Tekst literacki
Autor tekstu:

Tekst literacki czyta się dzisiaj pobieżnie, bez zastanowienia, wychwytując wszelkie dosłowności fabuły. Młodzi pisarze, a właściwie niedouczeni pismacy starają się epatować czytelnikoów nonszalanckim, cynicznym chamstwem. Twórczość „starych", wpisanych do Panteonu „nudziarzy" czyli „mistrzów", poznawana zwykle „z drugiej rękii" jak przechodzona szmata z lumpeksu — nie budzi emocji. Skomentowane, przenicowane (przepraszam: poddane  analizie czyli dość schematycznej wiwisekcji) dzieła należy interpretować „z klucza" i biada temu, kto poważy się na indywidualną, odbiegającą od kanonu refleksję.

Gdyby Polacy uważnie czytali Mickiewicza bez przekonania, że „wielkim poetą był", gdyby pozwolili sobie na logiczną analizę struktury „Dziadów" cz. III (przegrany pojedynek na spojrzenia „opętanego" przez Duchy Nocy Konrada z symbolicznym uosobieniem Ducha Zemsty — Krukiem, obojętność Boga wobec wyznań romantycznego poety w Improwizacji, demoniczna pieśń zemsty w scenie poprzedzającej Konradowski monolog, z tym wspaniałym „wampirycznym" refrenem o zemście „z Bogiem i choćby mimo Boga") — może tak uparcie nie czyniliby z autora zwolennika skompromitowanego w kilka lat później przez J. Słowackiego — Mesjanizmu. To tylko przykład, zapewne mniej błyskotliwy od tego, który podała mi kiedyś A. Osiecka, proponując by potraktować „Wesele" jako doskonałe psychologicznie i klinicznie studium… polskiego alkoholizmu, pijaństwa. Akt I — realistyczny, impreza dopiero sie rozkręca. Wszyscy piją na umór, czyniąc niestosowne uwagi, wygłaszajac pokrętne „tyrady" i obłapiając „dziewki". W akcie II co bardziej zaawansowani alkoholicy mają już klasyczne ojawy delirki: widzą zjawy, rozmawiają z duchami, boją się czegoś i na coś obsesyjnie czekają. Akt III przynosi typowe ukojenie — wszyscy zapadają w błogi, graniczący z letargiem sen.

Na podobnej zasadzie — możnaby „Pana Tadeusza"' co uczynił był w "Latarniku" twórca patriotycznych komiksów — H. Sienkiewicz. On to bowiem pokazał jak zgubny wpływ na losy człowieka pracy ma narodowa literatura — Skawiński wzruszył się wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej i tej, co „W Ostrej świeci Bramie", powspominał, popłakał i … przysnął. Zakończeie oczywiscie wiadome. Statek wylądował na mieliźnie. Bohater (metaforycznie i dosłownie) na bruku.

Co robić, żeby nie podzielić losów Skawińskiego? Nie czytać! Po prostu — nie czytać! A jeżeli już — to nie w miejscu publicznym i nie w narodowej mowie, nie na tak zwanym „widoku". W jednym z filmów L. Bunuela bohaterowie siedzieli na klozetach przy stole, a jedzenie traktowali jako wysoce nieprzyzwoitą, fizjologiczną czynność. Znam takich, którzy oddają sie rozkoszom literackich (nie tylko fizjologicznych) przeżyć w luksusowo urządzonych toaletach. W końcu czytelnia to nazwa wielce umowna. Może być w domu, może w wiejskiej wygódce, a może na uniwersytecie. Wszystko to tylko kwestia scenerii.

Rodakom z okazji Święta Niepodległości życzę nieco mniej patetycznej oprawy, niż ta ze złotymi proporcami i wizerunkami świętych „wiejących na wietrze" oraz stadem dewotek rozmodlonych po nawach, łkających w czasie mszy „za Ojczyznę", z Najjaśniejszą Reczypospolitą w tle. Pozdrowienia — autor.


Malgorzata Dorna
Felietonistka i polonistka, krytyk sztuki (absolwentka teatrologii na Uniwersytecie Gdańskim), pisywała dla prasy wybrzeżowej (Głos Wybrzeża, Delta, Tygodnik Wybrzeże) i ogólnopolskiej (Sztuka Polska, Projekt). Od 2007 mieszka w Pile, gdzie pracuje w Galerii BWA.

 Liczba tekstów na portalu: 7  Pokaż inne teksty autora

 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6935)
 (Ostatnia zmiana: 11-11-2009)