Njusy z szamańskich wigwamów: 2530 czerwca
Autor tekstu:

USA, 26.06: — „Jadę na wspinaczkę w Appalachy” – tako rzekł swoim podwładnym Mark Sanfard , gubernator Południowej Karoliny, po czym istotnie wyjechał. Tyle że do Argentyny, by spędzić miłe chwile z „najsłodszą” Marią, swoją przyjaciółką. Taką właśnie informację znajdujemy nie w byle tabloidzie, ale w szacownym The New York Times, w felietonie Charlesa M. Blow’a.

Osoba, o której mowa też jest ogólnie szanowana – to wierzący i konserwatywny republikanin, polityk i kochający mąż. Ale z wiernością małżeńską bywa różnie, bez względu na wyznanie i światopogląd i jest to całkiem naturalne, choć z uczciwością niewiele ma wspólnego. Tyle że niektórzy, uznając się za wielki autorytet moralny, wytykają to wyłącznie innym, zamiast uderzyć się we własne piersi. Nie kto inny niż Stanford opowiadał się za impeachmentem demokraty Clintona z powodu afery z piękną Moniką L. z cygarem w tle. My to też znamy. Całkiem niedawno poseł Gosiewski pouczał w telewizorze byłego kolegę, Ludwika Dorna, o konieczności przestrzegania nauk chrześcijańskich w życiu prywatnym. Klasyczny przykład hipokryzji i strzał we własną stopę.

W cytowanym felietonie znajdujemy coś jeszcze. Są to dane statystyczne (z bieżącego roku) w formie wykresu słupkowego, dotyczące zachowań grup społecznych w poszczególnych stanach. Okazuje się, że stany „republikańskie” (z przewagą głosów na McCain’a) przodują w ilości rozwodów, ciąż nieletnich dziewcząt oraz w zainteresowaniu pornografią. Zajmują one 8 czołowych miejsc (w pierwszych dziesiątkach) we wszystkich statystykach badanych zachowań. Tymczasem liberalne stany „demokratyczne”, popierające Obamę, plasują się na samym dole tych niezbyt chlubnych słupków. I jak tu mówić o wartościach chrześcijańskich i pozytywnym wpływie nauki Kościoła na moralność społeczeństwa? Jak na razie sprawdza się chyba jedynie teza o hipokryzji religijnych „autorytetów”.

Iran, 27.06 : … a właściwie nie Iran, lecz islamski świat ortodoksji. Jednak właśnie to, co dzieje się w Iranie po wyborach prezydenckich, świadczy dobitnie o początku końca fundamentalizmu w islamskim wydaniu, połączonego z terroryzmem i totalitarnymi rządami. Myśl tę odnajdujemy w artykule Joshua Murawchika opublikowanym w The Washington Post. Autor podkreśla, iż nie wszystkie wersje islamu są radykalne, niektóre z nich obrazują pokojowość tej religii. Jednak codzienna rzeczywistość, przynajmniej od czasu zwycięstwa rewolucji Chomeiniego w 1979, obfituje w terror i fundamentalizm, stanowiący swoistą obronę islamu przed rzekomymi opresjami i dyskryminacją ze strony państw zachodnich. Można przypuszczać, iż Achmadinedżad zachowa władzę, tłumiąc siłą wszelkie protesty i zamykając oponentów, być może reżim przetrwa jeszcze jakiś czas. Niemniej autorytarne rządy w Iranie, wsparte indoktrynacją i siłą fundamentalnej doktryny religijnej, zostały definitywne zdyskredytowane, otwierając światu islamu drogę do odwrotu. Co ciekawe, pewne przejawy tego procesu zaobserwowaliśmy już parę lat wcześniej. I to w wielu krajach. W wyborach w Maroko i w Jordanii w 2007 partie islamskie poniosły porażkę. W innych krajach regionu – Pakistan, Indonezja, Liban czy Kuwejt poparcie dla ugrupowań religijnych wyraźnie spadło. W ostatnim z wymienionych krajów, mimo fatwy rzuconej na kandydującą kobietę, partia Islamic Salafi Alliance straciła prawie połowę miejsc w parlamencie. Oczywiście wybory w każdych z tych krajów mają swoją specyfikę i być może ten zapowiadany koniec nie jest taki bliski. Jednak to właśnie Iran był do tej pory przykładem dla innych, jak sprawować silną władzę z błogosławieństwem i wsparciem ortodoksyjnego mułły, jak funkcjonuje państwo wyznaniowe. Nie można też mówić o końcu islamskiego świata, a nawet islamskiej polityki. Można jednak mieć nadzieję na stępienie ostrza fundamentalizmu, czy też na, jak to określił pewien intelektualista egipski, „przykrojenie” aspiracji islamskiego świata do pewnego, „umiarkowanego” wymiaru. Takiego, z którym da się żyć.

Fot. Aga Łuczakowska

Anglia, 28.06: Jak donosi London Times Online, Richard Dawkins organizuje letni obóz dla dzieci i młodzieży, by przekazać im nieco wiedzy o ewolucji i ateizmie oraz skłonić do racjonalnego myślenia. Przy dźwiękach „Imagine”, kultowej piosenki Lennona, prowadzone będą sesje poświęcone etyce, filozofii, racjonalizmowi, jak również liczne zajęcia sportowe. Przewidziana jest także nagroda w wysokości 10 funtów dla uczestnika, który udowodni, iż mityczny jednorożec nie istnieje. Obóz sponsorowany jest przez Dawkinsa i odbędzie się w dniach 27-31 lipca a wszystkie 24 miejsca są już zarezerwowane.

Oj, będzie się działo. Dobrze, że nie u nas – nie obyłoby się bez grzmotów i pieronków.

Blackburn, Anglia, 30.06 : Dwóm uczennicom i ich nauczycielce ze szkoły islamskiej w Lancashiere odmówiono wstępu na otwarcie szkoły w uczelni katolickiej, gdyż ich twarze były zasłonięte tradycyjnymi burkami. Jak potwierdziły władze uczelni, stroje islamskie kłócą się z wizerunkiem szkoły, tak więc osoby nie przestrzegające ustalonych zasad nie mogą przebywać na jej terenie. Oczywiście politykę uczelni skrytykowali lokalni przywódcy islamscy, twierdząc, iż oznacza ona powrót do sporów na tle religijnym.

Ciekawe; czy dożyjemy czasów, gdy w RP zabronią uczniom czarnych ubiorów?


Jerzy Szamanowicz
Felietonista z Gdyni

 Liczba tekstów na portalu: 4  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 1  Pokaż tłumaczenia autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6645)
 (Ostatnia zmiana: 01-07-2009)