Między prawym a lewym personalizmem
Autor tekstu:

Obywatele państwa, które bez żalu wyrzekło się niezawisłości podpisując lekką ręką haniebny cyrograf zwany konkordatem nie mają dziś żadnych praw wobec Watykanu. Ich jedynym prawem jest słuchać, własne zdanie to samowola, względnie gruba bezczelność. Każdemu co jego. W państwie urodzonych niewolników wołanie o wolność jest obrazą majestatu.

Alternatyw jest niewiele.

Ateizm, choć neguje samą religię objawioną nie stawia na jej miejsce nic równowartościowego, afirmując poza tym wszystkie inne elementy katolickiej kultury. Nie wnosząc nic nowego w istniejącą katolicką etykę, moralność, nie kusi się też o głębsze przewartościowania w dziedzinie istniejących idei ogólnych, politycznych, ekonomicznych, w ideałach życiowych jednostki. 

Tam, gdzie katolicyzm głosi miłość, wolność, braterstwo ogólnoludzkie — z Bogiem, ateizm obiecuje tę samą miłość, wolność, braterstwo — bez Boga. Ateizm polski to nic innego jak ten sam katolicyzm, jeno zlaicyzowany, świecki, to odwrotna strona tego samego medalu.

W Polsce, znalazłszy się w kręgu niwelujących oddziaływań Polskiej Ideologii Grupy, racjonalistyczny ateizm stracił szybko na swej oryginalnej przebojowości. Gdy na Zachodzie ateizm zaznaczył się poważnym ruchem umysłowym, zapłodnił filozofię, naukę, literaturę, w Polsce nic takiego nie nastąpiło. Ateizm polski okazał się tak samo bezpłodny jak bezpłodną jest atmosfera "polskości", w której się znalazł. Wyrodził się w nieszkodliwy dla katolicyzmu antyklerykalizm, zabawkę półinteligentów, których bogoburcze w ich mniemaniu wyczyny są tym dla katolicyzmu, czym jest dla słonia kłucie szpilką słoniowej dupy.

Otóż ten właśnie antyklerykalizm, idący w parze z głośnym w gębie, a niemrawym w czynie radykalizmem społecznym, stanowi znak rozpoznawczy, po którym poznajemy personalistę lewego.

Ta odmiana jest w Polsce dość pospolita, wegetowała do niedawna masowo w cieniu trybun pezetpeerowskich, pleni się nadal bujnie w sferach eurointelektualistów, tej domenie kołtunerii postępowej. Ta ostatnia różni się od kołtunerii tradycyjnej — bogoojczyźnianej, tylko pozorami, tylko treścią wygłaszanych, a bynajmniej nie realizowanych haseł i dogmatów.

Personalizm prawy — to wszystko, co w duszy polskiej jest tradycyjne, ortodoksyjne, zachowawcze no i rozumie się — ultrakatolickie. Wszystko to, co politycznie "narodowe", intelektualnie zaś drobnomieszczańskie, szermujące zaś wrzaskliwie frazeologią bogoojczyźnianą. Tam w różnych chadecjach, endecjach, czy ZChN-ach dzierżą dziś prym obskurne postacie, myślące i łżące symbolami, demonstrujące swój monopol na "polskość", tam wzięto w pacht i bez pytania reprezentowanie narodu. Personalizm prawy stanowi najczystszy wyraz świadomej siebie duszy polakatolika, u którego dokonało się stwardnienie skorupy, chroniącej trwale jego osobowość przed penetracją przez zapłon rozumu i uczucia. Patronem jego jest biskup Gamrat, a zmaterializowanym dlań przedsionkiem nieba Boy’owski burdel z wejściem przez zakrystię.

Komuch, socjaldemokrata czy nawet wolnomyśliciel polski — to taki sam personalista jak jego przeciwnik ze szkaplerzykiem na szyi, tyle tylko, że personalista lewy. Jest tak samo życiowo bierny, ma tę samą wolę minimum egzystencji i tę samą postawę nadkonsumpcji co jego duchowy brat, personalista prawy. Nikt, a zwłaszcza on sam nie bierze na serio tego, co głosi.

Tam, gdzie ugorem jałowym jest całe życie duchowe narodu, niepłodnym też jest jego socjalizm, obojętne pod jakim szyldem partyjnym — PZPR, UW czy jakimś innym skrótem haseł bez pokrycia. Jego znakiem firmowym made in Poland były i są: indolencja, złodziejstwo, brud, marnotrawstwo i bałagan.

Na przekór tej epidemii niemocy powstała ZADRUGA.


Antoni Feldon
Kontynuator Zadrugi, ukończył filozofię w Niemczech. Przedsiębioca, prezes Stowarzyszenia Przemysłowców Polskich i przewodniczący Unii Społeczno-Narodowej.

 Liczba tekstów na portalu: 6  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3797)
 (Ostatnia zmiana: 03-12-2004)