Obraza uczuć umysłowych
Autor tekstu:

Polska – kolonia Watykanu, to kraj nad wyraz dziwny. Za profanację Biblii mogę trafić za kratki. Za stwierdzenie, że in-vitro to morderstwo zyskam sobie najwyżej przychylność osób ze zbyt mocno naciągniętym na oczy beretem, który skutecznie zagłusza wszelki sygnał płynący ze świata rzeczywistego.

Niestety, poskąpiwszy mi łaski wiary pan Bóg stworzył mnie ateistą. Ubolewam nad tym szczerze i wyrażam silny żal za mój śmiertelny grzech. Mimo że życie wierzącego wydaje się łatwiejsze jakoś nijak nie mogłem się nigdy do tego przekonać na własnej skórze. Nie posiadam więc uczuć religijnych, lecz jako że natura nie cierpi próżni, dorobiłem się w swym emocjonalnym dorobku uczuć naukowych. Bardzo głębokich, bazujących na osobistym doświadczeniu. Jestem szczerym scjentystą, nigdy nie mówiłem fałszywego świadectwa przeciw teorii względności, ani żadnej rzeczy która jego jest. Każdy ma przecież prawo do jakichś uczuć, nieprawdaż?

Przyznam szczerze, że jestem ponadto wielkim wrażliwcem, gdyż stwierdzenie, że świat ma 6000 lat godzi w samą podstawę mych umysłowo-naukowych uczuć. Dodatkowy niesmak wzbudza we mnie fakt, że za podarcie książki thrillera o niebiańskim żydowskim zombie z zaświatów grozi mi kara więzienia. Podobnież razi mnie kwestionowanie dorobku nauki, lecz w tym wypadku moje wątpliwości mogę włożyć sobie tam, gdzie słońce nie dociera. Wpadłem więc w niezłe „Holy shit” jakby to ujął znajomy Amerykanin. Też ateista.

Święta kupa jest zresztą bardziej śmierdząca niż mogłoby się wydawać. Tym bardziej, że wątpię w istnienie z niej jakiekolwiek wyjścia. Poddaję bowiem pod wątpliwość zasadność nawiązywania skutecznego dialogu z kimś, kto poza rzeczywistością dostrzega jeszcze faceta w niebie, który choć formalnie obywatelem Rzeczpospolitej nie jest, miał ku uciesze gawiedzi objąć wakat króla Polski. Obraża moje uczucia również facet w spódnicy, który mówi mi jak mam żyć i co mam robić. Niezależnie czy mowa tutaj o Ojcu Świętym, Ojcu Mateuszu czy Ojcu Tadeuszu. Niczym halogen włączony w środku nocy razi mnie nazywanie pragnących założyć rodzinę gejów „pedałami”, podczas gdy jeszcze zdanie wcześniej mowa była o facetach w spódnicach, którzy chcą, by mówić do nich per „ojcze”. Odór świętej kupy staję się coraz bardziej nieznośny.

Czuję się zażenowany, gdy słyszę, że ropa naftowa i węgiel powstały podczas 40-dniowej powodzi zwanej potopem. Być może wynika to z jakiegoś kompleksu – może po prostu w myśl doktryny psychoanalitycznej staram się wypchnąć w nieświadomość przykre wspomnienia związane z wrzuceniem paprotki do akwarium w oczekiwaniu, że w ciągu miesiąca stanę się bogaty niczym arabski szejk? Wierzyłem, że się uda. Niestety wszystko spaliło na panewce. Czemu? Przecież ja naprawdę wierzyłem. Pamiętam również gdy jakieś 15 lat temu popadłem w przykry stan przeziębienia. Babcia wspominała, że powinienem się modlić to bozia mi pomoże. Faktycznie, po 3 dniach przeziębienie przeszło jak z bata strzelił! Obecnie czułbym się zażenowany samym myśleniem o czymś takim. Cóż jakaś ewolucja myśli w skali mikro widocznie musi istnieć. Zresztą — jakim jednak prawem miałbym kwestionować tajemnicę wiary, której poznać nigdy mi się nie udało. Może paprotka się do tworzenia ropy zwyczajnie nie nadaje?

Obraża mnie również to, że nie mogę się wyspać w niedziele. Dla wszystkich miłośników teorii spiskowych – picie krwi noworodków podczas szabasu jest zajęciem nader męczącym, mam więc chyba prawo do pospania sobie nieco dłużej. Jednak przyszło mi mieszkać koło kościoła (który co prawda omijam szerokim łukiem, bowiem w kontakcie z wodą święconą najpewniej bym spłonął), który funkcjonuje jako bardzo duży budzik. Piątek światek czy niedziela, należy wiernym przypomnieć kto tutaj dominuje i ma prawo robienia koncertów o godzinie 6 rano.

Cóż jednak miałbym zrobić? Zdaje się, że nie jestem w stanie zrobić wiele. Widocznie, zdaniem prawodawców bliżej nieokreślone uczucia religijne są bardziej rzeczywiste, niż zwyczajna estetyka zdrowego rozsądku. Gdy ktoś spróbuje nie daj Boże obrazić przybitego do krzyża faceta od razu następuje głośny raban. Gdy natomiast z ekranu telewizji płynie informacja, że ten sam facet siedzi teraz w niebie i patrzy na to co robie, wszystko jest w jak najlepszym porządku. To smutne, lecz nie ma się co dziwić. Szczególnie w kraju, który na liście zawodów zechciał zafundować sobie astrologa. Może taki jeden z drugim jasnowidz powiedziałby mi, co mam zrobić żeby święta kupa przestała w końcu śmierdzieć? Uprzedzam – modły, egzorcyzmy i reiki w moim przypadku nie działają.


Maciej Twardowski
Redaktor Racjonalisty. Publikował m.in. w „Gazecie Wyborczej”, „Czasie Kultury” czy serwisie „Krytyki Politycznej”. Współpracował z kilkoma portalami internetowymi i organizacjami pozarządowymi. Mieszka w Warszawie.

 Liczba tekstów na portalu: 24  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 10  Pokaż tłumaczenia autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6485)
 (Ostatnia zmiana: 17-04-2009)