Ekspertyza prof. Ryszarda M. Małajnego na temat zgodności konkordatu z 1993 r. między RP a Stolicą Apostolską z Konstytucją uchwaloną 2 kwietnia
1997 r. przez Zgromadzenia Narodowe RP
(21 kwietnia 1997 r., Katowice)
I
Zanim przystąpię do oceny zgodności konkordatu z nową Konstytucją, pragnąłbym wskazać normy tej ostatniej, które będą tu
wchodzić w grę. Otóż są to trzy
grupy norm, przede wszystkim:
Art. 25. "1. Kościoły i inne związki
wyznaniowe są równouprawnione.
2. Władze publiczne w RP zachowują
bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.
3. Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich
autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również
współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego.
4. Stosunki między RP a Kościołem
kat. określają umowa międzynarodowa zawarta ze Stolicą Apostolską i ustawy.
5. Stosunki między RP a innymi kościołami
oraz związkami wyznaniowymi określają ustawy uchwalone na podstawie umów
zawartych przez Radę Ministrów z ich właściwymi przedstawicielami".
Art. 32. "1.
Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania
przez władze publiczne.
Art. 53. "1.
Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii.
2. Wolność religii obejmuje wolność
wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania
indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez
uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie. Wolność religii obejmuje także posiadanie świątyń i innych
miejsc kultu w zależności od potrzeb ludzi wierzących oraz prawo osób do
korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się znajdują.
3. Rodzice mają prawo do zapewnienia
dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi
przekonaniami (..).
4. Religia kościoła lub innego związku
wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej może być przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych
osób.
5. Wolność uzewnętrzniania religii
może być ograniczona jedynie w drodze ustawy i tylko wtedy, gdy jest to
konieczne do ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia,
moralności lub wolności i praw innych osób.
6. Nikt nie może być zmuszany do
uczestniczenia w praktykach religijnych.
7. Nikt nie może być obowiązany
przez organy władzy publicznej do ujawnienia swojego światopoglądu, przekonań
religijnych lub wyznania".
II
Konkordat zawarty pomiędzy RP a Watykanem w 1993 r. w świetle powyższych przepisów jest niewątpliwie znacznie bardziej do
strawienia przez zarysowany przez nie ustrój konstytucyjny, niż w świetle
dotychczas obowiązujących przepisów w tej materii. Nie znaczy to jednak, że
nie wzbudza on wątpliwości także na gruncie nowej Konstytucji. Niemniej znika w pierwszym rzędzie wątpliwość natury wstępnej, a mianowicie czy rząd RP
miał w ogóle prawo konkordat zawrzeć. Otóż zgodnie z art. 82. 2 dotychczas
obowiązującej ustawy zasadniczej -
„Zasady stosunku państwa do kościoła oraz sytuację prawną i majątkową
związków wyznaniowych określają ustawy" -
konkordat nie wchodził tu w rachubę jako umowa międzynarodowa. Trzeba byłoby
się uciec do pewnej ekwilibrystyki prawniczej, by dowodzić mimo tego przepisu
prawa do zawierania tego rodzaju umów przez polski rząd. Obecnie w świetle
art. 25. 4 kwestia ta przestaje być przedmiotem kontrowersji.
Co prawda, niejako na marginesie, można by się zapytać o spójność samych
przepisów konstytucyjnych. Z jednej bowiem strony gwarantują one równość
związków wyznaniowych (art. 25. 1) i równość obywateli wobec prawa (art.
32. 1), z drugiej natomiast dają Kościołowi kat. i jego wyznawcom mocniejsze
gwarancje ich praw i przywilejów. Umowa międzynarodowa ratyfikowana należycie
przez Polskę ma bowiem wyższą moc prawną od ustawy. Ustawy zaś gwarantują
prawa mniejszości konfesyjnych. Rząd chyba jednak nie ma obowiązku wnikania i rozstrzygania takich konstytucyjnych subtelności.
