czyli
Krótka rozprawa z histerią między hatterią a latimerią
Czy pampasem, czy też prerią,
Szła hatteria z latimerią.
Powiedziała latimeria:
Bardzo jest gorąca preria.
Duszność wdziera się w me głębie
i zasycha mi w pragębie.
Jest już ze mnie, tak to bywa,
Skamieniałość ledwo żywa.
Na to jej hatteria rzecze:
Moja droga, tam coś ciecze -
Jakaś wodna to arteria.
Odpowiada latimeria:
Chłodu mi nadzieja świta,
Widać, żeś nie w ciemię bita.
Bita w ciemię?! Rzeczy nowe!
Ja mam oko ciemieniowe!
Któż by obraz w nim odzyskał?
Ciemieniowy okulista?
Latimeria jej wyznała:
Ciemieniowo ociemniała
Jestem. Zamiast myśleć szynką,
Posługuję się szyszynką.
Tu hatteria ją prostuje:
Chyba masz mnie za szczeżuję!
Po co duby pleść smalone,
Lepiej poszłabyś na stronę
Poewoluować trochę,
Zamiast tłuc o ścianę grochem.
Zyskasz u mnie pewne względy
Mając już trzonowe zęby.
Latimeria: Na mą głowę!
Dość, że płetwy mam trzonowe!
Ryba ze mnie nieco tłusta,
Ale całkiem wtórousta!
Lecz dwudyszna! W świcie tym
Czterodyszność wiedzie prym.
Albo Diesel. Więc do głowy,
Pójdź po olej napędowy.
Tego ci nie puszczę płazem,
Gadzie jeden, mą obrazę
Tak odeprę — to za mało
Posiąść czworonożne ciało
Troje oczu, z tyłu ogon,
Jeśliś ślepą jest odnogą
Ewolucji. Z takim wzrokiem,
Marne Twoje są widoki.
Ty zaś jakoś ciężko dyszysz
W tej ekologicznej niszy,
Zaś twój tępy wyraz pyska,
Coś mający z obeliska
Sprawie, że zachodzę w głowę,
Jak cię puścił dobór płciowy!?
Co do zaś odnogi bocznej
Ewolucji, to nie spocznę
Póki nie naświetlę wątku,
Że z takich jak Ty początków
Powstał płaz pełen skaz,
Potem gad pełen wad,
Wreszcie ssak pełen zachwytu,
Że doczołgał się do szczytu
(Jest to blaga pospolita -
Spójrz na monstrum, co to czyta).
Latimeria odpowiada:
Coś przydługa Twa tyrada,
Lecz katalog niedostatków
Mych potomków, który gładko
Tu przytaczasz, nie wystarczy,
By plusami się obarczyć.
Jaj składanie w zimnym piasku,
Wyłażenie z jam o brzasku,
Wszyscy krewni już nieżywi,
Jako towarzystwo — kiwi
Niezbyt lotny na umyśle,
Pożywienie jarskie ściśle,
Nie stanowią wrót do chwały.
Mój zaś sukces jest niemały,
Bo potomków moich plemię
Całą zamieszkuje Ziemię.
Tu hatteria rzeknie z jadem
(Chociaż jest niegroźnym gadem):
Ta korona ewolucji,
Co zawdzięcza Twojej chuci
Byt swój, rzeknę nie bez wstrętu,
Miernego autoramentu
Być się mieni. Zjada wszystko,
W rynsztok zmienia środowisko,
Wciąż się mnoży jak króliki,
Bez umiaru i logiki,
Robi wojny, HIV namnaża,
W końcu, że się tak wyrażę,
Pisze o nas, co smutniejsze,
Nieco idiotyczne wiersze.
Na rzecz jedną Cię uczulę -
Do myślenia te półkule
Są, co z przodu są, nie z tyłu.
Racz więc zatem moja miła,
Miast się w słońcu prerii prażyć,
Zamknąć swą szlachetną pra-rzyć.
----------------------------------
Tak to stepem oraz prerią
Szła hatteria z latimerią.
|