GMO, czyli kto łamie prawo?

Informacja prasowa Stowarzyszenia „Koalicja Na Rzecz Nowoczesnego Rolnictwa"

Jeszcze niedawno Pan Eurodeputowany Janusz Wojciechowski składał zawiadomienia do Prokuratury i NIK oskarżając polskich rolników o nielegalne uprawy GMO, były prowadzone przeciwko nim dochodzenia prokuratorskie [ 1 ]. Dzisiaj dochodzenia te są umarzane, ponieważ w postępowaniu wyjaśniającym nie stwierdzono żadnych przesłanek świadczących o złamaniu prawa. Ministerstwo Rolnictwa jak i Środowiska przyznały oficjalnie, że uprawy dopuszczonej w Unii Europejskiej odmiany kukurydzy są legalne. Czy pan poseł przeprosił rolników? Oczywiście, że nie. Czy można oskarżać kogoś bezpodstawnie o łamanie prawa? Wygląda na to, że tak.

Teraz Pan Eurodeputowy Janusz Wojciechowski wprowadza kolejny raz w błąd opinię publiczną w sprawie legalności dopuszczonych do uprawy w Unii Europejskiej odmian roślin genetycznie zmodyfikowanych w Polsce. Na blogu Pana posła można przeczytać następującą „informację": "(...) kto w Unii Europejskiej nie chce GMO, ten go nie ma i Komisja Europejska nie jest w stanie go zmusić. Fałszywe są więc tłumaczenia rządu polskiego, że musimy wpuścić GMO, bo Unia nas do tego zmusza. I druga refleksja — Unia nic nie wie o uprawach GMO w Polsce. W świetle unijnej statystyki jesteśmy krajem wolnym od GMO. To nie jest zgodne z inną wiedzą i zdaje się, że polski rząd wpuszcza GMO po cichu, nie informując o tym Komisji [ 2 ]". Refleksje te wypływają z odpowiedzi, jakiej udzieliła grupie europosłów z PiS Komisja Europejska. Pytania dotyczyły uprawy roślin genetycznie zmodyfikowanych oraz statutu prowadzonych postępowań w związku z wprowadzeniem w sześciu krajach UE zakazu uprawy kukurydzy Bt. Niestety szkoda, że Pan poseł zamieścił na blogu informacje wybiórcze, co zamazuje zdecydowanie obraz sytuacji.

Mało tego Pan Poseł Wojciechowski nawołując polski rząd do wprowadzenia zakazu, tak naprawdę nawołuje do łamania prawa unijnego.

Dziwne, że prawnik, do tego reprezentujący tak wysokie stanowisko jakim jest Wice Przewodniczący Komisji Rolnictwa Parlamentu Europejskiego nawołuje do nieprzestrzegania obowiązującego prawa.

Ze stosownych dyrektyw i rozporządzeń Unii Europejskiej wynika jednoznacznie, że uprawa dopuszczonych w Unii Europejskiej i wpisanych do Wspólnotowego Katalogu Odmian Roślin Uprawnych jest legalna i żaden kraj członkowski nie może blokować rolnikom dostępu do sprawdzonych i dostępnych technologii rolniczych. Ponadto do państwa członkowskiego należy obowiązek informowania Komisji o wynikach wdrażania przepisów UE oraz następnie informowania organów wspólnoty o realizacji tych przepisów. Natomiast w Polsce aktualnie nie ma obowiązującej ustawy regulującej kwestie uprawy roślin genetycznie zmodyfikowanych, trwają natomiast prace nad unormowaniem tej kwestii w ustawie. Warto przy okazji podkreślić, że prace te trwają w Polsce od kilku lat. Co ciekawe to właśnie rządowi PiS, którą to partię również reprezentuje Pan poseł, nie udało się uchwalić ustawy, ponieważ przygotowane kolejne projekty nie uzyskały notyfikacji Komisji Europejskiej, jako zgodnych z prawem wspólnotowym. Na czym więc polega to działanie?

