Lustracja  mam wątpliwości
Autor tekstu:

Jestem zwolennikiem pełnej, powszechnej, dogłębnej lustracji, ale jedynie w przypadku, gdy osoba lustrująca i lustrowana to ta sama osoba. Dokładne prześwietlenie swojego osobistego „Instytutu Pamięci" nikomu nie zaszkodzi. Jestem przekonany, że każdy z nas znajdzie tam „dokumenty" które chętnie opatrzyłby napisem TAJNE. Autolustracja może uchronić nas od powtórki zawartych w nich wstydliwych i błędnych zachowań.

Lustracja współbraci to działalność bardziej subtelna. Jeśli chcemy poważnie takie zadanie wykonać to wcześniej powinniśmy odpowiedzieć sobie na następujące pytania: Kto, co, nas upoważnia, namnakazuje, prześwietlać zachowanie w przeszłości naszego brata? Czy my jesteśmy właściwą osobą do osądzania naszego bliźniego, czy stać nas na bezstronność i obiektywizm? Czy sami jesteśmy prawdziwą „cnotą" czy też „cnotą" z konieczności, bo nikt nas nigdy nie kusił ani nie przymuszał do jej utraty? Czy dostępne „dokumenty" o przeszłości naszego brata są wiarygodne i oddają całą prawdę o nim? Co chcemy osiągnąć ujawniając czyjeś niechlubne zachowania?

Potrzeba lustracji wynika potrzeby sprawiedliwości. Nasza świadomość, że "on w przeszłości zachowywał się podle i sam nie potrafi bądź nie chceuderzyć się w piersi udając niewiniątko i nie próbuje naprawić wyrządzonych krzywd"nie daje nam spokoju. "Pomogę" mu w tym. Zmuszę go do tego. Takie uzasadnienie lustracji to za mało. Nie znamy wszystkich okoliczności „grzeszenia" lustrowanego i nasza lustracja może nie być obiektywna. Istnieje ryzyko wyrządzenia lustrowanemu nieuzasadnionej krzywdy. Nie mamy również gwarancji, że pomimo obiektywizmu naszej lustracji tym sposobem „naprawimy" lustrowanego. Jestem przekonany, że większość z „grzeszników" dokonała już samolustracji i nie afiszując się z tym dokonała aktu stosownej pokuty. Naszym działaniem „dobijamy" leżącego. Jeśli natomiast zlustrujemy zatwardziałego grzesznika, to wytykając mu podłe fakty z jego biografii umocnimy go tylko w przekonaniu, że dobrze robił tylko zbyt otwarcie i za mało skutecznie.

Publikacja zawartości „teczek" oraz ujawnianie grzechów znanych ludzi może być sposobem na „zaistnienie" w mediach i zdobycie taniej popularności. Lustrujący sugeruje: Popatrzcie jacy oni byli podli a jaki ja jestem odważny i sprawiedliwy, jak ja kocham prawdę! Czy takie zachowanie jest godne pochwały? Czy to jest dobry sposób na medialną karierę?

Zastanówmy się, czy może przynieść pozytywne efekty dla rodziny sytuacja, gdy dzieci „zlustrują" swojego tatę i wyciągną mu wszystkie grzechy z przeszłości. A kto z nas nie popełniał w dzieciństwie i młodości większych lub mniejszych „błędów i wypaczeń"? Taka operacja niewątpliwie może obniżyć jego autorytet. Czy w imię „prawdy i sprawiedliwości" warto podejmować takie działania? Czy to się opłaca?

Logiczna i uzasadniona jest lustracja osób ubiegających się o stanowiska wymagające zaufania społecznego. Kandydaci do takich stanowisk powinni być zlustrowani. Osoby przyłapane na kłamstwie nie powinny pełnić takich funkcji.

Akceptuję decyzję kardynała Stanisława Dziwisza i pokorę księdza Tadeusza Isakowicza-Zalewskiego wyciszające nieco sprawę lustracji w Kościele. Myślę, że uwaga mediów, elit, społeczeństwa powinna być skupiona nie na przeszłości, lecz naszej przyszłości. Spróbujmy odpowiedzieć sobie na następujące pytania: Co powinniśmy zrobić byśmy mieli sprawną władzę, byśmy mieli nadzieję na lepsze jutro, by było nam dobrze u siebie? Co zrobić, by postawa patriotyczna była w Polsce powszechna i nie było potrzeby uczyć jej obowiązkowo w szkołach? Co zrobić byśmy byli dumni z faktu, że jesteśmy Polakami?


Zdzisław Gromada
Współpracownik witryny Global.net.pl

 Liczba tekstów na portalu: 10  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4827)
 (Ostatnia zmiana: 27-05-2007)