O cz³owieku
Autor tekstu:

fragmenty ksi±¿ki

• ¦wiat cz³owieka jest tak bardzo z cz³owiekiem (z istot± cz³owieka, z cz³owieczeñstwem) zwi±zany, ¿e warstwy ludzkiego ¶wiata, które za chwilê wymieniê i krótko scharakteryzujê, bêdê nazywa³ warstwami ludzkiego cia³a, poniewa¿ one, je¶li s± instrumentalizowane, wspó³tworz± ludzk± podmiotowo¶æ. Wszak cz³owiek to ¶wiat cz³owieka. ¦wiatem cz³owieka nazywam ten obszar Wszech¶wiata, do którego cz³owiek dociera (a) swoim dzia³aniem praktycznym (czyni±c rzeczy podmiotami swojego dzia³ania praktycznego oraz ¶rodkami, narzêdziami swojego dzia³ania na inne — dalsze rzeczy); (b) swoim postrzeganiem (bezpo¶rednim i po¶rednim — zinstrumentalizowanym); (c) swoj± wyobra¼ni± (która czêsto siêga do rzeczy istniej±cych, stylizuj±c je jako¶, ale te¿ czêsto tworzy rzeczy nieistniej±ce, tworzy ca³e ¶wiaty), wreszcie (d) swoj± my¶l± (która podobnie jak wyobra¼nia, choæ inaczej siêga do rzeczy i stanów rzeczy istniej±cych, ale te¿ czêsto i coraz czê¶ciej konceptualizuje rzeczy mo¿liwe, a realnie nieistniej±ce).

¦wiat ludzki jest dynamiczny, zmienny. Rozszerza siê, ale mo¿e te¿ przechodziæ fazy zapa¶ci. Czasy nowo¿ytne i wspó³czesne to czasy wielkiej ekspansji ¶wiata ludzkiego, a wiêc i podmiotowo¶ci ludzkiej. Wydaje mi siê, ¿e pod tym wzglêdem trzeba na ró¿ne wyznaczniki ¶wiata ludzkiego patrzeæ ró¿nie. ¦redniowieczny ¶wiat ludzkiej wyobra¼ni na przyk³ad móg³ byæ zdecydowanie wiêkszy od ¶wiata wyobra¼ni wspó³czesnej, mo¿e lepiej powiedzieæ, ¿e ¶wiat wyobra¼ni wspó³czesnej jest inny od tamtej, ale przecie¿ te¿ jest rozleg³y, i to bardzo: wszak ¶wiat wyobra¼ni intelektualnie rozbudowywanej przez wspó³czesn± matematykê, fizykê, genetykê, jêzykoznawstwo i inne dziedziny wspó³czesnej humanistyki, przez ogromn± technologiê mikroskopow± to bardzo rozleg³y ¶wiat, choæ rzecz jasna inny od ¶wiata wyobra¼ni ¶redniowiecznej czy te¿ jeszcze dawniejszej, inny, zasadniczo inny.

Podkre¶lam raz jeszcze, ¿e ¶wiat cz³owieka tworzy nie tylko przedmiotowo¶æ ludzkiego dzia³ania: nie jest tylko zbiorem przedmiotów, na które cz³owiek dzia³a. On tworzy te¿ ludzk± podmiotowo¶æ: jest zbiorem rzeczy, stanów rzeczy, spostrze¿eñ, wyobra¿eñ, pojêæ oraz idei, którymi cz³owiek dzia³a i my¶li (s. 22-23).

• Idea g³ówna mojego sposobu my¶lenia o umy¶le da siê stre¶ciæ w takich oto kilku zdaniach. Umys³ nie jest ¿adn± substancj±, ale warstw± — form± ludzkiego dzia³ania, a dzia³anie ludzkie u swych podstaw przebiega na dwóch poziomach — w dwóch formach: w formie dzia³ania przedmiotowego (skierowanego na rzeczy ciê¿kie i pos³uguj±cego siê rzeczami ciê¿kimi jako ¶rodkami, instrumentami) oraz w formie dzia³ania symbolicznego — znakowanego (skierowanego na przedmioty lekkie i pos³uguj±cego siê przedmiotami lekkimi jako ¶rodkami dzia³ania). Cofaj±c siê po drabinie ewolucyjnej, stwierdza siê zmniejszanie siê dystansu miêdzy tymi dwiema warstwami a¿ do zaniku warstwy drugiej, co mo¿na by uznaæ za doln± granicê istnienia ducha — psychizmu. W miarê natomiast rozbudowy ludzkiego ¶wiata dystans miêdzy tymi dwiema warstwami ludzkiego dzia³ania ro¶nie, stwarzaj±c tak¿e mo¿liwo¶æ ca³kowitego oderwania siê warstwy drugiej od pierwszej, czyli ca³kowitego zagubienia przez ni± przedmiotowego znaczenia.

Skoro umys³ ludzki jest dzia³aniem cz³owieka, tedy koniecznym elementem pola dzia³alno¶ci umys³owej cz³owieka — poza przedmiotem ka¿dego dzia³ania (ka¿de dzia³anie skierowane jest na co¶, na jak±¶ rzecz) — jest narzêdzie, ¶rodek dzia³ania. W my¶leniu, jak we wszelkim dzia³aniu, robi siê zawsze co¶ — czym¶, wiêc na przyk³ad: maczug±, bu³aw±, batut±, wyposa¿eniem laboratoryjnym chemika, o³ówkiem, cyrklem, komputerem, s³owem mówionym lub pisanym. W ¶wiecie dzia³añ zatem mieszcz± siê te¿ czynno¶ci, praca, dzia³anie ludzkiego umys³u.

