Wprowadzenie chrześcijaństwa
Autor tekstu:

W Płocku, gdzie rezydował Masław, łopaty archeologów odkopały pewną świątynię, której kształt nader przypomina kościoły...wielkomorawskie ! „Fałszywi chrześcijanie" ? Czyżby Masław i jego sojusznicy w walce z Kazimierzem, lennikiem cesarza, prowadzonym na pasku Rzymu, przeciwstawili myśl o Polsce niezależnej i znaleźli oparcie w obrządku słowiańskim ? Henryk Paszkiewicz twierdzi, że tak właśnie było i wbrew opinii wielu badaczy uznaje pogląd o współistnieniu w Polsce dwóch obrządków. Z kolei prof. Łowmiański uznał przekaz Samuela z Dubkowa za wiarygodny, a tam napisano, że w czasach Chrobrego nie kto inny, ale św. Wojciech energicznie słowiański obrządek zwalczał! Wzmianka z pism ruskich (nie przez wszystkich badaczy uznana za wiarygodną) o złupieniu przez Wojciecha świątyni obrządku słowiańskiego mogłoby tę hipotezę potwierdzić.

Jedno można powiedzieć na pewno: obraz naszych dziejów — w tym początków chrześcijaństwa na naszych ziemiach — jeszcze wciąż może ulec zmianie.

Wiadomo, że i Mieszko I (lub ktokolwiek inny, kto byłby władcą tych ziem), by przetrwać, chrzest i tak musiałby przyjąć, nie dobrowolnie, to pod przymusem. Przyjęcie chrztu z kierunku zachodniego wiązało się oczywiście z uznaniem zwierzchnictwa cesarza, któremu Mieszko złożył hołd i zobowiązał się płacić trybut, i jednocześnie z przyjęciem władzy papieskiej, która wtedy akurat nie była zbyt mocna (por. dokument "Dagome iudex"). A jednak wciąż mało wiemy jak przyjęcie chrztu wyglądało, ba ! naukowcy wciąż spierają się gdzie się ten akt dokonał. Zresztą jest naprawdę mało zapisów na ten temat. Sam już ten fakt może dawać do myślenia.


Zaprowadzenie chrześcijaństwa w Polsce z cyklu: Dzieje cywilizacji w Polsce — Jan Matejko, Muzeum Narodowe w Warszawie. Obraz przedstawia św. Wojciecha (polewający wodą), Mieszka I, Dąbrówkę, sprowadzonych z zachodu zakonników benedyktyńskich (symbol z pługiem). Chrzest odbywa się nad brzegiem jeziora Lednickiego w Wielkopolsce pod strażą mieczy i drużyny księcia.

W każdym razie nowa struktura gospodarcza i nowa hierarchia społeczna przychodziły oto z Zachodu, by na zawsze odmienić oblicze tych ziem. A że sielankowy obraz rzekomo powszechnej zgody na zmianę, wobec braku pisanych świadectw o sprzeciwach, jest nieprawdziwy — świadczy i logika, i archeologia. Brak świadectw pisanych nie może być argumentem, przecież to oczywiste, że świadectwa takie pozostawiła strona ekspansywna i w dodatku „uczona" czyli władająca pismem i łaciną, czyli chrześcijańska. "Kościół zrobił wszystko co w jego mocy, by wykorzenić z pamięci Polaków wspomnienie pogańskiej przeszłości i zmagań nowego porządku ze starym" Zaś wykopaliska archeologiczne dobitnie świadczą o tym, że nowy porządek zaprowadzano siłą. Ogniem i mieczem. Spalone, dość potężne osady plemienne w Wielkopolsce, na Kujawach i Mazowszu nie zostały odbudowane, a jeśli już, to w „stylu" piastowskim, są zaś śladem po sposobie, w jaki łączenie ziem polskich pod patronatem Piastów się dokonywało. A dokonywało się na drodze podboju wewnętrznego pod skrzydłami nowej ideologii religijnej. Niedawno (1999 r.) archeolodzy odkopali zabudowania w Jeziorzanach nad Wieprzem, i pewne przesłanki mogą wskazywać, że mieszkali tu wyznawcy Swarożyca, prastarego boga Słowian. Zabudowania puszczono z dymem, akurat w czasach Mieszka, o czym świadczy datowanie . Mieszko nawet gdyby nie chciał niszczyć kultów, które jeszcze do niedawna były i jego kultami, to musiał tak robić — pilnie obserwowali porządki w Polsce duchowni z Czech i Niemiec, a pretekst, że Mieszko nadal tkwi w pogaństwie lub na nie pozwala byłby świetnym pretekstem do interwencji dla naszych sąsiadów.