Jak tylko wejdą w życie nowe przepisy rząd polski będzie miał pełną informację na temat areału upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych w Polsce. W tej chwili natomiast informacje na ten temat pochodzą nieoficjalnie od producentów, nie ma natomiast prowadzonych rejestrów tych upraw (w obowiązującym stanie prawnym nie ma również takiego obowiązku.

Czym, jeśli nie łamaniem prawa UE są działania części krajów członkowskich, które prowadziły zakaz uprawy kukurydzy bt na swoich terytoriach? Prawo Unii Europejskiej jednoznacznie dopuszcza tego typu uprawę, przewidując jednocześnie możliwość jej ograniczenia, ale jedyne w przypadku przedstawienia przez rząd państwa członkowskiego nowych dowodów naukowych świadczących o szkodliwości danej odmiany. Zgodnie z oficjalnie dostępnymi opiniami Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) żadne z państw członkowskich, ani przywoływana często przez przeciwników GMO Francja, Austria, Niemcy, Węgry czy Grecja, nie przedstawiły żadnych dowodów naukowych, które mogłyby uzasadnić zastosowanie klauzuli ochronnej [ 3 ].

Jak dotąd jedynym ukaranym państwem za zbyt opieszałe dostosowanie prawa krajowego w tym zakresie do wspólnotowego jest Francja. Natomiast w przypadku zakazów główną rolę odgrywają polityczne decyzje państw członkowskich uniemożliwiające egzekwowanie przestrzegania prawa. Proces ulega wydłużeniu, a prawo jest łamane i nikt nie ponosi z tego tytułu odpowiedzialności. Czy taka sytuacja jest normalna? Czy w ten sposób ma funkcjonować Unia Europejska, Wspólny Rynek?

Dla nas obywateli państwa prawa zaskakujące jest, że prawnik, człowiek reprezentujący tak wysoki i poważny urząd nawołuje do łamania prawa! Jednocześnie oskarża polski rząd, w tym przede wszystkim Ministerstwo Rolnictwa, o to, że nie wprowadza nielegalnego zakazu dla uprawy kukurydzy Bt.

Na czym polega tego typu działanie? Przecież nawoływanie do łamania prawa jest karalne. Czy zatem  mamy rozumieć, że Pan poseł zdaje sobie sprawę z konsekwencji z tym związanych.

Jak długo jeszcze będziemy szerzyć chorą ideologię na temat GMO, jak długo łamanie prawa będzie na porządku dziennym? Mamy nadzieję, że już niedługo problem zostanie rozwiązany a Polski Parlament uchwali ustawę "Prawo o GMO" w takiej postaci, żeby z jednej strony wypełniała zobowiązania Polski w Unii Europejskiej, a z drugiej umożliwi rolnikom prawo wyboru, ustanawiając możliwe do spełnienia i ekonomicznie opłacalne zasady koegzystencji.

Adam Koryzna
Stowarzyszenie „Koalicja Na Rzecz Nowoczesnego Rolnictwa"


 Przypisy:
[ 1 ] Ostatni przykładem działań tego typu jest akcja (zainicjowana tym razem przez Greenpeace) spod Raciborza, gdzie na polu rolnika protestowali działacze z Greenpeace. Celem "zielonych" było zmuszenie Prokuratury do pobrania próbek, zdaniem Greenpeace nielegalnej, kukurydzy i przeprowadzić postępowanie wyjaśniające. I prokuratura zrobiła to nie dopatrując się niczego niezgodnego z prawem. - Prokurator prowadzący postępowanie nie dopatrzył się przestępstwa w uprawianiu takiej roślinności. Nie jest to czynność zabroniona. Zasięgaliśmy w tej sprawie opinii ministerstwa środowiska - mówi prokurator Witold Janiec, prokurator rejonowy w Wodzisławiu Śląskim. - jak donoszą Nowiny Wodzisławskie.


 Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,7123)
 (Ostatnia zmiana: 05-02-2010)