Leniwe maskotki...
Autor tekstu:

Autor w piaskownicyWywiad z Tomaszem Szlendakiem autorem książki Leniwe maskotki, rekiny na smyczy. W co kultura konsumpcyjna przemieniła mężczyzn i kobiety

Katarzyna Bocheńska: Po przeczytaniu Pana książki nasuwa się szereg refleksji i pytań. Już na początku stwierdza Pan, że pisze Pan ją jako zatroskany mężczyzna. Czy rzeczywiście współcześni mężczyźni są grupą, nad którą należy pochylić się z troską?

Tomasz Szlendak: Przede wszystkim trzeba się nad nimi pochylić, ponieważ w większości nie widzą, że mają ze sobą problem. Coś przeczuwają, dziwią się nieco, kiedy ich żony i partnerki zarabiają więcej od nich, kiedy się z nimi rozwodzą, bo mają dosyć ich bezrobocia i wysiadywania jaja na kanapie przed telewizorem z piwem w dłoni, kiedy zmuszani są do popsikiwania się wodą toaletową, bo nie dostaną pracy i samo mycie tułowia raz na tydzień już nie wystarczy. Coś tam, powoli, powoli, do nich dociera, ale na razie słabo. A ja mam ochotę ich przebudzić, martwię się o nich, bo sam jestem facetem, można rzec, uświadomionym w zakresie niebezpieczeństw, jakie dla męskiego świata niosą ze sobą damskie i sfeminizowane czasy. No cóż, coś się porobiło z mężczyznami niedobrego, nie potrafią się często odnaleźć, nie znają wzorców ani solidnych przepisów na wykonywanie swojej męskiej roli i jako istoty jednoprzełącznikowe i zajmujące się co najwyżej jedną rzeczą naraz, po prostu się teraz gubią. A skoro się gubią, to ktoś się musi zatroszczyć. Ja się zatem troszczę.

Ile w tym, co Pan pisze o płciach jest socjologicznej kokieterii?

Hmmm… Co ma Pani na myśli mówiąc socjologiczna kokieteria? Że puszczam do czytelnika takie socjologiczne oko? Że to niby lekka przesada z tym dzieleniem męskiego włosa na czworo i mnożeniem damskiego razy pięć? Że nie ma problemu, a socjologia, jak to socjologia, go wyjaskrawia i przepuszcza przez sitko wymyślnych metafor? Jeśli tak, to rzeczywiście, kokietuję trochę. Książka jest bez wątpienia kokieteryjna w tym sensie, że jej zadaniem jest czytelnika uwieść i spowodować w kobietach wzmocnienie wiary w swoje, coraz większe, możliwości, a w wypadku facetów ma być swoistą terapią wstrząsową, że nadszedł oto czas najwyższy, aby się zmienić.

Gdyby wyznaczał Pan kanon cech współczesnej płci, to co by się w nim znalazło?

Gdyby przyleciał na naszą planetę hipotetyczny mieszkaniec jakiejś innej, to nie zrozumiałby zapewne, dlaczego tak się, uparliśmy, aby podkreślać różnice między kobietami a mężczyznami, którzy w jego oczach wyglądaliby identycznie poza nieznacznymi wypustkami mięsnymi, wiszącymi u każdej z płci w nieco innych miejscach. No cóż, jesteśmy tak podobni do siebie, a tak te nieznaczne różnice podkreślamy, ponieważ na nich wszędzie na świecie opiera się całe życie społeczne! No i teraz mamy klops polegający na tym, że kultura zachodnia zaczyna się opierać na braku różnic płciowych, czego wielu facetów, ale i wiele kobiet, nie rozumie. Pewne cechy jednak są niezmienne od setek tysięcy lat. Takie mianowicie, że kobiety są bardziej podatne na wpływ społeczny i to dzisiaj akurat wychodzi im na zdrowie. A mężczyźni są bardziej nieugięci, długo pozostają przy swoim zdaniu, wolniej się ich edukuje (śmiech). A kanon cech? No cóż… Kobieta współczesna: niezależność, ambicja, chęć pogodzenia życia prywatnego z zawodowym (co się jej nigdy nie udaje w takim kształcie, w jakim chcą to widzieć Polki...), obsesja na punkcie urody. Mężczyzna:… obsesja na punkcie urody..., ...ambicja zderzająca się z realiami bardzo boleśnie, niezdecydowanie, stałe poszukiwanie, lenistwo, pesymizm defensywny.

Co urzeka Pana we współczesnej kobiecie?

Samodzielność z jednoczesną niechęcią do samodzielności… Niby wszystko mogę, wszystkiego chcę spróbować, ale jednocześnie życzyłabym sobie, aby się ktoś mną zaopiekował. Ambiwalencja to cecha, której u kobiet mężczyźni serdecznie nienawidzą, ale moim zdaniem właśnie tego powinni się uczyć — funkcjonowania z kobiecą ambiwalencją, roztrzepaniem, niezdecydowaniem. Podoba mi się także to, że coraz więcej kobiet wchodzi w stereotyp niegrzecznej dziewczynki, bo to z pewnością doprowadzi do rychlejszej równości płci. Dziewczynki grzeczne są potwornie nudne. Kiedyś Gianni Monduzzi napisał, że lubi jak kobieta pali papierosy, bo to oznacza, że ma jeszcze jakieś inne nałogi… No cóż, bardzo lubię damskie nałogi… Współczesna, w moim rozumieniu, kobieta potrafi mnie też zaskoczyć a nie tylko zauroczyć. A stałe zaskakiwanie zapewnia zauraczanie się w dłuższej perspektywie czasowej niż zauroczenie jednorazowe bez późniejszych zaskoczeń. Do tego trzeba być inteligentną i wykształconą, a takich kobiet jest dzisiaj coraz więcej. Dodać trzeba koniecznie, że coraz więcej od mężczyzn...

To jest Pan maskotką...?

Nie, bo nikt mnie nie głaszcze i nie chce stawiać na półeczce w różowym pokoiku… Nie nadaję się do tego. Jestem modyfikowalnym samcem z garścią męskich przyzwyczajeń starego typu. Na przykład muszę wyładowywać swoją agresję w sporcie, bo inaczej źle bym funkcjonował. Ciężko by mi było w związku, w którym kobieta zarabia więcej ode mnie. Maskotką jestem czasami, jak mam bardzo leniwy i przytulalski nastrój. Kiedy indziej nigdy!


Katarzyna Bocheńska
Autorka programu Otwarta Akademia Umiejętności. Za cel postawiła sobie rozwijanie umiejętności młodych ludzi. Zajmuje się także wydawaniem przy udziale Wyższej Szkoły Umiejętności Społecznych w Poznaniu Magazynu Młodych Dziennikarzy.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 11  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4534)
 (Ostatnia zmiana: 02-01-2006)