Tak czy owak — chrzest miał wymiar wyłącznie kalkulacji politycznej, nic więcej. Tak jak w przypadku Franków, Sasów i innych „chrześcijańskich" nacji. Polska musiała być chrześcijańska, albo by jej w ogóle nie było (wystarczy porównać dzieje Słowian połabskich albo Jadźwingów). To naga siła, a raczej siła w otoczce ideologii chrześcijańskiej decydowała, takie czasy… Powtórzmy — ideologii, nie religii. Mieszko nie miał widać złudzeń co do intencji powołania przez Ottona I nowego arcybiskupstwa — w Magdeburgu. W imię boże placówka ta byłaby doskonałą bazą wypadową. I jeszcze później zdarzyło się, że papież Kościół w Polsce podporządkował Magdeburgowi...

A z drugiej strony ciekawe jak wyglądała sytuacja wewnętrzna, czy słowiańscy co znaczniejsi poddani Mieszka łatwo godzili się na nowe porządki ? Zmieniała się wszak nie tylko religia, zmieniało się wszystko — struktura społeczna i gospodarcza. Co sądzić o przekazach Kosmasa o buncie pogańskim w 1022 i wzmiankach z "Żywota Mojżesza Węgrzyna" ? Czy starszyzna sprzymierzała się z „pogaństwem" ? Jak reagowali kapłani starych bóstw ? Wiadomo, że w Polsce jak wszędzie w świecie chrześcijańskim albo niszczono przeszłość do korzeni, albo dokonywano zabiegu „zamiany" lub adaptacji — np. świąt (jajka wielkanocne to naprawdę pogański obyczaj !). Dzięki archeologom nie brak śladów działalności identycznej z tą, jaka była prowadzona przez wyznawców nowej religii w obszarze kultury hellenistycznej, w ramach której regułą było, że na miejscach świątyń pradawnych kultów budowano nowe - chrześcijańskie. I tak ślady pogańskich świątyń znaleziono… nawet pod katedrą w Gnieźnie ! Ile jeszcze tajemnic kryje historia wczesnych Piastów, i ilu interesujących odkryć archeologicznych możemy się jeszcze doczekać, czas pokaże. Kroniki Galla czy Kadłubka powiedziały nam już wiele, teraz więcej może powiedzieć archeologia, i bardziej obiektywnie, bo nasi kronikarze związani z określoną orientacją może nie zawsze mogli mówić wszystko. Historię zawsze piszą zwycięzcy...

Mówienie więc do dziś o naturalnym związku polskości z katolicyzmem jest ewidentnym nadużyciem: religia chrześcijańska była religią obcą i narzuconą, ściśle związaną z formacją polityczno-gospodarczą, jaka się w Europie kształtowała na gruzach cesarstwa rzymskiego.

