A my mamy Papę
Autor tekstu:

Znów nas podsumowano — leżymy na samym końcu europejskiego obrachunku gotowości do wuniowstąpienia jak i na niewiele lepszym miejscu Transparency International jeśli chodzi o korupcję... Zdaje się to nie obchodzić naszego bogobojnego, szykującego się do wniebowstąpienia nierządu pod wodzą ministranta-biskupa Millera, kolejnego figuranta na stołku premiera i jego szefa, prymasa G.

Z zapałem zajęci wprowadzaniem gdzie się da wartości miłych sutannie zapomnieli o należytym przygotowaniu kraju do tego ważnego ponoć dla pomyślności narodu kroku. I nic dziwnego — kontynuatorzy klerykalizacji, zaczętej tak owocnie przez ZCHN zakarbowali sobie w pamięci, niczym dawne „proletariusze wszystkich krajów, łączcie się", obowiązujące po czerwcu '89 stwierdzenie przewodniczącego Goryszewskiego: "Nieważne, czy Polska będzie biedna czy bogata, ważne, by była katolicka". Mało im katolickiej i programowo SLD-osko znędzniałej Polski, chcą jeszcze skatolić UE, gorliwie pyszcząc za Invocatio Dei w jej dotychczas niepokalanej wartościami Konstytucji, celebrują 25- lecie fikołkifikatu „Wielki Biały Ojciec, co być delegowana za Spiżowa Brama na Wielka Światowa Wystawa Osobliwości", zaangażowali dyplomację w walkę o powrót prozelitariusza Wszystkich Postradzieckich Krajów Mazura na Syberię, a przelewający się budżet zaangażowali w budowę pewnej osobliwej opaczności oraz zaangażowali na szeroką, krajową skalę wszystkie siły i środki w dogadzanie naszym wiecznie biednym, wewnętrznym czarnym okupantom, wreszcie — choć w kraju bieda zaczyna z pisku przechodzić w ryk Jumbo Jeta — włażą Amerykanom w dupę.

Towarzysze-nuworysze jak widać robią co mogą i czego nie mogą, by przez to „Morze Czerwone" naszego gospodarczo i politycznie upadłego kraju przebrnąć suchą nogą i znaleźć się jak najszybciej w głębokich, suto opłacanych fotelach „Ziemi Obiecanej" im w referendum zjednoczeniowym… Podczas gdy Europa kładzie złotą blachę na dachy nam musi wystarczyć ekologiczna katostrzecha… Wszak „kiedy wedle stawu grobla — poznać Pana po cholewach"...! Na bardzo nam drogą papę nikogo niedługo nie będzie stać pomimo bogatych, krajowych zasobów tego eksportowego surowca… Bo przecież czego jak czego ale Papy nam nie brakuje, już wprost boję się otworzyć lodówkę i podnieść deskę w klozecie, gdyż obojętnie co otworzę — radio, „tenlewizor"- wszystko, oprócz regionalnej „Trójki" — potwornie ostatnio „leci" Papą...! A po nich, zbawcach naszych i weryfikatorach rent i emerytur co? A po nich choćby potop!


Leon Bod Bielski
Działacz polityczny; felietonista Racjonalisty.

 Liczba tekstów na portalu: 31  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2838)
 (Ostatnia zmiana: 26-10-2003)