Ale dzia³anie ludzkie ma te¿ swoje uwarunkowania: w sprawnej pracy serca, w krwioobiegu, w procesach (zw³aszcza!) neurofizjologicznych zachodz±cych w mózgu. Procesy mózgowe odgrywaj± w tym warunkowaniu rolê szczególn±… Zasadnicz± funkcjê ludzkiego umys³u upatrujê w porz±dkowaniu (porz±dkowaniu wiedzy, ¶wiata znaków), inaczej — w algorytmizowaniu ludzkich dzia³añ symbolicznych, poznawczych (s. 147 i 148).

• Religia jest jedn± z najstarszych (najwyra¼niej wyrastaj±c± z magii i mitu) form kultury ludzkiej. Jej ¼ród³em najg³êbszym jest ludzkie cierpienie i bezsilno¶æ wobec cierpienia, z czego rodzi siê dramatyczna — tragiczna potrzeba cudu. Wo³anie o cud w bezsilnym cierpieniu ludzkim to pierwsze, podstawowe, ¼ród³owe prze¿ycie religijne cz³owieka. Strach i p³acz. Wielki strach, który „ma wielkie oczy", STRACH I NADZIEJA. Staro¿ytni ju¿ uwa¿ali, ¿e to strach w³a¶nie stworzy³ bogów (Primus in orbe Deosfecit timor, Petroniusz), a w istocie rzeczy trzeba by ¼róde³ bogów szukaæ w dwóch wielkich uczuciach — w STRACHU I NADZIEI w³a¶nie, w nadziei na cud i w skomleniu o cud wtedy, gdy nie ma ju¿ ¿adnej ludzkiej nadziei… Cz³owiek ci±gle konfrontowany jest z dwoma rodzajami dokuczliwej bezsilno¶ci. Jedna z nich to bezsilno¶æ wzglêdna, czyli taka, któr± mo¿emy naszymi zwyczajami, ludzkimi ¶rodkami — sposobami (je¶li nie dzisiaj, to jutro, je¶li nie sami to z kim¶) pokonaæ. Druga za¶ to bezsilno¶æ ogromna, bezsilno¶æ w cierpieniu i w beznadziei, która w³a¶nie rodzi wo³anie — skomlenie o cud, bezsilno¶æ wielka, religijna. Wo³anie o cud to wielkie odczucie ludzkiej bezsilno¶ci, ludzkiej zale¿no¶ci od CZEGO¦ lub KOGO¦. Z niego siê rodzili i rodz± bogowie i Bóg, którzy nie byli i nie s± wymys³ami, ale najg³êbszymi ludzkimi prze¿yciami, prze¿yciami — jeszcze raz powtórzê — zakorzenionymi w cierpieniu, bezsilno¶ci, strachu i nadziei.

Mówi±c o bólu, cierpieniu i bezsilno¶ci, z których wydobywa siê wo³anie o zbawczy cud, nie redukujê tego cierpienia i bezsilno¶ci do zbioru przypadków indywidualnych. Nie wykluczam cierpieñ z za³amañ zbiorowych, a nawet zak³adam je i sk³onny jestem je preferowaæ jako przes³anki mitologiczno-religijnych uniesieñ i religijnych do¶wiadczeñ. Rene Girard mówi w takich przypadkach o kryzysach wspólnotowych, które rodz± zbiorowe poszukiwanie WINNYCH — WINNEGO — „koz³a ofiarnego", który staje siê ofiar± zbiorowego linczu, a nastêpnie (zwykle, zawsze, niekiedy?) staje siê ¶wiêto¶ci±, Wybawicielem.

Pamiêtaæ jednak trzeba o wielkiej z³o¿ono¶ci fenomenu religijnego, o ogromnym jego zró¿nicowaniu w przestrzeni ziemskiej i w bardzo d³ugim czasie.

… W religii zasadniczym elementem jest odczuwanie — zgodnie z tym, co wy¿ej powiedzia³em — w zale¿no¶ci cz³owieka od CZEGO¦ — KOGO¦, CO — KTO od nas nie zale¿y, a je¶li zale¿y, to tylko z ³aski swojej, choæ ta ³aska mo¿e byæ wyjednana pro¶b± (np. modlitw±) albo odpowiednim postêpowaniem. Krótko: wiara w istnienie nadnaturalnego ¼ród³a praw i prawd, dobra, mocy, wiara w istnienie Boga. Godzenie siê z okropnym losem, który przez setki tysi±cleci stawa³ siê LOSEM. (s. 38-40).

*

„Res Humana" nr 4-5/2004


Zdzis³aw Cackowski
Profesor; jeden z najwybitniejszych polskich filozofów; polem jego szczególnych zainteresowañ jest filozofia cz³owieka; wyk³ada w Uniwersytecie Marii Curie-Sk³odowskiej w Lublinie; autor kilkudziesiêciu ksi±¿ek; ostatnio wyda³ tom zatytuowany Cz³owiek i ¶wiat cz³owieka. Warstwy ludzkiego cia³a, szeroko omawiany na ³amach "Res Humana".

 Liczba tekstów na portalu: 7  Poka¿ inne teksty autora

 Orygina³.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4475)
 (Ostatnia zmiana: 26-11-2005)