III
Mimo to szereg wątpliwości zgłaszanych pod adresem
konkordatu pod rządem dotychczas obowiązujących przepisów konstytucyjnych
utrzymuje się także pod rządem nowych przepisów. I tak w art. 8. 3
konkordatu powiada się m.in., że „miejscom przeznaczonym przez właściwą władzę
kościelną do sprawowania kultu i grzebania zmarłych Państwo gwarantuje w tym
celu nienaruszalność", zaś art. 24 przyznaje Kościołowi kat. prawo zakładania
własnych cmentarzy. Zważywszy, że w naszym kraju katolicyzm jest religią
dominującą nietrudno przewidzieć, iż w większości miejscowości cmentarz
katolicki będzie cmentarzem jedynym. Uwzględniając te realia, zarówno w ustawie o cmentarzach, jak i w ustawie o stosunku Państwa do Kościoła kat. z 1989 r. (art. 45. 3) przewidziano, że w takich przypadkach zarządy
wspomnianych cmentarzy winny umożliwić chowanie „na równych prawach także
innych zmarłych", a więc członków innych wyznań oraz osób
bezwyznaniowych. Słusznie zatem w literaturze podniesiono obawy, że przepis
ten może się stać martwą literą, jako że zarządca cmentarza parafialnego
może odmówić pogrzebu niekatolika powołując się na nienaruszalność
cmentarza. W dodatku konkordat jako umowa międzynarodowa ma moc prawną wyższą
niż ustawa, w związku z czym w razie sprzeczności norm konkordatowych z ustawowymi rozstrzygające znaczenie mają te pierwsze. W grę wchodzi tu
jeszcze ogólna reguła kodeksu cywilnego mówiąca, że właściciel nieruchomości
może w istocie dowolnie nią rozporządzać. Nienaruszalność cmentarza można
zatem interpretować jako jego konfesyjną ekskluzywność. Godzi to zaś
jednoznacznie w konstytucyjną zasadę równości wszystkich obywateli (art. 32
nowej Konstytucji).
Zarzut ten jednak upada w świetle przyjętej niedawno przez rząd RP deklaracji w sprawie wykładni przepisów konkordatu, uzgodnionej ze Stolicą Apostolską.
Albowiem zgodnie z nią: „Pojęcie nienaruszalności cmentarza użyte w art.
8. 3 konkordatu nie może być rozumiane jako prawo do odmowy pochowania na
cmentarzu katolickim osoby innego wyznania lub niewierzącej" (art. 2).
IV
W art. 10 konkordatu stwierdza się, że od chwili
zawarcia małżeństwo kanoniczne wywiera takie same skutki jak małżeństwo
cywilne, o ile zostaną spełnione pewne warunki. Tymczasem zgodnie z zasadą
rozdziału kościoła od państwa akty prawa kanonicznego nie mogą pociągać
za sobą skutków aktów prawa państwowego, a duchowni wykonywać zadań
funkcjonariuszy państwowych — w tym wypadku funkcji urzędników stanu cywilnego. Powyższe rozwiązanie
konkordatowe jest więc równoznaczne z naruszeniem reguły niezależności państwowego
porządku prawnego oraz funkcjonalnej odrębności aparatu państwowego i kościelnego.
Trudno je również pogodzić z art. 25. 3 Konstytucji, jak i art. 1 samego
konkordatu mówiącym, że państwo i Kościół kat. są „każde w swej
dziedzinie -
niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej
zasady we wzajemnych stosunkach..". Skoro państwo nie powinno interesować
się obrzędami religijnymi, to winno też nie uznawać zaciąganych w ich
wyniku zobowiązań pomiędzy wiernymi. Innymi słowy, śluby cywilne i kościelne
winny być zawierane niezależnie od siebie, przy czym te ostatnie nie powinny
pociągać za sobą skutków publicznoprawnych. Małżonkowie mają bowiem obowiązki
nie tylko wobec kościoła, lecz także wobec państwa. Małżeństwo nie jest
jedynie sakramentem, ani też tylko „kontraktem cywilnym". Dualizm ślubów
jest więc rozwiązaniem optymalnym i dla kościoła, i dla państwa. Z drugiej strony argumentacji tej można przeciwstawić tezę, iż nowa
Konstytucja bynajmniej nie przesądza instytucji rozdziału kościoła od państwa. A ponadto, że chodzi tylko o — w istocie techniczne -
ułatwienie życia tym, którzy zdecydują się wziąć ślub wyłącznie w formie kościelnej. Ostatecznie jej art. 25. 4 mówi, że państwo współdziała z kościołami i innymi związkami wyznaniowymi dla dobra człowieka. Takim właśnie
wyrazem współdziałania jest możliwość uzyskania skutków prawnych małżeństwa
świeckiego poprzez zawarcie ślubu kościelnego. Kwestii tej nie da się więc
rozstrzygnąć jednoznacznie. W każdym razie należy ocenić pozytywnie art. 3
wspomnianej deklaracji rządu w sprawie interpretacji postanowień konkordatu, mówiący
m.in. o tym, że zasady art. 10 konkordatu będą realizowane przez
ustawodawstwo państwowe. Artykuł ów jest bowiem wyjątkowo nieprecyzyjny i pełen
luk.
