Plagiat w Gliwicach
Autor tekstu:

Najbardziej typowym plagiatem w politechnikach jest „okradanie" autorów znanych podręczników z dużej części tekstu oraz skomplikowanych rysunków i wydawanie „własnego" skryptu. Takim przykładem są Technologie mikroelektroniczne. Cz. 1. Metody wytwarzania materiałów i struktur półprzewodnikowych, wydane przez Wydawnictwo Politechniki Śląskiej w 2001 r. Autorami byli: dr inż. Krzysztof Waczyński, wieloletni adiunkt i p.o. kierownika Zakładu Technologii Elektronowej Instytutu Elektroniki PŚ w Gliwicach oraz dr inż. Edyta Wróbel, zaczynająca dopiero karierę adiunkta w tym samym instytucie.

Skrypt cieszył się popularnością wśród studentów i powoli „wędrował" do innych politechnik. Na wiosnę 2003 dotarł do Warszawy. Tutaj jeden ze studentów pokazał dr. hab. Romualdowi Beckowi z Zakładu Przyrządów Mikroelektroniki i Nanoelektroniki Instytutu Mikroelektroniki i Optoelektroniki Politechniki Warszawskiej nową książkę. Prof. Beck szukał polskiej literatury dla swoich studentów, gdyż jego podręcznik Technologie krzemowe, wydany w 1991 przez PWN, dawno już był wyczerpany, no i zestarzał się. Z uwagą przeglądał książkę: Moje zdziwienie rosło z minuty na minutę. Na kolejnych stronach rozpoznawałem nie tylko znane mi z literatury i wykładów bardzo charakterystyczne fragmenty tekstów i rysunki prof. A. Jakubowskiego, ale także i moje rysunki.

W połowie marca 2003 prof. Beck napisał oficjalny list ze skargą do dziekana Wydziału Automatyki Elektroniki i Informatyki PŚ, dr. hab. Jerzego Rutkowskiego. Wyliczył w nim 10 technicznych rysunków, przejętych w całości z jego prac. Dołączył część skopiowanych stron z jego książki Technologie krzemowe oraz z artykułu z 1986. Nigdzie nie było odwołań bibliograficznych. W zakończeniu podkreślił, że takim złodziejstwem jest oburzony, bowiem pracuje z prof. Andrzejem Jakubowskim nad nową książką. Zamierzali w niej wykorzystać część swoich oryginalnych rysunków ze starszych prac i z wyczerpanej książki. Ponieważ skrypt gliwicki rozszedł się po innych ośrodkach, zachodzi obawa, że po ukazaniu się nowej książki czytelnicy posądzą Becka i Jakubowskiego o plagiat z p. Waczyńskiego i p. Wróbel. Żąda więc, by skrypt został wycofany ze sprzedaży, a autorzy zamieścili w prasie ogólnopolskiej i technicznej oświadczenia o plagiacie. Powinni też przekazać honorarium wydawnicze za skrypt na Centrum Zdrowia Dziecka i usunąć ten tytuł ze swojego dorobku naukowego.

Podobny list, wykazujący liczne zapożyczenia, wysłał prof. Jakubowski, kierownik zakładu, w którym pracuje Beck.

Przed wysłaniem oficjalnej korespondencji, prof. Jakubowski skontaktował się telefonicznie z dziekanem Rutkowskim i poinformował go o mnogości zapożyczeń. Podkreślił, że ze względu na studentów, którzy się uczą z takiego „zainfekowanego" skryptu, sprawę trzeba oficjalnie załatwić. Po tym zadzwonił do niego z Gliwic prof. Hrynkiewicz, próbując „zmiękczyć serca" Becka i Jakubowskiego. Stwierdził, że jego asystenci to „dobrzy pracownicy" i sugerował, by wycofano skargę bądź złagodzono zarzuty. Kiedy to nie pomogło, po 6 tygodniach dziekan Rutkowski przesłał oficjalny list, informujący o finalnym załatwieniu sprawy.

