie diety, trybunę sejmową, darmowe wycieczki do Watykanu, 3 mln dolarów za zablokowanie takiej a poparcie innej (dajmy na to antyaborcyjnej) ustawy… Czy pan Nowak grzmi, nawołuje do rozsądku? Wolne żarty! Spod sutanny, pod którą siedzi, do tej pory nic takiego mnie nie doszło!

Czy pan Nowak, szczerze zajęty tym, aby obywatel przypadkiem nie skorzystał z prawa do wolności i dowolności w dysponowaniu swoim ciałem i życiem pisnął choć słówko o prawdziwych przyczynach zubożenia jednych i bezdennego wzbogacenia drugich, choćby kleru, odzyskującego swoje utracone dominia na podstawie, jak się okazuje, często już w ubiegłych wiekach sfałszowanych aktów własności? Patrzeć i nie widzieć — do tego nie trzeba być niewidomym. Wystarczy zwykłe, teologiczno-posłannicze zaślepienie...

Pan Nowak znany jest z zajadłości w tępieniu patologii i jak widać wybiórcza to i selekcjonowana misja.

W zwalczaniu „fali" w armii Chrześcijańskiej Najjaśniejszej, gdzie Głódź kapelanem siedzi i Poniewierką pogania, również przeoczył ważne zjawisko. Przy takim zagęszczeniu ordynariatu (co za ordynarne, obrzydliwie obłudne słowo!) — fala, proszę państwa, odbiera żołnierzom wszelkie uroki służby! Na mszach wszyscy na kolanach — w koszarach, po 15-tej — na kolanach tylko „koty"! A gdzie Ordynariat? Gdzie moralne oddziaływanie kapelanów? A może go nie ma, bo go naprawdę NIGDY nie było? Może to ukryta forma finansowania tych czarnych pozorantów i pasibrzuchów? Robią za kleszcze i pijawy u tego cycka i, jak powiadał Piłsudski, mają mleko, bo oni mieli fart się tam dostać. Reszta popadła pod ogon — i ma gówno! Pomyśleć — w sytuacji, gdy krowa ta sama — a ingrediencje różne, bynajmniej nie według zasług...!

Czy pan Nowak nie widzi najgorszej z możliwych „fal", jaką jest zmuszanie przez ochrzczonych wczoraj dawnych polituków prostego, zahukanego normalną „falą" żołnierza do czegoś bardziej obrzydliwego od mycia kibli szczotką do zębów zajęcia — do uczestniczenia, czy chce czy nie, czy wierzy w zabobony Naczelnego Guślarza WP, feldkurata Głódzia czy się nimi brzydzi — w tzw. mszach garnizonowych dla kadry i żołnierzy!? Jak to musi straszliwie ranić ich sumienia?! Odstręczać od „prawdziwej" wiary, rzucać w objęcia sekt, panie były pośle Nowak! Czy walczył pan z tą perfidną odmianą fali, stosowaną w todze prawa? Miał pan odwagę na słuszny protest — czy miękko w gaciach na widok tych miłosiernych perfidiuszy — ordynariuszy polowych? I dlaczego, u licha, jest to ordynariat polowy — skoro nim nie jest?! Polowym on by był, gdyby był powoływany na czas wojny, działał pod chmurką i namiotem — a nie w czasie pokoju wysysał ubogi budżet na świątynie pychy, wzorem swoich cywilnych koleżków po stule!

Tylko że wojna daleko i nie wiadomo kiedy, a pieniądz nie śmierdzi...! I tak mamy tych polowców bynajmniej nie w szałasach czy ziemiankach. Oni grzeją swe "świątobliwości" po pałacach i willach, mają wszystkie prawa do emerytur i rent jak normalni, w błocie i chłodzie poligonów ćwiczący, zawodowi wojskowi. Oni od razu dostają kapitana, majora — i uposażenie godne szarży oraz 250 zakonnic na wojskowym garnuszku jako „gosposie"! Ile zawodowy musi się nawtykać po poligonach, naklęczeć przed politrukiem-kapelanem aby dostać awans — Głódź raczy i oni sami, wiedzieć! A pan Nowak, biedota, wetknął się na ich działkę i próbował za nich, bo to przecie ich zasrany chrześcijański obowiązek — uczyć żołnierzy „miłości i szacunku dla bliźniego swego i do siebie samego", protestować w programie „Na każdy temat" przeciw fali....Szacunku „do siebie" — już wszystkich nauczyli, a koszarowa chudoba? Ona przecież nawykła do gnojenia, więc niech się swym rękami gnoi! Że kilku popełni potem samobójstwo? Że taki Ochnik swoim prześladowcom pojedzie z kałacha po bebechach? (notabene, gdybyż takich Ochników było dostatecznie dużo, nie byłoby „fali" — nie miałby kto jej kultywować!). W czasach niedawno niesłusznych na poligonie w świeżo wyremontowanym czołgu po kapitalce podczas ćwiczeń utonęło 4 żołnierzy. I co pan generał na to? "Kurwa! szkoda, w zeszłym tygodniu silnik wrócił z kapitalki!" Dzisiaj po odklęczeniu „swego za swoje" pewnie dalej generałuje nam miłościwie albo i modlitewniki pisze. Może już jest na zasłużonej emeryturze? Głódź raczy wiedzieć!

Tak się traktuje życie żołnierza! Zaś pan Nowak chce zwalczyć patologię w wojsku, zdziwiony, że fala rusza, gdy kadra bierze dupę w troki i tyleś ich pan, panie Boże, po 15-tej widział! Oni po prostu sprzyjają po cichu systemowi, który ma złamać w żołnierzu cywila a wychować sprawnego, zdolnego do każdej zbrodni (czytaj — wykonania każdego rozkazu ) żołdaka... Nikt tak nie da w dupę jak ten, kto prędzej w nią dostawał, a i jeszcze coś od siebie dołoży! A pan Nowak… itd. itp. etc.

Natomiast kapelan udaje, że uczy ich wrażliwości chrześcijańskiej, miłości bliźniego i innych komunałów, potrzebnych żołnierzowi jak kula w łeb. Panowie sierżanci! Ci pozoranci, nie dość, że psują to, co wy w czasie ćwiczeń tak ciężko w szwejach wyczołgacie a "fala" utrwali na wieki, to jeszcze wpędzają żołnierza w schizofrenię, podobną do tej uczniowskiej na klasówce z religii i biologii… On zna jedno (prawdę naukową) a wierzyć musi w drugie (w prawdę objawioną) — i nie może się pomylić! Tylko jak długo można egzystować mając takiego pierdolca pod czachą i nie zdezerterować z kałachem i wiadrem amunicji!? A pan Nowak… ech! szkoda słów...

Pan Nowak, który przyłożył przecież ręki do uchwalenia i religii w szkołach i do konkordatu (oby mu ręka uschła ) i do ordynariatu — stwarza teraz pozory wroga dewiacji i wynaturzeń, państwo sobie imaginują? Jedną ręką je uchwala, drugą — zwalcza! Jak imć pan Kobra-Goryszewski, który jedną ręką uchwalał ustawy finansowe — a drugą pomagał je obchodzić! A ty, Panie, siedzisz w Watykanie — i nie grzmisz!? Może za daleko? (na drugiego Pana nie liczę, wiadomo, ma za wysoko i widać, w czyje łapy popadł).


Leon Bod Bielski
Działacz polityczny; felietonista Racjonalisty.

 Liczba tekstów na portalu: 31  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2565)
 (Ostatnia zmiana: 06-09-2003)