V
Spore wątpliwości wywołuje też art. 12. 1
konkordatu. Czytamy w nim: „Uznając prawo rodziców do religijnego wychowania
dzieci oraz zasadę tolerancji Państwo gwarantuje, że szkoły publiczne
podstawowe i ponadpodstawowe oraz przedszkola, prowadzone przez organy
administracji państwowej i samorządowej, organizują zgodnie z wolą
zainteresowanych naukę religii w ramach planu zajęć szkolnych i przedszkolnych". Największym problemem jest tu określenie „organizują".
Jeżeli bowiem państwo ma być instytucją świecką, ergo
oddzieloną od kościoła, a przy tym neutralną światopoglądowo, to jest
rzeczą oczywistą, że nie może ono organizować
nauki religii. To tak jakby nałożyć nań obowiązek organizowania jakichś
kursów ateistycznych. Państwo, które organizuje naukę religii w szkołach
publicznych, traci neutralne oblicze światopoglądowe, a więc przestaje być
oddzielone od kościoła. Deklaruje się bowiem jednoznacznie po stronie religii
jako zjawiska społecznego, miast zachować postawę indyferentną. W jeszcze większym
stopniu dotyczy to państwa, które naukę tę opłaca — z konieczności z pieniędzy podatników. W rezultacie w Polsce ateista,
agnostyk, świadek Jehowy czy mahometanin płacą za propagowanie dogmatów
religii katolickiej.
Problem nauczania religii w szkołach publicznych jest z pewnością nader złożony,
m.in. z tej racji, że religia jako forma świadomości społecznej cechuje się
dużym stopniem użyteczności. Wywiera mianowicie ważki wpływ na kształtowanie
postawy etycznej uczniów, co racjonalnemu państwu nie może być obojętne.
Dlatego też jedne państwa, w których obowiązuje zasada rozdziału kościoła
od państwa naukę tę dopuszczają (np. Francja), a inne zabraniają (np. Stany
Zjednoczone). Rozwiązaniem optymalnym zaś byłoby wprowadzenie nauki o
religii, czyli religioznawstwa. Czym innym bowiem jest zaszczepianie uczniom
dogmatów konkretnej wiary, a czym innym przekazywanie obiektywnej wiedzy o religii jako formie świadomości społecznej. Z drugiej strony owego organizowania nauki religii w szkołach publicznych można
bronić na gruncie nowej Konstytucji nakazem współdziałania państwa i kościoła
dla dobra człowieka i dobra wspólnego (art. 25. 3), jak również art. 53. 4,
gdzie powiada się, że religia może być przedmiotem nauczania w szkole. Inna
rzecz, że ta ostatnia formuła jest znacznie mniej kategoryczna niż
konkordatowe sformułowanie o organizowaniu nauki religii. Ową kategoryczność
wszakże łagodzi art. 4 deklaracji rządu w sprawie interpretacji konkordatu,
stwierdzający m.in., że „państwo gwarantuje organizowanie nauki religii w szkołach i przedszkolach publicznych wówczas, gdy osoby zainteresowane wyrażą
taką wolę w sposób określony w prawie polskim. Uczestniczenie w katechezie w szkołach i przedszkolach publicznych jest dobrowolne, czyli bez przymusu i ograniczania".
VI
W art. 14. 4 konkordatu stanowi się, że państwo
lub organy samorządu terytorialnego będą dotować katolickie „placówki oświatowe i wychowawcze, w tym przedszkola oraz szkoły wszystkich rodzajów" (też art.
14. 1). Natomiast w art. 15. 3 konkordatu mówi się o dotowaniu przez państwo
KUL-u i PAT-u.