Do rozważenia zarzutów dziekan powołał komisję w składzie: prof. Edward Hrynkiewicz — dyrektor Instytutu Elektroniki, prof. Sławomir Kończak — bezpośredni przełożony autorów skryptu oraz doc. Zdzisław Pogoda — redaktor działowy Wydawnictwa PŚ. Z moich informacji wynika, że prof. Kończak był już w owym czasie na emeryturze, a doc. Pogoda faktycznie pracował jako p.o. kierownika Zakładu Układów Cyfrowych i Mikroprocesorów Różnych. Po wnikliwym rozpatrzeniu sprawy Komisja sformułowała następujące wnioski: 1. Zastrzeżenia Pana Profesora, dotyczące braku odwołań do skopiowanych fragmentów, pochodzących z prac innych autorów, Komisja uznaje za uzasadnione. Fakt umieszczenia tych prac w spisie literatury nie pomniejsza przewiny Autorów skryptu. 2. Komisja przyjęła za okoliczność łagodzącą to, że Autorzy skryptu podejmując się opracowania mieli na uwadze tylko i wyłącznie dobro studentów, a nie własne korzyści i należy domniemywać, że poważne uchybienia, jakich się dopuścili pisząc swój skrypt, wynikały raczej z nieznajomości przepisów dotyczących prawa autorskiego, a nie ze złej woli. Dodać należy, że autorzy cieszą się bardzo dobrą opinią, tak wśród studentów, jak i przełożonych.

Biorąc powyższe pod uwagę, komisja zobligowała autorów, aby wycofali niesprzedane egzemplarze skryptu, wpłacili równowartość honorarium na cel społeczny oraz nie umieszczali skryptu w spisie dorobku zawodowego. Zwrócono się także do czasopisma „Elektronika" z prośba o zamieszczenie komunikatu o zapożyczeniach. Dziekan Rutkowski wyraził ubolewanie z powodu zaistniałej sytuacji i zapewnił, że dołoży wszelkich starań, aby podobna się nie powtórzyła.

Muszę przyznać, że ujęła mnie sztuka dyplomacji dziekana Rutkowskiego. W całym jego piśmie nie ma nazwiska osób, które popełniły haniebny plagiat. Pominięto fakt, że sprawa z urzędu powinna zostać przekazana rektorowi do postępowania dyscyplinarnego, a i na wydziale nikt już później o niej nie słyszał. Talentów do negocjacji też prof. Rutkowskiemu nie brakuje, bowiem u samego dołu jego listu jest dopisek: PS. Biorąc pod uwagę fakt braku ogólnie dostępnego opracowania, obejmującego tematykę skryptu oraz duże zapotrzebowanie wśród studentów (...), zwracam się o rozważenie możliwości podjęcia rozprowadzania skryptu z wkładką, informującą dokładnie, które fragmenty i skąd zostały zaczerpnięte.

Z kolei dr. Waczyńskiemu ten drobny incydent z plagiatem zupełnie nie zaszkodził. W końcu września 2003 brał udział w otwarciu Międzynarodowego Sympozjum IMPAS, które od początku roku przygotowywał, będąc przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego.

Kiedy w końcu stycznia br. sprawdziłem pozycję skryptu w elektronicznym katalogu Biblioteki Głównej PŚ, okazało się, że nie został wycofany. Jedenaście egzemplarzy było wypożyczonych (wiadomo, sesja!), a dwa dostępne na miejscu. Brak jest w nich informacji o zaistniałym plagiacie.

Bez komentarza zostawię informację, że autorska para z Gliwic nie napisała do Warszawy nawet listu ze zwykłym „przepraszam".

[Tekst ukazał się wcześniej w miesięczniku Forum Akademickie, nr 2/2004]


Marek Wroński
Doktor medycyny. Lekarz mieszkający w Nowym Jorku. Zajmuje się problemem oszustw naukowych w Polsce i na świecie. Autor będzie wdzięczny każdemu za informacje o konkretnych tego typu przypadkach w środowisku naukowym i akademickim (gwarantowana pełna dyskrecja).

 Liczba tekstów na portalu: 22  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3333)
 (Ostatnia zmiana: 22-03-2004)