Rozrywanie Iluzji
Autor tekstu:

I.

Ktoś sprawił, że ludzie zasnęli. Zamknął im oczy. Ogłupił i oślepił. Pogrążył w mrokach niewiedzy. Ktoś sprawił, że w dobie nanotechnologii ludzie wciąż, niczym małe dzieci, tkwiąw oparach iluzji. Zastraszeni oszukańczymi absurdami. Natchnieni egoistycznymi mrzonkami.

Ktoś odjął im możliwość doświadczania prawdy, spłycił ich życie do poziomu jednostkowego trwania.

Być może ludzkość nigdy w pełni nie była przebudzona, być może jednostki doświadczające rzeczywistości w jej pierwotnej, nieskażonej formie nie miały daru przekazywania. Nauka otwierająca oczy umysłu, poszerzająca ludzką samoświadomość zmieniała się w zastraszająco szybkim tempie w bałwochwalczy kult, prymitywny zabobon, w zwierzęcy taniec wokół zagryzionej ofiary.

Być może ludzie nie chcą być świadomi, być może tkwienie w oparach niewiedzy jest im na rękę. W każdym razie na rękę jest społeczeństwu, w którym jedna klasa pragnie uzyskać kontrolę nad innymi, w którym jedne marionetki pragną panować nad innymi, pociągać za jak największą ilość sznurków.

Tak jak zdołano gruntownie obrzydzić ludzką seksualność, tak też, w równie masowy sposób, zdołano wyrwać z ludzkich umysłów umiejętność przebudzenia. Nieliczni otwierają oczy, bojąc się do tego przyznać. Niektórzy otwierają je tylko częściowo, krocząc na granicy realności i sennych majaczeń. Tkwią w wątpliwościach, w mackach samozadowolenia.

Ktoś uznał, że prawda jest niebezpieczna. Społecznie szkodliwa. Być może nigdy jej nie poznano. Być może nigdy nie pożądano.

II.

Człowiek stworzył sobie trzy małe kłamstewka, którymi zatruł rzeczywistość: bogów, zaświaty i nieśmiertelną duszę.

Stworzył je ze zwykłej zemsty i zazdrości. Ze zwykłej niewiedzy. Jedni ludzie mają coś, czego inni za życia nie mają. Zdrowie, szczęście, bogactwo. Konieczny jest więc świat przeciwstawny, świat w którym wyrównane zostaną rachunki, kraina zemsty za doczesność.

Biada śmiejącym się, bo oni będą płakać. Biada grzesznikom, bo dosięgnie ich sprawiedliwość. Konieczny jest świat równowagi, świat, który wyleczy ludzką bezsilność i boską niemoc. Bogowie nie odpowiadają na modlitwy. Nie zsyłają z niebios chlebów, złota, nie mówiąc już o deszczu. Nie rażą piorunami szubrawców i heretyków. Widocznie czekają. Czekają z zemstą aż ludzie pomrą.

Aby zemsta na wrogach mogła mieć miejsce konieczne są do spełnienia trzy warunki – wróg musi istnieć dalej po śmierci, muszą istnieć potężne byty, które karę wymierzą i wreszcie kraina, w której sąd zostanie dokonany. Bóg zemsty musi być mężczyzną. Musi być facetem, wobec którego czuje się respekt. Osobą panująca nad rodzinnym stadłem, która w podobny sposób zapanuje nad ludzką tłuszczą.

Żywot pośmiertny jest żywotem rewanżu. Źli zostaną ukarani, potulni wynagrodzeni. Nie trzeba już przejmować się życiem, bogowie rachunki wyrównają, poznęcają się w krainach ciemności nad tymi, którzy znęcają się teraz nad nami.

Bóg nie lubi być sam, potrzebuje towarzyszy, innych niebian, półbogów i święte duchy. Bóg w świecie nie przebywa, światem się brzydzi, z grzesznym światem niewiele ma wspólnego, światem się nie przejmuje, tak jak świat nie przejmuje się nim...