Tymczasem jest to kwestia nie mniej kontrowersyjna niż poprzednia. Z jednej
strony można tę praktykę krytykować motywując swe stanowisko regułą
rozdziału kościoła od państwa; np. w USA jest to niedozwolone, z wyjątkiem
wyższych uczelni. Z drugiej zaś można powołać się na argumenty przemawiające
za konstytucyjnością tej praktyki -
tj. te same co przemawiające za nauczaniem religii w szkołach publicznych — a także powszechnością tej praktyki w Europie Zachodniej.
VII
Konkordat nie zawiera żadnych postanowień określających
zasady opodatkowania duchownych oraz kościelnych osób prawnych. Najchętniej
widziałbym w niej normę mówiącą, że duchowni podlegają opodatkowaniu na równi z innymi osobami fizycznymi, a działalność kościelnych osób prawnych
obliczona na zysk winna być opodatkowana na równi z działalnością innych
podmiotów gospodarczych. Tymczasem w art. 22. 2 konkordatu przewiduje się, że
regulacja spraw finansowych Kościoła kat. będzie w rzeczywistości dokonywana
przez mieszaną komisję kościelno-państwową. W tej sytuacji to nie Parlament decydowałby o obowiązującym ustawodawstwie
podatkowym odnośnie Kościoła, tylko owa komisja.
Na szczęście z art. 6 deklaracji rządu w sprawie interpretacji konkordatu
powiada się, iż owa komisja będzie jedynie przedstawiać opinie w kwestii
finansowej i podatkowej kościelnych osób prawnych i fizycznych. Z treści
owego artykułu wynika, iż głos decydujący w tej materii będą mieć jednak
odpowiednie organy państwowe.
VIII. KONKLUZJE
Na podstawie powyższych uwag nie sposób jest
udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy konkordat jest zgodny z nową
konstytucją RP. Pewne jest tylko, że jest znacznie bardziej niesprzeczny z tym
dokumentem, aniżeli z konstytucją obecnie obowiązującą. Problem polega
bowiem na tym, że aktualna (tzn. zawarta w nowej Konstytucji) regulacja stosunków:
państwo -
związki wyznaniowe, nie przesądza w sposób jednoznaczny modelu tych stosunków. Z pewnością nie jest to model państwa konfesyjnego, ale jest rzeczą równie
pewną, iż nie jest to model „czystego" rozdziału kościoła od państwa. W art. 25 i 53 znajdują się bowiem normy przemawiające za przyjęciem zasady
rozdziału obu podmiotów -
np. formuła o wzajemnej niezależności i autonomii państwa oraz związków
wyznaniowych (art. 25. 3) jest w moim przekonaniu funkcjonalnym ekwiwalentem
formuły o rozdziale -
jak i o akceptacji pewnych form powiązania owych podmiotów. Tej ostatniej
dowodzą normy mówiące o współdziałaniu państwa i związków wyznaniowych
dla dobra człowieka i dobra wspólnego, dopuszczenie możliwości zawarcia
konkordatu, zezwolenie na nauczanie religii w szkołach publicznych oraz
teistyczne motywy znajdujące się w preambule. W istocie Konstytucja przyjmuje
model państwa quasi-wyznaniowego
albo też wyjątkowo liberalnego rozdziału obu podmiotów. Jest to w istocie
zgodne ze stanowiskiem Kościoła kat., który w wydanej na Soborze Watykańskim
II konstytucji „Gaudium et spes" stanął na stanowisku, że nie domaga się
on państwa konfesyjnego, ale też nie akceptuje instytucji rozdziału.
Jeśli zatem wziąć pod uwagę najbardziej obecnie kontrowersyjne postanowienia
konkordatu -
tj. małżeństwa, organizowanie nauki religii w szkołach i przedszkolach
publicznych oraz dotowanie przez władze publiczne kościelnych placówek oświatowych
-
to w świetle postanowień nowej Konstytucji można dowodzić zarówno ich
konstytucyjności, jak i niekonstytucyjności. Obie te interpretacje będą
racjonalne, skutkiem czego nie jest to dylemat możliwy do jednoznacznego rozwiązania,
jeżeli oceniający wykaże się nie tylko wiedzą, lecz i obiektywizmem.
Prof.
dr hab. Ryszard M. Małajny
Wydział Prawa i Adm. Uniwersytetu Śl.
Katowice, 24. IV. 1997 r.
Ekspertyza przygotowana na zlecenie Komisji
Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektu ustawy o ratyfikacji Konkordatu między
Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską. Kopia z własnego zbioru
Czesława Janika.
|