Można jeszcze raz zadać pytanie czy faktycznie wprowadzano nową i obcą religię metodami pokojowymi i ku radości poddanych. Cóż, przytoczmy tu przykład Bolesława Chrobrego (podany w kronice Thietmara), który tak dalece przejął się misją, że za złamanie postu karał wybiciem zębów, natomiast za cudzołóstwo — okaleczeniem (czyli obcięciem „przyrządu zbrodni"). A kapłanom starych kultów „głowy brał". Jak już wspominaliśmy wyżej święty Wojciech także łagodnością nie grzeszył, w drodze do Gniezna rozbił podobno pewne biskupstwo staro-cerkiewno-słowiańskie, jego biskupów przepędził, a księgi kazał zniszczyć (ale może, jak chcą niektórzy historycy, ta wiadomość nie zasługuje na wiarę).

Doprawdy trudno pojąć w czym leży dobrodziejstwo wprowadzenia chrześcijaństwa i jak ta procedura różniła się od misji zarówno wcześniejszych, której efektem była zagłada świata starożytnego, jak i późniejszych, w rodzaju nawracania Indian w czasach po Kolumbie.... Jak poczynano sobie z amerykańskimi tubylcami — wszyscy wiemy, a przynajmniej powinniśmy wiedzieć. Można iść o zakład, że podobne rzeczy działy się na naszych ziemiach w czasie „przyjmowania chrztu". Jak nauczył Sasów Karol, tak Sasi parli po trupach na Wschód, podbijając wspólnoty słowiańskie (skłócone zresztą ze sobą, co ułatwiało sprawę), zaś kłopoty Mieszka już zresztą ochrzczonego z dostojnikami saskimi są ogólnie znane. Jak Frankowie i Sasi, tak i nasi przodkowie wyprawiali się na Pomorze, przeciw Wenetom w roku 1147, przeciw Słowianom Połabskim czy Prusom lub Jadźwingom (nie mówimy teraz o racjach politycznych). I często posługują się retoryką krucjaty. I właśnie to zakłamanie jest najboleśniejsze.

Ci, którzy krzywią się na okrucieństwo pogańskich bożków i pogańskich obyczajów, chyba niezbyt dobrze znają historię własnej „wyższej" religii, która od zarania posługiwała się przy nawracaniu jedyną metodą uznaną za skuteczną — ogniem i mieczem.
Chyba, że stosują logikę tak pogardzanego przez siebie relatywizmu, w myśl zasady Kalego: gdy okrutny jest poganin — to źle, gdy chrześcijanin — usprawiedliwiają go wyższe cele...

Ciekawostki:
  • Jest takie dzieło z epoki romantyzmu Zoriana Dołęgi Chodakowskiego „O Słowiańszczyźnie przed chrześcijaństwem", w którym autor dowodzi, że chrzest Polski odebrał w istocie Polakom poczucie zakorzenienia w swojej własnej tradycji słowiańskiej i przyniósł poczucie wyobcowania.
  • Podobne tezy formułowano w dobie modernizmu polskiego (por. np. prace Franciszka Ziejka „Motywy prasłowiańskie" czy A. Witkowskiej „Ja, głupi Słowianin").
  • W okresie dwudziestolecia międzywojennego działała grupa Jantar oraz Zadruga, a formułowane wówczas opinie dotyczące słowiańskich korzeni przeczytać można i dziś dzięki wznowieniom książek Jana Stachniuka wydawanych przez Toporzeł z Wrocławia.
  • Jan Emfazy Stefański jest dzisiejszym kontynuatorem tamtych nurtów, nie tylko zresztą w formie intelektualnej, ale i praktycznej, powołany przez niego Kościół Polski sięga bowiem do słowiańskiej obrzędowości, którą udaje się coraz lepiej poznawać. Istnieje też Zrzeszenie Wiary Rodzimej.

Joanna Żak-Bucholc
Zajmuje się etnologią i religioznawstem. Publikowała m.in. w: 'ALBO albo Inspiracje Jungowskie'; 'Nie z tej ziemi'; 'Czwarty Wymiar'; 'Tytuł'.

 Liczba tekstów na portalu: 90  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,58)
 (Ostatnia zmiana: 30-01-2011)