Prawdziwe myśli o kłamstwie
Autor tekstu:

Istnienie człowieka-cywilizacji oparte jest na kłamstwie. To kłamstwo daje stabilizację i porządek, czyni ludzi spokojnymi i nie cierpiącymi tak bardzo jakby mogli. Bo czy może być coś gorszego od cierpiącego człowieka (fizycznie i psychicznie), który zdaje sobie sprawę z bezsensowności tych cierpień? Religia, patriotyzm, kodeksy i zasady dają człowiekowi poczucie sensu ich cierpienia. Takie argumenty dają poczucie bezpieczeństwa krótkowzrocznej masie i hamuje ją przed popadnięciem w panikę, co skończyłoby się ogólną anarchią i końcem wpływów i bogactwa tych, którzy potrafią głosić i wymyślać kłamstwa, najczęściej sami gorliwie w nie wierząc. Cywilizacja zaszła za daleko, by obecni "władcy" mogli wiedzieć, że wszystkie te zasady i systemy są kłamstwem wymyślonym przez pierwotnych, którzy zaszokowani bezsensem działania i istnienia tworzyli najpierw proste systemy religijne, a później coraz bardziej skomplikowane molochy imperialne, tak by zaspokoić swój niepokój istnienia i dać masie powody do lżejszego cierpienia i dodatkowo czerpać z tego korzyści. Obecnie systemy tworzące porządek są tak skomplikowane, że osoba przeciętna nie próbuje nawet wchodzić na ich istotę, a jednostki bardziej ambitne prędzej czy później gubią się w ilości doktryn, zdarzeń historycznych opinii i ustaleń. Tak więc dążąc do prawdy jednostka taka gubi się w kłamstwie i poddaje się, zaczyna wierzyć w kłamstwo lub po prostu tworzy swój własny porządek odpowiadający prywatnym potrzebom tworząc tym samym błędne koło.

Ewolucja sprawiła, że niepokój istnienia został stłumiony przez „gen wiary", który uaktywnia się już we wczesnym etapie życia i zostaje zaspokojony przez jakikolwiek system religijny czy filozoficzny najbardziej odpowiadający Jednostce. Najczęściej narzucony od dzieciństwa system religijny idealnie splata się z poczuciem Boga (Sensu) wywołanym przez odpowiedni gen i daje poczucie bezpieczeństwa życia tak bardzo potrzebnego do jak najdoskonalszej prokreacji — która jest jedynym i głównym celem naturalnej ewolucji. Rzadziej wyborem systemu religijnego kierują osobiste preferencje psychiczne bardziej inteligentnych i niespokojnych jednostek, co kończy się przejściem na inną wiarę lub ateizm.

Wszystko to sprowadza się do jednego. Człowiek-cywilizacja i ewolucja dążą do stłumienia wewnętrznego niepokoju spowodowanego brakiem JAKIEJKOLWIEK wiedzy o sensie istnienia rozumnego człowieka. Naturalnym wynikiem tego jest spokojne egzystowanie w kłamstwie, czyli <<prokreacja i śmierć>>. I nic więcej. To przerażające, że większość cierpień, dokonań człowieka-cywilizacji sprowadza się do tych dwóch słów. Jest to tak szokujące, że większość ludzi nawet nie przyjmuje tego do wiadomości i nigdy się z tym nie pogodzi, co po części spowodowane jest tym o czym mówiłem wcześniej: naturalnym, pokoleniowym kształtowaniem ludzkiej psychiki.

Takie wyjście sprawia, że wszystkich ludzi można łatwo sklasyfikować jako egoistów i egoistów cywilizacyjnych. Każdy czyn każde posunięcie, czy każde odkrycie naukowe czy etyczne jest egoizmem lub egoizmem cywilizacyjnym (niekoniecznie zamierzonym przez czynodawcę). Całe życie człowiek przeżywa dla siebie, tak by sprowadzić cierpienie do minimum. Jeżeli zrobi coś co ma istotny wpływ na ciągłość cywilizacji jest od razu pojmowane przez resztę członków cywilizacji jako czyn nadający Sens istnieniu jednostki twórczej i całej ludzkości. Dokonanie to nie nadaje żadnego sensu martwej osobie dokonującej, a tak naprawdę tylko uświęcone jest po to, by spadkobiercy mieli poczucie sensu. Jest to tak zwany egoizm cywilizacyjny. Wszystko to tworzy ludzkość taką jaka jest. Taka więź cywilizacyjna jest główną podstawą zaspokojenia wewnętrznego niepokoju. Jego skutkiem jest niestety oburzanie się masy na pojedyncze decyzje istot, które są sprzeczne z ich istnieniowym bezpieczeństwem. Dlatego póki co będą istniały zakazy i nakazy dotyczące prywatnych decyzji człowieka.

Narkomania, homoseksualizm i każda odmienność zagraża poczuciu sensu. Masie wydaje się zamachem na ich system cywilizacyjny dający im możliwość do prokreacji i śmierci w poczuciu celu i sensu tych rzeczy.

Wszystkie konflikty i problemy społeczne zostają w ten sposób uproszczone i sprymityzowane tak, że nikt nie zgodzi się z takimi faktami. W innym wypadku doszłoby do zburzenia cywilizacji i ogólnego chaosu, dlatego silne trzymanie się kłamstwa daje szanse na przetrwanie. Człowiek z biegiem czasu będzie oddalał się od Prawdy, ta jednak będzie kroczyć za nim aż do końca i próbowała się "ukazać", jak było na przykład z odkryciem kulistości ziemi z jednoczesnym pogłębianiem się kościoła w coraz bardziej niedorzecznych dogmatach. Jednak równie szybko Prawda Naturalna i ludzka stworzona przez kościół zmieszały się tworząc karykaturalny obraz. Ludzie tworzą kłamstwo, by później nazwać je prawdą i bez mrugnięcia okiem oddać za nie życie.

Tak samo jak dobro nie istniałoby bez zła. Tak samo Prawda nie istniałaby bez kłamstwa. Jest to dość ryzykowne stwierdzenie, bo czy nie byłoby czerni bez bieli? Kłamstwo pomieszało się z Prawdą, że wyegzekwowanie którejś z nich jest nieskończenie bardziej trudne niż odróżnienie dobra i zła. Niemal nieskończoność współczynników od tego zależnych: punkt widzenia, sytuacja, określenie celu...

Odkrycie Prawdy jest tak nieprawdopodobne jak przeżycie upadku na cement z wysokości 500 metrów. Jednak możliwe.


Marcin Stefański
Publicysta Racjonalisty, badacz gnozy, racjonalista, poszukiwacz prawdy.
 Strona www autora
 Numer GG: 2547577

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4066)
 (Ostatnia zmiana: 03-04-2005)