Możliwe jest społeczeństwo wierzące w bogów, a mimo to wewnętrznie zdrowe i cieszące się każdym dniem, każdym aspektem życia. Bóg bogowi nie równy. Bóg miłosierny zmienia się w boga psychopatę, bogini orgiastycznej miłości w cnotkę niewydymkę, patronkę seksualnej ascezy, prawiczków i impotentów.

Obecnie świat pogrążony jest nie tylko w kłamstwie, co można by przeżyć, ale w kłamstwie najniższej jakości, oszukaństwie zbrodniczym, które wolność nazywa zniewoleniem a cnotę grzechem. W kłamstwie uzurpującym sobie miano prawdy absolutnej, w miejskim wychodku twierdzącym, że jest najpiękniejsza budowlą świata.

III.

Każdy człowiek powinien sam otwierać oczy. Niektórzy, pomimo tego, że pragną, nie znajdują odpowiedzi.

Każdy człowiek powinien zadać sobie tylko jedno pytanie, dlaczego jest akurat tym, kim jest, i czy taki stan mu odpowiada.

Człowiek bogaty i szczęśliwy pragnie utrwalić swój obecny stan na wieki. Człowiek wykształcony pragnie po wieki zdobywać nową wiedzę, zbierać coraz to nowe dane, analizować i przetwarzać, rozwiązywać problemy. Osoba pogrążona w cierpieniu nie pragnie życia wiecznego, jedyne co oczekuje to jak najszybszej śmierci, przerwania psychicznej męczarni.

Wiara w życie wieczne każe nam wierzyć w świat, w którym mędrcy po wieki będą mędrcami a głupcy głupcami. W świat, w którym mężczyzna po wieki pozostanie mężczyzną a kobieta kobietą. W którym każdy człowiek tkwić musi w sobie po wieczność, w którym każdy człowiek jest równy drugiemu.

Lecz ludzie nie są równi. Płód nie jest dzieckiem, dziecko nie jest młodzieńcem. Młodzieniec mężczyzną, mężczyzna niedołężnym starcem. Mężczyzna odbiera świat inaczej niż kobieta. Chłopiec inaczej niż dziewczyna. Człowiek w pełni zdrowy inaczej niż paranoik czy schizofrenik.

Wiara w życie wieczne oferuje świat, który stanowi przedłużenie szczególnych aspektów doczesności. Ludzie po śmierci dalej pozostają ludźmi, choć wielu jeszcze za życia przestaje nimi być lub w ogóle się nimi nie staje. Człowiek marzy o wiecznym przedłużeniu szczęścia. Marzy o życiu wiecznym gdy jest szczęśliwy, gdy szczęścia doświadcza, gdy niesiony jest falą sukcesu. Życie wieczne czy zmartwychwstanie nie lubi odchyłów od normy. Nie lubi nieświadomych płodów, alkoholików czy dewiantów.

Dlaczego ktoś miałby po wieki wieków pozostać chorym degeneratem? Dlaczego ktoś miałby po wsze czasy tkwić w swym umysłowym niedorozwinięciu? Dlaczego ktoś miałby wiecznie pozostać mędrcem a inny prostaczkiem? Dlaczego ktoś miałby na krzyżu umierać a ktoś inny do krzyża przybijać? Dlaczego jeden byt miałby wiecznie doznawać szczęścia a inny cierpienia?

Jedna osoba po wieczność Chrystusem czy Buddą, inna człowiekiem. Iluzja pojedynczej świadomości. Iluzja własnego ego.

Bóg, zaświaty i dusza. Te trzy rzeczy stanowią jedność i bez siebie istnieć nie mogą. Człowiek musi mieć duszę aby spotkać się ze swym stwórcą, na ziemi niezbyt widocznym. Bóg potrzebuje niebios, bo gdzież musi przebywać, skoro na ziemi go nie ma.

Wiara w życie wieczne wymaga Czasu. Istnienie jest czasem. Czas jest przemijaniem. Człowiek umiera, przebywa w krainie wiecznych łowów a czas płynie dalej. Dusza przebywająca czasowo, dajmy na to we współczesnej Polsce, nigdy nie zasmakuje żywota w starożytnym Egipcie czy w dalekiej przyszłości cybertechnologii. Nie zostanie zaspokojona. Nie pozna całego spektrum wrażeń a jedynie marginalną cząstkę ziemskiego doświadczenia.

