Zboczeńcy na Olimpie
Autor tekstu:

Dopóki do intymnej, indywidualnej, prywatnej sprawy, jaką powinna (!) być aborcja będą się mieszać typki spod budki z piwem — nieważne, czy wybrane na posłów w wyborach powszechnych i nazywanych nie wiadomo czemu „politykami z immunitetem", czy obszczymurki zrzeszone w niezliczonych janczarskich przybudówkach mizoginicznego Kościoła rzym-kat. — dopóty ta indywidualna tragedia zwana „piekłem polskich kobiet" będzie promieniować i na nich dostarczając im sado- masochistycznych przyjemności. A ja się pytam — kto ma prawo podłączać się do czyjegoś cierpienia i czerpać z tego przyjemności oraz korzyści, ba — stanowić prawo służące jedynie potęgowaniu cierpienia, negatywnych skutków zdrowotnych oraz wspomnianej traumy psychicznej kobiet? Chyba tylko zboczeni osobnicy o wyraźnych skłonnościach sado-maso… Jakżeż oni „cierpieli" na nadbrzeżu Władysławowa, daj im Boże tego „cierpienia" na co dzień tam cumującym „Langenortem"! Jakżeż oni cierpieli i cierpią nadal we wszystkich kadencjach sejmu i senatu, w Konferencji Episkopatu i w kilkunastu tysiącach parafii, plebanii, sanktuariów, bazylik i klasztorów na terenie kraju! Nie były to i nie są bynajmniej cierpienia spowodowane krzywdą już narodzonych, którym ci sami zmanipulowani z ambon posłowie oraz wyłonione przez nich władze rządowe zabrały wszystko, włącznie z perspektywami na konstytucyjnie zawarowane świetlane życie osobiste, zawodowe, rodzinne...Ale jak dla sado- maso przystoi „czynią" oni w sejmie wedle prawideł odczuwania poczucia szczęścia swego — im większe cierpienia „zaprzęgu" wynikające z dolegliwości bata stanowionych ustaw tym większa przyjemność dla stanowiących je i wywijających nim stangretów… To ani chybi z tych właśnie przesłanek narodziła się ustawa a-aborcyjna — osobistą tragedię aborcji dodatkowo skryminalizowała stawiając pachołków świeckiego „jaśnie pana" na straży interesów plebana (cierpienie, koszty nielegalnych skrobanek, konspira, strach przed parafialnymi kapusiami). Plebana, który pomimo wieki trwającego zaprzęgania struktur świeckiego państwa do strzeżenia kościelnych przyziemnych interesów i modyfikowania pod tym kątem praw stanowionych ponosi na niwie moralnego i doktrynalnego formowania kilkudziesięciu pokoleń Polaków nieprzerwane pasmo spektakularnych porażek a politura tzw. „chrześcijaństwa" jest jak w żadnym innym odłamie religijnym współczesnego świata cienka, przezroczysta, spękana i dramatycznie się złuszczająca pod wpływem zmiennych „warunków" zarówno bytu jak i kształtującej byt świadomości...Przy tej politurze prezerwatywa zdaje się być w proporcji do niej monstrualnie grubą oponą 150-tonowej wywrotki firmy Catterpilar…

Haniebna ustawa podniosła cenę czarnorynkowych usług podziemia aborcyjnego (kolejne cierpienie finansowe płacących, bezpośrednio przełożone na przyjemności płynące dla lekarzy), dodatkowo wpędziła rzesze katoliczek oraz pozbawionych doktrynalnie wytresowanego strachu i poczucia religijnej winy ateistek w głęboką, dodatkową frustrację i poczucie „winy wynikającej ze złamania świeckiego prawa". Ustawa dołożyła do tego bigosu zagrożenie zakażeniami szpitalnymi na Ukrainie i Białorusi lub u babek pod lasem, katechetów szpitalnych sprowadziła do roli opiekunów całej armii kapusiów w białych kitlach, proboszczów na parafiach zamieniła w węszące aborcje charty ciskające się na długiej, kościelnej smyczy. Lekarzy przyprawiła o etyczno- moralną dychotomię i takowy relatywizm postaw polegający na tym, że prywatnie robią to, czego odmawiają w szpitalach ze względu na wyznawane „wartości". Te „wartości" są łatwe do zdefiniowania i policzenia — przecież 2000 czy 3000 zł wzięte prywatnie za 30 minut roboty nijak się mają do wartości realnej standardowej, 8 godzinnej roboczodniówki spędzonej przy stole aborcyjnym w szpitalu, nieprawdaż!?…

