Patriarchat stał się ciałem
Autor tekstu:

Tłumaczenie: Krzysztof Achinger

Za każdym razem, gdy rządzi religia i jej patriarchowie, życie kobiet jest w niebezpieczeństwie

Pytanie brzmi: Czy religia jest dobra dla kobiet?

 

 

Gdyby brazylijski biskup Jose Cardoso Sobrinho postawił na swoim, niewinna dziewięcioletnia dziewczynka żyłaby teraz z wyrokiem śmierci.

Po zgwałceniu przez ojczyma dziewczynka była w bliźniaczej ciąży. Ciążę usunięto w czwartym miesiącu, kiedy dziecko poskarżyło się na bóle brzucha. Ludzka i chrześcijańska reakcja Sobrinho? Ekskomunikował rodzinę dziewczynki oraz lekarzy, którzy przeprowadzili zabieg, a gdy powiedziano mu, że lekarze działali zgodnie z prawem, oświadczył: „Prawo boskie jest ponad ludzkim”. A następnie stwierdził: „Aborcja jest znacznie poważniejszym czynem niż zabicie dorosłego. Dorosły może być winnym lub nie, ale nienarodzone dziecko jest z pewnością niewinne. Zabranie tego życia nie może być zignorowane”. Zastanawiam się jaki wpływ na jego sumienie miałaby śmierć dziewięciolatki.

Niestety Sobrinho nie jest osamotniony w swoim przedpotopowym myśleniu. Odkąd Daniel Ortega ułożył się z Kościołem katolickim, zakazując aborcji w zamian za oddane na niego głosy w wyborach dwa lata temu, rzesze nikaraguańskich kobiet straciły życie. Obu tym panom nie udało się zrozumieć, że nieważne, czy aborcja jest legalna, czy nie, czy ich bogowie uznają ją za zbrodnię, czy nie — kobiety zawsze znajdą sposób na usunięcie niebezpiecznej ciąży. A jeżeli tego nie zrobią, jeżeli kobiety posłuchają tych kazań i będą oczekiwały wybawienia w wierze, jak mogłoby pewnie być w przypadku tej dziewięcioletniej dziewczynki, matka i dziecko nie przeżyliby porodu.

Ta sama historia powtarza się wszędzie na świecie. Wszędzie tam gdzie rządzi religia i jej patriarchowie, życie kobiet jest w niebezpieczeństwie; wszędzie tam gdzie aborcja jest zakazana, bo policja religijna uznaje ją za zbrodnię przeciwko niewinnym, miliony kobiet cierpią z powodu fatalnych konsekwencji mizoginistycznych edyktów mężczyzn.

Szacuje się, że około 68 tysięcy kobiet umiera każdego roku w wyniku niebezpiecznych aborcji, 97% z nich w krajach rozwijających się; kolejne miliony cierpią z powodu komplikacji, które w wielu przypadkach mają długofalowe konsekwencje i często kończą się inwalidztwem. Jednak pomimo ofiar śmiertelnych i okaleczeń, Kościół katolicki w majestacie religijnego prawa nadal broni programu abstynencji seksualnej jako jedynej formy planowania rodziny, którą jest skłonny popierać. Papież Benedykt XVI posunął się nawet dalej, chwaląc nikaraguański rząd za jego twarde anty-aborcyjne stanowisko mówiąc, że chciał wyrazić swoje uznanie dla Nikaragui za jej stanowisko w sprawach społecznych, „szczególnie za szacunek dla życia w obliczu wewnętrznych i międzynarodowych nacisków”.

Dla tych z nas, którzy są poza jakimkolwiek kościołem, stanowisko to, wraz z wieloma innymi pochodzącymi od mężczyzn-duchownych, mówi wyłącznie jedno: dla mężczyzn służących religii życie kobiet zwyczajnie się nie liczy — „szacunek dla życia” nigdy nie oznacza „szacunku dla życia kobiet”.

Już w 1970 Robin Morgan napisała we wstępie do Sisterhood is Powerful :

Chociaż każda zorganizowana patriarchalna religia pracuje w nadgodzinach, by dołożyć własny rodzaj mizoginii do mitu kobiety-nienawiści, kobiety-strachu i kobiety-zła, Kościół rzymsko-katolicki posiada także ogromną siłę bezpośredniego wpływania na życie kobiet na całym świecie poprzez swoje stanowisko sprzeciwiające się kontrolowaniu urodzeń i aborcji oraz poprzez użycie swoich wpływowych i bogatych lobby do zablokowania zmian prawnych. Jest nieprzyzwoitością, że wyłącznie męska hierarchia, ta objęta celibatem lub nie, ośmiela się uzurpować sobie prawo rządzenia życiem i ciałami milionów kobiet.

Minęło prawie 40 lat i zadziwiające, jak mało się zmieniło.

Nie sądzę już dłużej, że to tylko męska interpretacja świętych ksiąg jest główną przyczyną, a nie same, leżące u podstaw wiary teksty, są temu winne. Parafrazując słowa amerykańskiej Fundacji Wolności od Religii : Biblia sama w sobie jest podręcznikiem do podporządkowywania sobie kobiet. A Biblia, tak jak religia, były stworzone przez mężczyzn dla mężczyzn i od czasu ich powstania są używane jako narzędzia do trzymania kobiet w ryzach .

W odpowiedzi na tekst, jaki napisałam ostatnio o antyfeministycznych ruchach religijnych , takich jak ruch True Woman w USA, Jeff Robinson z Rady Biblijnej Męskości i Kobiecości powiedział:

Nie wie ona, że walczy nie tylko przeciwko patriarchatowi, ale przeciwko niezwyciężonemu mistrzowi, którego pewne zwycięstwo kupiło jej sezon amnestii zwany „dzisiaj”, w którym ona i jej poglądy mogą wydawać się nowe.

Robinson nie wie, że patriarchat i jego mityczny, niezwyciężony mistrz są jednym i tym samym.

Źródło: The Guardian , 25 marca 2009r.


Cath Elliot
Publicystka brytyjskiego dziennika "The Guardian".

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6458)
 (Ostatnia zmiana: 04-04-2009)