Dusza nieśmiertelna jest towarem, który zapewnia ludziom Bezkarność. Wieczność jednostkowej jaźni pozwala na dowolne obchodzenie się z innymi bytami. Jest to największa korzyść płynąca z przebywania w świecie Iluzji. Drugiego człowieka możemy traktować w dowolny sposób. Możemy go niszczyć, torturować, znęcać się nad nim całkowicie bezkarnie, będąc świadomym tego, że samemu nigdy cierpień ofiary się nie doświadczy.

Piekło? Kraina marzeń masochistów…

IV.

Otwórzmy oczy i spójrzmy na świat. Spójrzmy dokładnie. Nie ma tu boga, aniołów, zaświatów czy duchów. Jedyne, co jest, dzieje się teraz przed naszymi oczami.

Dlaczego jestem tylko tym kim jestem? Dlaczego miałbym doświadczać jednej psyche po wieki, jednego określonego łańcucha wcieleń? Jedyne rozsądne rozwiązanie jest następujące – nasza świadomość jest jedynie jednostkową iluzją, każdy jest każdym a przez to wszyscy jesteśmy wszystkim. Każdy człowiek doświadczy – a raczej doświadcza – życia każdego człowieka, każdej innej istoty świadomej. Doświadcza w tej chwili.

Kiedy zdajemy sobie sprawę z tego, że każdy jest każdym pojęcie boga odchodzi do lamusa. Jednostkowa świadomość jest iluzją nieświadomości. Odrębność bytu stanowi iluzję wszczepioną społecznej masie. Człowiek, który wykracza poza doświadczanie siebie, który świadomy jest swej jedności, boga nie potrzebuje. Pojęcie boga osobowego staje się dla niego czymś co najwyżej zabawnym, ideą absurdalną i fikcyjną, nad którą wszelkie dywagacje wynikają z nieuświadomienia własnej natury. Wszelkie rozważania nad dowodami istnienia lub niemożnością dowodzenia rozbijają się w pył, wywołują uśmiech. Bóstwo odchodzi w przeszłość, przestaje odgrywać jakiekolwiek znaczenie.

Bóg, który jest tylko bogiem, bogiem być nie może. Nie jest już potrzebne żadne asekuranctwo, wentyl bezpieczeństwa, że, być może fikcja jednak ma w sobie coś z prawdy. Absurd nie wymaga dawania mu szansy zaistnienia. Człowiek pozbywa się wahań, doświadcza rzeczywistości w całej swej pełni.

Odrębność bytów jest iluzją, bóg, jako byt odrębny, jest jedynie kolejnym przejawem iluzji. Ideą, która rozcina pierwotną więź pomiędzy człowiekiem a jego otoczeniem, pomiędzy człowiekiem a jego gatunkiem.

V.

Obraz na monitorze. Tekst przewijający się przed oczami. W tej chwili „JA” mam go przed oczami. Nieważne jaką mam płeć czy wiek. Patrzę i ten obraz jest totalnie wszystkim co istnieje. W tej chwili nie mam nic innego poza tym tekstem, poza kolejnymi literami przewijającymi się przed oczami.

Jedyne, co jest, to TU i TERAZ, płynny OBRAZ tkwiący przed oczami. Zmienia się czas, zmienia się miejsce, zmieniają się byty. Jedyne, co jest, to Obserwowanie. Patrzenie. Doznawanie. Doświadczanie. Dotykanie Rzeczywistości.


Krzysztof Sykta
Zajmuje się głównie biblistyką i religioznawstwem. Prowadzi stronę synopsa.pl. Skończył ekonomię, jest dyrektorem w izbie gospodarczej i redaktorem w Magazynie Przedsiębiorczości i Integracji Lokalnej IMPULS. Był redaktorem naczelnym ezinu Playback.pl
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 102  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,664)
 (Ostatnia zmiana: 06-09-2003)