Polskie prawo stanowi, że podżeganie do przestępstwa jest również przestępstwem tak samo surowo karalnym — czymże jest w takim razie owa ustawa, jak nie zachęcaniem, wręcz spychaniem polskich kobiet do nielegalnego dokonywania aborcji w sztucznie stworzonej sytuacji braku alternatywy? Polskie prawo stanowi, że zadawanie cierpienia fizycznego i psychicznego, niczym nieuzasadnione potęgowanie owego cierpienia i bólu jest zbrodnią tortury i karane z całą surowością prawa a jeśli zachodzi w warunkach „szczególnego okrucieństwa" kara może być zaostrzona. Pytam ustawodawców — kiedy zniosą obowiązywanie ustawy, która niczego innego nie jest sprawczynią jak wyżej opisanego, spotęgowanego jej obowiązywaniem cierpienia kobiet, posłów ZCHN, LPR, wreszcie całego tak nam niemiłościwie pontyfikującego duchowieństwa Krk z Wojtyłą na czele!? Czemu ustawa ma służyć sadomasochistom i być dla nich nieustającym źródłem rozkoszy płynącej z cierpienia jednocześnie całkowicie ignorując ludzi, którym spotęgowane ustawą cierpienie nie przynosi (jak Strąkowi i jego kompanionom) satysfakcji, orgazmu, korzyści politycznych, materialnych a wręcz przeciwnie — wpędza ich w dodatkowe atrakcje jak frustracja, kryminalizacja życia ich „naszego powszedniego", konieczność ukrywania się, podchodów i partyzantki prowadzonej przeciw „wewnętrznemu najeźdźcy" we własnym kraju? Czemu ustawa ta ma być powodem zakażeń zagrażających życiu i zdrowiu nie tylko kobiety, ale jej całej rodziny (AIDS, żółtaczki, ropowica, sepsa) oraz społeczeństwa? Czemu nikt, włącznie z Trybunałem Konstytucyjnym i Rzecznikiem Praw Obywatelskich, nie zauważył i nie oprotestował tego kuriozum legislacyjnego? Czemu prezydent IIIRParafialnej zawetował ustawę o biopaliwach dostrzegając w niej zagrożenie dla prawa obywateli do alternatywy czyli wyboru paliwa bez dodatków a nie czyni nic, by jak najszybciej utrupić ustawę a-aborcyjną, rażąco bezalternatywną w kwestii nieporównywalnie donioślejszych od paliwowych dziedzin życiowego wyboru?

A może „korzyści", jakie ciągną z tej ustawy wąskie interesowne grupki przeważają nad przywołanymi tu postanowieniami Kodeksu Karnego i samej Konstytucji? Może oprócz sadomasochistycznej przyjemności ze swojego i cudzego cierpienia jakiej doznaje w swojej świątobliwej zbiorowości rzym-kat. Duchowieństwo — spiritus movens tej haniebnej ustawy — dochodzi tu jeszcze czynnik władzy i przyjemności jej sprawowania? Czy w takim razie można się spodziewać, że ci zboczeni furmani, powożący polskim zaprzęgiem, gdzie nie oszczędza się polskich „ciężarnych zaprzężonych" będą oszczędzać zaprzęgowi bata podatków, ciężaru kolejnych idiotycznych ustaw, etyczno-moralnych kolein życia, politycznego błota po osie i politycznych bezdroży po których, jak pokazują afery życia codziennego — porusza się nasz cyrkowy wóz Made in Katoland, powożony przez przemalowane na czarno czerwone małpy rodem z poprzedniego, zbankrutowanego cyrku?


Leon Bod Bielski
Działacz polityczny; felietonista Racjonalisty.

 Liczba tekstów na portalu: 31  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2608)
 (Ostatnia zmiana: 04-05-2005)